środa, 16 października 2024

Zbuntowane księżniczki - recenzja gry karcianej wydawnictwa Muduko

Za młodu całe godziny spędzałem razem z kumplami przy osiedlowych stolikach (niegdyś można takie cuda z szachownicami spotkać na osiedlach mieszkaniowych), w których główną mechaniką było gromadzenie lew (zwanych po prostu wziątkami). 3-5-8, 1-5-7, Planowanie, Kierki – to była klasyka naszych młodzieńczych spotkań. Całkiem niedawno dowiedziałem się, że po angielsku to zbieranie lew nazywa się po prostu trick-taking’iem.

Mniej więcej rok temu ogromnym zaskoczeniem była dla nas gra Jekyll i Hyde – dwuosobowa gra, bazująca na zbieraniu lew. Fantastyczne odświeżenie znanej mechaniki w dodatku dla dwóch osób.

W tym roku pojawiły się Zbuntowane księżniczki od Wydawnictwa Muduko.  Trick-taking w czystej postaci w ciekawej oprawie graficznej. Czy księżniczki okazały się wredne, czy miłe? Zapraszam zatem do lektury recenzji.



Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

W niewielkim pudełku (i mimo tego zbyt dużym), o wielkości charakterystycznej dla wielu małych gier Muduko (jak np. Level 10, Zupa, Splito, Ptaki czy Hotel) znajdziemy w zasadzie same karty (bardzo dobrej jakości), bazujące na klasycznej talii kart. 

Zostały podzielone na cztery kolory: zielony (zwierzęta), czerwone (królowe), niebieskie (książęta) oraz żółte (wróżki) w zakresie liczbowym 1-12.

Oprócz tego mamy karty księżniczek oraz karty rund. I jedne i drugie coś nam będą w grze zmieniały, co potrafi wprowadzić sporo zamieszania. Miłym dodatkiem (bardzo jednakże potrzebnym) jest notesik do liczenia punktów.

Załączona instrukcja to dość gruba książeczka – nie ma co się przerażać – taka musi być. Oprócz samych zasad, znajdziemy tam obszerny opis działania kart rund i księżniczek. Zasady przedstawione zostały tak jak lubimy, czyli miły dla oka układ i liczne przykłady.

CEL GRY

Królewna Śnieżka, Mała Syrenka, Kopciuszek i inne księżniczki z baśni spotykają się na zaplanowanym na pięć dni balu. Książę z bajki, który nie został zaproszony, próbuje dostać się na bal, aby oświadczyć się którejś z nich. Jako wolna, niezależna księżniczka starasz się tego uniknąć. Której księżniczce uda się pozostać singielką do końca balu?

Zbuntowane księżniczki to w zasadzie kierki, ale ze sporymi modyfikacjami. Generalnie chodzi o to, żeby zebrać jak najmniej punktów, unikając zbierania niektórych kart. Tylko tyle i aż tyle.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest banalny. Każdy z nas otrzymuje dwie karty Księżniczek, z których wybieramy jedną. Każda z nich ma swoją wyjątkową umiejętność, więc warto wybrać mądrze. Tasujemy wszystkie karty (uprzednio usuwając lub dodając w zależności od liczby graczy część z nich) z liczbami i rozdajemy wszystkie wszystkim graczom.

Następnie losowo dobieramy pięć kart rund i układamy zakryte w rzędzie. Wybieramy pierwszego gracza i rozpoczynamy zabawę.

wtorek, 15 października 2024

Spółka ZOO - start kampanii na Wspieram.to

Już dziś, o 17:00 startuje kampania gry ekonomicznej  Spółka ZOO wydawnictwa Coconut Salad. 



Jako zwierzęcy kupcy inwestujemy w spółki, które następnie wypłacają swoim udziałowcom dywidendę w owocach i / lub pieniądzach, które wyprodukują. Z pomocą przychodzą opłacani w owocach pomocnicy oferujący nie tylko liczne, wywracające do góry nogami grę zdolności, ale też punkty. Na końcu wszystko jest automatycznie sprzedawane po aktualnych wartościach i pieniądze zamieniamy na punkty.


Kup udział/sprzedaj udział, kup/sprzedaj owoc, dodaj kartę do którejś spółki (tym samym mając wpływ na jej działanie), zatrudnij pomocnika albo zajrzyj do talii i ustal (częściowo) jej kolejność.

Kupując coś cena tego rośnie. Sprzedając cena spada. Po rozegraniu przez każdego trzech akcji spółki produkują dobra, które dzielone są między jej udziałowców. Najpierw zgarnia ten, którzy ma najwięcej udziałów, a reszta jest dzielona między pozostałych (zakładając, że coś zostanie). Rzecz w tym, żeby gracze mogli wcześniej manipulować taliami i dorzucać karty o przeróżnych efektach budując talię tak, aby szkodzić innym, a pomagać sobie. Po 5 rundach na końcu wszystkie udziały i owoce sprzedają się po cenach rynkowych, na który wpływ mieli gracze. Każde pięć pieniędzy to punkt. Proste? Bardzo proste. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Każdy żeton akcji możesz zagrać raz na rundę. Kiedy jest dobry moment?



Sami kreujecie talię danej spółki, a tym samym gracze wyceniają to czy po aktualnej cenie warto kupić w niej udziały, czy może czas się wycofać.

Jak się zachowasz, gdy inny gracz w panice wyprzedawać udziały, bo ktoś inny dodał tam niejawnie kilka kart. Zachowasz zimną krew? Może to tylko sztuczka mająca na celu przestraszyć aktualnych udziałowców, aby wejść tam samemu za grosze?  Czemu, by nie dogadać się z innym graczem, aby sztucznie pompować ceny udziałów w ramach wspólnego interesu? Oczywiście na końcu wzajemnie zapewne się zdradzicie, ale krótkofalowo może zadziałać.

środa, 9 października 2024

Takenokolor - recenzja gry roll & write Wydawnictwa Rebel.

Jednym z naszych ukochanych gatunków gier są wszelakie gry roll/flipp & write. Takie tytuły z automatu trafiają na nasz radar i chcemy je bliżej poznać.

Podobnie było z bohaterką dzisiejszej recenzji, czyli kolorową grą Takenokolor od wydawnictwa Rebel. Już na etapie zapowiedzi czuliśmy, że musimy bliżej poznać tą grę. Takenoko bardzo lubimy więc chcieliśmy sprawdzić, ile faktycznie tego Takonoko jest w Takenokolor. Czy te gry są jakoś ze sobą powiązane? A może łączy je tylko szata graficzna i klimat pand i bambusa? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do lektury recenzji.


Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

W średniej wielkości prostokątnym pudełku (takim jak np. od gry Złam ten kod) znajdziemy takie komponenty jak: drewnianą pandę (znacznik pierwszego gracza), 4 kolorowe flamastry i 4 nakładki (takie swoiste kostki do gry), 4 notesiki z arkuszami ogrodów (na 3 poziomach trudności) oraz instrukcję do gry.

Instrukcja jest bardzo przyjaźnie napisana. Najpierw opisuje ogólne zasady gry, a następnie dokładnie wyjaśnia każdy z wariantów. Bo tak naprawdę każdy arkusz to nieco inna gra.

Takenokolor od pierwszego rzutu oka przyciąga kolorami. Okładka pudełka nawiązuje do kultowej już gry Takenoko. Arkusze ogrodów to kolorowe plansze, które kipią ferią barw. Wizualna strona gry pozwala sądzić, że Takenokolor to tytuł adresowany do dzieciaków. Czy tak jest w rzeczywistości? O tym nieco później…



CEL GRY




W Takenokolor wcielamy się w adeptów ogrodnictwa. Pielęgnujemy nasze plantacje bambusa, tworzymy elementy wodne, zwabiamy biedronki i ryby. Wszystko po to, aby stworzyć ogród na wzór tego rajskiego i zdobyć jak najwięcej punktów. Nie muszę dodawać, że zwycięży gracz, na koncie którego będzie najwięcej punktów.









PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie zabawy w Takenokolor jest zdecydowanie prostsze niż projektowanie prawdziwego ogrodu.

Na wstępie wszyscy wspólnie musimy zdecydować, który arkusz ogrodu wybierzemy do rozgrywki. Poziom trudności arkuszy oznaczony jest przez symbole pand. W pierwszych rozgrywkach powinniśmy używać arkusza z dwoma symbolami. Później możemy stopniowo zwiększać poziom trudności rozgrywki.

Pozostaje jeszcze wybór pierwszego gracza – kładziemy przed nim pandę i wszystkie flamastry.

Gotowe – można rozpoczynać projektowanie plantacji bambusa!


piątek, 4 października 2024

Apiary - recenzja gry planszowej wydawnictwa Rebel

Nasz rodzimy Rebel lubi pszczółki. Jakiś czas temu wydał bardzo fajny logiczny abstrakt, czyli Beez. Prosta i bardzo ciekawa gra, o której świat chyba nieco zapomniał. A szkoda.

Pszczółki powróciły, aczkolwiek w całkowicie innej formie. Apiary, które są bohaterką niniejszej recenzji, to gra, która w centrum stawia te pożyteczne owady, jednakże w dość odległej przyszłości, gdzie pełnią nieco inną rolę niż obecnie. Pszczoły, które w zasadzie opanowały świat, zyskały inteligencję i tak trochę walczą (bezkrwawo) między sobą.

Apiary oryginalnie wydane zostały przez Stonemaier Games. Tradycyjnie z dużym rozmachem, jak przystało na gry z logiem SM, co widoczne było przy choćby Na skrzydłach i Na skrzydłach smoków. Autorką gry jest Connie Vogelmann, która stworzyła również wspomniane wyżej Na skrzydłach smoków. To cały jej dotychczasowy dorobek, ale już robi wrażenie.

Czy Apiary to dobra gra? Zapraszam zatem do lektury recenzji, w której podzielę się naszymi wrażeniami płynącymi z rozgrywki.



Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

W dużym, a przy okazji dość ciężkim pudle czeka na nas cała masa dobroci. Zacznijmy od planszy głównej. Jest ona dwustronna (każda ze stron przeznaczona jest do gry w różnym składzie osobowym). Przedstawia ona różne miejsca, w które posyłać będziemy pszczoły pragnąc zrealizować nasze zamiary.

Na planszy znajdziemy sześciokątne płytki, za pomocą których przyjdzie nam rozbudowywać nasz ul. Ten przedstawiony jest w postaci dużej planszetki z nadrukowaną ramką początkową. Resztę przyjdzie nam zdobyć podczas rozgrywki.

Pszczoły przedstawione zostały w postaci plastikowych (bardzo solidnych) figurek, na których zaprezentowana została moc danej pszczoły w zakresie 1-4 – pszczółkę będziemy obracać zmieniając tę wartość w czasie rozgrywki. Pszczółki posiadają też statek matkę (w kształcie pszczoły), który stanowi ładna figurka.

Do tego w pudle znajdziemy masę znaczników (wody, włókna, pyłku, miodu i wosku) w postaci ładnych kolorowych drewienek o kształtach przypominających ww. zasoby. Nie zabrakło kart siewu, które będziemy również wykorzystywać podczas gry.

Oprócz tego przewidziano szereg różnych płytek, znaczników, etc. Nie zapomniano również o graczu lubiącym rozgrywki jednoosobowe. Tryb solo (Automa) z zestawem komponentów i oddzielną instrukcją znajduje się w środku.

Jakościowo wszystko wypada znakomicie. Jak ktoś kiedykolwiek obcował z jakąkolwiek grą Stonemaier Games, ten wie, że pod tym względem będzie dobrze. Miłym dodatkiem jest bardzo funkcjonalna plastikowa wypraska, która zapewnia nam porządek w pudle.

Załączona instrukcja w formacie niewielkiej książeczki z licznymi przykładami wydatnie pomaga zrozumieć reguły gry. Bardzo pomocną jest broszurka zwana po prostu dodatkiem, w której to wyjaśniono wszystkie niuanse tego, co znajdziemy na różnego rodzaju kafelkach czy też płytach początkowych gracza. Oprócz tego przewidziano kartę wydatnie pomagającą przy nauce gry.

CEL GRY

W odległej przyszłości na Ziemi próżno szukać ludzi – choć przyczyna naszego zniknięcia (a może upadku?) nie jest znana, nieobecność człowieka spowodowała pustkę, którą mógł zapełnić inny inteligentny gatunek. Na przestrzeni niezliczonych pokoleń udało się to niepozornej pszczole miodnej. Gwałtownie rosnąca populacja tych owadów nadzwyczajnie się rozwinęła, by ostatecznie opanować rozmaite technologie, z podróżami kosmicznymi włącznie.

Apiary to można rzec klasyczna gra euro, w której naczelną mechaniką jest przydzielanie pracowników (worker placement) i umiejętne zdobywanie i zarządzanie zasobami, w celu rozbudowy naszego ula. Będziemy zatem śmigać w kosmosie, będziemy gromadzić dobra, rozwijać technologie życia naszych robotnic.

Gra zakończy się w momencie, gdy uda się wszystkim graczom wypracować określoną liczbę osiągnięć. Wygrywa frakcja tego gracza, który (jakże by inaczej), zgromadził najwięcej punktów zwycięstwa.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap wydawać się może skomplikowany i czasochłonny. Nic bardziej mylnego. Mamy planszę główną, którą umieszczamy na stole stroną właściwą dla konkretnej liczby graczy (1-3 i 4-5). Na niej kładziemy w określonych miejscach różnego rodzaju płytki, znaczniki, karty. Dzięki temu, że mamy funkcjonalną wypraskę, ten etap jest naprawdę szybki. Obok, w zasięgu graczy winny znaleźć się wszystkie zasoby.

Zestawem startowym każdego gracza jest ramka ula, na której umieszczamy płytkę startową (każda frakcja ma inną), która wyznacza nam liczbę robotnic, wskazuje ich mocą początkową, obdarowuje nas również zasobami początkowymi. Robotnice gotowe do działania wędrują na planszetkę dokowania, a reszta poza.

To pokrótce tyle. Czas na pszczeli wyścig.