poniedziałek, 26 czerwca 2023

SETUP - recenzja gry logicznej wydawnictwa Rebel

Rummikub to z całą pewnością gra kultowa. Jedna z najbardziej znanych abstrakcyjnych gier logicznych, która pomimo wielu lat na rynku, ciągle robi wrażenie i w żaden sposób nie chce się zestarzeć, a może wręcz stanowić inspirację dla nowych tytułów.

Nie wiem, jak było z bohaterką niniejszej recenzji, czyli nową grą w jakże bogatym portfolio naszego rodzimego Rebela, pod tytułem SETUP. Wiem, że możemy znaleźć w niej elementy, które spotkamy w Rummikubie. Podane jednak nieco inaczej. Nie odpowiem na pytanie, czy lepiej. Mimo wszystko to jednak różne gry, mające kilka punktów wspólnych.

Na pewno podzielę się wrażeniami płynącymi z rozgrywki. Czy było ciekawie, czy też niekoniecznie? Zapraszam do recenzji.


Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

W środku niewielkiego pudełka znajdziemy całą masę plastikowych karcianych (bo przypominają nam klasyczne karty) płytek z nadrukowanymi liczbami w czterech różnych kolorach. 

Oprócz tego znajdziemy niewielkie plastikowe podstawki, na których umieszczać będziemy nasze płytki. Nie przypomina Wam to przypadkiem Rummikuba?

Jest jednakże coś, czego w wyżej wymienionym Rummikubie nie ma. Mianowicie mamy planszę wraz z pionkami do zaznaczania punktów. A do tego bawełniany woreczek.

Załączona instrukcja (nawet dwie – mamy do czynienia z drukiem międzynarodowym polsko-rumuńskim) jest krótka, okraszona czytelnymi przykładami, dzięki czemu zrozumienie zasad gry jest bezbolesne.

CEL GRY

„Dokładaj płytki na planszę i zdobywaj punkty za zebrane zestawy. Uważaj jednak, by nie pomagać zbytnio swoim przeciwnikom! Stań samodzielnie przeciwko pozostałym graczom lub podzielcie się na drużyny i wspólnie twórzcie najskuteczniejsze strategie”.

SETUP to klasyczna abstrakcyjna gra logiczna. Podczas zabawy będziemy tworzyć zestawy plastikowych płytek. Im więcej płytek znajdzie się w naszych zestawach, tym więcej punktów zgarniemy, co zaznaczamy przesuwając pionek na torze punktacji. Zwycięzcą jest ten z graczy, którego pionek przekroczy linię mety jako pierwszy.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest bardzo szybki i bezproblemowy.

Na środku stołu umieszczamy planszę. Następnie rozdajemy każdemu z graczy po podstawce i pionku odpowiadającym kolorom dwóch bonusowych znajdujących się przy krawędzi planszy.

Na początku umieszczamy cztery losowo dobrane (z woreczka) płytki na planszy, kolejne cztery wędrują obok planszy jako pula wspólna.

Następnie każdy z nas wyciąga z woreczka cztery płytki i umieszcza na swojej podstawce tak, aby reszta graczy ich nie widziała. To w zasadzie tyle.

piątek, 23 czerwca 2023

Odjechane jednorożce - recenzja gry karcianej wydawnictwa Rebel

Jednorożce z całą pewnością kojarzą się z dziecięcą zabawką, maskotką, generalnie z czymś słodkim, milusim. A gdyby tak całkowicie odmienić ten wizerunek? Stworzyć grę planszową, w której to nasze koniki z rogiem na głowie okażą się wredne, niemiłe, wręcz zabójcze…

Takim oto sposobem powstały Odjechane jednorożce (u nas wydane przez Rebel). W niniejszej recenzji postaramy się sprawdzić jak bardzo niszczycielskie okażą się słodko wyglądające jednorożce (patrząc po samych grafikach). Zapraszam zatem do lektury recenzji.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Księgarnią TaniaKsiazka.pl. Księgarnia nie miała wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w niewielkim kartonowym pudełku. W środku znajdziemy wyłącznie karty, podzielone na trzy kategorie. 

Zdecydowanie najliczniejszą stanowią karty z czarnymi rewersami, które to posłużą nam do właściwej rozgrywki. Oprócz nich znajdziemy karty jednorożków (takich baby-jednorożców) oraz karty pomocy.

Karty są znakomitej jakości, płótnowane, z niestety ciemnymi rantami. Dla estetów pozostanie więc ich koszulkowanie (rozmiar kart to classic card game (63,5x88mm), aczkolwiek nie zmieszczą się wtedy w pudełku. Coś za coś.

Załączona instrukcja jest krótka, zwięzła i na temat. Po jednokrotnym jej przeczytaniu, będziecie wiedzieli o co w tym chodzi.

CEL GRY

Stwórz armię jednorożców. Zdradź przyjaciół. Od dziś jednorożce są Twoimi przyjaciółmi.

Rozpoczynając z jednym jednorożkiem, będziemy starali się zbudować naszą armię dorosłych jednorożców. Budowa ta jednak okupiona będzie bezpardonową walką z naszymi współgraczami. Wszystkie chwyty dozwolone. Każdy z nas będzie starał się wykorzystywać okazje, żeby tylko postawić na swoim.

Zwycięża ten z graczy, który jako pierwszy umieści w swojej stajni wymaganą liczbę jednorożców.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap banalnie prosty. Oddzielamy jednorożki (karty z jasnymi rewersami) od reszty kart z czarnymi rewersami. Każdy z nas przygarnia jednego jednorożka. Reszta wędruje na środek stołu na sto, zwany po prostu żłobkiem. Wybrany mały jednorożec wędruje do naszego obszaru gry zwanego stajnią.

Karty z czarnym rewersem starannie tasujemy i każdy z nas otrzymuje po pięć kart na rękę. Reszta tworzy zakryty stos dobierania, zwany po prostu talią. To w zasadzie tyle. Możemy rozpocząć batalię.

poniedziałek, 19 czerwca 2023

Pitagoras - recenzja gry Wydawnictwa Egmont.

Matematyka to królowa nauk. Nic więc dziwnego, że pojawia się też jako ważna, często integralna część gier planszowych. Bohaterka dzisiejszej recenzji jest jedną z takich gier. 

Mowa tutaj o grze Pitagoras od Egmontu. Młodszej siostrze innej gry opierającej się na działaniach matematycznych, czyli grze Archimedes. Czy tworzenie matematycznych działań będzie przyjemnością? A może będzie to jednak droga przez mękę? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do lektury naszej recenzji. 


Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA


W pudełku znacznie większym niż gra Archimedes znajdziemy w zasadzie tylko talie kart i 4 kostki z wartościami liczbowymi. Do tego zwięzła instrukcja tłumacząca zasady gry.

Mnie osobiście brakuje jeszcze jednej rzeczy - żetonów z symbolami działań matematycznych. Choćby takich jak w Archimedesie. Z ich pomocą łatwiej byłoby zobrazować nasze działania. 

CEL GRY

Nasza zabawa polegać będzie na układaniu z kart liczby będącej wynikiem rzutu kośćmi. Będziemy mogli mnożyć, dzielić, dodawać i odejmować. Wszystko po to, żeby zgarnąć laur zwycięstwa.

PRZYGOTOWANIE GRY

Tasujemy karty i układamy je w zakryty stos na środku stołu. Obok talii układamy 5 odkrytych kart. Rzucamy dwiema niebieskimi kośćmi i podajemy sumę na nich widniejącą. I tyle. Można zacząć wyścig po ułożenie równania.




środa, 14 czerwca 2023

Tiletum - recenzja gry planszowej wydawnictwa Rebel.

Tielt to niewielkie miasteczko liczącą niecałe 20 tys. mieszkańców położone ok. 20 km na zachód od Gandawy. Powiem szczerze, moja wiedza na jego temat jest żadna. Wiadomości na jego temat są niezwykle skąpe. Pewną ciekawostką jest to, że zostało wyzwolone spod niemieckiej okupacji 8 września 1944 roku przez polskich żołnierzy 1 Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka.

W jakim celu o tym piszę? Łacińska nazwa Tieltu to Tiletum. To jednocześnie tytuł nowinki na naszym rynku planszowym autorstwa włoskiego duetu Simone Luciani, Daniele Tascini. Duetu, który ma na swoim koncie kilka wspaniałych gier z Grand Austria Hotel czy Lorenzo il Magnifico na czele.

Jakoś tak się złożyło, że są twórcy, na których gry się po prostu czeka. Reiner Knizia, Ohil Walker-Harding, Alexander Pfister, Wolfgang Warsch to dla nas gwarancja pewnego wysokiego poziomu. Do tej grupy oczywiście zalicza się również „włoskie zagłębie planszówkowe”, na czele którego stoją ww. Simone Luciani, Daniele Tascini a także Dávid Turczi.

O Tiletum słyszeliśmy od dawna wiele dobrego. Jako że oryginalny wydawca Board & Dice nie wydaje swoich gier bezpośrednio w Polsce), czekaliśmy na ogłoszenie, kto się tym zajmie. Tym razem padło na Rebela, podobnie jak choćby w przypadku Origins: Pierwsi budowniczowie.

Mamy za sobą kilkanaście rozgrywek. Wystarczająco chyba dużo, żeby podzielić się naszymi wrażeniami. Zapraszamy zatem do recenzji.



Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w sporym i ciężkim pudle. W środku czeka na nas naprawdę sporo komponentów.  Zacznijmy od planszy głównej, podzielonej na kilka stref (z największą z nich – wycinkiem mapy Europy Zachodniej), na których toczyć się będzie rozgrywka.

Każdy z graczy otrzyma również swoje centrum dowodzenia w postaci specjalnej planszetki. Gra mechanicznie będzie wykorzystywała kości – w środku znajdziemy zatem komplet kostek w bardzo ładnych, pastelowych barwach (rzadko spotykanych w grach planszowych), które dobierać będziemy z bawełnianego woreczka.

Oprócz tego do dyspozycji będziemy mieli całe mnóstwo żetonów zasobów - w grze korzystać będziemy z pięciu dóbr oraz złota. Dodatkowo czeka na nas ogrom różnych kafelków – katedr, miast, kontraktów, postaci, premii i tak można jeszcze wymieniać. Jest tego sporo i przydałby się jakiś organizer, bo trzymanie inaczej czeka nas przechowywanie tego wszystkiego w woreczkach strunowych, co na dłuższą metę będzie męczące.

Muszę pochwalić instrukcję. Jest dość długa, liczy bowiem 32 strony (z okładką). Całe szczęście w dużej mierze wynika to z przyjętego układu tekstu i całego mnóstwa czytelnych przykładów oraz wyjaśnień działania wszystkich symboli występujących na kafelkach. 

Napisana została bardzo przystępnym językiem, dzięki temu szybko to wszystko wchodzi do głowy. Nie wiem jakim cudem jednakże przegapiono tak istotny element, bez którego początki gry mogą być mocno utrudnione. Mowa tutaj o karcie pomocy, na której wyjaśnione byłyby wszystkie akcje. Całe szczęście nasz rodak opracował i udostępnił na BGG swoją wersję karty pomocy, którą naprawia ewidentne przeoczenie wydawcy.

Co ciekawe, w pudełku znajdziemy drugą (również obszerną) instrukcję opracowaną przez Dávida Turczi’ego dotyczącą trybu jednoosobowego.

Jakościowo wszystko przedstawia się naprawdę znakomicie. Do tego przyzwyczaił nas już oryginalny wydawca, czyli Board & Dice, który stawia zawsze na wysoki poziom komponentów w grze i nie i inaczej jest w przypadku Tiletum.

CEL GRY

"Wciel się w zamożnego kupca, który chce pomnożyć swój majątek oraz zdobyć wpływy i uznanie. Aby to osiągnąć, będziesz przemierzać kontynent, a w odwiedzanych miastach zbudujesz placówki handlowe i weźmiesz udział we wznoszeniu wspaniałych katedr. Poznasz wpływowe osobistości i zdobędziesz ich względy, a zdolności, które reprezentują, pozwolą Ci zyskać przewagę nad konkurentami."

W Tiletum każdemu z nas przypadnie rola renesansowego kupca, któremu przypadnie podróżowanie po zachodniej Europie, biorąc udział w targach, wznosząc katedry, a także rozbudowując rezydencję. Powiedzmy. Oczywiście, jak to w grach euro bywa, sama tematyka szybko odchodzi w niepamięć i skupiamy się na wszelkich mechanizmach, dzięki którym zdobywamy punkty zwycięstwa.

To one są najważniejsze, a gracz, któremu uda zdobyć się ich najwięcej zostanie zwycięzcą gry. Nihil novi, chciałoby się rzec.

niedziela, 11 czerwca 2023

Co w puszczy piszczy? - recenzja familijnej gry zespołowej wydawnictwa Foxgames

Gry planszowe w większości kojarzone są ze współzawodnictwem, walką o zwycięstwo. Ale są też takie gry, które wymagają współpracy - całego zespołu czy pojedynczych drużyn, ale grania do jednej bramki. 

Bohaterka dzisiejszej recenzji jest świetnym przykładem takiej gry - rodzinnej gry drużynowej. Takiej, w której rodzice mogą stanąć na przeciw swoich dzieci, matka z córką walczyć z mężem i synem. Gry, którą z powodzeniem można stosować podczas szkoleń z komunikacji w zespołach w firmach. Mowa tutaj o Co w puszczy piszczy? od wydawnictwa Foxgames. Czy potraficie porozumieć się jednym dźwiękiem? Czy to będzie niezła zabawa? A może to męczarnia? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do lektury recenzji. 



Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA


W zgrabnym i nietypowym pudełeczku (nietypowym bo z szufladką a nie zdejmowanym wieczkiem) znajdziemy 3 komplety kafelków zwierząt (po 5 sztuk dla każdej drużyny), kafelek tęczowego liścia, karty celów, karty dźwięków i tekturową podstawkę (coś na wzór leśnego karmnika). Do tego wszystkiego zwięzła instrukcja - w zasadzie to dwustronna karteczka wielkości ulotki. Tyle wystarczy do szalonej zabawy. 

CEL GRY

Lisy, sowy, zające u jelenie płatają figle, przybierając zabawne pozy. Naszym zadaniem jest zebrać drużynę i stawić im czoła porozumiewając się wyłącznie dźwiękami. Drużyna, która jako pierwsza zdobędzie 3 karty celów wygra starcie. 

PRZYGOTOWANIE GRY

Do rozegrania zabawy potrzebujemy parzystej liczby graczy - stworzymy wtedy dwuosobowe drużyny (2 lub 3). Gracze z jednej drużyny zajmują miejsca po przeciwnych stronach stołu, na przeciwko siebie. Gracze z jednej strony stołu będą starali się ułożyć kafelki zwierząt w odpowiedniej kolejności a gracze z drugiej strony będą się starali ich na to naprowadzić używając tylko dozwolonego dźwięku. 

Gracze zgadujący układ dostają zestaw 5 kafelków zwierząt (z tym samym rewersem) i umieszczają je w losowej kolejności. Na środku stołu umieszczamy kafelek liścia. 

Zostaje jeszcze umieszczenie po drugiej stronie stołu podstawki a po jej bokach kart celów i kart dźwięków (w osobnych stosach). Gotowe. Można rozpocząć zmagania.


piątek, 9 czerwca 2023

Kangurek Kao - recenzja gry rodzinnej wydawnictwa Good Loot.

Są takie gry, które noszą miano kultowych – zarówno w świcie gier planszowych jak i komputerowych. To gry, które od razu stają przed oczami po samym usłyszeniu tytułu.

Bohaterka dzisiejszej recenzji jest taką grą, z pewnością pod kątem gry komputerowej. Mowa tutaj o Kangurku Kao. Jako platformówka pojawiła się w 2000r. Wstyd się przyznać, ale mimo, że miałam wtedy już więcej niż naście lat to uwielbiałam ten tytuł i mogłam w niego grywać i grywać, choć nie byłam jakąś wielką fanką gier komputerowych. 

Dlatego jak tylko "internety" doniosły, że Kao przenosi się na planszę, to wiedziałam, że musimy to sprawdzić całą naszą rodzinką. Szczególnie, że to tytuł, który wyszedł spod ręki cudownego Wojtka Rzadka, którego mieliśmy okazję nie raz spotkać osobiście. Czy planszówkowy Kangurek Kao przywoła tamte emocje z kry komputerowej? Czy przeniesienie platformówki na planszę w ogóle może się udać? Na te pytania spróbujemy Wam odpowiedzieć w naszej recenzji. Miłej lektury.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

Pudełko z grą Kangurek Kao zaskakująco waży całkiem sporo. Wszystko za sprawą sporej ilości komponentów, a w tym: solidnych tekturowych kafli terenu, planszetek graczy, talii kart (wyzwań, przeciwników i zdobyczy), żetonów monet, drewnianych figurek kangurka, dysków i znaczników diamentów.

Jakościowo wszystko wypada naprawdę dobrze. Wysokiej jakości karton, karty bez ciemnych rantów (dzięki czemu są odporne na widoczne przecieranie się).

Do tego wszystkiego dołączona jest barwna instrukcja obszernie (i może czasem zbyt zawile) tłumacząca zasady gry.

CEL GRY

Kangurek Kao pozwala nam wcielić się w swoją postać i przemierzać abstrakcyjne światy, w zasadzie żywcem wzięte z platformówki. Będziemy budować planszę dokładając kolejne kafelki, skakać po nich zbierając cenne monety, skarby i karty. 

Ale uwaga! Wróg nie śpi i może nam pokrzyżować plany! Kao umie jednak pokonać w zasadzie wszystkie przeciwności a dzięki kartom wyzwań może dać niezłego prztyczka w nos swoim przeciwnikom. Zatem gotowi do skoku po zwycięstwo!

PRZYGOTOWANIE GRY

Eksplorowanie abstrakcyjnych krain trzeba należycie przygotować. Na środku stołu kładziemy więc kafelek startowy a obok niego umieszczamy w stosie wszystkie kafelki terenu. Następnie każdy z nas dokłada po dwa kafelki, tworząc w ten sposób początkowy obszar gry. 

Karty dzielimy na 3 talie: wyzwań, przeciwników i zdobyczy i umieszczamy je w miejscu dostępnym dla wszystkich wraz z 7 znacznikami diamentów oraz żetonami monet.

Czas skompletować zasobniki graczy. Każdy bierze 1 planszetkę kangurka, 5 drewnianych dysków i pionek kangurka (wszystko w wybranym przez siebie kolorze). 

Pionek kangurka stawiamy na kaflu startowym, 4 dyski umieszczamy na swojej planszetce na 2 poziomie każdej z umiejętności (co stanowi 3 pole od lewej), a jeden dysk ląduje na polu życia najbardziej po prawej stronie. Zostaje jeszcze dobranie trzech kart wyzwań jednej karty zdobyczy.

Można zacząć przygodę!

środa, 7 czerwca 2023

Kakao: Diamenty - recenzja dodatku do gry planszowej Kakao wydawnictwa G3

Wiele wody w Wiśle upłynęło od czasu naszej recenzji gry Kakao. Nasz egzemplarz nawet nie ma logo G3 na pudełku. Tak się złożyło, że kupiony został zanim pojawiła się jakakolwiek informacja o polskim wydawcy. Gra ma już swoje lata, ale możecie nam wierzyć lub nie, ale ciągle ją lubimy i ciągle do niej wracamy. Jestem przekonany, że będziemy wracać, bo ta gra jest na tyle dobra, że warto w nią grać i przypominać o jej istnieniu.

Sama gra doczekała się dwóch dodatków. O Czekoladzie już kiedyś pisaliśmy, a w niniejszej recenzji chcielibyśmy podzielić się wrażeniami z drugiego dodatku, czyli Diamentów. Warto? Nie warto? Zapraszam do lektury.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

W niewielkim pudełeczku czekają na nas podobnie jak w przypadku Czekolady tak naprawdę cztery mini dodatki, z których każdy możemy dowolnie włączyć do rozgrywki, czy to „gołej” gry, czy też do dodatków z ww. pierwszego dodatku. Cóż więc znajdziemy w środku? Trochę rzeczy, które znamy zarówno z podstawowej wersji gry jak i dodatku, czyli garść nowych kafelków (pracowników jak i samej dżungli).

Ale to nie wszystko. W środku czeka na nas (do samodzielnego złożenia) kartonowy wózek kopalniany, który będzie przewoził tytułowe diamenty (w formie kryształków znanych choćby z Ubongo). Do tego spotkamy nowy pionek – złoty pionek cesarza, który będzie wędrował po planszy i dostarczał nieco grosza.

Jedna uwaga. Czekoladę bez problemu upchnęliśmy do pudełka z grą podstawową. Niestety, z Diamentami tak się nie da, chyba, że każdorazowo będziemy rozkładać wózek, co jest niewygodne, a poza tym w dłuższej perspektywie, wózek tego nie przetrwa.

Załączona instrukcja jest tradycyjnie napisana po prostu dobrze. Krótko i zwięźle przedstawia zmodyfikowaną rozgrywkę z uwzględnieniem samej wersji podstawowej jak i Czekolady.

CEL GRY

Cel gry w żadnym stopniu nie uległ zmianie. Każdy z nas wciela się w rolę plemiennych wodzów, którzy (za pomocą oddanych nam poddanych) będą uprawiać kakao, handlować nim i zdobywać za to złoto. Dodatkowo będą mogli zdobywać, a później sprzedawać kakao. Wszystko na chwałę swojego ludu. Zwycięży ten, kto tego złota zdobędzie najwięcej.

PRZYGOTOWANIE GRY

Każdy z dodatków wprowadza pewną modyfikację odnośnie przygotowania gry. Zostało to dokładnie przedstawione w instrukcji. Mamy wszystko dokładnie rozpisane jak to łączyć z podstawową wersją gry, a także co musimy zrobić, jeśli chcemy wykorzystać coś z Czekolady.

Przykładowo Diamenty wykorzystują nowy rodzaj płytek dżungli, a mianowicie kopalnie kamieni szlachetnych. Niestety w zamian za kafelki świątyni (te zostają w pudełku). Ponadto korzystać będziemy z wózka kopalnianego, w którym umieszczamy wszystkie znaczniki kamieni szlachetnych. Za ich pomocą starać będziemy się zdobywać płytki masek.

Każdy z dodatków możemy dowolnie łączyć ze sobą. Możemy włączyć tylko jeden z nich, a możemy i wszystkie.

niedziela, 4 czerwca 2023

Kryptyda - recenzja gry dedukcyjnej wydawnictwa Lucrum Games

Cryptid to była gra, o której usłyszeliśmy parę lat temu. Zobaczyliśmy rozgrywkę i gra wskoczyła na radar. Pamiętam, że parę razy przymierzaliśmy się do jej kupna, ale zawsze coś nam stanęło na drodze. A to brak dostępności, a to inne wydatki.

Jak gruchnęła wieść, że Cryptid będzie miał swoje polskie wydanie, to się autentycznie ucieszyliśmy. Zwłaszcza, że gra jest zależna językowo (co akurat dało się obejść). Dzięki Lucrum Games otrzymaliśmy zatem Kryptydę.

Mamy za sobą całkiem sporo partii za sobą i chcielibyśmy się podzielić naszymi wrażeniami. Zapraszam zatem do lektury recenzji.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w średniej wielkości pudle. Co jest w środku? Przede wszystkim znajdziemy modularną planszę, na którą składa się sześć kafli mapy. Mapę buduje się dzięki kartom. Oprócz tego, karty służą nam w jednym istotnym celu. Mianowicie dają nam informację o wskazówkach, których użyjemy podczas rozgrywki.

Wskazówki znajdziemy z kolei w pięciu książeczkach (to stwierdzenie trochę na wyrost) zwanych manuałami.

Na mapie znajdą się obiekty, czyli drewniane figurki przedstawiające głazy narzutowe (w uproszczeniu nazywamy je ośmiokątami – matematycznie to graniastosłupy o podstawie ośmiokąta) oraz opuszczone szałasy (trójkąty) oraz czarny pionek, który pomocny będzie aktywnemu graczowi podczas jego akcji.

Oprócz tego każdy z graczy otrzymuje zestaw kostek i dysków w swoim kolorze. Co ciekawe, kolory tych elementów są nieco odmienne od tych, które spotkamy w ogromnej większości planszówek. Niestety jestem tylko facetem i nie potrafię ich prawidłowo nazwać.

Jakościowo wszystko jest na najwyższym poziomie. Świetnej jakości karton, ładne elementy drewniane. Naprawdę nie ma się czego przyczepić.

Załączona instrukcja jest napisana zdecydowanie poprawnie. Dzięki niej nie mamy w zasadzie żadnych problemów z rozgrywką.

CEL GRY

„Kryptyda: Hipotetyczne zwierzę, którego istnienie nie zostało dowiedzione. Udało Ci się przeanalizować dostępną dokumentację, połączyć kropki i zgromadzić tyle materiałów, ile tylko było możliwe. Czujesz, że jesteś blisko, a dzięki Tobie świat już wkrótce pozna prawdę o kryptydzie - tej kryptydzie!"

Każdy z nas zostaje członkiem ekipy kryptozoologów. Wspólnie udajemy się na wyprawę, której celem jest zlokalizowanie tego tajemniczego stwora.

Kryptyda to gra dedukcyjna, w której każdy gracz dysponuje jedną informacją co miejsca na mapie, w którym może znajdować się siedlisko kryptydy. Połączenie wskazówek wszystkich graczy pozwoli na odnalezienie tego miejsca. Będziemy zatem tak kombinować, żeby z jednej strony jak najwięcej zyskać na informacjach od innych graczy, samemu jednak starać się ujawniać ją w jak najmniejszym stopniu. Chwała odkrywcy spłynie bowiem tylko na jednego z nas.

Polska wersja gry zawiera również wariant dla 2 graczy a także 6 dodatkowych kart, których to nie było w oryginalnym wydaniu.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest banalnie prosty.

Rozpoczynamy od wylosowania karty (mamy do wyboru normalne i trudniejsze – oznaczone ramką). Tam znajdziemy schemat, wg którego składamy planszę do kupy, a także rozmieszczamy na niej obiekty.

Tam też znajdziemy informację o tym, z których manuałów będziemy korzystać podczas rozgrywki wraz z podaniem konkretnego numeru wskazówki zawartej w tymże manuale.

Zestawem startowym każdego z graczy będzie komplet drewnianych znaczników w wybranym kolorze oraz wspomniany wcześniej manuał. Następnie każdy czyta jedną wskazaną informację, przy czym nie wolno zdradzić jej innym graczom (to bardzo ważne).

W ostatnim etapie rozpoczynając od pierwszego gracza, każdy z nas umieszcza po kolei po jednej kostce na polu, na którym (zgodnie z posiadaną wskazówką) nie może znajdować się poszukiwana kryptyda. Jak wszyscy już to uczynią, dokładamy po drugiej kosteczce. Po tym możemy przystąpić do rozgrywki.