wtorek, 30 maja 2023

Szarlatani z Pasikurowic - recenzja gry planszowej wydawnictwa G3

Parę lat temu ogromną estymą cieszył się Wolfgang Warsch, którego kolejne tytuły wywoływały mnóstwo zamieszania. Każdy z nich miał w sobie to coś, co przyprawiało graczy o szybsze bicie serca. Każdy z nich wprowadzał jakieś nowinki. Illusion, The Mind (przedziwna gra kooperacyjna), Rzut na tacę (uważana za jedną z najlepszych wykreślanek), Duże sumy, czy też Fuji.

Zdecydowani jednakże najwięcej do powiedzenia miała wydana w 2018 Die Quacksalber von Quedlinburg. Już sam tytuł sprawiał kłopot z wymówieniem, powodując wybuchy śmiechu z powodu przekręcania tych niemieckich słów.

Tak czy inaczej gra została wydana w Polsce przez G3 w roku 2018 i otrzymała zdecydowanie bardziej zjadliwą nazwę, czyli Szarlatanów z Pasikurowic. Od tamtego czasu sama gra doczekała się wielu nagród i wyróżnień w tym najważniejszą Kennerspiel des Jahres. Ponadto mocno zadomowiła się top 100 w serwisie BGG, a to jest spory wyczyn.

W niniejszej recenzji postaram się opowiedzieć co nieco na temat gry i podzielić się naszymi wrażeniami z obcowania z nią. Zapraszam zatem do lektury recenzji.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

W dużym pudle znajdziemy całą masę komponentów. Mamy zatem planszę główną, która z jednej strony będzie torem punktowym, a z drugiej będzie pilnowała numeru rundy oraz podpowiadała, co mamy do wykonania podczas gry.

Każdy z graczy otrzyma również swoją indywidualną planszę, która przedstawia kociołek, w którym warzyć będziemy różnorakie eliksiry. Jest ona dwustronna – każdą ze stron wykorzystujemy w zależności od wybranego wariantu gry. Oprócz tego do dyspozycji graczy będą kartonowe buteleczki, materiałowe woreczki, różne znaczniki.

Zasobami wspólnymi będą księgi ze składnikami, cała masa żetonów składników, rubiny, kość bonusowa oraz karty wróżki.

Żeby dobrze zrozumieć działanie ksiąg załączony został almanach, który dokładnie tłumaczy, co i jak działa. Bardzo pomocna rzecz i dobrze, że znalazła się poza instrukcją.

A jeśli mowa o instrukcji, to ja jej osobiście nie lubię. Nie jest napisana najlepiej i pamiętam, że na początku kilka razy czytałem niektóre zdania, żeby zrozumieć intencje jej autora. Sama gra jest dość prosta, jeśli chodzi o zasady, ale instrukcja mogłaby być napisana lepiej.

Jakościowo wszystko wypada naprawdę dobrze. Jedynie możemy mieć zarzuty co do żetonów składników. Jako, że będziemy cały czas wkładać i wyjmować z woreczka, w dodatku mieszając w nim ręką, mogą się z czasem zacząć przecierać żetony składników – to one będą używane najczęściej. Niektórzy do ich zabezpieczenia używają plastikowych osłonek numizmatycznych, to chyba najlepsze znane mi rozwiązanie. 

Nie lubię też woreczków. Uszyte są ze zdecydowanie zbyt miękkiego i rozciągliwego materiału i żetony lubią się w nich gubić. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłyby woreczki płócienne/bawełniane, tudzież w nieco innym, zaokrąglonym kształcie.

CEL GRY

Raz w roku, na dziewięć dni, rynek w Pasikurowicach otwiera swoje podwoje. Najlepsi znachorzy i szarlatani z całego kraju zjeżdżają się, aby zaprezentować swoje lecznicze mikstury. Czkawka, cuchnące stopy, tęsknota za domem, nieszczęśliwa miłość - mają lek na wszystko. Wszyscy prześcigają się w warzeniu swoich eliksirów.

Każdy z nas wciela się w rolę szarlatana, którego zadaniem jest tworzenie eliksirów dobierając składniki ze swoich woreczków, a następnie dodawaniu ich do kociołka. Podczas gry umiar jest zdecydowanie wskazany. Jeśli bowiem dodamy zbyt dużo specjalnego składnika, kociołek eksploduje, co nam utrudni mocno zadanie.

Oczywiście, cała zabawa siłą rzeczy polega na zbieraniu punktów zwycięstwa. Ten, kto uzbiera ich najwięcej, wygra.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap nie jest specjalnie skomplikowane, aczkolwiek wymaga trochę czasu.

Na środku stołu umieszczamy planszę główną, a na niej znacznik płomieni (do zaznaczania numeru rundy) oraz pieczęcie punktów. Obok niej powinny znaleźć się rubiny, kostka bonusowa oraz wszystkie znaczniki składników (pogrupowane według ich wartości).

Następnie przygotowujemy księgi składników. Te występują w pięciu kolorach, przy czym tylko dwie pozostają niezmienne (czarna i pomarańczowa). Pozostałe 3 kolory mają swoje wersje, z których korzystamy tak jak się nam podoba (albo zgodnie z instrukcją albo sami kombinujemy).

Zestawem startowym każdego z graczy będzie plansza z kociołkiem (na której na polu „0” umieszczamy kropelkę), woreczek oraz znacznik punktów (ten wędrują na planszę główną). Ponadto każdy z nas otrzymuje butelkę (umieszczamy ją stroną „pełną” na planszy kociołka), a wraz z nią jeden rubin oraz znacznik szczura. Ostatnim etapem będzie umieszczeniu w woreczku gotowego zestawu składników, zgodnie z informacją przedstawioną na planszy.

niedziela, 21 maja 2023

Mindbug - recenzja gry karcianej wydawnictwa Portal Games

Richard Garfield to z całą pewnością jeden z najbardziej zasłużonych twórców gier planszowych. To dzięki niemu mamy najdłuższego chyba tasiemca karcianego w postaci Magic: The Gathering – grę karcianą, która nieustanie od jakiś 30 lat jest obecna na rynku, cały czas jest żywa i ma liczne grono fanów.

Oprócz tego ma na koncie naprawdę całe mnóstwo lepszych i gorszych gier. My jakiś czas temu pisaliśmy o jednej grze pana Garfielda, czyli Królestwie królików – grze, która jakoś tak nie za bardzo przyjęła się na naszym rynku, a szkoda, bo to cały czas bardzo ciekawy tytuł warty poznania.

Dziś zaprezentujemy drugą grę ww. autora. Co prawda jest on jednym z czterech twórców, ale mimo wszystko swój wkład w powstanie Mindbuga (bo o nim mowa) miał. Zanim gra dotarła do nas, słyszeliśmy mnóstwo opinii na jej temat. Od tych huraoptymistycznych, przez takie stonowane, aż po totalne „meh”.

Najlepiej jednak było przekonać się na własnej skórze jak to z tym Mindbugiem rzeczywiście jest. Mamy trochę partii za nami i chcielibyśmy się podzielić naszymi spostrzeżeniami. Zapraszam zatem do lektury recenzji.


Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

Całość została zamknięta w niewielkim (aczkolwiek przydużym) pudełeczku. W środku znajdziemy przede wszystkim karty. 48 kart potworów, podzielonych na kilka grup, zwanych w grze cechami. Przynależność do jednej z takich grup oczywiście będzie miało wpływ na rozgrywkę.

Oprócz tego znajdziemy w środku 4 karty tytułowych Mindbugów (po dwie na gracza) – kart, które potrafią zrobić sporo zamieszania w grze.

Całość uzupełniają dwa liczniki punktów życia, przypominające te, które możemy spotkać np. w Kronikach zamku Avel.

Załączona instrukcja to wcale nie taka mała objętościowo książeczka. Zasady gry są bardzo proste, jednakże mamy do czynienia z pewnymi zawiłościami, które zostały rozwiane poprzez bardzo czytelne przykłady. Jakościowo wszystko stoi na wysokim poziomie i tutaj nie ma si czego przyczepić.

CEL GRY

Mindbug to klasyczna gra pojedynkowa. Za pomocą kart przyjdzie nam walczyć ze sobą do momentu, gdy na scenie pozostanie tylko jeden aktor.

Przyjdzie nam zatem przywoływać hybrydowe stwory i posyłać je do walki z podobnymi potworami naszego przeciwnika. Musimy jednak być czujni. Do dyspozycji każdego z graczy są tytułowe Mindbugi, karty, które pozwalają na przejęcie kontroli nad zagrywaną przez nas lub przeciwnika – kartą.

Każdy z nas dysponuje pewną pulą punktów życia. Zwycięży ten z nas, który pierwszy wyzeruje licznik przeciwnika.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest ekstremalnie szybki. Tasujemy wszystkie karty stworów. Każdy z nas otrzymuje dokładnie po 10 kart – reszta kart wędruje do pudełka. To będzie naszą talią. Z niej dobieramy na rękę 5 kart.

Oprócz tego każdy z nas otrzymuje po dwa Mindbugi oraz licznik życia – ustawiamy go na wartości 3. To wszystko. Możemy przystąpić do pojedynku.

środa, 17 maja 2023

Rozumówki - recenzja gry planszowej wydawnictwa Albi

Gry planszowe to pojemna kategoria. Nawet bardzo. Nawet ciężko by mi było teraz wymieniać te wszystkie kategorie gier. Jest tego naprawdę dużo, a poza tym z całą pewnością bym coś pominął. Dziś jednakże chciałbym wspomnieć o jednej kategorii planszówek. Wśród tej cały masy tytułów możemy znaleźć gry, w których musimy się wykazać wiedzą. W sensie pamięciowym jak i praktycznym jej zastosowaniu w rozwiązywaniu zadań.

Nieprzypadkowo o tym wspominam. Bohaterką niniejszej recenzji jest gra pt. Rozumówki, za wydanie której odpowiada Albi Polska. Już sam tytuł może wiele nam powiedzieć. Z całą pewnością czeka na nas jakieś wyzwanie intelektualne. My już wiemy jakie to. Nie zdradzając zbyt wiele szczegółów (żeby nie popsuć komuś zabawy), postaram się opisać nasze wrażenia płynące z rozgrywki. Zapraszam zatem do lektury.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta została w dużym i dość ciężkim pudle. Szybkie spojrzenie na zawartość i już wiemy, czemu to wszystko tyle waży. Mamy planszę, która de facto stanowi tor punktowy. Najważniejszym (i zdecydowanie najcięższym) elementem są karty z zadaniami. Duże, grube karty, podzielone na 5 kategorii. Do ich przechowywania otrzymaliśmy kartonowe pudełka. Z kartami nieodłącznie związane są żetony oznaczające kategorię pytania.

Co jeszcze? Koła do obstawiania (podobne do znaczników punktów obecnych choćby w Opowieściach z Pryncypii), drewniane kosteczki (za ich pomocą zaznaczać będziemy punkty zwycięstwa), klepsydra (30-sekundowa) gruby notes z arkuszami odpowiedzi oraz ołówki.

Do jakości użytych komponentów nie sposób się przyczepić. W zasadzie jedyną problematyczną kwestią jest rozmiar kart (wcale niemałych zresztą), ale o tym nieco później. Załączona instrukcja jest krótka i w zasadzie bezproblemowa.

CEL GRY

Cel gry odkrywczy nie jest. To zdobycie jak największej liczby punktów. A te zdobywać będziemy nie tylko za poprawne rozwiązywanie zadań, ale i trafne obstawienie odpowiedzi współgraczy.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest banalny. Na środku stołu umieszczamy planszę. Karty zadań powinny być umieszczone w odpowiadającym im kolorem pudełkach, które to powinny znaleźć się obok planszy w odpowiadających kolorystycznie miejscach. Obok planszy powinny znaleźć się żetony kategorii (stroną z żarówką skierowaną do góry) oraz klepsydra. Ponadto kostkę najszybszego gracza umieszczamy w wyznaczonym miejscu na planszy.

Zestawem startowym każdego z nas będzie kostka do liczenia punktów (w wybranym kolorze) – ta od razu wędruje na pole „0” na torze punktowym, koło obstawiania punktów (w swoim kolorze), arkusz z notesu oraz ołówek. Jesteśmy gotowi do gry.

niedziela, 14 maja 2023

Pachnący ogród - recenzja gry karcianej wydawnictwa Rebel

Lubimy ładne gry. Mamy chyba w sobie coś z tej sroki polującej na różne błyskotki, które zobaczy na swojej drodze. Dokładnie tak samo było z Pachnącym ogrodem. Śliczną grą, która całkiem niedawno pojawiła się na rynku dzięki wydawnictwu Rebel.

Co ciekawe, gra stanowi część pewnego cyklu wydawniczego rozpoczętego przez grę o oryginalnym tytule Herbaceus, wydane w Polsce jako Niezłe ziółka przez wydawnictwo Granna. Pachnący ogród to z kolei Floriferous. Ciekawe, czy doczekamy się trzeciej części pod tytułem Delicious. Czas pokaże.

Skupmy się na Pachnącym ogrodzie. Gra z całą pewnością ma swój urok. A czy mechanika nadąża nad warstwą graficzną? Zapraszam do lektury niniejszej recenzji.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

W niewielkim, bardzo zgrabnym pudełeczku znajdziemy przede wszystkim karty. Całe mnóstwo kart. Zostały one podzielone na trzy kategorie. Główna kategoria to karty ogrodu. Wśród nich najliczniejszą grupą stanowią karty kwiatów. To dzięki nim będziemy w stanie sprostać zadaniom, które spotkamy w grze. Oprócz kwiatów spotkamy karty bukietów, które są owymi zadaniami do wypełnienia przynoszącymi punkty na koniec gry. Oprócz nich są jeszcze karty rzeźb, które również są źródłem punktów, chociaż funkcjonują nieco inaczej niż kwiaty.

Drugą kategorią kart są pragnienia. One również przynoszą punkty, o ile będziemy mieć właściwe karty kwiatów. Ostatnia kategoria to karty nagród – wspólnych dla wszystkich graczy. Im szybciej im sprostamy, tym więcej punktów na koniec gry zgarniemy. Gra ma specjalny tryb dla jednego gracza, w którym wykorzystujemy specjalną talię kart wron.

Oprócz kart, czekają na nas drewniane pionki (każdy w innym kształcie i kolorze) wraz ze znacznikami (również drewnianymi) oraz kartonowe żetony kamieni. Miłym i pomocnym rozwiązaniem są karty pomocy, które szczególnie na początku przygody będą nieodzowne podczas rozgrywki.

Jakościowo wszystko jest na bardzo wysokim poziomie. Dobrej jakości karton, z którego wykonane są karty i żetony, drewno i plastikowa wypraska. To robi wrażenie. Załączona instrukcja w formie niewielkiej książeczki napisana została poprawnie, z licznymi i czytelnymi przykładami zdecydowanie ułatwia przyswojenie zasad gry.

CEL GRY

Znajdź radość w obfitości natury i spędź popołudnie w cudownie ukwieconym zakątku. Przyjrzyj się bajecznym kolorom, wdychaj słodkie zapachy i zrelaksuj się przy filiżance pysznej herbaty. Nie pozwól, by cokolwiek zakłóciło to sielskie popołudnie!

Pachnący ogród to pięknie zilustrowana gra karciana, w której będziemy zbierać kwiaty, by później aranżować z nich zestawy zgodnie z kartami bukietów, pragnień oraz nagród. Wszystko oczywiście zostało odpowiednio wypunktowane. Zwycięstwo należeć będzie do osoby, której udało uzbierać się największą liczbę punktów.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest bardzo prosty. Co prawda nieco różni się w zależności od liczby graczy. Ale to naprawdę drobne zmiany. Rozpoczynamy od przetasowania kart ogrodu. Następnie budujemy z nich tenże ogród. Wykładamy kilka rzędów (4 dla czterech osób, 3 – dla trzech i 2 dla dwóch), po pięć kart w każdym. Część z nich będzie zakryta, na części znajdą się również kamyki.

Nad ogrodem umieszczamy karty nagród – będą one wspólne dla wszystkich graczy. Pod ogrodem z kolei powinny znaleźć się karty pragnień. Nie możemy zapomnieć również o karcie filiżanki (otrzyma ją gracz, który uzbiera najwięcej kamieni).

Zestawem startowym każdego z graczy będzie pionek oraz trzy znaczniki kwiatów. Następnie ustalamy kolejność w pierwszej rundzie, co zaznaczamy poprzez umieszczenie pionków po lewej stronie ogrodu – pionki umieszczamy przy danych rzędach od góry do dołu (najwyżej umieszczony pionek oznacza pierwszego gracza). To w zasadzie tyle.

piątek, 12 maja 2023

Gra planszowa Kangurek Kao już w sprzedaży - informacja prasowa Wydawcy

Good Loot z przyjemnością informuje, że już dzisiaj na rynek trafiła nowa gra planszowa Kangurek Kao. Ekscytująca, familijna gra planszowa oparta jest na grze wideo o tym samym tytule, w której głównym bohaterem jest właśnie skoczny Kangurek Kao. Teraz gracze mogą wcielić się w postać tego sympatycznego stworzenia i przemierzać abstrakcyjne światy, zbierając monety, skarby i karty, budując planszę i przeskakując po kartonowych kafelkach.

Wciel się w skocznego Kangurka Kao i przemierzaj abstrakcyjne światy, znane fanom gry wideo. Buduj planszę, dokładając kolejne kafelki i skacz po nich, zbierając cenne monety, skarby w skrzyniach oraz karty. Uważaj! Przeciwnicy mogą pokrzyżować ci plany, dlatego dzielnie i sprytnie pokonuj wszelkie przeciwności! Możesz się odegrać dzięki kartom Wyzwań: użyj ich, by zaszkodzić innym graczom i skok po skoku zbliżaj się do zwycięstwa!


Co wyróżnia tę grę?

· Modularna plansza składająca się z 37 kafelków miejsc, znanych z gry wideo!
· Dynamiczna rozgrywka pozwalająca na działanie w turze innego gracza!
· Prosta mechanika gry platformowej zapewni godziny rozrywki całej rodzinie!

Elementy gry:

· 37 kafelków terenu
· 4 planszetki graczy
· 110 kart (Przeciwników, Wyzwań i Zdobyczy)
· 4 drewniane pionki w kształcie kangura
· 20 drewnianych dysków
· 36 żetonów monet
· 9 drewnianych znaczników diamentów
· Instrukcja w j. polskim

Liczba graczy: od 2 do 4
Wiek gracza: 7+
Czas gry: 45 min






Good Loot to skrzyżowanie dwóch światów – tego z najbardziej znanych marek popkultury i gier (w których zbieramy łupy, czyli loot) ze światem rzeczywistym, w którym każdy fan może teraz ubiorem i gadżetami wyrazić swoją pasję i pokazać czego jest prawdziwym maniakiem. W ofercie Good Loot znajdziecie popularne marki elektronicznej rozgrywki, takie jak Fallout® czy Assassin’s Creed oraz epickie i kultowe światy fantasy i SF. Good Loot oferuje również kolekcję puzzli o wyjątkowej i bardzo różnorodnej tematyce. Od motywów z najlepszych gier wideo, przez popularne komiksy, aż po obrazy polskich i światowych artystów. Wszystkie łączy najwyższa jakość i oryginalny styl.

Informacja prasowa Wydawnictwa.
Treść i zdjęcia są własnością Wydawnictwa.
Post w ramach współpracy recenzenckiej.

środa, 10 maja 2023

Opowieści z Pryncypii: Królewna Łucja i obrońcy królestwa - recenzja gry planszowej wydawnictwa Rebel

Duże gry, w których podstawą jest opowiadanie historii, nie są najczęstszym gościem na naszym stole. W sumie sam nie wiem czemu. Jesteśmy grającą rodziną z dzieciakami i jakoś tak do tej pory wybieraliśmy zupełnie inne tytuły.

Najwyższy czas to zmienić. Jak tylko nadarzyła się okazja, żeby spróbować Opowieści z Pryncypii: Królewna Łucja i obrońcy królestwa, to nie mogliśmy się oprzeć, żeby nie spróbować. Zwłaszcza, że przymierzaliśmy się do poprzednich gier tego autora (Jerry’ego Hawthorne), czyli do Magii i Myszy i Pluszowych opowieści. Mówi się, że do trzech razy sztuka…

Mamy za sobą w sumie chyba ładnych kilkanaście (a może i kilkadziesiąt) godzin gry i chcielibyśmy się podzielić naszymi wrażeniami. Zapraszam zatem do lektury recenzji.



Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

W pięknie ilustrowanym sporym pudle czeka na nas całe mnóstwo komponentów. Nie ma sensu wymieniać wszystkich z nich – spójrzcie najlepiej na sam koniec niniejszej recenzji. Zwrócę może uwagę na najważniejsze z nich, zwłaszcza że rozwiązania zastosowane w grze nie są najczęściej występującymi we współczesnych planszówkach.

Najważniejszą częścią gry jest tzw. Księga miejsc – zastępuje ona planszę. To dość gruba książka (coś w stylu kołonotatnika), w której znajdziemy kawałek planszy oraz różne inne informacje, które będą niezbędne podczas danej przygody.

Podczas gry będziemy poruszać się czteroma bohaterami, zwanymi chowańcami. Reprezentowani są oni przez urocze plastikowe figurki. Podczas naszych przygód spotkamy się z wieloma nieprzyjaciółmi. Oni również ukazani w formie plastikowych figurek. Plastiku jest naprawdę sporo i podnosi on wrażenia płynące z rozgrywki. Jednak plastikowe figurki to coś innego niż kartoniki w podstawkach (a można przecież było je zastosować, żeby obniżyć wysoką cenę gry).

W grze będziemy cały czas posługiwać się kartami. Zostały one podzielone na kilka typów – umiejętności (za ich pomocą wykonywać będziemy różnorakie akcje), przedmiotów (pomocne w trakcie walk z potworami), artefaktów (pomocne podczas przygód). Ponadto nie otrzymujemy ich wszystkich na raz. Tylko część z nich otrzymamy na początku gry. Reszta pojawi się w momencie, gdy rozpoczniemy dalsze rozdziały, na które gra została podzielona.

O figurkach bohaterów już wspomniałem. Oprócz tego każdy nasz podopieczny otrzymuje swoją planszetkę oraz licznik, na którym zaznaczać będziemy poziom zdrowia i energii.

Do tego podczas gry będziemy na takiej specjalnej planszetce zaznaczać poziom pecha oraz poziom niezadowolenia, które to wpływać będą na przebieg rozgrywki.

Nie mogło oczywiście zabraknąć różnego rodzaju zasobów, które będziemy zbierać podczas naszych przygód. Tutaj ukłon w kierunku wydawcy, że do naszej dyspozycji dał nam coś w rodzaju takiego organizera, w którym przechowywać będziemy wszystkie zasoby. Nie dość, że ładnie się prezentuje, to jest bardzo wygodny i zamykany.

W pudle znajdziemy również śliczne kostki, które służyć będą nam podczas walk.

Jak widać elementów jest naprawdę sporo. Są bardzo dobrej jakości. Załączona instrukcja jest długa. Naprawdę długa i szczegółowa. Warto oczywiście ją przeczytać. A jeśli nie chcecie, to odpalcie aplikację dostępną na stronie oryginalnego wydawcy (więcej o niej później) – zawiera ona znakomity samouczek, który bezboleśnie przeprowadza nas zarówno przez etap przygotowania gry, jak i samej rozgrywki.

CEL GRY

„W dalekim królestwie Pryncypii siły ciemności zniszczyły rodzinę królewską. Jej członkowie kolejno ulegali wypadkom, aż ostała się jedna pretendentka do tronu – maleńka dziewczynka. Mieszkańcy królestwa z niepokojem spoglądają w przyszłość. Tylko od grupy ukochanych chowańców pewnego czarodzieja zależy, czy niewinne niemowlę trafi w ręce złowrogiego uzurpatora”.

Opowieści z Pryncypii: Królewna Łucja i obrońcy królestwa są narracyjną grą kooperacyjną. Podczas rozgrywki wcielamy się w rolę czterech chowańców liska Iskry, pana żaby Żabeusza, wróżki Płonki oraz sympatycznego golema Łupka). Naszym zadaniem będzie ocalenie młodej dziewczyny i wychowanie jej na prawowitą następczynię tronu.

Przyjdzie nam przeżywać szereg przygód, podczas których chronić będziemy Łucję przed siłami zła, które zrobią wszystko, żeby uśmiercić przyszłą władczynię. Każda nasza decyzja, będzie miała wpływ na przyszłość powierzonej nam dziewczynki oraz na to, jakim będzie człowiekiem, gdy już odzyska tron.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap nie jest specjalnie czasochłonny. Zdecydowanie polecam tutaj pomocną aplikację, która przeprowadzi nas przez ten cały etap. Podpowie, które karty i gdzie położyć. Jak przygotować naszych podopiecznych, etc.

Oczywiście dotyczy to pierwszej rozgrywki. Z czasem otrzymywać będziemy coraz więcej kart, zasobów, etc. Sam trzon tego, co gdzie powinno leżeć się nie zmienia. To co się zwiększa to nasze zasoby. 

Tutaj ukłon w kierunku wydawcy. Każdy chowaniec posiada swoje pudełeczko, do którego wkłada to wszystko, co do tej pory zgromadził.

Ponadto do naszej dyspozycji mamy swoisty notes, w którym notujemy nasze postępy. Dzięki temu możemy dokonać zapisu rozgrywki i wrócić do niej w miarę bezproblemowo (bo jednak samo przygotowanie trwa) w późniejszym czasie.

niedziela, 7 maja 2023

Reakcja łańcuchowa - recenzja gry logicznej wydawnictwa Egmont

Są takie tytuły, które obiecują świetną zabawę już po samym rzucie oka na zapowiedź, czy okładkę z nazwiskiem autora. Takie odczucia mamy zawsze, gdy widzimy nazwisko tego twórcy gier. Reiner Knizia. Kochany przez wielu i przez wielu uważany, za mechanicznego twórcę gier w hurtowej ilości.

My bardzo lubimy jego gry więc każda kolejna trafia na radar. Bohaterka dzisiejszej recenzji ujęła nas już od pierwszych słów zapowiedzi wydawcy. Mowa tutaj o grze Reakcja łańcuchowa od wydawnictwa Egmont. Grze z linii Travel, czyli serii małych pudełek, które można zabrać ze sobą na urlop, weekendowy wyjazd, zabawę w świetlicy szkolnej czy spotkanie ze znajomymi. Czy Reakcja łańcuchowa wywoła lawinę emocji? A może to będzie tylko frustracja? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do lektury naszej recenzji.



Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

Seria Travel to kompaktowe pudełeczka, takie jak od takich gier, jak choćby Ubongo Trigo czy też BITS Travel.

W pudełku z Reakcją łańcuchową znajdziemy tylko albo aż 90 kwadratowych kafelków, 20 bonusowych żetonów (swoistych żetonów celów) oraz 4 tajne  żetony koloru. Do tego wszystkiego dołączona jest zwięzłą instrukcja ze sporą ilością obrazkowych przykładów. 

Jakościowo wszystko jest naprawdę dobre. Może poza żetonami bonusowymi i żetonami koloru, które wykonano z cienkiego kartonu, na którym widać ślady użytkowania od samego patrzenie się.

CEL GRY

Cała zabawa polega na takim dopasowywaniu do siebie kafelków, aby uruchomić reakcję łańcuchową i zdobywać punkty. Im dłuższa reakcja, tym lepiej! Musimy przewidzieć, jak nasz kafelek będzie aktywował kafelki tworzące planszę. Do tego nie możemy zapominać o bonusowych układach przynoszących sporą ilość punktów. 

PRZYGOTOWANIE GRY

Tasujemy wszystkie kafelki i losowo układamy 40 z nich tworząc planszę złożoną z 8 rzędów po 5 kafelków w każdym. Kafelki układamy w sposób odkryty i totalnie losowy - cyfry na kafelkach mogą być do góry nogami czy przewrócone na jeden z boków - kładziemy je po prostu tak jak nam się wezmą. 

Z pozostałych kafelków  układamy zakryty stos. 

Obok lub nad planszą z kafelkami układamy żetony bonusowe (tak, aby było widać ich wartości).

Spośród tajnych żetonów kolorów każdy z graczy losuje jeden dla siebie - ogląda go w tajemnicy przed pozostałymi graczami. Tak samo tajnie odkładane są do pudełka niewykorzystane żetony. 

Na koniec każdy gracz bierze do ręki jeden kafelek ze stosu.

Można zaczynać zabawę!

środa, 3 maja 2023

Bot Factory - recenzja gry planszowej wydawnictwa Portal Games

Vital Lacerda to twórca, który ma bardzo ugruntowaną pozycję w planszówkowym świecie. Lubuje się w dużych, ciężkich tytułach, które potrafią przepalić zwoje mózgowe. Jakoś tak trochę obawialiśmy się zawsze spróbowania czegokolwiek jego autorstwa. Do czasu. Na rynku pojawiła się bowiem nowa gra tego autora pt. Bot Factory.

Od razu wyjaśnię, że nie jest to „pełnowymiarowy” Lacerda. Ponadto pan Vital jest jej współautorem razem z João Quintela Martinsem. To nie pierwsze tego typu wydawnictwo, bo miał już na koncie podobną kooperację, czego owocem jest Mercado de Lisboa. Akurat ta gra jakoś tak średnio się przyjęła i nie zyskała specjalnego rozgłosu. Bardzo ciekawią mnie losy Bot Factory, w które dzięki wydawnictwu Portal Games mieliśmy okazję pograć.

W niniejszej recenzji chcielibyśmy się podzielić wrażeniami płynącymi z rozgrywki. Zapraszam zatem do lektury.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

W dużym, ciężkim pudle czeka na nas cała masa dobroci. Zacznijmy od planszy głównej. Jest ona modułowa – każdy moduł przedstawia jedną z hal całej fabryki, w której przyjdzie nam produkować roboty. Te reprezentowane są przez ładne, drewniane figurki w czterech kolorach i kształtach.

Żeby wyprodukować takiego robota, potrzeba nam będzie części, planów oraz zamówień, żeby nie produkować w ciemno. Do tego służyć nam będą liczne kartonowe kafelki. Po fabryce będą sobie wędrować nasi pracownicy a także ich nadzorca w osobie Sandry. Wszyscy oni przedstawieni są w formie drewnianych pionków.

Całość uzupełniają kolorowe kosteczki oraz drewniane dymki (coś na wzór tych spotykanych w komiksach) – będące swoistą walutą w grze.

Jakościowo mamy do czynienia z produktem klasy premium. Naprawdę nie ma się czego przyczepić. Gruby karton, świetne jakościowo drewniane figurki. Do tego dochodzi fantastyczna, przemyślana plastikowa wypraska (a może raczej wypraski - elementy są ruchome), dzięki czemu zdecydowanie łatwiej jest nam przygotować i złożyć grę. Dodatkowo całość jest przykrywana plastikowym wieczkiem, więc mamy zapewniony porządek w pudle, niezależnie od tego czy stoi pionowo czy leży płasko.

Załączona instrukcja dość długa i obszerna. Napisana jednakże tak, że naprawdę nie mamy problemu z tym jak grać. Czytelne i liczne przykłady, przyjazny do czytania układ. Brawo.

CEL GRY

Naszym zadaniem jest praca w fabryce zabawkowych robotów. Przyjdzie nam zdobywać plany, części, a koniec końców doprowadzić do montażu robotów. W międzyczasie majstrując przy ich cenie.

Warto wszystko sobie dokładnie rozplanować, bo czuwanie nad poszczególnymi etapami produkcji to nie jest takie hop siup. Zwłaszcza, że konkurencja nie śpi i z całą pewnością nie ułatwi nam zadania. Dodatkowo musimy liczyć się z obecnością Sandry - konsultantki, która wędrując po fabryce z lekka dezorganizuje nam pracę.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap wydawać się może skomplikowany i czasochłonny. Nic bardziej mylnego. Mamy cztery moduły planszy. Każdy z nich przedstawia inną część fabryki. W związku z tym dla każdego takiego modułu konieczne są inne czynności do wykonania.

W hali montażu umieszczamy (niespodzianka!) figurki robotów. W hali produkcji – części do robotów (głowy, korpusy i powiedzmy nogi). W hali projektów umieszczamy plany (bez nich nie możemy wykonać robota). Z kolei w hali finansów ustalamy ceny gotowych robotów a także zgłaszamy swoje chęci wykonania zleceń – tam zatem powędrują odpoweidnie znaczniki oraz kafelki zleceń.

Zestawem startowym każdego z graczy (tutaj warto skorzystać z tej modułowej wypraski) jest pionek robotnika (on sobie będzie wędrował po fabryce) oraz kilka dymków (każdy ma w swoim kolorze). Całość uzupełnia Sandra, czyli pionek nadzorcy, który będzie nam nieco mieszał w planach.