wtorek, 28 czerwca 2016

LEO WYBIERA SIĘ DO FRYZJERA: z pamiętnika golarza Filipa... tfu.. Kędziorka! - recenzja gry.

Poznajcie Leosia. To sympatyczny Lewek, który ma niestety problem ze swoją grzywą. Krótko mówiąc jest za długa i nadzwyczajnie mu przeszkadza. Postanowił zatem ukrócić swoje męki i powziął zamiar pójścia do fryzjera Kędziorka. Problem jest taki, że droga do niego jest daleka i usłana przeszkodami, a Kędziorek nie pracuje przez cały dzień. Zatem wyprawa nie będzie prosta. Ale od czego ma pomocników, którzy postarają się doprowadzić na czas naszego Leosia do fryzjera.

Leo wybiera się do fryzjera to gra kooperacyjna skierowana raczej do młodszego gracza. Ten typ gier jest uwielbiany przez dzieciaki, bo zespołowe zwycięstwo bardzo smakuje a gorycz wspólnej porażki nie jest taka bolesna. Bardzo lubimy takie tytuły jak Merlin Zin Zin, Kto to był?, Kolorowe biedronki, Straszny Dwór, czy też Myszki w opałach. A propos tego ostatniego tytułu, to został on wraz z naszym Leosiem nominowany do tegorocznej Kinderspiel des Jahres. Czy była to dobra nominacja? Leosiowi się niestety nie udało zdobyć tej nagrody. Ale czy to oznacza, że to nie jest dobra gra? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do recenzji.




CO ZAWIERA GRA

Całość mieści się, w średniej wielkości pudełku. W środku, obok instrukcji odnajdziemy:

  • 30 kafli ścieżki, na których znajdziemy drogowskaz lub też jednego z pięciu mieszkańców dżungli na awersie (zebrę, nosorożca, krokodyla, papugę oraz lwicę). Każde z tych zwierząt występuje w 5 różnych kolorach tła: niebieskim, żółtym, różowym, czerwonym i fioletowym. W narożniku każdego z kafla znajduje się symbol budzika oraz cyferka w zakresie 0-5. Rewers z kolei obrazuje nam fragment dżungli (las, polanę, palmę, skałę oraz jezioro)
  • 20 kart ruchu. Podobnie jak w przypadku kafli ścieżki, karty ruchu również występują w pięciu różnych kolorach. Każda karta posiada w swoim narożniku cyferkę z zakresu 1-4.
  • kafelek startowy (łóżko Leosia)
  • kafelek celu (fotel fryzjerski Kędziorka)
  • 5 puzzli przedstawiających Leo i jego grzywę
  • budzik ze wskazówką
  • drewnianą figurkę Leo

Bohaterka naszej recenzji to polska wersja gry pt. Leo muss zum Friseur wydanej przez Abacus Spiele. W zasadzie niczym nie różni się (podobnie jak i choćby Kakao) od oryginału, poza polskim tytułem i instrukcją (gra jest całkowicie niezależna językowo). O jakość gier wydawanych przez G3 tradycyjnie nie trzeba się martwić – z pewnością komponenty długo wytrzymają.

CEL GRY




Cel jest prosty. Wspólnymi siłami wszyscy gracze usiłują doprowadzić Leo do fryzjera Kędziorka, zanim ten zamknie swój zakład. Mają na to zadanie w sumie 5 dni. Zadanie nie jest jednak takie proste i wymaga ścisłej kooperacji.







niedziela, 26 czerwca 2016

ZGADNIJ! CO JEST INACZEJ?: raz... dwa... trzy... szukam! - recenzja gry.

Haim Shafir. Tego autora bardzo lubi wydawnictwo G3. Halli Galli (w tym wersja Junior), Speed Cups, Torcik. A teraz "Zgadnij! Co jest inaczej?" 

Jak do tej pory na tych grach się nie zawiedliśmy, każda z nich oferuje po prostu dobrą zabawę. Czy bohaterka naszej recenzji również okaże się ciekawym tytułem? Zapraszamy do naszych przemyśleń na temat tej gry.


CO ZAWIERA GRA


"Zgadnij! Co jest inaczej?" jest karcianką zamkniętą w niewielkim (klasycznym dla karcianek wydawanych przez G3) pudełeczku. W środku, oprócz krótkiej instrukcji znajdują się 32 dwustronne karty. Przyzwyczajony już jestem do tego, że G3 zapewnia wysoką jakość swoich gier. Nie inaczej jest przypadku bohaterki niniejszej recenzji, a pokusiłbym się o stwierdzenie, że jest jeszcze lepiej. Gra z założenia przeznaczona jest dla dzieciaków. A dzieciom bardzo często wszystko pali się w rękach. Wydawca pomyślał o tym i mamy dość grube, plastikowe karty, które są dziecioodporne. Do tego dołożono plastikową wypraskę, dzięki czemu w pudełeczku panuje porządek.



CEL GRY

Cel gry jest zawarty jest w tytule gry. Każda z kart zawiera po obu stronach prawie taki sam obrazek. Jak wiadomo, to „prawie” robi różnicę. Na przykład jedna strona zawiera domek, w którym panują egipskie ciemności, a druga, w której wszystkie światła są pozapalane. Jeden uczestników odwraca jedną dowolną kartę na drugą stronę, a reszta ma za zadanie ustalenie, która to była karta. Za odgadnięcie karty ma prawo dołożyć jedną ze swoich kart na stół. Ten, kto pozbędzie się najszybciej swoich kart, wygrywa.



środa, 22 czerwca 2016

MOMBASA: z pamiętnika kolonisty - recenzja gry.

Alexander Pfister z pewnością nie należy do najbardziej znanych twórców gier. Sytuacja jednakże powinna ulec zmianie. Czemu? Bo jest dobry w tym, co robi, a jego produkcje znalazły uznanie w oczach nie tylko samych graczy (nominacje do kilku nagród BoardGameGeek), ale i kapituły Spiel des Jahres. W roku ubiegłym nagrodę Kennerspiel des Jahres otrzymała Broom Service, a w tym roku nominację do tegorocznej Kennerspiel des Jahres otrzymała Isle of Skye. A żeby było ciekawiej, to na liście rekomendowanych gier zaawansowanych znalazła się bohaterka niniejszej recenzji.

Mombasa w luźny sposób nawiązuje do przykrego rozdziału historii świata, tj. kolonizacji Afryki. Duży w tym udział miały kompanie handlowe – spółki powołane do życia m.in. w celu eksploracji nowych terytoriów, handlu z nimi i ich kolonizacji. Okres ten nierozerwalnie związany jest z wyzyskiem ludności tubylczej i niewolnictwem. Mombasa nie jest jednakże grą historyczną, jest typową grą ekonomiczną, z pewnym aspektem historycznym w tle. Tłem oczywiście pokazanym w sposób poprawny politycznie – na okładce widzimy uśmiechniętych tubylców pracujących w sielankowych warunkach. Rzeczywistość dla tych ludzi była jednakże zgoła odmienna. No cóż, bywa.

Jak zatem wyglądała nasza przygoda na Czarnym Lądzie? Zapraszam do naszej recenzji.



CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w dużym pudle. W środku, oprócz dobrze napisanej instrukcji znajduje się cała masa komponentów:

  • 1 plansza,
  • 4 dwustronne tory inwestycji,
  • 4 plansze graczy,
  • 32 karty akcji startowych,
  • 4 karty ekspansji "1",
  • 4 karty losowania,
  • 72 żetony książek,
  • 10 żetonów początkowych,
  • 4 żetony premii,
  • 60 monet,
  • 60 faktorii handlowych,
  • 16 znaczników zaawansowania,
  • 20 znaczników premii,
  • 4 znaczniki kałamarza,
  • 4 znaczniki diamentów,
  • 1 żeton gracza rozpoczynającego,
  • 1 notes punktacji,
  • 4 karty podsumowania.

Wewnątrz pudełka nic się nie dzieje. Ot biały, cienki karton i nic więcej. Zatem woreczki strunowe, tudzież pudełeczka/organizery, etc. będą koniecznością. Należy pochwalić wykonanie komponentów. Dobrej jakości karton, z którego jest zrobiona plansza główna, plansze gracza i wszelkiego rodzaju żetony, dobrej jakości karty o standardowej wielkości (pasujące koszulki to mini european), drewno. 
Muszę pochwalić instrukcję. Jedna z lepszych, z jakimi miałem do czynienia. Reguł gry jest sporo, ale zostały podane na tacy w sposób niesamowicie przystępny, nie pozostawiając w zasadzie żadnych niedomówień. Brawo!

CEL GRY





W grze przyjdzie nam się wcielić się w rolę jednego z inwestorów nabywających udziały czterech kompanii handlowych znajdujących się w afrykańskich miastach: Mombasie, Kapsztadzie (Cape Town), Saint-Louis i Kairze (Cairo). Naszym celem jest taka rozbudowa sieci faktorii, żeby zarobić jak najwięcej funtów. Cel zatem jest prosty, natomiast jego osiągnięcie, no cóż, wymaga nieco zachodu, bo dróg do jego realizacji jest kilka i prawdę mówiąc, każda z nich jest dobra.





wtorek, 21 czerwca 2016

STRASZNY DWÓR: wakacje z duchami - recenzja gry.

Dobrych gier kooperacyjnych skierowanych raczej do młodszego gracza nigdy dość. Prawdę mówiąc na rynku nie ma zbyt wielu takich tytułów. A szkoda, bo dzieciaki ten typ gier wręcz uwielbiają. Nic nie smakuje tak jak zespołowe zwycięstwo a i gorycz wspólnej porażki aż tak nie boli. 

Bardzo lubimy takie tytuły jak Merlin ZinZin,  Kto to był?, Kolorowe biedronki, czy też Leo udaje się do fryzjera (wkrótce nasza recenzja) i Myszki w opałach, które to zostały nominowane do tegorocznej Kinderspiel des Jahres. Dziś na „tapecie” mamy nowość od wydawnictwa Fox Games w postaci Strasznego Dworu. Czy zdobyła nasze serducha? Zapraszamy do recenzji.



CO ZAWIERA GRA

Całość mieści się w niewielkim pudełku typowym dla wydawnictwa. W środku, obok instrukcji odnajdziemy:

  • dwustronną planszę
  • 4 pionki graczy
  • 8 żetonów duchów
  • 4 żetony kluczy
  • 1 kostkę







Bohaterka naszej recenzji to polska wersja gry pt. Zombie Kids. Fox Games jednakże podeszli do tematu po swojemu. I całe szczęście. Ponure cmentarzysko zastąpiono tajemniczym dworem, a zamiast zombiaków mamy sympatyczne duszki. Chylę czoła przed Tomaszem Larkiem - autorem grafik, bo jego praca nadała całej grze po prostu blasku. Oczywiście Fox Games przyzwyczaiło nas do dobrej jakości swoich gier i nie inaczej jest w przypadku Strasznego Dworu.




CEL GRY





Cel jest prosty. Niczym drużyna Ghostbusters, mamy za zadanie eliminację duchów, które zakłócają spokój w dworze. Mamy dwie możliwości: albo uda nam się aktywować moce czterech aniołów (znajdujących się w rogach planszy) albo w sposób bezpardonowy, wyganiając wszystkie duchy z planszy. I jeden i drugi sposób wymaga współpracy.






niedziela, 19 czerwca 2016

TOP-A-TOP: Ej, to nie chipsy!- recenzja gry.

Jedną z ulubionych karcianych gier z czasów mego dzieciństwa była gra o dziwacznym tytule „Dupa biskupa”. Każda z kart miała przypisaną rolę i w momencie pojawienia się danej karty należało coś zrobić, a to coś krzyknąć, a to zasalutować, a to położyć rękę na stosie kart. Twórcy Top-A-Top chyba też w to grali, bo bohaterka naszej recenzji garściami czerpie właśnie z tamtej prostej gry karcianej. 

Top-A-Top na naszym rynku pojawiła się kilka lat temu, jednakże po jakimś czasie zniknęła i pojawiła się ponownie pod koniec ubiegłego roku dzięki wydawnictwu CUBE Factory of Ideas. Myśmy go poznali na ubiegłorocznych Planszówkach na Narodowym i cóż, trochę wody w Wiśle już upłynęło od tamtego czasu i wypadałoby się podzielić naszymi przemyśleniami, zwłaszcza, że całkiem niedawno otrzymaliśmy ten tytuł do recenzji.





CO ZAWIERA GRA




Zarówno pudełko, jak i zawartość wzbudza mieszane uczucia. Samo opakowanie w kształcie dość wysokiego walca, łudząco przypomina opakowanie znanych chipsów. W środku znajduje się dziewięćdziesiąt okrągłych „kart”. 







Celowo użyłem cudzysłowu, gdyż karty te są tak grube, że bliżej im do żetonu niż karty. W odróżnieniu od podobnych kształtem kart do „Dobble”, te są niemalże pancerne. To zdecydowany plus jeśli chodzi o grę imprezową, bo emocje często biorą górę i człek nie zwraca uwagi na to co ma w ręce. Z drugiej jednak strony pudło jest spore a 90 żetonów jednak trochę waży, więc z zabraniem gry na imprezę może być pewien problem.






CEL GRY

Cel gry jak to w imprezówkach często bywa jest prosty jak budowa cepa. Naszym zadaniem jest pozbycie się wszystkich posiadanych kart.

sobota, 18 czerwca 2016

TORCIK: smakowita niespodzianka - recenzja gry.

Haim Shafir. Pewnie nazwisko tego autora niewiele mówi. A powinno. To twórca takich hitów imprezowych jak Halli Galli, czy też Speed Cups. Dziś zajmiemy się jedną z nowszych jego gier - słodkim Torcikiem. 

Znając obie wyżej wymienione gry można przypuszczać, że znowu do zwycięstwa potrzebny będzie refleks. Czy tak rzeczywiście będzie? Zapraszam do naszych przemyśleń na temat tej gry.



CO ZAWIERA GRA





Torcik jest karcianką zamkniętą w niewielkim pudełeczku. W środku, oprócz krótkiej instrukcji znajduje się 30 kart: (po 5 w każdym z 6 różnych kolorów), pisak z pieczątką oraz płytka z tortem. 
Przyzwyczajony już jestem do tego, że G3 zapewnia wysoką jakość swoich gier. Nie inaczej jest w przypadku Torciku. Uwagę zwraca również plastikowa wypraska, dzięki czemu całość spoczywa sobie w jak najlepszym porządku.





CEL GRY





Cel gry jest prosty. Każdy z graczy ma za zadanie uzbieranie na ręce pięć kart z tortem w tym samym kolorze. Ten, kto zrobi to jako pierwszy, jak najszybciej kładzie dłoń na płytce z tortem. Widząc to, pozostali gracze robią to samo. Ten, kto zrobi to jako ostatni otrzymuje w "prezencie" pieczątkę!






piątek, 17 czerwca 2016

DIXIT: myśli (nie)wypowiedziane - recenzja gry.

Wśród całej masy gier, które mamy na rynku, jest kilka tytułów, które najczęściej polecane są jako ten tzw. Gateway – swoista brama wjazdowa do magicznego świata gier planszowych. Sam znam wielu ludzi, dla których jedną z takich gier był właśnie Dixit. 

Gra, która w pewnych kręgach pretenduje do gry niemalże kultowej. W czym tkwi fenomen tego tytułu? Myślę, że w pewnej innowacyjności. Nie znajdziemy tutaj strategii, nie musimy wykazywać się refleksem, nie musimy się „brać za łby”, nie musimy nawet specjalnie dużo rozmawiać. Najważniejsze dzieje się w głowie, gdy skojarzenia musimy dopasować do obrazów. Swoją drogą gra otrzymała w 2010 roku tytuł Spiel des Jahres. Zainteresowani bliżej? Zatem zapraszamy do naszej recenzji.



CO ZAWIERA GRA

Całość mieści się, średniej wielkości pudełku. W środku, obok krótkiej i zwięzłej instrukcji odnajdziemy: 


  • 84 karty, 
  • 6 kompletów znaczników w różnych kolorach, 
  • 6 pionków-króliczków,
  • tor punktacji.






Wykonanie gry jest po prostu świetne. A patrząc na to, jak starzeją się egzemplarze, które mają już wiele rozgrywek poza sobą – komponenty są naprawdę trwałe. 



Karty, które są w sumie dość odporne na ścieranie, można zawsze zakoszulkować. Co prawda nie są to najpopularniejsze standardowe rozmiary, ale niektórzy producenci mają koszulki przeznaczone do Dixita, np. Magnum Gold, tudzież Swan Panasia 80x122 mm Dixit.

A propos kart. Nie można obok nich przejść obojętnie. Za grafiki odpowiedzialna jest Marie Cardouat, francuska malarka, która potrafiła przenieść na papier niesamowite obrazy, będące tworem jej wyobraźni. Na 84 kartach znajdziemy całe mnóstwo postaci, miejsc, przedmiotów, etc. Wszystko w specyficznej (rzekłbym onirycznej) oprawie.

czwartek, 16 czerwca 2016

Ostatni tydzień Wielkiej Wystawy Dinozaurów na wspieram.to !

Do końca kampanii Wielkiej Wystawy Dinozaurów zostało jeszcze 7 dni. Wydawnictwo Cube Factory of Ideas zabrało już 87% założonej kwoty i jest bardzo blisko realizacji projektu.


Tylko dzięki Waszemu wsparciu Wydawnictwo będzie mogło wydać Wielką Wystawę Dinozaurów! Jest to też doskonała okazja dla Was, aby dostać tę i kilka innych gier Wydawnictwa w doskonałych cenach. 



Wielka Wystawa Dinozaurów to gra planszowa, w której wcielamy się w paleontologów rywalizujących o kości dinozaurów i rekonstruujących ich szkielety. Jest to strategiczna gra, której proste zasady i atrakcyjna formuła zachęca do rodzinnego grania, lecz dająca możliwość zaciekłej rywalizacji oraz stosowania zaawansowanych taktyk, które usatysfakcjonują bardziej wymagających graczy.


Więcej o grze możecie się dowiedzieć na stronie kampanii

My już dawno wsparliśmy ten projekt i gorąco Was zachęcamy do tego samego. Nie trzymajcie informacji o takiej okazji w tajemnicy - powiedzcie o kampanii swoim znajomym i zachęćcie ich do wspierania gry! Czas ucieka...

Informacje pochodzą z notatki prasowej wydawnictwa

wtorek, 14 czerwca 2016

KIWI. LEĆ NIELOCIE, LEĆ!: po gumce do celu - recenzja gry.

Gry planszowe są pojęciem bardzo pojemnym. Coraz bardziej. I dobrze, dzięki temu mamy coraz większe grono gier, które może nie są grami planszowymi w tradycyjnym ujęciu, ale przez to otrzymujemy produkt, który w jakimś stopniu jest innowacyjny. Niesie to powiew świeżości. A często jest zaproszeniem do świata gier planszowych sensu stricto. 

Od czasu do czasu pojawiają się takie tytuły, które nie wymagają specjalnie myślenia, są banalnie proste, ale dostarczają po prostu kupę dobrej zabawy. Przykłady? Choćby Loopin’ Louie. Gra,  w którą można grać i grać i nie mieć dość. Pitch Car, który wywołuje wspomnienia dzieciństwa i grę w kapsle. Cała masa gier polegających na układaniu jednych rzeczy na innych rzeczach (Villa Paletti, Zwierzak na zwierzaku, Mistakos, etc.). W ten typ gier idealnie wpisuje się bohaterka naszej dzisiejszej recenzji, czyli „Kiwi. Leć nielocie, leć”. Czy przypadła nam do gustu? Zapraszam do recenzji.


CO ZAWIERA GRA

W średniej wielkości pudełku, znajdziemy:

  • tekturową planszę,
  • podstawkę pod planszę (dwie tekturowe belki składane „na krzyż”)
  • kratkę (składającą się z 9 tekturowych belek), wyznaczającą 16 pól gry
  • 40 żetonów do gry (po 10 w każdym z 4 kolorów)
  • 4 rampy z gumką






Jakość komponentów jest na wysokim poziomie. Załączone gumki, za pomocą których będziemy ekspediować w powietrze nasze nieloty to całe szczęście nie zwykłe gumki recepturki (które potrafią trochę napsuć krwi w Przebiegłych Wielbłądach), ale gumki do włosów, które są znacznie wytrzymalsze.





CEL GRY




Każdy z graczy za pomocą katapult wstrzeliwują żetony kiwi do specjalnie utworzonej skrzynki na owoce. Ten, kto umieści swoje żetony kiwi na 4 sąsiadujących polach tworzących kwadrat, z automatu zostaje zwycięzcą. Jeżeli jednak nikomu się nie uda ta sztuka, a wszystkie kiwi zostaną umieszczone w skrzyni, to zwycięzcą zostanie ten gracz, który zdobędzie największą liczbę punktów.






środa, 8 czerwca 2016

KRABY NA FALI: skorupiaki w akcji - recenzja gry.

Deszczyk z nieba kapu, kap,
 po ulicy idzie drab,
 nagle z wody wyszedł krab
 i za spodnie draba cap,
 bowiem myślał, że to schab...
Wanda Chotomska

Wydawnictwo Fox Games niedawno wypuściło na rynek grę, w której główną rolę odgrywały niesforne owieczki. Owce na wypasie strasznie nam przypadły do gustu i z miejsca wkroczyły do grona naszych ulubionych gier logicznych. Wydawnictwo poszło za ciosem i tym razem mamy Kraby na fali. Czy przygody tych sympatycznych skorupiaków okażą się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę? Zapraszamy do recenzji. 



CO ZAWIERA GRA

W dość dużym pudle, oprócz krótkiej i zwięzłej instrukcji znajdziemy sześciokątną planszę oraz 36 drewnianych krabów (po 9 w każdym z czterech kolorów). Wydanie robi wrażenie. Drewniane pionki z symbolami krabów, funkcjonalna wyprawka, grafiki. Jedynie pudełko mogłoby być nieco mniejsze.




CEL GRY

Nasze sympatyczne krabiki wylegują się na kamieniach. Gdy przychodzi przypływ, muszą sobie znaleźć miejsce, żeby ich fala nie zabrała w morskie odmęty. Chcąc nie chcąc wspinają się na skorupę swojego towarzysza. Celem gry jest takie poruszanie się naszą kolonią krabów, żeby żaden z przeciwników (oprócz nas) nie mógł wykonać żadnego ruchu.




poniedziałek, 6 czerwca 2016

SZEREGOWY PINGWIN: bo z pingwinami nie ma żartów - recenzja gry.

Bruno Cathala i chciałoby się rzec „i wszystko jasne”. Jeden z tych twórców, którego gry naprawdę trzymają dość wysoki poziom. Ja jeszcze nie spotkałem gry jego autorstwa, na której bym się zawiódł, a Five Tribes, 7 cudów świata – pojedynek czy też Haru Ichiban należą do naszych ulubionych. 

Z wielką radością przyjęliśmy zatem wiadomość o Szeregowym Pingwinie (oryginalny tytuł to Zany Pinguins) - niewielkiej karciance, którą Bruno Cathala zaprojektował wraz z Matthieu Lanvinem.



CO ZAWIERA GRA

Wszystko zamknięte jest eleganckim metalowym pudełeczku z funkcjonalną wypraską na karty (gwoli wyjaśnienia - pusta przegródka nie służy do niczego). 



W środku obok instrukcji znajdziemy 90 kart o numerach 1-9, które zostały podzielone na 5 zestawów odpowiadającym strefom (Antarktyda, Pustynia, Dżungla, Miasto, Księżyc).



Karta zawiera 2 informacje: punkty władcy świata (górny lewy róg) oraz strefa strategiczna (tło karty). Niektóre karty są traktowane jako specjalne, gdyż posiadają specjalne właściwości (piktogram na górze karty).



Wykonanie jest świetne. Grafiki zdobiące karty autorstwa Remy’ego Torniora robią wrażenie, nie tylko na dzieciakach.

CEL GRY



Naszym milusińskim pingwinom znudziło się nieco na biegunie. Postanowiły poszwendać się po (wszech)świecie i przejąć kontrolę nad pięcioma strefami strategicznymi, tj. Antarktydą, pustynią, dżunglą, miastem i księżycem. Nie mam zielonego pojęcia, jak chcą tego dokonać. Wiem tylko, że są bardzo ambitne i pewnie swój cel osiągną. Każdy z graczy dowodzi swoją grupką nielotów i ma za zadanie być lepszym w podbijaniu świata niż przeciwnik.
Innymi słowy musimy tak zarządzać swoimi kartami, żeby zdobyć przewagę w poszczególnych strefach. Wszystko po to, by nasza zdobycz punktowa okazała się jak najbardziej okazała.



sobota, 4 czerwca 2016

Imprezowa gra piwna Bro-Wars szykuje się do startu z kampanią na wspieram.to

Już 6 czerwca rusza kampania imprezowej gry piwnej Bro-Wars!

Wydawnictwo Cube Factory of Ideas rozpoczyna kampanię crowdfundingową na portalu wspieram.to, żeby wydać Bro-Wars. 



Bro-Wars: Prawo Pubów - to gra stworzona z myślą o piwie pełna wyzwań sprawnościowych, umysłowych, aktorskich i wielu innych. Zrobisz 5 przysiadów po 10 obrotach? Zamówisz piwo na melodię psalmu? Wygrasz wyścig na kolanach? Po piwie, dwóch niemożliwe staje się możliwe! Ale przede wszystkim zabawne!

Dołączcie do wydawnictwa, a gwarantują, że zarówno gra, jak i kampania dostarczą Wam niespotykanych doznań!

Na stronie wydarzenia wkrótce pojawi się więcej informacji. Jeśli chcecie być na bieżąco przed i w trakcie kampanii, śledźcie tę stronę - warto!

Letnie weekendy w pełni: grille, imprezy plenerowe, chillout w kawiarnianych ogródkach. Bro-Wars idealnie wpisuje się w tę tematykę. Więc warto rzucić okiem na planszówkowy projekt Cube. Zachęcamy. 

Informacja prasowa wydawnictwa

czwartek, 2 czerwca 2016

Boss Monster w finale Pixel Awards 2016 i na imprezie Pixel Heaven.

Mroczne podziemia i pikselowe klimaty nie pozostawiają nikogo obojętnym. Miło nam ogłosić, że gra "Boss Monster" zakwalifikowała się do finału Pixel Awards 2016 w kategorii Total Blackout (najlepsza gra planszowa).


To już 4. edycja największego w Polsce międzynarodowego konkursu dla twórców gier niezależnych. Wszystko rozstrzygnie się na imprezie Pixel Heaven w dniach 3-5 czerwca 2016 r. w Warszawie. O tym, kto zdobędzie laur zwycięzcy zdecyduje jury oraz (w przypadku kategorii Grand Prix) publiczność. Uroczyste wręczenie nagród zaplanowano na 4 czerwca 2016.


"Boss Monster" to gra karciana inspirowana klasycznymi grami wideo z klimatyczną grafiką pixel art. Gracz staje przed prawdziwym wyzwaniem – musi wcielić się w rolę czarnego charakteru, potężnego bossa, zbudować podziemia, zwabić do nich poszukiwaczy przygód… a potem wybić ich co do jednego!

Twórcy gry – bracia Chris i Johnny O’Neal – zbierali fundusze na publikację gry za pomocą crowdfundingowej platformy Kickstarter. Mieli nadzieję uzbierać 12 tysięcy dolarów, obawiali się jednak, że kwota może okazać się zbyt wysoka. Nieoczekiwanie w ciągu 30 dni udało im się zebrać zawrotną sumę 215 tysięcy dolarów. Był to pierwszy sygnał, że "Boss Monster" może spotkać się z dużym zainteresowaniem fanów retro gier.

Od czasu amerykańskiej premiery w lipcu 2013 roku, gra cieszy się rekordowym powodzeniem. Sprzedano już niemal 30 tys. egzemplarzy "Boss Monstera". Bracia O’Neal, zachęceni sukcesem, rozpoczęli prace nad kolejną częścią. Powstała też aplikacja "Boss Monstera" na urządzenia mobilne.

"Boss Monster" posiada zniewalającą pikselową grafikę. Każda karta to absolutne arcydzieło, a do tego wiele z kart raczy nas smakowitym humorem. W czasie rozgrywki nieustannie myślałem „kurczę, ta gra jest genialna!”.

Arek Lewandowski, Kostkarnia u Kostka​​

Zainteresowanych bliższymi szczegółami odsyłamy do naszej recenzji.

3 czerwca to również data premiery "Niezbędnika bohatera" - dodatku do gry "Boss Monster"!


Rozszerzenie "Niezbędnik bohatera" wprowadza do gry karcianej "Boss Monster" nowość − karty przedmiotów, które zmieniają bohaterów w prawdziwe maszyny do expienia. Pokonaj uzbrojonych po zęby śmiałków, ograb ich z przedmiotów i zdobądź nowe ofensywne zdolności!​

Więcej szczegółów na temat dodatku znajdziecie w naszej krótkiej notatce

Więcej informacji o finale Pixel Awards 2016 na stronie http://www.pixelheavenfest.com/.

A dla wielbicieli gier retro, dla miłośników komiksów i gier planszowych, dla tych którzy z nostalgią wspominają klimat lat 80. i 90. ubiegłego wieku i dla tych, którzy interesują się współczesnymi grami - już w ten piątek rozpoczyna się trzydniowe święto wszystkich fanów gier, czyli Pixel Heaven 2016. 



To już czwarta edycja imprezy. Poprzednia przyciągnęła 5 tysięcy osób. Atrakcji jak zwykle będzie mnóstwo: rozgrywki planszowe, konsole i flippery, wystawy i pokazy, goście specjalni, koncerty i kiermasze, "Giełda Komputerowa" jak za dawnych czasów, 80's Trailer Shock czyli cykl trailerów do filmów klasy B z lat osiemdziesiątych, strefa dla dzieci Kids Play & Learn i wiele innych. Szczegółowy program znajdziecie tutaj.

Zapraszamy do odwiedzin stoiska Trefla - nr  4.4.  Poznacie Treflowe nowości, Wydawnictwo uchyli rąbka tajemnicy i zdradzi najbliższe plany wydawnicze, może nawet uda się wam ograć ich w kilku rozgrywkach. ;) I najważniejsze! Będzie okazja by poznać wreszcie wyczekiwany dodatek do Boss Monstera.  

Notatka opublikowana w oparciu 
o informacje prasowe od wydawnictwa

środa, 1 czerwca 2016

HEXX: układanka na szóstkę - recenzja gry.

Nie ukrywamy tego, że jesteśmy fanami gier, które wymagają refleksu, spostrzegawczości, gier, które potrafią wywołać emocje. Do takich z pewnością zaliczają się Dobble, Halli Galli, Gloobz, Packa na muchy, Voodoo, Jungle Speed, czy też Speed Cups. czy też niedawno recenzowana Rox

Wydawnictwo Fox Games postanowiło uraczyć graczy znad Wisły kolejnym tytułem zaliczającym się do wyżej wymienionej rodziny. Mowa tutaj o Hexx. Czy ta niepozorna gra warta jest uwagi? Zapraszam do recenzji.




CO ZAWIERA GRA

W niewielkim pudełeczku znajdziemy oprócz instrukcji:

  • 72 sześciokątne kafelki (tzw. hexy)
  • 8 znaczników rund

Wydawnictwo Fox Games przyzwyczaiło nas do wysokiej jakości swoich gier. Nie inaczej jest w przypadku bohaterki dzisiejszej recenzji.

CEL GRY

Cel gry jest prosty jak budowa cepa. Naszym zadaniem jest pozbycie się wszystkich posiadanych kart.