czwartek, 18 lipca 2024

Eye2Eye Duel - recenzja mini gry karcianej wydawnictwa Smart Flamingo

Mini gry, to bardzo ciekawe zjawisko. Jak sama nazwa wskazuje to niewielka liczba komponentów, która ma zapewnić po prostu dobrą zabawę. Najlepszym przykładem jest List miłosny we wszystkich jego odmianach. Niedawno nawet na blogu prezentowaliśmy nawet jego najnowszą (chyba) odsłonę w postaci Zwierzaków żądnych władzy.

Bohaterką niniejszej recenzji jest mini gra bardzo lubianego przez nas wydawnictwa Smart Flamingo. Co ciekawe ta gra nie zostanie jak choćby AI Space Puzzle, Oh Crab!, czy też Candy Hunters wydana na jakimś portalu wspieraczkowym. Ta niewielka karcianka została już wydana w sposób tradycyjny, co jest odejściem od modelu wydawniczego wydawnictwa z różowym flamingiem w logo.

Czy nam taka zabawa przypadła do gustu? Zapraszamy do lektury recenzji.



Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

Jak przystało na mini grę zamknięta została w maleńkim pudełeczku. W środku znajdziemy karty: strzału podzielone na cztery kategorie: głowy, torsy, ręce i nogi), popsutej broni oraz ran. Tyle. W sumie 17 kart.

Instrukcja to kolejne dwie karty zapisane drobnym maczkiem - w końcu do mini gra. Reguły w niej przedstawione są proste do zrozumienia.

Tutaj jedna uwaga. Do testów otrzymaliśmy (jeszcze) prototyp gry. W wersji sklepowej znajdują się niewielkie zmiany w grafice na kartach. Dołożony został również tryb zaawansowany.

CEL GRY

Celem gry jest po prostu pokonanie przeciwnika w tym karcianym pojedynku. W tym celu wykorzystywać będziemy blef, podpuszczanie ale i dobrą pamięć.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest ekstremalnie krótki. Na bok odkładamy trzy kart ran. Każdy z graczy otrzymuje od razu po jednej karcie zepsutej broni. Resztę kart (strzału) tasujemy i wykładamy pomiędzy graczami cztery odkryte karty.

Pozostałe karty rozdajemy po równo pomiędzy graczy. Układamy sobie karty na ręce w takiej kolejności, jak nam pasuje.

Tyle. Możemy rozpocząć pojedynek.

środa, 10 lipca 2024

Strato - recenzja gry kooperacyjnej wydawnictwa Iuvi Games

Bardzo się cieszymy, że nasze rodzime Iuvi bardzo zacieśniło współpracę ze szwajcarskim wydawnictwem Helvetiq. Nie raz i nie dwa już o tym pisaliśmy, że bardzo lubimy gry Helwetów i z ogromną radością powitaliśmy pod naszym dachem nowość w postaci gry Strato.

Gra, podobnie jak recenzowana niedawno Alpina, należy do nowej serii wydawniczej Fun by Nature. Autorką gry jest raczej mało znana autorka, która jednakże ma na koncie kilka ciekawych tytułów. Polscy gracze mogą ją kojarzyć z gry Naszej Księgarni pt. Sowy.

Jak w naszych oczach wypadło Strato? Zapraszam do recenzji.



Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w niewielkim, kwadratowym pudełeczku. W środku znajdziemy same kartonowe elementy podzielone w zasadzie na dwie grupy. Tę liczniejszą stanowią karty, wśród których znajdziemy karty: przyrody, tornada, wyzwań oraz pomocy.

Tę mniej liczną stanowią kafelki (kształtem przypominające puzzle), z których będziemy tworzyć swoisty tor, nad którym umieszczać będziemy karty przyrody oraz tornad.

Jakościowo wszystko wypada jak najbardziej w porządku, natomiast pomarudzę nieco na wnętrze pudełka. Taka Alpina dostała kartonową wypraskę, która wprowadza porządek. Tutaj nie mamy nic. Przyduże pudełko skazuje nas na woreczki strunowe. Bez nich będziemy mieli jeden wielki miszmasz.

Załączona instrukcja to niewielka książeczka zawierająca sporo tekstu zapisanego drobną czcionką. Całkiem dobrze opisuje zasady gry.

CEL GRY

Czasem patrząc przez okno myślisz sobie – fajnie byłoby kontrolować pogodę! W grze Strato jest to możliwe! Podczas rozgrywki gracze stają się „dyrygentami pogody” i wspólnie starają się stworzyć odpowiednie warunki meteorologiczne oraz sprostać wyzwaniom.

Strato to mała kooperacyjna gra karciana dla 1-4 osób. W grze staramy się wspólnie poukładać „klocki”, żeby móc spełnić określone wymogi zapisane na karcie zadania.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap specjalnie trudny nie jest. Rozpoczynamy go od wybrania jednej z kart wyzwań. Znajdziemy na niej m.in. symbole, które wskazują nam, które z kart natury i tornad będą wykorzystywane w rozgrywce. Zatem dobieramy wszystkie karty z tymi symbolami.

Karty tornad dobieramy w pary (stworzą nam jeden rysunek) i umieszczamy na środku stołu. Jeśli karta wyzwania przewiduje więcej niż jeden rząd, wówczas pary tornad umieszczamy jedną nad drugą.

Karty natury biorące udział w rozgrywce starannie tasujemy a następnie losowo umieszczamy po dwie odkryte karty po obu stronach tornad. Ważne, że na etapie przygotowania karty z takimi samymi symbolami nie mogą ze sobą sąsiadować.

Poniżej kart tornad umieszczamy nasz tor złożony z tylu kafelków, ile wynosi maksymalna liczba kart przewidziana w zadaniu. Tor rozpoczyna się pod kartami tornad i przebiega dwukierunkowo, tj. w lewą i prawą stronę.

Każdy z nas otrzymuje dwie losowo dobrane karty pogody oraz kartę pomocy. W zasięgu wzroku wszystkich graczy powinna się znaleźć karta wyzwania.

Możemy rozpocząć zabawę.

środa, 3 lipca 2024

Kotki i smoki Przebudzenie wulkanu, Mali Rycerze i Mali Hokus i Pokus - komiksy paragrafowe dla najmłodszych od Wydawnictwa Foxgames.

Od jakiegoś czasu gry planszowych mają nową odnogę, a mianowicie komiksy i książki paragrafowe. Te pierwsze w Polsce zapoczątkowało wydawnictwo Foxgames, które w swoim portfolio ma bogatą kolekcję tytułów zarówno dla dzieciaków (np. Hokus Pokus, Rycerze, Rycerze 2, Piraci) jak i dla starszej młodzieży i dorosłych (np., seria komiksów z przygodami Sherlocka Holmesa). Jakoś ze dwa lata temu Liski zaczęły także wydawać tytuły dla najmłodszych dzieci: Kalinka i Chojrak, czy też Kotki i smoki. Rok temu do tej serii dołączyły przygody Bociana Lucka.

Półka komiksów paragrafowych dla najmłodszych powiększyła się ostatnio o kolejny tytuł z serii Kotki i smoki, a także dołączyli do niej bohaterowie znani z komiksów dla starszych, ale w wersji dla młodszych dzieci czyli Mali Hokus i Pokus oraz Mali rycerze. Czy obcowanie z takimi grami/komiksami to fajna sprawa? Co komiksy paragrafowe wnoszą do rozwoju dzieciaków? O tym Wam poopowiadamy dzisiaj, oczywiście nie zdradzając szczegółów. Miłej lektury


Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o komiksach.

CZYM SĄ KOMIKSY PARAGRAFOWE?

Komiksy paragrafowe są połączeniem klasycznego komiksu oraz gry paragrafowej. Otwierając je, stajemy się nie tylko czytelnikami, ale i uczestnikami opowieści. Sami możemy zdecydować o dalszych losach postaci, dokonując odpowiednich wyborów. Każda decyzja odsyła nas do innego paragrafu, w którym znajduje się dalszy ciąg historii. Śledzimy akcję i w zależności od podjętej decyzji, przenosimy się do odpowiedniego kadru. Dzięki temu możemy je czytać wielokrotnie, za każdym razem przeżywając zupełnie nową przygodę. Rozwiązanie to sprawia bowiem, że nie tylko przebieg rozgrywki może być inny, ale różnić się może zakończenie opowieści!



NOWE TYTUŁY W KATEGORII DLA NAJMŁODSZYCH

Bohaterami dzisiejszej „recenzji” (celowo w cudzysłowie bo nie będzie to klasyczna recenzja, żeby nie psuć Wam zabawy) są trzy komiksy.



Pierwszy z nich to kolejna część przygód kotki Mo, czyli Kotki i smoki: Przebudzenie wulkanu. Tym razem słodka Mo spędza wakacje na wyspie Tubatuba. Podczas jej pobytu wybucha wulkan. Mieszkańcy wyspy są przerażeni. Wierzą bowiem, że to gniew przebudzonego Smoka Lawy spowodował wybuch wulkanu. Kociak Mo postanawia się spotkać ze Smokiem Lawy, zrozumieć powód jego gniewu i ocalić mieszkańców wyspy. Razem z Mo możemy też podjąć się misji Kwiaty Gardenii poszukując białych kwiatów. Zapewnią nam one punkty zwycięstwa, ale nie są niezbędne aby ukończyć przygodę. Możemy też uatrakcyjnić naszą zabawę i poddać się specjalnej misji ratunkowej w poszukiwaniu szóstki dzieci Mamy Kann – każdy odnaleziony maluch przyniesie nam punkty zwycięstwa.






Mali Hokus i Pokus: Burza i grzyby przenoszą nas do Szkoły Bajkonologii. Jej uczniami są mali przyjaciele Hokus i Pokus. Muszą oni wypełnić dwie misje. Pokus wyruszy do Królestwa Tysiąca i Jednej Nocy, gdzie przeżyje przygodą z udziałem tajemniczych grzybów. Zaś Hokus wyruszy do Krainy Chmur na poszukiwanie Dorotki. Podczas misji będziemy znajdować różnorodne przedmioty i spotykać przyjaciół (a im więcej ich będziemy mieć, tym więcej punktów dostaniemy na koniec zabawy).







Mali Rycerze Dyplom, czyli Natan i Sara, marzą o dostaniu się do prestiżowej szkoły dla małych rycerzy. Aby to było możliwe muszą odszukać trzy elementy rycerskiego ekwipunku ukryte w wiosce. Możemy też spróbować odnaleźć pięć elementów – może otrzymamy dodatkową nagrodę. W tym wyzwaniu możemy przyjść naszym bohaterom z pomocą obserwując, szukając i pomagając mieszkańcom. Wszystko po to, aby zostać pasowanym na prawdziwego rycerza. Możemy wcielić się w jedną z tych postaci, a każda ma swoje wyjątkowe zalety. Natan potrafi bardzo dobrze pływać i tylko on może dotrzeć do pewnych miejsca. Zaś Sara posiada specjalny klucz, który może otwierać zamknięte drzwi.



niedziela, 23 czerwca 2024

Zupa z trupa - recenzja gry imprezowej wydawnictwa Egmont

Przeprowadzamy się do nowej dzielnicy. Kilka dni później znajdujemy tajemniczy i dziwnie śmierdzący list z zaproszeniem na obiad do sąsiadów. Dalej jest już tylko coraz bardziej emocjonująco. Doniczki w domu gospodarzy obiadu mają kształt czaszek, rośliny mają macki a w ogrodzie za domem odkrywamy kilka krzyży. Serce zaczyna nam galopować. Nie mamy jednak wyjścia – naciskamy dzwonek do drzwi wyglądający jak gałka oczna i po koszmarnym krzyku wiemy już, że nasi sąsiedzi to potwory.

To nie zaproszenie do horroru w formie filmu czy książki. To wstęp do bohaterki dzisiejszej recenzji czyli gry Zupa z trupa od wydawnictwa Egmont. Czy potworny obiad okaże się dla nas śmiertelnie niebezpieczny? A może to tylko takie niewinne igraszki? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do lektury naszej recenzji.


Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

Zupa z trupa
to podobnie jak niedawno zrecenzowana Ding... i pozamiatane kolejna gra z serii Gra do plecaka. Serię cechują małe pudełka, dosłownie takie do plecaka czy nawet większej kieszeni. Nie inaczej jest z tym tytułem. W środku pudełeczka znajdziemy po prostu talię kart z potwornymi składnikami naszej grupy i instrukcję.

Tyle wystarczy do skomponowania iście potwornej zupy.

CEL GRY

Nic już nie poradzimy. Utknęliśmy na potwornym obiedzie na dobre. W menu same najobrzydliwsze dania. Zostaje nam unikać potwornych składników tak, żeby na koniec obiadu mieć jak najmniej punktów ujemnych.

PRZYGOTOWANIE GRY

Obiad, potworny czy nie, ktoś musi przygotować. Dlatego na początku trzeba wybrać gracza, który jako pierwszy będzie pełnił rolę potwornego gospodarza (ta funkcja co rundę będzie przechodzić na kolejnego gracza). Tasuje on wszystkie karty i rozdaje po 12 kart każdemu z graczy. 

Pozostałe trafiają na zakryty stos na środku stołu. Na koniec potworny gospodarz odkrywa pierwszą kartę ze stosu kart tworząc warunek do gry.