wtorek, 28 kwietnia 2020

KINGDOMINO DUEL: Ołówkowe królestwo - recenzja gry wydawnictwa Fox Games.


Kingdomino podbiło serca graczy na całym świecie. Prosta, szybka i emocjonująca gra o układaniu płytek domina w celu rozbudowy naszego królestwa sprawdza się w zasadzie w każdym gronie graczy. I tych początkujących i tych zaawansowanych. Nic dziwnego, że jej autor Bruno Cathala postępuje zgodnie z przysłowiem „kuj żelazo póki gorące”.

Tym sposobem otrzymaliśmy dodatek do ww. Kingdomino, czyli Erę Gigantów. Otrzymaliśmy również samodzielny tytuł, który przeznaczony jest dla bardziej zaawansowanych, czyli Queendomino. Kwestią czasu są kolejne wariacje. Na pierwszy front poszło Kingdomino Duel. Czy będą kolejne wersje? Czas pokaże. Na razie skupmy się na bohaterce recenzji.

Kingdomino Duel to gra przeznaczona wyłącznie dla dwóch osób. Jest to gra typu roll & write, czyli coś co ostatnimi czasy zdobywa coraz większą popularność wśród graczy. W naszej recenzji postaramy się odpowiedzieć, czy to zwykły skok na kasę bazujący na popularności swoich starszych sióstr, czy może wręcz przeciwnie – mamy do czynienia z dobrą grą? Zapraszam zatem do lektury.




CO ZAWIERA GRA

W niewielkim pudełeczku znajdziemy cztery kostki specjalne (kości zawierające różnorakie symbole), dwa ołówki oraz notes, zawierający sto dwustronnych kart, na których notować będziemy nasze rozgrywki. Część z nich przedstawia mapę, na części zaś znajdziemy tzw. księgę zaklęć.

Wartym odnotowania jest obecność plastikowej wypraski, w której umieszczamy kości i ołówki, oraz obecność zamknięcia pudełka na magnes. Mała rzecz a cieszy. Załączona instrukcja do gry napisana jest poprawnie, z czytelnymi przykładami, ułatwiającymi przyswojenie zasad.

CEL GRY

Podobnie jak i w oryginalnym Kingdomino przyjdzie nam budować królestwo, które przyniesie nam najwięcej punktów zwycięstwa. Podobnie jak w oryginale będziemy wykorzystywać do tego domino, z tym że tutaj w postaci kostek. Tradycyjnie, zwycięzcą będzie ten, kto tych punktów uzbiera najwięcej.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie gry jest ekstremalnie krótkie. Obaj gracze otrzymuje po karteczce z mapą oraz po ołówku. Pomiędzy nimi umieszcza się księgę zaklęć. Do tego wyjmujemy 4 kości.  Tyle.

piątek, 24 kwietnia 2020

DZIENNIK Wyprawa 1907 - recenzja interaktywnej gry książkowej Wydawnictwa Foxgames.

Jakiś czas temu opisywaliśmy nasze wrażenia płynące z obcowania ze specyficzną książką, będącą de facto grą. A może zbiorem różnych niekoniecznie powiązanych ze sobą zagadek? Nieważne.

Dziennik 29, bo o nim mowa, wciągnął nas niczym odkurzacz, gwarantując mnóstwo chwil spędzonych na móżdżeniu, kombinowaniu, rezygnacji i powrotach do zagadki. Koniec końców udało się przejść go cały i pozostała taka trochę pustka.

Całe szczęście jakiś czas temu pojawił się młodszy brat Dziennika 29, czyli Dziennik Wyprawa 1907. Czy również dał nam taką samą rozrywkę co i starszy brat? Zapraszam do lektury recenzji.




CEL GRY

W odróżnieniu od Dziennika 29 wstęp fabularny do gry, nie będzie tylko czczym gadaniem. Wyprawa 1907 posiada bowiem fabułę, w którą będziemy się powoli wkręcać podczas przechodzenia przez kolejne rozdziały książki. Nie chcę oczywiście zdradzać szczegółów – niech każdy sam się zapozna z przedstawioną historią.

Poznajemy zatem niejakiego Matta Emersona, który znalazł dziwny pamiętnik. Pamiętnik, który stał się dla niego źródłem obsesji…

PRZYGOTOWANIE GRY

Samo przygotowanie nie zmieniło się ani o jotę. Musimy zatem zaopatrzyć się w trzy rzeczy – coś do pisania, nożyczki (tak, będziemy coś wycinać w książce) i jakieś urządzenie elektroniczne z dostępem do Internetu. Z jednej strony przyda nam się w rozwiązywaniu zagadek, a z drugiej konieczne będzie do weryfikacji postępu naszych prac.

wtorek, 21 kwietnia 2020

Ubongo Extreme: Lekko nie jest - recenzja gry wydawnictwa Egmont

Ubongo jest grą znakomitą. Grą, do której lubimy wracać, żeby trochę poćwiczyć nasze komórki mózgowe. O Ubongo pisaliśmy jakiś czas temu, a w naszej recenzji zawarliśmy takie stwierdzenie: „Liczę na to, że gra osiągnie sukces również nad Wisłą, dzięki czemu może zawitałoby do nas więcej gier z Ubongo w tytule jak np. Extreme, 3D, Duel albo Trigo”.

No cóż, najwyraźniej nasze życzenie chyba zostało wysłuchane. Wydawnictwo Egmont wypuściło już wersję 3D, karcianą a teraz przyszedł czas na Extreme. Co prawda nie jest to wersja „duża” jak podstawowe Ubongo, czy też wersja 3d. Nie, otrzymaliśmy wersję kompaktową. Tak czy inaczej, jako fan Ubongo, strasznie się ucieszyłem, bo Ubongo nigdy za mało.

Mamy za sobą wiele rozgrywek (przeważnie w trybie jednoosobowym – później wyjaśnię dlaczego) i chcielibyśmy podzielić się naszymi wrażeniami. Zapraszam zatem do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA

W niewielkim pudełeczku (rozmiarów dokładnie FITS Travel) znajdziemy sporo elementów kartonowych. Jak przystało na Ubongo będą to zagadki oraz elementy za pomocą których będziemy te zagadki rozwiązywać, czyli tekturowe kafelki.

Załączona instrukcja napisana jest tak, że nie mamy żadnych wątpliwości co do przebiegu rozgrywki. Jasno i klarownie. Przede wszystkim jednak krótko – to w zasadzie jedna kartka papieru.

CEL GRY

Naszym zadaniem jest rozwiązywanie łamigłówek znajdujących się na specjalnych kartach. Za ich rozwiązywanie będziemy punkty (w postaci zdobytych kart). Gracz, który zgromadzi ich najwięcej, ten okaże się zwycięzcą.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie zabawy specjalne trudne nie jest. Przede wszystkim sortujemy kafelki według kolorów i umieszczamy je na środku stołu. Następnie bierzemy wszystkie 32 karty z zadaniami i sortujemy je na cztery stosy (wg kolorów). Następnie decydujemy, czy będziemy używać strony łatwiejszej (z 3 kafelkami do ułożenia), czy też trudniejszej (z 4 kafelkami). I to tyle.


piątek, 17 kwietnia 2020

FITS Travel: dopasuj się w podróży- recenzja gry wydawnictwa Egmont.


Prawie rok temu na naszym blogu pojawiła się recenzja gry Reinera Knizii pt. FITS. Gry, która zdecydowanie przypadła nam do gustu i w miarę regularnie trafiała na nasz stół. Pewnie mogłaby częściej, ale wielkość pudła sprawia, że nasze rozgrywki ograniczaliśmy właściwie jedynie do pieleszy domowych. A nie raz i nie dwa mieliśmy ochotę ją zabrać ze sobą. Niestety miejsce w bagażniku naszego auta jest dość ograniczone, więc jedno duże FITS przegrywało z kilkoma mniejszymi grami.

Teraz sytuacja może ulec znaczącej zmianie. Otóż, dzięki wydawnictwu Egmont (które zresztą wydało FITS) otrzymaliśmy wersję travel, czyli duży FITS w kompaktowych rozmiarach. Oczywiście kosztem pewnych zmian. Na ile istotnych? Przedstawimy to w naszej recenzji. Zapraszam zatem do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA

Pierwsze co się rzuca w oczy to rozmiary pudełka, a może raczej pudełeczka (porównując je z dużym FITS). W środku spotkamy praktycznie dokładnie te same elementy, co w dużym starszym bracie (siostrze?). Jednakże w wersji mniejszej, nieco uboższej. Oczywiście spotkamy tam cztery „plansze” (czyli rampy). Nie mają one co prawda postaci równi pochyłej. Teraz otrzymaliśmy cztery takie płaskie plastikowe rynienki, w których umieszczać będziemy nasze klocuszki. Te nie są już plastikowe – zrobione zostały z cienkiego kartonu, poza tym jest ich mniej – jest ich po 13 na każdego z graczy (dla przypomnienia w dużym FITS było ich 16).

Poza tym zmniejszono liczbę podkładek, w które wyposażamy plansze przed rozgrywką. W dużej wersji mieliśmy dwie dwustronne, tutaj jest tylko jedna. Troszkę nam to uprości całą rozgrywkę. Skoro mamy mniej klocków do układania, to proporcjonalnie zmniejszono również liczbę kart, za pomocą których umieszczać będziemy na planszy nasze klocki. Jest ich teraz 13.

Warto wspomnieć o instrukcji. To w zasadzie jedna kartka papieru, na której w sposób jasny i klarowny wyjaśniono wszelkie (jakby nie patrzeć bardzo proste) zasady.

CEL GRY

Każdy z nas będzie umieszczał na swoich rampach klocki wg określonej przez karty kolejności. Naszym zadaniem będzie takie ich rozmieszczenie, żeby w jak największym stopniu przykryć odpowiednie pola na swoich planszach. Ten, kto będzie w tym najlepszy oczywiście wygra.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie gry trwa dosłownie chwilę. Zestawem startowym każdego z graczy będzie rampa wraz z klockami w swoim kolorze, dwustronna wkładka do rampy oraz komplet trzynastu kartonowych kafli o różnych kształtach.
Jeden z nas bierze do ręki 13 kart podstawowych (tych z fioletowymi pleckami), tasuje i tworzy zakryty stos kart dobierania. I to tyle. Gra może się rozpocząć.


poniedziałek, 13 kwietnia 2020

WŁOŚCIANIE: Wsi spokojna, wsi wesoła... - recenzja gry wydawnictwa IUVI Games.

Mamy w swojej kolekcji sporo gier, które nie doczekały się polskiego wydania. Bywa. Mamy też i takie, które zostały jednak w Polsce wydane. Też bywa. Nie raz i nie dwa pluliśmy sobie w brodę, że mogliśmy jednak poczekać i otrzymać rodzimą wersję.

Pamiętam, gdy otrzymałem info o kampanii Villagers na Kickstarterze, to się mocno zastanawiałem, czy by przypadkiem nie wesprzeć dzieła kompletnie mi nieznanego twórcy w osobie Haakona Hoel Gaardnera. Koniec końców daliśmy sobie spokój. Trochę żałowaliśmy, bo gra okazała się niemałym sukcesem  - zebrała 482 tys. funtów (z planowanych niecałych ośmiu), a opinie o niej były dość pozytywne.

Dlatego też z nieukrywaną radością przyjąłem do wiadomości informację o tym, że Villagers będzie miało polską wersję. Oczywiście zmieniono tytuł na bardziej swojski, czyli Włościanie. Co ciekawe nasza wersja jest wersją na bogato, tj. z dodatkami, które były dostępne jedynie na Kickstarterze.

Dzięki wydawnictwu IUVI Games mieliśmy przyjemność poobcowania z własnym egzemplarzem i teraz chcielibyśmy podzielić się naszymi wrażeniami.




CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w średnim (ciągle jednak przydużym) pudle. Mamy do czynienia z grą karcianą, więc głównymi mieszkańcami tegoż pudełka będą karty. Zostały one podzielone na kilka kategorii. Najliczniejszą grupą są oczywiście osadnicy, których to będziemy zatrudniać w naszej wiosce. Na dobry początek każdy z graczy otrzyma też osadników założycieli (ktoś musiał dać początek nowej wiosce).

Jako, że nasza polska wersja jest wydana z przytupem, to otrzymaliśmy od razu dodatki dostępne jedynie na Kickstarterze. Zatem w gratisie znajdziemy w pudle bonusowe karty, które zwiększą regrywalność.

Całość uzupełniają monety (a jakże wioska musi na siebie zarabiać) zwane w grze złociszami. Podczas gry będziemy zarabiać gotówkę poprzez uczestnictwo w targowiskach – reprezentowane są one za pomocą dwóch specjalnych kart. Oprócz tego każdy z graczy otrzyma kafelek ryneczku, który będzie dość istotnym elementem rozgrywki.

Szkoda tylko, że nasze polskie wydanie nie ma tego fajnego pudełka z Kickstartera. Jest ono zwyczajnie praktyczniejsze. Nasze jest tak o połowę za duże, chociaż stara się trochę upodobnić do wydania oryginalnego. Mamy zatem całkiem praktyczne przekładki, które pozwalają uporządkować te wszystkie karty, które będą obecne w rozgrywce. Zdecydowanie ułatwiają one i złożenie i (przede wszystkim) rozłożenie wszystkich elementów do rozgrywki. Nie podoba mi się, że przegródki nie są w jakiś sposób umieszczone na stałe – karty mają mnóstwo miejsca, a ustawienie pudełka pionowo może narobić niezłego bałaganu. Rozwiązaniem w naszym przypadku było wpakowanie całej zawartości do jednej przegródki w pudełku oraz (zapożyczone z niektórych gier Days of Wonder, np. Yamatai) pozostawienie kartonowych sztancy, z których wypychaliśmy tekturowe elementy).

Kilka słów na temat instrukcji. Pierwsze wrażenie było takie. Jeżu kolczasty – jaka długa! To prawda – zawiera 20 stron, co jak na tak w sumie prostą grę było pewnym zaskoczeniem. Jednakże napisana jest lekko z mnóstwem przykładów, dzięki czemu przyswojenie zasad jest sprawą dość szybką i przyjemną. Pamiętajmy, że w grze mamy też kilka dodatków i je też dokładnie wyjaśniono. Oprócz tego mamy karty pomocy, dzięki czemu nie będziemy musieli zerkać do instrukcji.

CEL GRY

Obyś żył w ciekawych czasach… proroczym stało się to chińskie przysłowie (czy może raczej klątwa). Widzimy doskonale, co się dzieje na świecie. Na świecie, w którym króluje niestety koronawirus i skutki jakie za sobą pociąga. Czemu o tym w ogóle wspominam? Trafiła bowiem do nas gra, której wstęp fabularny zaczyna się mniej więcej tak:

„Jesteś założycielem średniowiecznej osady, powstającej w latach tuż po wielkiej zarazie. Śmiertelne żniwo zabrało tak wielu ludzi, że ci, którzy przetrwali, muszą zmierzyć się z niezliczonymi problemami. Wielu z tych, którzy pomagali zaspokajać podstawowe potrzeby wioski – zdobywać pożywienie, budować domy czy szyć ubrania – odeszło na zawsze. Rzemieślnikom brakuje surowców, kupcy stracili klientów, a wielu musiało porzucić ukochane gospodarstwa i warsztaty, by uciec przed zarazą.”

Włościanie zaczynają się więc, dość ponuro. Jednakże niosą w sobie dużo nadziei na lepsze, bowiem przyjdzie nam dokonać dzieła odbudowy wioski. Zatrudniać nowo przybyłych specjalistów w różnych dziedzin. Wszystko po to by nasza wioska zaczęła śnić na nowo blaskiem, a ludzie w niej mieszkający się wzbogacali. Ten, kto będzie w stanie wygenerować najwięcej gotówki w trakcie gry, tez zostanie zwycięzcą. 

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie gry jest ułatwione, dzięki wprowadzeniu przekładek, pod (a może za) którymi umieszczamy poszczególne karty, które będziemy wykorzystywać w grze. Pierwszą rzeczą jest przygotowanie tzw. Drogi. Składają się na nie dwa rzędy po sześć kart w każdym. Ten dolny jest stały – tworzą go tzw. początkowi wędrowni osadnicy. Górny rząd natomiast składa się z zakrytych stosów kart osadników o liczebności zależnej od liczby graczy. Pod drugim ze stosów umieszczamy kartę pierwszego targowiska, pod ostatnim - drugiego. Gdzieś obok umieszczamy pozostałych osadników, tworząc stos zwany rezerwą. Do zasobów wspólnych należą też tzw. osadnicy podstawowi, czy trzy stosy po dziesięć kart w każdym. Do zasobów wspólnych należeć będą złocisze.

Zestawem startowym każdego z graczy będą: kafel ryneczku, karta założyciela, pięć kart osadników oraz osiem złociszy. Wybieramy pierwszego gracza (np. za pomocą Mini Włościan), który otrzymuje kartonowego kogucika i możemy przystąpić do odbudowy wioski.

czwartek, 9 kwietnia 2020

Kwietniowe nowości Wydawnictwa Foxgames - informacja prasowa.

W najbliższą środę (czyli 15 kwietnia) światło dzienne ujrzą nowości Wydawnictwa Foxgames. Liski przyzwyczaiły nas do tego, że ich nowości to świetne gry. 

Co takiego tym razem na nas czeka? Przekonajcie się sami - garść szczegółów podrzucamy w informacji prasowej. 

Seria Similo


Similo to seria kooperacyjnych gier dedukcyjnych. Każdy tytuł zawiera 30 przepięknie zilustrowanych kart z postaciami nawiązującymi do bajek, historii czy mitów.

Gracze muszą odgadnąć ukrytą postać spośród dwunastu leżących na stole. Aby to zrobić, jedna osoba zagrywa w każdej turze kartę z ręki jako wskazówkę. Pozostali gracze muszą wyeliminować którąś z postaci. Wygrywacie, jeśli ostatnia karta, która została na stole, jest ukrytą postacią!

Wiek graczy: 7+ lat
Cena detaliczna: 39,99 zł

Zombie Kidz: Ewolucja

Pierwsza gra typu legacy dla najmłodszych!
1. Miejsce w rankingu BGG gier dla dzieci!


Zombie zaatakowały waszą szkołę. Zbierzcie przyjaciół i wspólnie wymyślcie najlepszą strategię na pokonanie tych przebrzydłych stworów!


Im więcej gracie, tym szybciej gra ewoluuje. Wypełniajcie specjalne misje i oznaczajcie swój postęp naklejkami, otwierajcie tajemnicze koperty, których zawartość wpłynie na grę. Dodajcie moce swoim bohaterom! Zmutujcie wasze zombie!


Wiek graczy: 7+
Cena detaliczna: 79,99 zł

Informacja prasowa Wydawnictwa Foxgames
Treść i zdjęcia są własnością Wydawnictwa. 

wtorek, 7 kwietnia 2020

KRUKI: Podniebny wyścig - recenzja gry wydawnictwa Nasza Księgarnia


Bardzo podoba mi się polityka wydawnicza Naszej Księgarni. Nie skupiają się przeważnie na nowościach, ale wygrzebują starsze(i dobre) gry. Dodają nowy temat, szatę graficzną, czasem modyfikują oryginalne zasady i tym samym otrzymujemy kolejny ciekawy tytuł. Tak było choćby ze Snem, Budową Miasta, Jedzie pociąg z daleka, czy też Piraniami

Bohaterką recenzji jest gra pt. Kruki. Gra powstała wg wypracowanego schematu. W roku 2002 miała miejsce premiera gry Thorstena Gimmlera pt. Odins Raben. Powiem szczerze, że gra od dawna była na naszym radarze, ale jakoś tak nigdy nie doszło do jej kupna. Cieszę się zatem, że Nasza Księgarnia postanowiło wydać tę grę, kompletnie zmieniając przy okazji oprawę graficzną. Ta jest autorstwa Marcina Minora – tego samego człowieka, który wykonał niesamowitą wręcz pracę przy Śnie.

Mamy za sobą wiele rozgrywek i wypadałoby w końcu podzielić się naszymi wrażeniami. Zapraszam zatem do lektury recenzji.



CO ZAWIERA GRA

W niewielkim pudełku (dokładnie tej samej wielkości co i Sen) znajdziemy przede wszystkim karty. Dużo pięknie ilustrowanych kart. Wśród nich znajdą się te, z których zbudujemy „tor wyścigowy” dla naszych kruków oraz dwa zestawy (dla każdego z dwójki graczy) kart lotu i akcji specjalnych. Zawodników reprezentują dwie drewniane figurki kruków.

Załączona instrukcja tradycyjnie już jak przystało na Naszą Księgarnię napisana jest wzorowo. Dokładnie i z czytelnymi przykładami. Dzięki czemu bardzo szybko łapiemy, o co w tym wszystkim chodzi.

CEL GRY

W grze nie ma żadnej głębszej filozofii. Każdy z dwójki graczy (bo to gra dwuosobowa) staje do wyścigu. Wyścigu po torze stworzonym z obrazków. Po torze, który w trakcie gry będzie ewoluował, dzięki czemu nie będzie on taki sam dla obu graczy. Wyścig będzie toczył się na zasadzie „wszystkie chwyty dozwolone” – oczywiście w granicach możliwości, jakie daje nam gra. Zwycięzca może być tylko jeden, stąd każdy z nas starał się będzie być pierwszym na mecie.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie gry jest banalnie proste. 

Zaczynamy od ułożenia toru, na którym toczył się będzie wyścig. W tym celu tasujemy wszystkie karty toru i rozkładamy w rzędzie. Karty te przedstawiają dwie ścieżki – jedną podążać będzie jeden kruk, drugą – drugi. Ważne, żeby dwa takie same obrazki nie sąsiadowały ze sobą. Na końcu – przy jednej trasie umieszczamy jednego kruka, przy drugiej drugiego. 

Zestawem startowym każdego z graczy będą: 25 kart lotu oraz 8 kart specjalnych. Obie talie tasujemy oddzielnie i formujemy zakryte stosy dobierania. Z nich dobieramy dokładnie 5 kart, przy czym sami decydujemy w jakiej konfiguracji, czyli np. 3 karty lotu i 2 karty specjalne, albo same karty losu. I to tyle. Do biegu, gotowi, start!


niedziela, 5 kwietnia 2020

Odlotowe nowości Wydawnictwa Nasza Księgarnia - informacja prasowa.

Wydawnictwo Nasza Księgarnia nawet w czasach kryzysu związanego z pandemią nie zwalnia swojego tempa i wychodzi na przeciw graczom, którzy chcą pozostać w domu. 

W poniższej informacji prasowej zdradzamy Wam jakie tytuły dosłownie przed chwilą pojawiły się na rynku. 



BOARDING


Zapraszamy na pokład samolotu!




Twoim celem jest rozmieszczenie pasażerów w samolocie. Zakochani chcą siedzieć obok siebie, dzieci muszą mieć obok siebie dorosłych, a inni liczą na miejsce przy oknie lub przejściu. Zdobędziesz punkty, jeśli uda ci się spełnić oczekiwania pasażerów. Uwaga! W razie potrzeby możesz… wyprosić pasażera z samolotu! Za to jednak dostaniesz punkty ujemne.



autor gry: Daryl Chow
wiek: 10-110  lat, 
liczba graczy: 1-4
cena: SCD 74,90 zł
link do BGG: https://boardgamegeek.com/boardgame/230200/overbooked


DZIOBAKI

Dziobaki i inne zwierzaki



W grze występują 4 gatunki australijskich zwierząt: dziobaki, koale, kangury i lotopałanki. Gracze układają płytki na swoich planszach tworząc łąki przecięte wodą. Starają się stworzyć łąki z jak największą liczbą zwierząt danego gatunku. 

czwartek, 2 kwietnia 2020

Dwa sprawdzone sposoby na kreatywne spędzenie czasu w domu - informacja prasowa Wydawnictwa Egmont.

Domowa kwarantanna trwa już dłuższy czas. Nawet najbardziej kreatywnym rodzicom mogą więc kończyć się pomysły na zajęcie dzieci. 

Z pomocą co jakiś czas przychodzą różne wydawnictwa. Tym razem chcemy Wam zaprezentować dwa sprawdzone sposoby na kreatywne spędzenie czasu w domu przygotowane przez Wydawnictwo Egmont. 


W poniedziałek 16 marca świat się zatrzymał: wielu rodziców zostało oddelegowanych do pracy zdalnej, a dzieciaki, z uwagi na zamknięte placówki oświatowe, zostały w domach. Z jednej strony to czas trudny, bo trzeba pogodzić jakoś codzienne obowiązki i pracę z opieką nad dziećmi. Dodatkowo, rodzice dzieciaków szkolnych muszą przerabiać z nimi materiał lekcyjny. Z drugiej – dzięki akcji #zostańwdomu zyskaliśmy dużo czasu RAZEM. Podrzucamy Wam dwa sprawdzone pomysły na spędzenie go w kreatywny i twórczy sposób.

1. #TerazCzasNaCzytanie


„Teraz czas na czytanie” to hasło rzucone przez Fundację Powszechnego Czytania. Celem jest zachęcenie Polaków do skorzystania z kwarantanny w sposób, który zbuduje kompetencje dzieci na przyszłość i w tym obszarze przekuje potencjalny kryzys w sukces. Badania udowodniły, że czytanie skutecznie niweluje stres: już 6 minut czytania obniża poziom stresu o 60%. Czytanie przynosi także wiele innych skutków długofalowych: buduje kompetencje społeczne, emocjonalne i kognitywne, ma moc niwelowania różnic społecznych. Tak więc zachęcamy: macie czas? Czytajcie! Dla uspokojenia, dla rozwoju emocjonalnego oraz dla odbycia najwspanialszych podróży pozostając we własnych czterech ścianach! Jeśli chcecie się podzielić zdjęciami – wrzucajcie na social media z #TerazCzasNaCzytanie” – bądźmy razem choć każdy w swoim domu – zachęca Maria Deskur, Prezeska Fundacji Powszechnego Czytania. Tylko co czytać? Jak z miliona propozycji wybrać te najlepsze? Podpowiadamy, co będzie najlepszym wyborem w poszczególnych kategoriach wiekowych.

Dla maluchów do 3 roku życia polecamy serię AKADEMIA MĄDREGO DZIECKA. W styczniu br. ukazały się kolejne książki z serii. 

Dla dzieci, które potrafią się skupić na krótkiej fabule idealne będą Pierwsze Bajeczki: „Dzień dobry, samolociku!”, „Dzień dobry, samochodziku” i „Dobranoc, mała pando”. Te krótkie opowieści w kartonowej oprawie z przesuwanymi elementami zachwycają najmłodszych czytelników. 

Mamy też propozycję dla dzieciaczków, które uczą się mówić. Uwielbiana przez dzieci seria Pierwsze Słowa została w styczniu wzbogacona o cztery nowe tytuły: „Jedzenie”, „Muzyka”, „Dzikie zwierzęta” i „Zwierzęta domowe”. Ukazały się też kolejne tytuły popularnej serii edukacyjnej dla najmłodszych czytelników, Bobas Odkrywa Naukę, tym razem tłumaczące dzieciom, jak działają zmysły „Słuch!” i „Wzrok!”, co to są „Kwarki!” i „Inżynieria lotnicza!”.

Wszystkim przedszkolakom zdecydowanie polecamy serię BASIA. Zwłaszcza, że w tym miesiącu ukazuje się aż pięć nowości z tej serii. Dla najmłodszych fanów pasiastej bohaterki mamy kartonowe książeczki „Basia, Franek i pielucha” oraz „Basia, Franek i samochody”. Dla nieco starszych fanów Basi przygotowaliśmy „Wielką księgę przedszkola” i porcję zupełnie nowych basiowych przygód w tomie „Basia i Piknik”. A dla najstarszych fanów, którzy chcą lepiej poznać przyjaciół Basi, mamy książkę „Basia i Przyjaciele. Zuzia”

Czas z przedszkolakiem w domu warto wykorzystać na naukę nowych umiejętności – na przykład na naukę czytania! Proponujemy skorzystać z nowości – zestawu edukacyjnego „Czytam sobie. Pierwsze słowa”. Pakiet w przyjazny sposób wspiera dziecko w poznawaniu liter i składaniu pierwszych wyrazów i zdań. Pudełko zawiera: książkę z serii Czytam sobie pt. „Doktor Ola”, 60 kart edukacyjnych inspirowanych metodą Montessori, ruchomy alfabet oraz dużą kartę z alfabetem. Do zestawu dołączony jest poradnik „Od pierwszej litery do pierwszego zdania”, przeznaczony dla rodziców do pracy z dzieckiem.