poniedziałek, 13 kwietnia 2020

WŁOŚCIANIE: Wsi spokojna, wsi wesoła... - recenzja gry wydawnictwa IUVI Games.

Mamy w swojej kolekcji sporo gier, które nie doczekały się polskiego wydania. Bywa. Mamy też i takie, które zostały jednak w Polsce wydane. Też bywa. Nie raz i nie dwa pluliśmy sobie w brodę, że mogliśmy jednak poczekać i otrzymać rodzimą wersję.

Pamiętam, gdy otrzymałem info o kampanii Villagers na Kickstarterze, to się mocno zastanawiałem, czy by przypadkiem nie wesprzeć dzieła kompletnie mi nieznanego twórcy w osobie Haakona Hoel Gaardnera. Koniec końców daliśmy sobie spokój. Trochę żałowaliśmy, bo gra okazała się niemałym sukcesem  - zebrała 482 tys. funtów (z planowanych niecałych ośmiu), a opinie o niej były dość pozytywne.

Dlatego też z nieukrywaną radością przyjąłem do wiadomości informację o tym, że Villagers będzie miało polską wersję. Oczywiście zmieniono tytuł na bardziej swojski, czyli Włościanie. Co ciekawe nasza wersja jest wersją na bogato, tj. z dodatkami, które były dostępne jedynie na Kickstarterze.

Dzięki wydawnictwu IUVI Games mieliśmy przyjemność poobcowania z własnym egzemplarzem i teraz chcielibyśmy podzielić się naszymi wrażeniami.




CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w średnim (ciągle jednak przydużym) pudle. Mamy do czynienia z grą karcianą, więc głównymi mieszkańcami tegoż pudełka będą karty. Zostały one podzielone na kilka kategorii. Najliczniejszą grupą są oczywiście osadnicy, których to będziemy zatrudniać w naszej wiosce. Na dobry początek każdy z graczy otrzyma też osadników założycieli (ktoś musiał dać początek nowej wiosce).

Jako, że nasza polska wersja jest wydana z przytupem, to otrzymaliśmy od razu dodatki dostępne jedynie na Kickstarterze. Zatem w gratisie znajdziemy w pudle bonusowe karty, które zwiększą regrywalność.

Całość uzupełniają monety (a jakże wioska musi na siebie zarabiać) zwane w grze złociszami. Podczas gry będziemy zarabiać gotówkę poprzez uczestnictwo w targowiskach – reprezentowane są one za pomocą dwóch specjalnych kart. Oprócz tego każdy z graczy otrzyma kafelek ryneczku, który będzie dość istotnym elementem rozgrywki.

Szkoda tylko, że nasze polskie wydanie nie ma tego fajnego pudełka z Kickstartera. Jest ono zwyczajnie praktyczniejsze. Nasze jest tak o połowę za duże, chociaż stara się trochę upodobnić do wydania oryginalnego. Mamy zatem całkiem praktyczne przekładki, które pozwalają uporządkować te wszystkie karty, które będą obecne w rozgrywce. Zdecydowanie ułatwiają one i złożenie i (przede wszystkim) rozłożenie wszystkich elementów do rozgrywki. Nie podoba mi się, że przegródki nie są w jakiś sposób umieszczone na stałe – karty mają mnóstwo miejsca, a ustawienie pudełka pionowo może narobić niezłego bałaganu. Rozwiązaniem w naszym przypadku było wpakowanie całej zawartości do jednej przegródki w pudełku oraz (zapożyczone z niektórych gier Days of Wonder, np. Yamatai) pozostawienie kartonowych sztancy, z których wypychaliśmy tekturowe elementy).

Kilka słów na temat instrukcji. Pierwsze wrażenie było takie. Jeżu kolczasty – jaka długa! To prawda – zawiera 20 stron, co jak na tak w sumie prostą grę było pewnym zaskoczeniem. Jednakże napisana jest lekko z mnóstwem przykładów, dzięki czemu przyswojenie zasad jest sprawą dość szybką i przyjemną. Pamiętajmy, że w grze mamy też kilka dodatków i je też dokładnie wyjaśniono. Oprócz tego mamy karty pomocy, dzięki czemu nie będziemy musieli zerkać do instrukcji.

CEL GRY

Obyś żył w ciekawych czasach… proroczym stało się to chińskie przysłowie (czy może raczej klątwa). Widzimy doskonale, co się dzieje na świecie. Na świecie, w którym króluje niestety koronawirus i skutki jakie za sobą pociąga. Czemu o tym w ogóle wspominam? Trafiła bowiem do nas gra, której wstęp fabularny zaczyna się mniej więcej tak:

„Jesteś założycielem średniowiecznej osady, powstającej w latach tuż po wielkiej zarazie. Śmiertelne żniwo zabrało tak wielu ludzi, że ci, którzy przetrwali, muszą zmierzyć się z niezliczonymi problemami. Wielu z tych, którzy pomagali zaspokajać podstawowe potrzeby wioski – zdobywać pożywienie, budować domy czy szyć ubrania – odeszło na zawsze. Rzemieślnikom brakuje surowców, kupcy stracili klientów, a wielu musiało porzucić ukochane gospodarstwa i warsztaty, by uciec przed zarazą.”

Włościanie zaczynają się więc, dość ponuro. Jednakże niosą w sobie dużo nadziei na lepsze, bowiem przyjdzie nam dokonać dzieła odbudowy wioski. Zatrudniać nowo przybyłych specjalistów w różnych dziedzin. Wszystko po to by nasza wioska zaczęła śnić na nowo blaskiem, a ludzie w niej mieszkający się wzbogacali. Ten, kto będzie w stanie wygenerować najwięcej gotówki w trakcie gry, tez zostanie zwycięzcą. 

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie gry jest ułatwione, dzięki wprowadzeniu przekładek, pod (a może za) którymi umieszczamy poszczególne karty, które będziemy wykorzystywać w grze. Pierwszą rzeczą jest przygotowanie tzw. Drogi. Składają się na nie dwa rzędy po sześć kart w każdym. Ten dolny jest stały – tworzą go tzw. początkowi wędrowni osadnicy. Górny rząd natomiast składa się z zakrytych stosów kart osadników o liczebności zależnej od liczby graczy. Pod drugim ze stosów umieszczamy kartę pierwszego targowiska, pod ostatnim - drugiego. Gdzieś obok umieszczamy pozostałych osadników, tworząc stos zwany rezerwą. Do zasobów wspólnych należą też tzw. osadnicy podstawowi, czy trzy stosy po dziesięć kart w każdym. Do zasobów wspólnych należeć będą złocisze.

Zestawem startowym każdego z graczy będą: kafel ryneczku, karta założyciela, pięć kart osadników oraz osiem złociszy. Wybieramy pierwszego gracza (np. za pomocą Mini Włościan), który otrzymuje kartonowego kogucika i możemy przystąpić do odbudowy wioski.

PRZEBIEG GRY

Gra podzielona została na trzy fazy.

(I) Faza dobierania. Począwszy od pierwszego gracza, każdy po kolei dobiera osadników z drogi. Możemy to robić albo z dolnego odkrytego rzędu lub w ciemno z któregoś ze stosów z rzędu górnego. W pierwszym przypadku od razu uzupełniamy puste miejsce kartą z górnego rzędu z pierwszego na lewo stosu. Ile możemy dobrać kart? Podstawowy limit to dwie karty, ale z czasem będziemy pozyskiwać osadników, którzy zwiększą ten limit do maksymalnie pięciu. Zdobyte karty odkładamy na kafel ryneczku. Gdy już wszyscy z nas zakończą ten etap, karty z ryneczku wędrują na naszą rękę.

(II) Uaktualnienie Drogi. Niektórzy z odkrytych osadników z dolnego rzędu Drogi wędrują na stos kart odrzuconych, a w ich miejsce pojawiają się nowi – ze stosu rezerwy.

(III) Faza budowy – tak prawdę mówiąc w tej fazie nic nie budujemy. Zatrudniamy po prostu wcześniej zdobytych osadników. Czynimy to kładąc ich przed sobą. Początkowo możemy umieścić w swojej włości dwie karty. Z czasem (dzięki zdobyciu odpowiednich osadników) limit ten rośnie do pięciu. To bardzo istotny etap, w którym musimy podjąć ważne decyzje odnośnie tego, których chcemy zatrudnić w swojej włości. Będzie to rzutowało na naszą sytuację w późniejszych etapach. Możemy zwiększyć limit w fazie dobierania albo w fazie budowy. Niektóre karty możemy wyłożyć za darmo, za inne musimy zapłacić (nawet sami sobie).

Możemy (i będziemy to robić) też stworzyć łańcuch produkcyjny – rozpoczynamy jedną kartą, następnie układamy kolejną, etc. Każda następna jest „mocniejsza”. Niektóre łańcuchy rozpoczynamy od osadnika założyciela (tego, którego otrzymaliśmy na początku) a niektóre od osadników podstawowych. Ich zdobywamy poprzez odrzucenie jednej karty z ręki – ich „budowa” nie wlicza się do limitu. Wśród wszystkich osadników mamy również tzw. specjalnych, którzy potrafią ułatwić grę, a to np. poprzez bycie dżokerem w jakimś łańcuchu produkcyjnym albo zdobyciu nieco złocisza.

W grze występują dwa punktowania. Pierwsze po wyczerpaniu się drugiego stosu z górnego rzędu Drogi, drugie (finalne) po wyczerpaniu ostatniego.

Podczas obu targowisk otrzymujemy złocisze. Ile? ano tyle, ile wynoszą wartości złociszy na kartach – i te wydrukowane i fizycznie tam umieszczone. Podczas drugiego targowiska wchodzą dodatkowe bonusy z niektórych kart.

W grze, jak już wspomniałem, mamy kilka dodatków, które podnoszą regrywalność, a jednocześnie nieco modyfikują całą rozgrywkę. Przyjrzyjmy im się nieco bliżej.

(i) Hrabina – to nic innego jak tryb jednoosobowy. Korzystamy tutaj z dwóch talii Wydarzeń, a także ze zmodyfikowanych zasad, dzięki czemu możemy rozegrać partyjkę przeciwko chciwej Hrabinie. Od nas oczywiście zależy jacy Osadnicy trafią do każdej z osad (naszej i Hrabiny). Musimy jednakże reagować na katastrofalne Wydarzenia, modyfikując obraną strategię.

(ii) Łotry wprowadzają negatywną interakcję – pozwalają one np. na czerpanie korzyści z czyiś osad albo na modyfikację stanu osobowego włości przeciwników.

(iii) Święci – wprowadzają dodatkowych osadników specjalnych

(iv) Spekulanci i (v) Symbole miedziaków wprowadzają dodatkowe możliwości zarobkowania.

(vi) Usprawnienia – troszeczkę zmienia podstawową rozgrywkę wprowadzając fazę usprawnień. Ten mini dodatek wprowadza kolejne możliwości zdobycia złociszy ukierunkowując nasze działania w nieco inny sposób niż w wersji bez tego dodatku.

ZAKOŃCZENIE GRY

Zakończenie gry następuje, gdy zakończy się drugie targowisko. Zwycięzcą jest gracz z największym stanem gotówki. 

WRAŻENIA

Powiem szczerze, że z Włościanami szybko się polubiliśmy. To kawał bardzo ciekawej gry karcianej, w której podejmowane decyzje wcale nie są takie oczywiste, jakby się mogło wydawać. Postaram się teraz przedstawić Wam to co nam się podoba bardziej a co mniej.

Na pewno na plus jest prostota zasad. Jak już wspomniałem wcześniej, sama instrukcja jest dość długa, ale wystarczy przeczytać ją uważnie i naprawdę nie powinniśmy mieć problemów z obsługą gry. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem byłby ktoś, kto już w to grał. Wtedy uniknęlibyśmy błądzenia we mgle, które pewnie towarzyszyć nam będzie w ciągu pierwszych partii.

Kolejną rzeczą, która nas ujęła jest oprawa graficzna. Minimalistyczna, a jednocześnie rzucająca się w oko. Do tego dochodzi bardzo przejrzysta ikonografia, która jest łatwa to ogarnięcia. Chylę czoła przed tłumaczem gry. Spolszczenie gry jest na najwyższym poziomie, począwszy od samego tytułu na nazewnictwie poszczególnych osadników kończąc, zwłaszcza tych, których zawody przeszły już do historii, jak np. stelmach, kołodziej czy snycerz.

Największym atutem Włościan jest bardzo ciekawa mechanika, która daje nam wiele dróg prowadzących do zwycięstwa. W pierwszej kolejności powinniśmy zwiększać nasze możliwości odnośnie liczby zagrywanych kart osadników i na etapie ich pozyskiwania z Drogi i późniejszego ich umieszczania w naszej wiosce na etapie budowy. Podstawowy limit dla jednej i drugiej czynności jest niewielki i nie pozwala na wiele. Z czasem będziemy zdobywać karty z symbolami żywności i domków, dzięki czemu nasze możliwości znacząco wzrosną.

Sęk w tym, że punktowanie w tej grze jest dwuetapowe i to pierwsze następuje dość szybko. Wobec czego nasze decyzje odnośnie rozbudowy naszych możliwości zwiększania obsady osadników w wiosce są nieco utrudnione. Karty z żywnością i domkami wiele gotówki nie przynoszą. Część kart ma symbol kłódki, żeby je odblokować, trzeba zapłacić. Jeśli zapłacimy sami sobie – to bardzo dobrze, pomnożymy zdobyta kasę. Jeśli komuś, on na tym zyska. 

A może postawimy na samodzielne karty? One też coś nam dadzą. A przecież są jeszcze osadnicy podstawowi, bez których nie zrobimy żadnego łańcucha. Te zagrywamy za darmoszkę, ale żeby je zdobyć, musimy poświęcić jakąś kartę z ręki. Pół biedy, jeśli mamy tam karty, których nie potrzebujemy. Gorzej, gdy wszystkie by się przydały. I mamy dylemat, co odrzucić…

Generalnie i tak wszelkie nasza działania sprowadzają się do stworzenia silniczka do generowania gotówki. Tak,jak już wspomniałem, przyjdzie do nas dwa razy. Za pierwszym razem będzie raczej skromnie, ale za drugim powinno być już na bogato, musimy postarać się, żeby mieć w swojej wiosce takie kombinacje kart, żeby przyniosły nam tych złociszy jak najwięcej. Bardzo mi się to podoba, to trzymanie w niewiedzy do ostatniej chwili, gdy każdy policzy swój majątek i zostanie wyłoniony zwycięzca.

Kilka słów na temat losowości w grze. Mamy karty i w związku z tym ich pojawianie się w grze będzie podlegało rachunkowi prawdopodobieństwa. Oznacza to, że różne karty będą pojawiały się w różnej kolejności. Stąd warunki gry dla poszczególnych graczy mogą być troszeczkę inne. O co chodzi? O to, że karty na drodze pojawiają się w sposób losowy. I nie raz i nie dwa zdarzyło się tak, że wymarzona karta pojawiła się akurat po naszym ruchu albo takowa karta pojawiła się za wcześnie i ktoś nam sprzątnął ją sprzed nosa. Bywa.

Losowość we Włościanach ma też inny wymiar. Otóż podstawą gry jest tworzenie łańcuchów produkcyjnych. Niektóre są krótsze i łatwiejsze do zbudowania (składają się tylko z dwóch ogniw), inne – znacznie trudniejsze (składają się z trzech lub czterech elementów). Co ważne, znaleźć się w nich muszą konkretne karty. Może się zdarzyć tak (co czasem ma miejsce przy np. rozgrywce w dwie osoby), że dane karty w ogóle w grze się nie pojawią. I możemy mieć problem, żeby takowy łańcuch zbudować, gdy brakuje nam „środkowej” karty. Dlatego też składanie tychże łańcuchów wiąże się z pewnym ryzykiem, które zmienia się w zależności od liczby graczy.

Tak czy inaczej, losowość zapewnia nam sporą regrywalność. Każda gra jest po prostu inna. Oczywiście samiusieńki początek jest dokładnie taki sam – rozpoczynamy zabawę z podstawowymi osadnikami. Jednak to co tkwi w tych zakrytych stosach jest zmienne. Do tego dochodzą same dodatki, które potrafią zmienić charakter rozgrywki.

Interakcja w grze jest znikoma. Nie oznacza to, że jej w ogóle nie ma. Sprowadza się ona głównie do podbierania co lepszych kart. Dzięki czemu (świadomie lub nie) możemy popsuć komuś plany. Oczywiście możemy wprowadzić więcej interakcji korzystając z jednego z minidodatków. Tych kilka kart potrafi komus podnieść ciśnienie. Pozwalają one na kradzież.. albo żerowanie na czyimś dorobku. Powiem szczerze, że nam ten dodatek jakoś tak średnio pasuje i raczej będziemy unikać rozgrywek z jego udziałem. Włościanie smakują nam najlepiej w takiej pokojowej, pasjansowatej odmianie. Jednak jeśli ktoś lubi taką interakcję, ma możliwość włączenia jej do gry.

Skalowalność. Sytuacja z koronawirusem sprawiła, że nasze rozgrywki odbywaliśmy w gronie dwu- i trzyosobowym. Powiem szczerze, że w obu konfiguracjach grało się naprawdę przyjemnie. Oczywiście z uwagą zapisaną wcześniej, że w przypadku dwuosobowych partii trzeba się było liczyć z ryzykiem, że nie uda nam się wykończyć każdego łańcucha, bo niektóre z kart w ogóle do gry nie wejdą.

Gra ma w naszym odczuciu zarówno wymiar strategiczny jak i taktyczny. Pierwsze objawia się tym, że będziemy realizować jakiś dłuższy plan. I im mniej osób w grze, tym nieco łatwiej będzie go nam osiągnąć. Mamy mniejszą zmienność Drogi a co się z tym wiąże, mamy większe możliwości na pozyskanie leżących na Drodze kart. W większym składzie rozgrywka staje się bardziej taktyczna. Zmienność tego co się dzieje na Drodze rośnie i zanim kolejka do nas trafi, to parę kart zdąży już znaleźć nowego właściciela, a nam przyjdzie kombinowanie na nowo.

Gra posiada również wariant jednoosobowy, gdzie stajemy w szranki z chciwą Hrabiną. Lekko nie jest. Naprawdę. Żeby wygrać trzeba się trochę napocić. Zdecydowanie warto sprawdzić.

Wartym odnotowanie jest też czas rozgrywki. W dwie osoby jesteśmy w stanie zejść spokojnie do jakiejś pół godzinki. W trzy - jakiś kwadrans dłużej. Jak dla nas akurat - nie za długo i nie za krótko.

Podsumowując, Włościanie to naprawdę kawał dobrej gry. Ma proste zasady (nie zrażajcie się grubością instrukcji), dość krótki czas rozgrywki, można przy niej pomyśleć, pokombinować, po prostu dobrze spędzić czas.

PLUSY:

+ solidne wykonanie,
+ piękna oprawa graficzna,
+ dość proste zasady,
+ dobra skalowalność,
+ stosunkowo niedługi czas rozgrywki,
+ wysoka regrywalność.

MINUSY:

- trochę losowości (niektóre karty mogą w ogóle nie pojawić się w grze),
- za duże i trochę niepraktyczne pudełko.




Liczba graczy:  1-5 osób
Wiek: od 10 lat 
Czas gry:  30-60 minut
Rodzaj gry:  gra strategiczna, 
gra karciana
Zawartość pudełka:
Pakiet podstawowy:
* 30 kart Osadników Podstawowych,
* 100 kart Wędrownych Osadników,
* 5 kart Założycieli,
* 5 kart pomocy,
* 2 karty Targowiska,
* 1 karta końca fazy dobierania,
* 26 kart trybu jednoosobowego,
* 1 karta pierwszego gracza,
* 1 znacznik pierwszego gracza,
* 5 kafli Ryneczku,
* 6 kafli przekładek,
* 150 żetonów monet,
* Instrukcja.

Pakiet dodatków:
* 12 kart Usprawnień,
* 9 kart Łotrów,
* 5 kart Świętych,
* 8 kart Spekulantów,
* 3 znaczniki Usprawnień,
* 4 kafle przekładek.
Wydawnictwo: IUVI Games
Cena: 90-130 zł (IV 2020 r.)
Autor: Haakon Gaarder
Ilustracje: Haakon Gaarder

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu IUVI GAMES za udostępnienie gry. 
 IUVI GAMES
Galeria zdjęć:








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz