Jakiś czas temu pojawiła się na
rynku gra Brunona Cathali pt. Kingdomino. Gra, która naprawdę namieszała i w
swojej kategorii lekkich gier rodzinnych to (przynajmniej dla nas) jeden z
najciekawszych tytułów, do którego często wracamy i wracać będziemy.
Na wieść o tym, że Kingdomino
będzie miało siostrzyczkę trochę zaczęliśmy kręcić nosem. Bo jak to? Wykorzystując znaną i lubianą grę, ktoś tu chce zrobić skok na kasę czy co? Musieliśmy
się przekonać na własnej skórze, co to pan Cathala wymyślił.
Trochę rozgrywek za nami i
chcielibyśmy się podzielić naszymi wrażeniami. Zapraszam zatem do lektury
recenzji.
CO ZAWIERA GRA
Wszystko zamknięte jest w średniej
wielkości pudle (mniej więcej Azula). Wzrok przyciąga grafika, która
jednoznacznie kojarzyć się może z Kingodomino.
A co w środku? Nie da się uniknąć
porównań ze starszym bratem. Mamy zatem sporo grubaśnego kartonu w postaci
kafli domino, płytek startowych i zamków – jak ktoś grał w Kingdomino, to
poczuje lekkie deja vu. Całe szczęście, to nie wszystko, bo w środku znajdziemy
sporo nowych elementów, jak choćby planszę budowniczych wraz z odpowiednimi
kaflami oraz monety. Do tego trochę
drewna – malutkich czarnych rycerzyków, duże wieże oraz figurki królowej i
smoka.
Tradycyjnie nie zabrakło
królewskich pionków, chociaż ich kolorystyka jest kontrowersyjna i w sztucznym
świetle taki czerwony będzie bardzo ciężki do odróżnienia od pomarańczowego.
Żeby zachować porządek w pudle
otrzymaliśmy funkcjonalną wypraskę. Nie jest to coś, co jest standardem, więc
ten kawałek plastiku (o ile jest tylko dobrze zrobiony) zawsze będę wychwalać.
Załączona instrukcja napisana jest
bardzo poprawnie z licznymi przykładami, dzięki którym łatwo przyswoić zasady
gry. Dobrze się stało, że otrzymaliśmy też notesik do zapisywania punktów –
jest on bardzo przydatny.
CEL GRY
Budujemy królestwo z kostek domino,
wznosimy budynki, wysyłamy naszych zbójcerzy rycerzy w celu zebrania
podatków, kusimy królową, wchodzimy w konszachty ze smokiem. Wszystko po to,
żeby zakosić jak najwięcej punktów. Zwycięzcą zostaje gracz, który w tym
wszystkim będzie najlepszy.
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie
gry jest dość szybkie i bezproblemowe. Na środku stołu umieszczamy planszę
budowniczych wraz z kafelkami budynków – część z nich wyląduje na „rynku” a
część na zakrytym stosie dobierania. Na ww. wymienionej planszy swoje miejsce
będzie miał też smok, którego umieszczamy w pieczarze. Obok planszy
przygotowujemy zasoby ogólne, czyli pieniądze, wieże i żołnierzy.
Zestawem
startowym każdego z graczy będzie płytka startowa wraz z zamkiem (będą stanowić
początek królestwa), jeden żołnierz, monety o łącznej wartości 7 oraz figurka
króla (lub dwóch w grze dwuosobowej).
Następnie
(dokładnie tak samo jak w Kingdomino) losujemy z pudełka cztery kafle domina
(korzystamy ze wszystkich dostępnych) i układamy wg wartości na ich rewersach
(od najmniejszej wartości do największej). Następnie wg losowej kolejności
umieszczamy figurki królów na poszczególnych płytkach.
Obok
planszy umieszczamy w puli ogólnej odpowiednio posegregowane płytki kolonii
oraz gotówkę i żetony punktowe.
Zestawem
startowym każdego gracza będzie planszetka gracza, na której umieszcza na
odpowiednich miejscach czterech torów rozwoju (zgodnie z otrzymaną kartą
startową) drewniane znaczniki. Oprócz tego każdy z nas otrzymuje zestaw ośmiu
żetonów bonusów (po w każdym z czterech kolorów). Na dobry początek otrzymujemy
też trochę gotówki.
I
to w zasadzie tyle. Gra się może rozpocząć.
PRZEBIEG GRY
Rozgrywka
toczy się na przestrzeni szeregu rund. W każdej z nich będziemy stopniowo
rozbudowywać nasze królestwo poprzez dokładanie płytek „domina”. Grę
rozpoczynamy od wyboru pierwszego gracza. Następnie musi on wybrać jeden z
czterech kafelków (umieszczając na nim naszego pionka), które uprzednio
umieściliśmy na stole. Z wyborem płytki wiąże się z ustaleniem kolejności w
kolejnej rundzie (pierwszym graczem zostanie ten, którego ludzik znajduje się
na najwyższej płytce).
Na
początku nasze królestwo stanowić będzie jedynie kafelek startowy, będący de
facto naszą stolicą (stał tam będzie zamek). Z czasem nasze dominium będzie
zwiększało się o kolejne płytki. Każdy kafel składa się (podobnie jak w
klasycznym domino) z dwóch pól przedstawiających różne bądź takie same typy
terenu. Jest to o tyle istotne, że dokładana płytka musi pasować chociaż jedną
częścią do wyłożonego już terenu. Ważne jest również to, że w wariancie
podstawowym teren królestwa nie może być większy niż 5x5 pól.
Następnie
możemy (ale nie musimy) wysłać jednego (lub dwóch) rycerzy, w celu zebrania
podatków. Jak to wygląda? Prosta sprawa. Umieszczamy znacznik rycerza na jednym
(lub obu polach) właśnie dołożonej płytki. Następnie obliczamy, ile gotówki
wpłynie do naszego skarbca. Jak? Po prostu sprawdzamy z ilu pól składa się
obszar terenu, w skład którego wchodzi część kafla, na którym umieściliśmy
rycerza i bierzemy odpowiadającą im liczbę monet.
A
po co nam ta gotówka? Da nam punkty na koniec gry. Ale nie tylko. Dzięki niej
mamy prawo nabycia budynku z dostępnego rynku. Oczywiście, żeby móc go postawić,
musimy posiadać odpowiednią płytkę (czerwoną) w naszym królestwie (dołożoną
albo w bieżącej kolejce albo w poprzednich). Koszt budynku widoczny jest na
planszetce rynku. Niektóre z budynków zapewniają nam jednorazowe bonusy
przedstawione w lewym górnym rogu płytki – wieżyczki i/lub żołnierzy. Rycerze
wędrują do naszej osobistej puli, a wieże umieszczamy na dowolnej
płytce naszego królestwa. Ten kto posiada najwięcej wież, gości również
królową. Z jej obecnością wiążą się bonusy na koniec gry.
Budynki
to również kolejne możliwości zdobycia punktów. Jedne z nich dają punkty od
razu (zgodnie z opisem na danej płytce), inne później - w zależności od
spełnienia określonych warunków, które musimy wypełnić. Jednym słowem, warto w
nie inwestować, ale z głową.
Następnie możemy opłacić smoka w celu spalenia jednego z budynków na rynku. Tylko jeden gracz podczas rundy może skorzystać z tego prawa.
Naszą
kolejkę zamyka wybór płytki, którą dołożymy na początku kolejnej
rundy. Oczywiście im później wykonujemy tę czynność, tym nasze możliwości wyboru
są coraz bardziej ubogie – możemy wszakże wybrać tylko niezajęty kafel.
Jeśli
posiadamy Kingdomino, możemy skorzystać z dodatkowych wariantów, które to
zmieniają nieco podstawową wersję gry. Możemy zatem skorzystać z Królewskiego
wesela, w którym to będziemy losować płytki raz z jednej raz drugiej gry. W
wariancie Indywidualnym możemy tworzyć nasze królestwa na nieco innych siatkach
mając do wyboru więcej płytek. W końcu możemy też podzielić się na dwuosobowe
drużyny i zagrać w sumie w 6 albo 8 osób.
ZAKOŃCZENIE
GRY
Gra
kończy się w momencie, w którym skończą się płytki.
Przechodzimy do punktacji, w czym wydatnie pomaga
nam załączony notes. Punkty dostajemy za monety, za obszary oraz
niektóre budynki.
WRAŻENIA
Ludzie
lubią odcinać kupony od swoich sukcesów. Lubią kombinować, żeby się tak
napracować, żeby się przypadkiem nie narobić. Z pewną zatem nieśmiałością
sięgnęliśmy po Queendomino. Grę, która z pełną premedytacją oparta jest na
mechanice genialnego Kingdomino z kilkoma zmianami. Podchodziliśmy do rozgrywek
z pewną rezerwą, bo jakoś tak nie przepadamy za odgrzewanymi kotletami. Rzeczywistość
pokazała, że to niby ta sama gra, ale jednak zupełnie inna.
Zmiany,
które zostały zaimplementowane nie należą zdecydowanie do kosmetycznych.
Dodanie czerwonych terenów i budynków sporo zmieniło. Do tego ta cała otoczka
związana z koniecznością zarabiania pieniędzy w celu możliwości nabywania
kolejnych budynków. Wszystko to sprawia, że musimy po prostu grać inaczej.
Musimy zdecydowanie bardziej planować nasze ruchy. Mamy więcej
możliwości zdobywania punktów, co wymusza na nas intensywniejsze myślenie.
Dróg
do zwycięstwa jest więcej. Owszem posiadamy ciągle tę samą prostotę polegającą
na rozbudowie królestwa w sposób, który umożliwi zebranie jak największej
liczby punktów (obszar x liczba koron). Budynki i nowy rodzaj terenu to kolejne
możliwości kombinacji. Musimy wcześniej zebrać gotówkę, żeby móc zabudować
teren. Pamiętajmy też o ważnej roli królowej, którą lepiej mieć w swoim
królestwie niż jej nie mieć. Jej obecność wiąże się z najliczniejszą grupą wież
w naszym królestwie, co również wiąże się z zakupem odpowiednich budynków.
O
ile w Kingodmino interakcja sprowadzała się wyłącznie do zabierania co lepszych
płytek, tak w Queendomino wprowadzono smoka, który może niszczyć budynki.
Przyznaję się bez bicia, że z tej akcji korzystaliśmy stosunkowo rzadko,
jednakże po jej użyciu czasem kogoś potrafiło zaboleć i cały misterny plan
polegający na kupnie TEGO budynku, dzięki działaniom smoka trafił szlag „ku
uciesze” poszkodowanego.
Czy
w grze występuje losowość? A i owszem. Nie wpływa ona jednakże znacząco na samą
rozgrywkę – owszem może się zdarzyć, że to, co nam los zaoferuje, niekoniecznie
będzie nam pasować, a komuś innemu jak najbardziej. No cóż, musimy się postarać
wykorzystać to, co nam ten los dał. Wiem, że wiąże się to z pewnym ryzykiem, bo
kolejne rundy zweryfikują, czy nasze posunięcia były słuszne czy nie.
Losowo
pojawiające się płytki i budynki wpływają zasadniczo na regrywalność. No nie ma
opcji, żebyśmy zagrali w dwie takie same gry. Matematycznie jest to możliwe.
Podobnie jak i wygrana w totka… W rzeczywistości za każdym razem czekają na nas
zupełnie inne warunki, co sprawia, że każda rozgrywka będzie toczyła się
inaczej
Bardzo
podoba mi się czas rozgrywki. Pudełkowo mamy 30 minut. Z grubsza zgadza się to
z naszymi doświadczeniami. Czasem bywało dłużej, czasem krócej. Tak czy szans
na nudę podczas gry nie mamy. Cały czas śledzimy to co się dzieje w naszym
królestwie i kombinujemy, co by tu jeszcze zrobić.
Gra znakomicie się skaluje. Czy to w dwie, czy to w cztery osoby gra się po prostu dobrze. Wynika to w dużej mierze z charakteru rozgrywki. Oczywiście im mniej osób, tym krócej czekamy na swoją kolejkę. Nam jakoś szczególnie podpasowały rozgrywki dwuosobowe, kiedy to każde z nas posiada dwójkę królów, dzięki czemu możemy dużo więcej zaplanować, a jednocześnie gra staje się ciut trudniejsza.
Oceniając
Queendomino nie można nie odnieść się do Kingdomino. Ten drugi tytuł cenię bardzo
za prostotę zasad, za ich schludność, za łatwość prowadzenia rozgrywki, za to,
że chętnie sięgamy po ten tytuł w grach z nowymi planszówkowiczami. To z
pewnością jeden z tych tytułów, dzięki którym łatwo można kogoś wciągnąć w to
piękne hobby.
Queendomino
jest jakby nie patrzeć grą trudniejszą, bardziej wymagającą. Wprowadzone zmiany
czynią z prostego Kingdomino nieco cięższy tytuł. Pojawia się większa głębia,
musimy bardziej kombinować. Jednym się to podoba, innym niekoniecznie. Ta
prostota rozgrywki trochę się rozmywa, podczas rozgrywki trzeba po prostu
bardziej myśleć i kombinować.
Dlatego
też nie umiałbym jednoznacznie odpowiedzieć, która gra jest lepsza. Najbardziej
trafną odpowiedzią byłoby po prostu „To zależy”. Zależy od tego, czego się od
gry oczekuje. Jeśli prostoty, to zdecydowanie warto sięgnąć po Kingdomino,
jeśli jednak czegoś więcej, to lepiej sięgnąć po Queendomino. A najlepiej mieć
je obie, bo pomimo, że są sobie tak bliskie, to jednak różną się od siebie.
PLUSY:
+duża
regrywalność,
+ znakomite
wykonanie,
+ dość proste
zasady,
+ sporo
możliwości odniesienia zwycięstwa,
+ bardzo
dobra skalowalność,
+ dość krótki
czas rozgrywki
MINUSY:
Liczba
graczy: 2-4 osób
Wiek: od
8 lat
Czas
gry: ok. 30 minut
Rodzaj
gry: gra strategiczna,
gra rodzinna
gra rodzinna
Zawartość
pudełka:
* 4 płytki
startowe,
* 4
trójwymiarowe zamki,
* 48 płytek
domina,
* 32 kafle
budynków,
* 8
królewskich pionków w 4 kolorach,
* 22 rycerzy
(czarne pionki),
* 15 wież
(szare pionki),
* 42 monety,
* 1 plansza
budowniczych,
* 1 pionek
królowej,
* 1 pionek
smoka,
* 1 notatnik,
* 1
instrukcja.
Wydawnictwo:
Fox Games
Cena: 80-120 zł (IX 2019 r.)
Cena: 80-120 zł (IX 2019 r.)
Autor: Bruno
Cathala
Ilustracje: Cyril
Bouquet
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Fox Games za udostępnienie gry do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz