niedziela, 27 kwietnia 2025

Ubongo Travel - recenzja gry logicznej wydawnictwa Egmont

Ubongo to gra fenomen. Świetnie się przyjęła wśród graczy i jej autor Grzegorz Rejchman ciągle kuje żelazo, póki gorące. Powiem szczerze, że zaczynam się nieco gubić w kolejnych odsłonach tego logicznego hitu. Extreme, 3D, Duo, Trigo, Lines, Shimo i parę innych.

W niniejszej recenzji chciałbym się podzielić wrażeniami z najnowszego dzieła, chyba najbliższemu oryginałowi, czyli po prostu Ubongo wydanego w serii niewielkich gier oznaczonych przez wydawnictwo Egmont jako Travel (i na potrzeby recenzji będę ją nazywał Ubongo Travel). Ale, żeby nie uprzedzać faktów, zapraszam do lektury.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

W niewielkim pudełeczku (rozmiarów dokładnie wszystkich gier z serii Travel (np. FITS, Reakcja łańcuchowa, czy też BITS) znajdziemy same elementy kartonowe. Jak przystało na Ubongo będą to zagadki - w formie kart z wersją łatwiejszą (strona A) i trudniejszą (strona B). Zagadki będziemy rozwiązywać za pomocą tekturowych kafelków.

Załączona instrukcja napisana jest tak, że nie mamy żadnych wątpliwości co do przebiegu rozgrywki. Jasno i klarownie. Przede wszystkim jednak krótko – to w zasadzie jedna kartka papieru.

CEL GRY

Naszym zadaniem jest rozwiązywanie łamigłówek znajdujących się na kartach. Za ich rozwiązywanie będziemy punkty (w postaci zdobytych kart). Gracz, który zgromadzi ich najwięcej, ten okaże się zwycięzcą.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie zabawy specjalne trudne nie jest. Tasujemy wszystkie karty i formujemy z nich stos w taki sposób, żeby wybrany poziom trudności na karcie był dla nas niewidoczny Jeśli wybierzemy poziom łatwiejszy (strona A karty), to zobaczymy stronę B karty. Liczebność stosu to dokładnie 8 kart na gracza (czyli grając w dwójkę skorzystamy z 16 kart) – nieużywane karty zostaną w pudełku.

Zestawem startowym każdego z nas będzie osiem kafelków. Tyle.


PRZEBIEG GRY

Przebieg gry jest banalny. Każdy z nas bierze jedną kartę z wierzchu stosu. Następnie kładzie ją przed sobą i możemy przystąpić do zabawy.

W odróżnieniu od normalnego Ubongo, gra nie mówi nam, których kafelków będziemy potrzebować do ułożenia zadania. Mamy do dyspozycji wszystkie, chociaż do rozwiązania potrzebnych będzie nam 3 (wariant łatwiejszy) lub 4 (wariant trudniejszy).

Nasze zadanie jest proste – mamy za pomocą tych płytek w całości zapełnić pola na karcie. Co ciekawe dane zadanie możemy rozwiązać przynajmniej na 3 sposoby, wykorzystując różne kafelki.

Te możemy dowolnie obracać i przekręcać, przy czym żaden z kafli nie może wystawać poza obszar zadania.

Ten, kto pierwszy ułoży swoje zadanie, krzyczy „Ubongo!”, a następnie odlicza na głos do 20 (wariant łatwiejszy) lub 30 (wariant trudniejszy). Pozostali gracze usiłują w tym czasie rozwiązać swoje łamigłówki.

Ten, kto krzyknął „Ubongo!” wraz z graczami, którzy zmieścili się w czasie, odkłada swoją kartę na bok (oznacza ona jeden punkt zwycięstwa)

Wszyscy ci, którzy polegli na zadaniu, muszą oddać swoją kartę graczowi, który zawołał „Ubongo!”. Warto zatem być najszybszym.

ZAKOŃCZENIE GRY

Gra kończy się, gdy wyczerpią się karty, czyli dokładnie po ósmej rundzie. Gracz, który ma najwięcej punktów (czytaj: zdobytych kart), wygrywa.

WRAŻENIA

Co jest lepsze niż Ubongo? Jeszcze więcej Ubongo. Śmiechem żartem, ale bardzo lubimy tę logiczną układankę, która sprawdza się w każdej kolejnej wersji. Co prawda wersja Travel, to pod kątem mechaniki jest bliskie oryginalnemu Ubongo, ale tak nie do końca.

W klasycznej wersji mieliśmy do wykonania zadanie, w którym z dokładnie wskazanych płytek mieliśmy zapełnić planszetkę. Tutaj owszem, mamy planszetkę (dokładnie to kartę) przedstawiającą pole do zapełnienia, ale nie mamy wskazanych, za pomocą których przyjdzie nam rozwiązać zadanie.

To duża zmiana, która wprowadza pewien powiew świeżości do „uniwersum Ubongo”. Nie powiem jednoznacznie, czy utrudnia to rozgrywkę, czy ułatwia. Robi te obie rzeczy na raz. Utrudnia, bo sami musimy dojść do tego, które płytki nam się przydadzą. Ułatwia, bo nie mamy jednego rozwiązania, ale jak obiecuje instrukcja, co najmniej trzy. Oczywiście nie byłbym sobą i nie mogłem nie sprawdzić, czy faktycznie tak jest. Uspokajam, że instrukcja mówi prawdę - sprawdziłem na spokojnie kilka zadań i udało się je rozwiązać na przynajmniej trzy sposoby, raz czy dwa nawet cztery.

Jak widać zasady gry jak były proste, tak i pozostały. Z tą „drobną” zmianą, o której przed chwilą wspomniałem. Nowym graczom wystarczy kilka zdań i spokojnie się w tym wszystkim odnajdą. Pod wszakże jednym warunkiem. Muszą nie tylko lubić rozwiązywać łamigłówki, ale rozwiązywać je pod presją czasu i innych przeciwników.

Poszczególne zadania rozwiązujemy wraz z innymi graczami, a najwięcej punktów zgarnie prawdopodobnie ten pierwszy gracz. A gdy trafi ktoś, kto będzie lepszy niż inni i najczęściej będzie krzyczał „Ubongo!”. My będziemy daleko w lesie... Może pojawić się frustracja. Tradycyjnie w takim wypadku polecam zabawę w pojedynkę. Odpadają (często niepotrzebne) emocje, a my w spokoju możemy oddać się intelektualnej rozgrywce, próbując dopasować do siebie kafelki.

Zresztą sama instrukcja wprowadza taki tryb rozgrywki. Zakłada na nas jedynie presję czasu, czyli mając określoną liczbę minut staramy się rozwiązać jak najwięcej zadań, albo w drugą stronę – jak szybko zajmie nam wykonanie np. 10 zadań. To też ciekawe rozwiązanie warte wypróbowania.

Pozostaje jeszcze kwestia regrywalności? Tylko 32 karty i 64 zagadki. Wydawać by się mogło, że to mało. To tylko pozory. No chyba, że posiadacie pamięć fotograficzną. Ja takowej nie posiadam i za każdym razem podchodzę do zadania nawet już rozwiązanego jak do nowej zagadki, jakbym widział ją pierwszy raz na oczy. I pewnie dokładnie tak samo do tego podejdzie większość graczy.

Osobiście jestem wersją Ubongo Travel zauroczony. Mamy możliwość zagrania w duże Ubongo dosłownie wszędzie bez konieczności taskania. A do tego dochodzi ta niby subtelna zmiana, w której jedno zadanie możemy wykonać na przynajmniej trzy różne sposoby korzystając przy tym z różnych kafelków. Nie lada gratka nie tylko dla fanów Ubongo, ale i wszystkich tych, którzy nie spotkali się z dziełem Grzegorza Rejchtmana, ale lubią zagadki logiczne. Warto spróbować.

PLUSY:

+ bardzo proste zasady,
+ bardzo dobra skalowalność,
+ wysoka regrywalność,
+ dość wysoki poziom trudności,

MINUSY:

- na siłę się nie będę doszukiwał


Liczba graczy: 1-4 osoby
Wiek: od 7 lat
Czas gry: ok. 15 minut
Rodzaj gry: gra logiczna, 
gra imprezowa
Zawartość pudełka:
* 32 karty (64 łamigłówki),
* 32 kafelki ( 4 zestawy po 8),
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Egmont
Autor: Grzegorz Rejchtman
Cena: ok. 40 zł (IV 2025 r.)

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie gry. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz