Rokrocznie na rynku pojawia się pewnie
kilkaset nowych gier planszowych. To naprawdę dużo i nie dziwię się, że część z nich
po prostu pojawia się i znika, przysypana kolejnymi nowościami. Częścii z nich
jednakże tak potraktować się nie da i okazują się tytułami, o których się po
prostu mówi i mówić się będzie jeszcze długo. A wydawnictwa zrobią wszystko,
żeby to zainteresowanie podtrzymać, choćby poprzez dodatki.
Dziś na tapecie mamy przedstawicielkę
gry, która w Polsce zrobiła prawdziwą furorę i stała się koniem pociągowym
wydawnictwa Lucrum Games. Mowa tu oczywiście o Brzdęku! (oryginalna nazwa to
Clank!). Tę grę poznałem ze trzy lata temu, gdy jeszcze polskiego wydania nie
było. Dopiero było w planach. Zagrałem raz, zagrałem drugi i poczułem, że to
kawał dobrej gry. Od tamtego czasu mam na koncie całkiem sporo rozgrywek. Nie
ukrywam, że gra ciągle mi się podoba. Chciałbym się zatem podzielić naszymi
wspólnymi wrażeniami płynącymi z obcowania z Brzdękiem.
Do tego dochodzą różnorakie żetony (jak
np. artefakty, sekrety), pionki w kolorach graczy, gotówka (w postaci
kartonowych monet) oraz multum kosteczek. W grze spotkamy się ze smokiem,
którego symbolizuje specjalna figurka. Podczas rozgrywki wykorzystywany będzie
też specjalny (wykonany z naprawdę grubego materiału).
Jakościowo wszystko wypada zdecydowanie
na plus. Tak czy inaczej, proponowałbym jakieś koszulki na karty – ich ranty są
czarne, więc są one podatne na przetarcia. Co ciekawe, w środku mamy też
funkcjonalną wypraskę, która wydatnie pomoże nam utrzymać porządek wśród
komponentów. Zakoszulkowane karty bez problemu mieszczą się w wyprasce. Miejsca
w wyprasce jest, wydawać by się mogło, za dużo. Jest to celowy zabieg, gdyż
zrobiono to z myślą o dodatkach, które są obecne na rynku.
Załączona instrukcja napisana jest
poprawnie, z licznymi przykładami. Mógłbym jedynie ponarzekać na jej układ, bo
niby wszystko w niej jestem w stanie znaleźć, ale niektóre informacje są jakoś
tak porozrzucane.
CEL GRY
Jesteśmy głodnymi przygód łazikami, którzy to postanowili ograbić smoka, który strzeże w lochach swoich skarbów. W tym celu zbieramy gromadkę podobnych nam osobników i bezceremonialnie ładujemy się w kłopoty – w lochach czeka na nas wiele niespodzianek, podczas których będziemy musieli sobie jakoś radzić. Smok jest czujny i nie pozwoli ot tak się ograbić. Musimy się liczyć z tym, że z lochów możemy nie wyjść cało. Podczas naszej przygody przyjdzie nam rywalizować z innymi graczami, którzy z pewnością nie będą nam ułatwiać zadania, czyhając na nasze błędy. Wygra ten, kto na koniec gry przeżyje i uzbiera najwięcej punktów zwycięstwa
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie gry nie jest
specjalnie skomplikowane. Na środku stołu umieszczamy planszę. Na niej
umieszczamy w określonych miejscach wszelkiego rodzaju żetony obecne w grze.
Smok wędruje na jedno z pól na torze smoczej furii – miejsce to uzależnione
jest od liczby graczy. Do woreczka wrzucamy wszystkie czarne kostki smoka, a
sama sakwa wędruje obok planszy. Obok niej stworzymy również rynek kart, które
będziemy nabywać w trakcie gry. Z talii kart lochów (po uprzednim potasowaniu)
odkrywamy sześć kart. Obok nich wykładamy odkryte karty z puli kart rezerw:
Najemnik, Zwiad i Tajemny wolumin oraz kartę potwora, czyli Wszędobylskiego
Goblina.
Zestawem startowym każdego z graczy
jest 10-kartowa talią kart startowych, garść kosteczek oraz pionek (który
umieszczamy przy wejściu do lochów). W zależności od kolejności, każdy z graczy
wrzuca po kilka kostek do sakwy smoka. I to w zasadzie tyle. Czas na przygodę.
PRZEBIEG GRY
Sama rozgrywka przebiega wg klasycznego schematu, czyli począwszy
od pierwszego gracza, każdy będzie rozgrywał swoją turę. W jej trakcie
zagrywamy z ręki w dowolnej kolejności pięć kart a następnie wykonujemy akcje z
nich wynikające. Przeważnie będziemy kupować nowe karty, a także przemieszczać
naszego człeka po planszy a czasem też mężnie walczyć z różnorakimi potworami.
Na kartach znajdziemy trzy główne symbole, dzięki którym będziemy mogli wykonać określone
akcje. I tak:
(a) Niebieski Romb (Sprawność) – na każdej z takich kart znajdują
się cyferki, dzięki którym możemy kupować nowe karty z rynku. Oczywiście
zakupione karty lądują na stosie kart odrzuconych. Z czasem zatem nasza talia
będzie rosła w siłę. Dzięki temu będziemy w stanie zdobywać nowe i lepsze
karty.
(b) Żółty But –każdy taki symbol pozwala na przemieszczenia naszego człowieka o dokładnie jedno pole zgodnie z białymi liniami łączącymi pomieszczenia. Niektóre z nich mają strzałki – to droga jednokierunkowa. Bywa, że do przejście z pomieszczenia do pomieszczenia konieczne jest poświęcenie dwóch punktów ruchu, pokonanie jakiś poczwar lub posiadanie klucza.
(c) Czerwony Miecz – takie karty służą do ubijania potworów wśród
wystawionych kart na rynku (ewentualnie Wszędobylskiego Goblina) lub też do
przemieszczania się bez ran przez przejścia z ikoną potwora.
Część z kart posiada również specjalne właściwości, które odpalamy
w momencie ich zagrania, co pozwala nam na przykład na zdobywanie złota,
leczenie ran, dociąg kart, czy też usunięcie kostek z puli Brzdęku. Oczywiście
niektóre z nich są ze sobą powiązane, dzięki czemu możemy tworzyć tzw. kombosy,
czyli możemy odpalić dane akcje dzięki obecności innej karty.
Gdy któryś z graczy opuści lochy lub straci przytomność, nie
wykonuje już swoich normalnych tur. Nie dodaje więcej kostek do obszaru Brzdęk!
Karty wpływające na wszystkich graczy nie wpływają już na takiego gracza. Jeśli
jakieś kostki w jego kolorze zostaną wyciągnięte ze smoczej sakwy, nie
otrzymuje on obrażeń – kostki te są traktowane niczym czarne kostki.
Pierwszy gracz, który opuści lochy lub straci przytomność,
natychmiast przenosi swój pionek na pierwsze (najbardziej z lewej) pole toru
odliczania znajdującego się w pobliżu zejścia do lochów. Jest to początek
odliczania końca gry. Taki gracz nie wykonuje normalnej tury, tylko przesuwa
swój pionek o 1 miejsce w prawo na torze odliczania i wykonuje efekt tego pola
(związany z wykonaniem smoczego ataku). Na piątym polu ma miejsce ostateczny
smoczy atak, który sprawia, że wszyscy gracze znajdujący się nadal w lochach
tracą przytomność.
ZAKOŃCZENIE GRY
Zabawa się kończy w momencie, gdy wszyscy gracze opuszczą lochy
lub stracą przytomność. Wszyscy którzy uciekli z lochów sumują swoje punkty
zwycięstwa za zdobyty artefakt, zebrane żetony, gotówkę oraz wszystkie punkty
zwycięstwa zgromadzone na kartach. Zwycięzcą jest ten z graczy, który
zgromadził najwięcej.
WRAŻENIA
Umówmy się, mechanicznie gra Ameryki nie odkrywa, jednakże
połączenia znanych rozwiązań okazują się być bardzo ciekawe. Oczywiście rzuca
się w oczy wszędobylskie budowanie talii. To karty stanowią silnik napędowy w
całej grze, a do ich zdobywania używa się takiej a nie innej mechaniki. Nie
można traktować Brzdęka! jako klasycznego deck buildera. Nasze możliwości budowy
talii są mocno ograniczone, poprzez to, że ciężko trafić na takowe, które
pozwalają na usuwanie kart z gry, na czyszczenie talii z niepotrzebnych
zapychaczy. Zresztą musimy pamiętać, że karty same w sobie owszem dają nam
trochę punktów zwycięstwa, jednakże ich zdobywanie nie jest celem samym w
sobie. One służą nam do realizacji konkretnego celu jakim jest spenetrowanie
podziemi i późniejsza ucieczka z nich. Zatem musimy jakoś wypośrodkować nasze
poczynania. Zbyt dużo kart wcale nam nie ułatwi zadania, bo spowoduje, że nasza
talia nam po prostu spuchnie i z części kart skorzystamy bardzo rzadko. Więc
trzeba to jakoś sobie przemyśleć, żeby realizować obszukiwanie lochów nie
rozdmuchując naszego karcianego oręża do nie wiadomo jak dużych rozmiarów. Pod
tym względem gra przypomina nam skądinąd znakomitą grę Reinera Knizii, czyli
Wyprawę do Eldorado. Tam też za pomocą dokładnie takiego samego rozwiązania
rozbudowywaliśmy naszą talię kart, by móc utorować drogę naszemu bohaterowi do
mitycznej krainy El Dorado. Oczywiście cała zabawa przebiega nieco inaczej, ale
ogólny zarys rozgrywki nosi wiele podobieństw.
Celem nadrzędnym jest przemierzanie labiryntu i zdobywanie skarbów (w tym artefaktu) i to, którą drogę wybierzemy będzie miało decydujący wpływ na to, jakie karty będziemy chcieli kupić. Oczywiście nie oznacza to, że nam się to uda. Zatem nasz plan na pewno będzie się zmieniał i sią rzeczy czasem trzeba będzie pójść drogą okrężną, a czasem na skróty. Do tego dochodzą sami przeciwnicy, którzy niejednokrotnie potrafią nam sprzątnąć to i owo sprzed nosa.
Do tego w grze występuje nasze ukochane push-your-luck. Kuszenie
losu w czystej postaci. Ciągnienie z worka kosteczek, modląc się w duchu, żeby
tylko nie trafiło na moją. Pół biedy, jeśli zdarzy si to na początku gry, kiedy
możemy bez problemu przyjmować na klatę kolejne rany. Ciekawie robi się pod
koniec gry, zwłaszcza, gdy jesteśmy w dolnej części lochu, a nasze życie wisi
na włosku. Wtedy to pojawia się najwięcej emocji, a nasze decyzje obarczone są sporym
ryzykiem. Może się uda, a może nie. Kwintesencja pus-your-luck. Uwielbiamy to.
Grze towarzyszy też pewna niepewność, co do zamiarów innych graczy. A przy okazji pytanie o najwłaściwszy moment opuszczenia lochów. Uczynienie tego jako pierwszy wcale nie gwarantuje zwycięstwa. Taki gracz czeka w zasadzie tylko na koniec pozostali mogą coś jeszcze uzbierać, dokupić karty, etc, mają jeszcze czas, żeby wyjść z lochu. Trzeba to dobrze rozegrać, żeby nie żałować. Dlatego też warto obserwować ruchy przeciwników, żeby nie wyjść za wcześnie lub też nie zostać w lochu na wieki.
Regrywalność. Moim zdaniem stoi na wysokim poziomie. Mamy dwie
strony planszy – tę łatwiejszą i trudniejszą. Rozgrywka na każdej z nich odbywa
się nieco inaczej. Mamy karty i losowość, która rządzi ich pojawianiem się w
grze. Mamy kostki i również losowy ich dociąg z woreczka. Zatem każda partia
będzie wyglądać nieco inaczej. Jeśli jednak ktoś może poczuć się nieco znużony
„podstawką” Brzdęka! może zrobić trzy rzeczy rzeczy. Dokupić dodatki, które
oferują nowe plansze, nowe karty, nowe rozwiązania. Mogą także nabyć wersję
Brzdęk w kosmosie! (z dodatkami), która to poza zupełnie innym tematem gry,
oferuje choćby modułową planszę. Dzięki temu można żywotność gry znacząco
wydłużyć.
Najtańszym rozwiązaniem będzie jednakże aplikacja, którą oryginalny
wydawca, czyli Renegade Game Studios oddał do użytku graczy aplikację (niestety
tylko po angielsku), dzięki którym zwiększamy regrywalność. Po pierwsze
otrzymujemy wariant solo, a po drugie – urozmaicenie trybu wieloosobowego
poprzez wprowadzenie Porucznika – swoistego dozorcę wynajętego przez smoka,
który nadzoruje podziemia. Wykonaniu określonych czynności (np. po walkę z
goblinami) musimy odnotować w aplikacji. Może się wtedy okazać, że Porucznik
nagradza lub karze (np. poprzez konieczność dołożenia kosteczek do obszaru
Brzdęk! (Nie)stety może to dotyczyć zarówno gracza aktywnego jak i wszystkich
graczy. Bardzo fajnie to działa i naprawdę potrafi dodać rozgrywce rumieńców
wprowadzając dodatkowy element niepewności, bo naprawdę nie wiadomo kiedy porucznikowi
coś się nie spodoba.
Czas gry. Zależy on od samych graczy i ich skłonności do ponoszenia ryzyka. Musimy sobie uzmysłowić, że liczba rund w żaden sposób nie jest ustalona. Więc różne partie będą wyglądać inaczej, a przez co czas gry może również się zmieniać. Ostrożna gra sprawi, ze smok będzie spokojniejszy, a partyjka będzie dłuższa. Jednakże, jeśli jednak, graczom nie zechce się być cierpliwymi, to smok tempo gry ulegnie zmianie a sama zabawa potrwa krócej. Tak czy inaczej gra nie powinna trwać dłużej niż godzinkę.
Szczerze mówiąc, nie dziwię się, czemu Brzdęk! cieszy się takim
powodzeniem. Kolejne dodruki szybko znikają ze sklepów, więc w pewnych
okresach, kupno nowego egzemplarza nie jest takie proste. Gra jest prosta,
ciekawa, szybka, pięknie ilustrowana z mnóstwem dobrego humoru. Sprawdzi się
zarówno w gronie rodzinnym jak i wśród wyjadaczy. Zdecydowanie warto sprawdzić.
PLUSY:
+ mnóstwo humoru,
+ proste zasady,
+ niebanalna rozgrywka,
+ duża regrywalność,
+ dobra skalowalność,
+ szybka rozgrywka.
MINUSY:
- sporo losowości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz