Nie
wiem czy pamiętacie te czasy. Początek lat 90-tych. Po latach posuchy związanej
z obecnością jedynie dwóch programów telewizyjnych, otwarto nam świat na tzw.
Zachód.
Zaczęła się era VHS, która nie ominęła nikogo, kto żył w tamtych
czasach. Masowo oglądało się różnorakie filmy. Robiło się nawet tzw. maratony
filmowe (magnetowidy pożyczało się na określony czas) i ciurkiem leciało kilka
filmów. Oglądało się wszystko, co podleciało. Ze szczególnym uwzględnieniem
wszelkich mordobić. Najlepiej w wykonaniu mistrzów z Dalekiego Wschodu. Klasztor
Shaolin, Karatecy z Kanionu Żółtej Rzeki, Hon Gil Dong Karate Mistrz, czy Cień
orła. Panowie (przeważnie) prali się równo i efektownie. A pikanterii dodawali
tajemniczy Ninja. Pojawiali się znikąd i równie szybko znikali. No cóż, to byli
prekursorzy choćby naszego Gromu, amerykańskich Delta Force czy brytyjskiego
SAS. Oczywiście ninja musieli zainspirować i twórców gier. Może nie jest to tak
częsty temat jak Cthulhu, ale kilka fajnych gier by się znalazło. Dziś mamy na
tapecie Obóz Ninja wydany w polskiej wersji przez nasze rodzime 2 Pionki. Czy
przypadł nam do gustu? Zapraszamy do lektury recenzji.
Całość zamknięta jest w przydużym pudle.
Szkoda, że nie zastosowano tutaj pudełka charakterystycznego dla serii gier 2
Pionków. Spokojnie by się wszystko pomieściło, a tak mamy wewnątrz mnóstwo
powietrza. W środku znajdziemy mnóstwo kart oraz 16 drewnianych figurek.
Jakość komponentów jak przystało na 2 Pionki to klasa sama w sobie. Do tego
bardzo czytelna i zrozumiała instrukcja. Nic tylko rozpocząć rozgrywkę.
CEL GRY
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami
Sensei Saru prowadzi szkółkę dla młodych adeptów sztuk walki. Wśród nich jest
ten, kto zostanie jego prawą ręką. Który? Ten, który swoją ciężką pracą na
treningach pokaże na co go stać. Wcielamy się zatem w rolę sempai i bierzemy udział w swoistym egzaminie, zdobywając przy tym
cenne karty. Przekładać
się one będą na odpowiednią zdobycz punktową. Tradycyjnie, ten kto zdobędzie
najwięcej „pezetów” na koniec gry, ten okaże się zwycięzcą.
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie jest banalnie proste.
Każdy z graczy otrzymuje 2 startowe karty zdolności (Sprint i Unik), do tego figurki
w swoim kolorze i oraz jedną kartę Klanu Ninja.
Kolejnym krokiem jest budowa placu
treningowego. Do tego posłuży nam talia kart, na którą składają się potasowane
karty zdolności, ścian oraz pułapek. W zależności od liczny graczy układamy
prostokąt składający się z 48 (8x6) lub 56 (8x7) kart.
Następnie każdy z graczy umieszcza na
dowolnej karcie placu swoje trzy figurki. Czas przystąpić do egzaminu.
PRZEBIEG GRY
W swojej kolejce każdy z graczy po kolei
ma do wykonania jedną z 3 możliwych akcji:
(I)
Skorzystanie z karty na ręce w celu przesunięcia na „planszy” jednej z naszych
figurek. Każda karta posiada unikatowe właściwości pozwalające na wykonanie
określonego ruchu, czyli przemieszczenia figurki na inną kartę. Generalnie mamy
7 rodzajów kart i tak np. Unik pozwala nam na przemieszczenie się o 3 pola, a Zmyłka
na przemieszczenie się o 1 lub 2 pola, w tym na skos.
(II)
Użycie zdolności specjalnej naszego klanu ninja – raz na grę możemy skorzystać
z możliwości wykonanie akcji specjalnej właściwej wyłącznie dla nas. Może to
być np. możliwość przemieszczenia jednej z naszych figurek na dowolne pole nie
graniczące z innym ninja.
W
przypadku, gdy wykonaliśmy (korzystając z akcji I i II) ruch naszym człowiekiem,
to zabieramy na rękę kartę, z której rozpoczynaliśmy ruch, pozostawiając po
niej puste pole, a zużytą do ruchu kartę odkładamy na stos kart odrzuconych. Z
każdą kolejką ubywa zatem kart tworzących Plac Treningowy, a co się z tym wiąże
kurczy się pula możliwych do użycia akcji.
(III)
Spasowanie - zadeklarowanie tej akcji oznacza koniec gry dla danego gracza.
ZAKOŃCZENIE GRY
Gra
kończy się w momencie, gdy wszyscy gracze spasują. Następuje wtedy podliczenie
punktów – należy w tym celu zliczyć punkty na wszystkich kartach posiadanych
przez uczestników, wliczając w to te ze stosów kart odrzuconych, a także te, na
których stoją nasi ludzie.
WRAŻENIA
Pierwsze
nasze spotkanie z Obozem Ninja miało miejsce podczas ubiegłorocznych Planszówek
na Narodowym. Gra wtedy nie wywarła na nas wielkiego wrażenia. Ot prosta
niewymagająca gra, bez szału. Gdy otrzymaliśmy swój egzemplarz recenzencki i
zagraliśmy w spokoju, okazało się, że nasze pierwsze wrażenia były trochę
błędne. Owszem, to jest prosta, banalnie wręcz prosta gra, ale wbrew pozorom,
wymaga ona nieco wysiłku intelektualnego, żeby osiągnąć przyzwoity rezultat.
Gra
posiada pewną głębię, którą odkrywamy w trakcie przebiegu rozgrywki. Na
początku (podczas rozstawiania swoich ludzi) wszyscy rzucają się na najlepiej
punktowane karty. Pierwsze ruchy to również walka o najlepiej punktowane karty.
Z czasem jednak zaczyna się prawdziwa zabawa, bo przybywa dziur, mamy ściany blokujące
ruchy, mamy przeciwników, którzy również utrudniają nam wykonanie
jakiegokolwiek ruchu. Na planszy zaczyna się robić ciasno. Zaczynamy dbać o
karty, które pozwolą nam na ruch, czyli niekoniecznie te, które dają nam
najwięcej punktów. Pamiętajmy, że brak możliwości poruszenia jednym z naszych
ludzi oznacza odpadnięcie z gry, a tym samym koniec możliwości zdobycia
punktów. Staramy się zatem przetrwać w grze jak najdłużej, a wcale nie jest to
takie proste, bo przeciwnicy mają dokładnie takie same plany i im ciaśniej na
„planszy”, tym ta walka jest bardziej zażarta.
Pod
pewnymi względami, gra przypomina mi trochę niektóre gry logiczne, typu Hej, to moja ryba!, Owce na wypasie, Kraby na fali czy też Cappuccino, w których to odcinaliśmy przeciwnika uniemożliwiając mu
wykonanie ruchu. Dokładnie to samo robimy w Obozie Ninja. Z jednej strony
kombinujemy, że zachować jak najwięcej możliwości ruchu naszym podopiecznym, a
z drugiej, staramy się nieco poblokować przeciwników.
Obóz
Ninja oznacza się wysoką regrywalnością. Mamy karty, które za każdym razem
tworzą nową planszę. Każda rozgrywka to nieco inna taktyka. Do tego dochodzi
zmienność postaci, którymi możemy grać, a każda taka postać to inna umiejętność
specjalna.
Osoby
lubiące interakcję powinny być usatysfakcjonowane Obozem Ninja. Przez całą grę
utrudniamy sobie życie, blokujemy, podbieramy lepsze karty, spychamy na
pułapki, etc. Z tym związana jest skalowalność. Im więcej osób, tym większy
chaos na planszy, tym więcej możliwości wchodzenia w drogę przeciwnikowi. Tym
mniejsze możliwości na jakiekolwiek plany. Nie mówiąc już o ich realizacji, bo
sytuacja na planszy zmienia się jak w kalejdoskopie.
Ciekawym
doświadczeniem jest rozgrywka dwuosobowa. Wydawałoby się dość nudna, bo na
planszy (co prawda zmniejszonej) jest dość luźno, ale to tylko pozory. Mamy do
czynienia ze swoistymi szachami. Możemy sobie coś zaplanować i być w stanie to
wykonać. Możemy starać się przewidywać ruchy przeciwnika i trochę mu
poprzeszkadzać.
Czas
rozgrywki nie jest specjalnie długi. Pół godzinki i po partii. Czasem nawet
krócej.
Obcowanie
z Obozem Ninja jest ciekawym doświadczeniem. Banalne zasady, a jednak trochę
trzeba pomyśleć. Wydawałoby się, że to gra wyłącznie dla młodszych graczy, ale tak
nie jest. Podciągnąłbym ją pod grę familijną, w którą spokojnie może zagrać
każdy w zasadzie bez przygotowania. To tytuł, w który spokojnie może zagrać
ośmiolatek razem z doświadczonym w boju graczem i co ważne wcale nie będzie
stał na straconej pozycji. Wystarczy włączyć myślenie. Naprawdę dobra gra i
warto dać jej szansę.
PLUSY:
+ ogromna
regrywalność,
+ piękne
wykonanie,
+ banalne
zasady,
+ mechanika
gry sprawdza się w praniu,
+ dobrze
napisana instrukcja,
+ kilka dróg
odniesienia zwycięstwa,
MINUSY:
- zajmuje
sporo miejsca na stole (taki minus na siłę),
- pudełko
przechowuje sporo powietrza (też taki minus na siłę)
Liczba
graczy: 2-4 osoby
Wiek: od 8 lat
Czas
gry: ok 30 minut
Rodzaj
gry: gra strategiczna, gra rodzinna
Zawartość
pudełka:
* 8 kart startowych
* 56 kart pól treningowych
* 13 kart klanów ninja
* 5 kart pułapek
* 3 karty ściany
* 16 drewnianych pionków
* instrukcja
Wydawnictwo: 2 Pionki
Cena: 50- 60 zł
Cena: 50- 60 zł
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu 2 Pionki za udostępnienie gry do recenzji.
Galeria zdjęć:
Gra wydaje się bardzo fajna. Chyba sobie taką sprawię, żeby mieć zajęcie na wolną chwilę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń