niedziela, 7 stycznia 2024

Śladami Darwina - recenzja familijnej gry planszowej wydawnictwa Rebel

Cieszę się bardzo, że coraz częściej autorzy gier planszowych przemycają tematy ogólnie związane z edukacją. Mamy np. całkiem sporo tytułów związanych z ogólnie pojętym środowiskiem. Całkiem niedawno pisaliśmy choćby o Leśnym rozdaniu.

Tym razem bohaterką recenzji jest gra, która również ściśle związana jest z poznawaniem przyrody. Jednakże cofa nas początkowo do lat 1831-1836, w których to latach miała miejsca wyprawa statkiem HMS Beagle, na której to Charles Darwin był przyrodnikiem.

Wyprawa ta stała się niezwykle istotna w późniejszej karierze naukowej Darwina, który na podstawie tego, co zaobserwował, opracował słynne dzieło, które zdrowo „namieszało” w świecie biologii. Mowa tutaj o „O powstawaniu gatunków”.

Zanim jednak to wiekopomne dzieło powstanie, my jako gracze będziemy starali się pomóc dostarczyć angielskiemu naukowcowi nowych materiałów. Czy misja Śladami Darwina nam się powiedzie? Czy będzie ciekawym doświadczeniem? Zapraszam do lektury recenzji.



Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

W dość dużym (i naprawdę ciężkim) pudle czeka na nas całkiem sporo komponentów. Zacznijmy od dwustronnej planszy głównej. Z jednej strony znajdziemy właściwą planszę – z tej strony korzystać będziemy podczas gry. Na jej drugiej stronie ujrzymy plan podróży. Całkiem ciekaw rozwiązanie.

Każdy z pięciu możliwych graczy otrzyma również swoją planszę, która po złożeniu przypomina jakiś zeszyt/brulion/pamiętnik (zresztą nazywa się on Brulionem przyrodnika). Po rozłożeniu natomiast otrzymujemy obszar gry, na którym umieszczać będziemy różne kafelki i żetony.

Najważniejsze będą kafelki. Podzielone na dwa rodzaje, tj. przedstawiające zwierzęta oraz postaci. Każde z nich oczywiście będzie inaczej funkcjonowało, natomiast dobierać będziemy je z tego samego źródła.

Oprócz tego znajdziemy żetony kompasów, żetony przewodników, żetony publikacji oraz płytki teorii. Szerzej napiszę o nich w sekcji poświęconej przebiegowi rozgrywki. Skoro mamy do czynienia z podróżą morską, nie mogło zabraknąć statku w formie uroczej drewnianej figurki. 

Dostaliśmy również funkcjonalny notesik do liczenia punktów oraz bawełniany woreczek do przechowywania wszystkich żetonów. Całość dopełnia figurka (niestety tylko kartonowa) Darwina

Jakościowo gra to pierwsza klasa. Absolutnie pierwsza klasa. Gruby karton, z którego wykonana jest większość komponentów. Znakomicie wykonane plansze. Naprawdę nie ma się czego przyczepić. Do tego funkcjonalna kartonowa wypraska (która trochę kojarzy mi się z ta z Beyond the Sun), żeby zachować porządek w pudełku.

Załączona instrukcja, wydrukowana na papierze książkowym napisana zdecydowanie poprawnie, z licznymi przykładami, dzięki którym zrozumienie zasad to naprawdę bułka z masłem.

CEL GRY

Od wyprawy Charlesa Darwina dookoła świata minęło 20 lat. Przyrodnik pisze teraz książkę „O powstawaniu gatunków” i chce zebrać nowe dane dotyczące życia zwierząt, zwłaszcza tych występujących na obszarach, na których nie prowadził badań, czyli w Ameryce Północnej, Azji i części Afryki. Sam nie jest już młody, a poza tym poświęca wiele czasu na pisanie i opiekę nad rodziną. Dlatego powierza tę misję badaczom poleconym przez Towarzystwo Królewskie w Londynie.

Śladami Darwina to dość prosta abstrakcyjna gra logiczna, w której to przyjdzie nam kolekcjonować określone zestawy kafelków. Jako młodzi przyrodnicy wyruszamy na wyprawę, w trakcie której będziemy badać różne gatunki zwierząt, publikować swoje odkrycia a następnie formułować teorie. Oczywiście celem nadrzędnym jest zdobywanie punktów zwycięstwa, co przełoży się na wkład w powstanie wielkiego dzieła Darwina.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest szybki i bezproblemowy. Na środku stołu umieszczamy planszę główną. Podzielona została ona na kilka sekcji. Najważniejszą jest ta, na której umieszczamy dziewięć losowo dobranych kafelków zwierząt/postaci. 

Następnie dolosowujemy po 12 płytek na gracza i tworzymy z nich kilka stosów dobierania.

W odpowiednich miejscach kładziemy żetony: kompasów, postaci oraz publikacji. Tworzymy też rynek płytek teorii (trzy odkryte, reszta zakryta). Ostatnim elementem jest statek, który umieszczamy na polu startowym. Obok planszy umieszczamy figurkę Darwina.

Zestawem startowym każdego z graczy będzie brulion przewodnika (oczywiście rozkładamy go), jeden żeton przewodnika oraz losowo dobrana płytka teorii.

Teraz możemy przystąpić do wyprawy.

PRZEBIEG GRY

Cała zabawa jest naprawdę bardzo prosta. Toczy się ona na przestrzeni dokładnie 12 tur. W swojej kolejce mamy do wykonania dwie akcje.

Pierwszą jest dobranie jednego kafelka z planszy głównej. Jeśli będzie to płytka zwierzęcia, to umieszczamy ją w swoim brulionie na jednym z 16 pól. Każde z nich zostało dokładnie zilustrowane kolorem (odpowiadającym kontynentowi, na którym możemy spotkać dane zwierzę) oraz symbolem przynależności do jednej z czterech rodzin.

Jeśli natomiast dobierzemy kafelek postaci, wówczas umieszczamy go również w naszym brulionie, ale w specjalnie przygotowanym miejscu.

I jedne, i drugie płytki przynoszą nam różne ciekawe bonusy, które przydatne będą zarówno podczas rozgrywki, jaki i przy punktowaniu końcowym. Zbieramy zatem punkty zwycięstwa, żetony kompasów, symbole map oraz żetony przewodników.

Żetony kompasów i symbole map przydatne będą przy punktacji końcowej. Mnożymy liczbę posiadanych kompasów przez liczbę map i zgarniamy punkty zwycięstwa. Z kolei żetony przewodników potrzebne będą, jeśli chcemy wymienić wszystkie płytki z danego rzędu/kolumny lub do wykonania dodatkowej akcji statkiem (o tym za chwilę).

Ważne, że do punktacji z płytek bierzemy pod uwagę tylko te, które widzimy. W grze bowiem możemy jedne płytki zwierząt przykrywać innymi. Jako swoistą rekompensatę bierzemy wówczas płytkę teorii, która da nam (oczywiście pod warunkiem, że uda nam się tak wszystko dopasować w naszym brulionie) dodatkowe punkty. Możemy je otrzymać np. za każdego zbadanego gada (nawet, jeśli będzie przykryty inną płytką zwierzęcia), albo za zapełnienie określonego fragmentu w naszym brulionie, albo za płytki ze zwierzętami afrykańskimi. Jest tego trochę.

Do czego zatem służy nam statek. Ano wyznacza nam rząd/kolumnę, z której możemy dobrać płytkę z planszy głównej. Po dobraniu płytki wykonujemy naszą drugą akcję, czyli przesuwamy nasz okręt o 1-3 (w zależności od odległości naszego statku do płytki którą dobraliśmy) pola w prawą stronę. Tutaj możemy wykorzystać żeton przewodnika, dzięki któremu możemy nasz stateczek przesunąć o jedno pole do przodu lub do tyłu przed wyborem płytki.

Aha, na niektórych kafelkach możemy spotkać symbol korony. Do kogo trafi ta płytka zbiera figurkę Darwina (będzie ona przechodnia) – da nam ona 2 punkty zwycięstwa na koniec gry.

Warto też próbować ułożyć całe rzędy/kolumny – każde takie wypełnienie da nam żeton publikacji warty 5 punktów zwycięstwa.

ZAKOŃCZENIE

Cała zabawa kończy się po rozegraniu ostatniej, dwunastej rundy. Wówczas każdy z nas będzie posiadał w swoim brulionie dokładnie 12 płytek dobranych wcześniej z planszy głównej. Podliczamy wówczas punkty z samych płytek, żetonów publikacji oraz płytek teorii, a następnie wyłaniamy zwycięzcę. Do liczenia punktów bardzo przyda się notesik, który znajdziemy w pudełku.

WRAŻENIA

Powiem szczerze, że po Śladach Darwina oczekiwałem nieco innej gry. Bardziej nastawionej na to, co obiecuje nam tytuł gry. Czegoś związanego z przygodą, zwiedzaniem, poszukiwaniem. Tego w grze raczej nie znajdziemy, albo inaczej – znajdziemy, ale w zupełnie innym wydaniu.

Śladami Darwina to można rzec klasyczny pięknie prezentujący się abstrakt logiczny, w którym znajdziemy sporo ciekawych elementów związanych z tytułem gry. Innymi słowy temat gry został bardzo ładnie powiązany z mechaniką. To się chwali.

Skoro mamy do czynienia z abstraktem logicznym, to możemy się spodziewać nieskomplikowanych reguł i rzeczywiście tak jest. Gra posiada stosunkowo proste i intuicyjne zasady, które bardzo szybko się tłumaczy.

Te proste zasady są naprawdę ogromnym plusem tej gry, dzięki czemu w zasadzie nie istnieje coś takiego jak próg wejścia. Każdy może po prostu wygrać z każdym. Kwestia myślenia, kwestia odpowiedniego kombinowania. Ta gra daje takie możliwości i nie ma tutaj (całe szczęście) jednej dobrej ścieżki, która zapewni nam zwycięstwo. Żeby osiągnąć jakiś przyzwoity rezultat, przyjdzie nam się trochę nagłowić. Szczęście też się przyda.

W grze mamy sporo losowości przez co, planowanie w dłuższej perspektywie obarczone jest sporą niepewnością. Nie ma sensu skupiać się np. na zapełnieniu jakiegoś rzędu czy kolumny, skoro gra w danym momencie daje inne możliwości, które będą bardziej opłacalne. Może lepiej skupić się na płytkach dających kompasy i mapy? Może lepiej zbierać żetony, które spowodują zapełnienie określonego fragmentu naszej planszetki. Generalnie warto korzystać w jak największym stopniu z płytek teorii – one potrafią dostarczyć nam sporo punktów.

Gra jest mocno taktyczna. Musimy wykorzystywać nadarzające się sytuacje, odpowiednio reagować na nie. Aczkolwiek możemy też podjąć pewne ryzyko i liczyć na to, że w późniejszych kolejkach pojawią się kafelki, które nam pomogą w rozgrywce. Czasem taka taktyka się powiedzie, czasem nie.

Warto też mieć w zanadrzu żetony przewodników, dzięki którym zdobędziemy możliwości manipulowania ruchem statku lub też wymiany płytek na planszy głównej. Wykorzystane w odpowiednim momencie naprawdę potrafi pomóc w rozgrywce. 

Ciekawym rozwiązaniem jest sam stateczek, który wyznacza nam rzędy/kolumny, z których możemy dobierać płytki. W pewnym stopniu utrudnia nam to rozgrywkę, gdyż nie możemy korzystać w pełni z dobrodziejstw, jakie znajdziemy na planszy głównej. Najpierw musimy zadbać o odpowiednią pozycję figurki HMS Beagle (dlatego warto posiadać w zapasie żetony przewodników)

To pewne odwrócenie sytuacji, którą możemy spotkać choćby w Najlepszej grze o kotach oraz Najlepszej grze o psach 2, gdzie figurka blokowała nam konkretne kolumny.

Jak widać mamy całkiem sporo możliwości, przez co decyzje nie są wcale takie oczywiste. Ważne, że nie są to specjalnie trudne decyzje i cała gra przebiega naprawdę szybko i bez większych opóźnień. Grając w maksymalnym składzie nie powinniśmy przekroczyć tych 30-40 minut. To naprawdę świetny czas.

Śladami Darwina się bardzo dobrze skaluje. Różnica pomiędzy grą w dwie osoby a taką w np. cztery jest niewielka. Oczywiście im nas więcej przy stole, tym dłużej czekamy na swoją kolejkę, jest większy „przemiał” kafelków na planszy głównej, ale i większa ich zmienność, przez co ciężej coś zaplanować. 

Interakcja pomiędzy graczami jest może i jest nikła, ale nie można jej tak całkiem bagatelizować. Sprowadza się głównie do walki o płytki zwierząt/uczonych (co wpływa też na przemieszczenie się figurki statku) oraz płytki teorii. Niby tylko tyle, ale czasem potrafi lekko podnieść ciśnienie, gdy przeciwnik zwinie nam wypatrzony kafelek.

Gra posiada też sporą regrywalność. Losowo dobierane płytki zwierząt i uczonych (z których część – grając w mniejszym składzie w ogóle nie wchodzi do gry), losowo pojawiające się płytki teorii sprawiają, że każda rozgrywka będzie wyglądała nieco inaczej.

Podsumowując: Śladami Darwina to była jedna z tych gier, w które nie udało nam się zagrać przedpremierowo na Planszówkach w Spodku. Trochę żałowaliśmy, bo ominęła nas, jak się później okazało, bardzo dobra gra. Bo za takową uznajemy bohaterkę niniejszej recenzji. W kategorii takich lekkich ale niebanalnych rodzinnych gier to dla nas jedno z większych odkryć tego roku. Piękne wydanie, proste ale niebanalne zasady, szybkość rozgrywki, walor edukacyjny, wysoka regrywalność. A najważniejsze to spora przyjemność płynąca z rozgrywki. Gra zdecydowanie warta polecenia.

PLUSY:

+ znakomite wykonanie,
+ walor edukacyjny,
+ proste zasady,
+ ciekawa mechanika,
+ dobra skalowalność,
+ krótki czas rozgrywki.

MINUSY:

- troszeczkę losowości.



Liczba graczy: 2-5 osób
Wiek: od 8 lat
Czas gry: 30 minut
Rodzaj gry: gra logiczna, 
gra familijna
Zawartość pudełka:
* plansza
* 5 brulionów przyrodników
* 69 kafelków zwierząt i postaci
* 28 płytek teorii
* figurka okrętu Beagle
* żeton Darwina
* 41 różnych żetonów
* materiałowy woreczek
* notes punktacji
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Rebel
Projektant: Grégory Grard, 
Matthieu Verdier
Ilustracje: Maud Briand,
 David Sitbon
Cena: 110-150 zł (I 2024 r.)

Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.



Grę Śladami Darwina kupicie w sklepie Rebel.

Galeria zdjęć:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz