środa, 8 maja 2024

Bale i skandale - recenzja licytacyjnej gry karcianej od wydawnictwa Muduko.

Zróbmy mały quiz. Co łączy ze sobą następujące tytuły: Spór o bór, Spór o bór 2, Ryki Afryki, Sojusz na już, W pył zwrot? Dla w miarę ogarniętego gracza odpowiedź nie stanowi żadnego problemu.

Po pierwsze wydawnictwo Muduko, które jest wydawcą wszystkich tych gier. Po drugie Reiner Knizia, który jest ich autorem. Po trzecie i być może najbardziej znamienne to Piotr Sokołowski, których wszystkie te tytuły zilustrował w jakże charakterystycznym dla siebie stylu.

Bohaterką niniejszej recenzji jest najnowsza gra z tej powiedzmy serii, czyli Bale i skandale. Podobnie jak wszystkie wcześniej wymienione tytuły jest również reimplementacją nie najnowszego dzieła Reinara Knizii – wydanego prawie 20 lat temu High Society. Co ciekawe gra ta została parę lat temu wydana w Polsce przez FoxGames jako Milionerzy i bankruci.

Nasze rodzime Muduko postanowiło odświeżyć ten tytuł i na nowo zaprezentować go polskim graczom. Zmiany dotknęły zarówno tytuł jak i szatę graficzną, do stworzenia której zaproszono Piotra Sokołowskiego.

Milionerzy i bankruci wielkiej kariery nie zdobyli. Niestety. Ciekawe jakie losy spotkają Bale i skandale, o których chcielibyśmy w niniejszej recenzji opowiedzieć. Zapraszam zatem do lektury.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w charakterystycznym dla Muduko pudełku, jakie możemy spotkać choćby w przypadku Sporu o bór. W środku znajdziemy same karty podzielone na dwie kategorie. Liczniejsza grupa to karty listów (jest ich w sumie 55 – po 11 dla każdego z możliwych pięciu graczy) a ta mniej liczna to duże karty balu (tych jest 16), podzielone na trzy kategorie: gości, prestiżowych gości i skandalu.

Jakościowo wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wydawnictwo przyzwyczaiło nas do wysokich standardów wydawania gier i bohaterka niniejszej recenzji nie jest tutaj żadnym wyjątkiem.

Załączona instrukcja jest krótka (to w zasadzie dwustronna kartka papieru) wydrukowana na niezwykle przyjemnym w dotyku papierze. Po jej lekturze nie powinniśmy mieć żadnych problemów z przyswojeniem zasad.

CEL GRY

Czas na wspaniałe wydarzenie zorganizowane przez władcę Wielkiej Prapuszczy! Po zawarciu wielu wspaniałych sojuszy i umocnieniu swojej pozycji Żubr organizuje wspaniały bal, na którym chce wprowadzić do świata arystokracji księżniczkę Żubrzycę. Na bal zaprasza znamienitych gości z całego świata.

Bale i skandale jest prostą grą licytacyjną przeznaczoną dla 3-5 graczy. W trakcie rozgrywki wcielamy się w role w uczestników balu i staramy się wkupić w łaski dostojnych gości, by zapewnić sobie korzystne kontakty. W tym celu będziemy składać obietnice, dzięki którym zdobędziemy przychylność zaproszonych gości. O ile nie zostaniemy usunięci wcześniej z balu. Jeśli jednak przetrwamy, wówczas liczymy zdobyte punkty i wyłaniamy na ich podstawie zwycięzcę.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap banalnie prosty. Na środku stołu umieszczamy zakryty stos kart bal. Każdy z graczy otrzymuje zestaw jedenastu kart listów w swoim kolorze. To tyle. Poloneza czas zacząć...

PRZEBIEG GRY

Cała zabawa toczy się w następujących po sobie turach. W każdej z nich będziemy się licytować o odkrytą kartę balu. W swojej kolejce mamy w zasadzie dwie opcje. Możemy zagrać kartę albo spasować. 

W pierwszym przypadku zawsze musimy dać więcej niż poprzednik. Każda karta listu posiada określoną wartość z zakresu 1-25. Możemy zatem dołożyć jedną kartę, a możemy też kilka. Ważne, żeby ich łączna wartość (łącznie z już wyłożonymi była wyższa niż poprzedniego gracza)

Ważne, że położonych na stole kart nie można wziąć z powrotem na rękę w celu np. rozmieniania na drobne. Albo dorzucamy kolejną kartę, albo pasujemy.

Jeśli wybraliśmy tę opcję, to zamykamy sobie drogę do dalszej licytacji, ale jednocześnie zabieramy na rękę zagrane w tej rundzie karty. Gracz, który wygrał daną kartę balu musi odłożyć zagrane karty do pudełka.

Jeżeli pasują wszyscy przed wyłożeniem kart listów, karta balu wędruje do tego, kto spasował ostatni.

W talii kart balu większość stanowią karty pozytywne, tj. albo dające punkty zwycięstwa (karty gości) albo takie, które podwajają liczbę punktów (karty prestiżowych gości). Znajdziemy tam jednak trzy karty skandalu, które nie przynoszą chluby swoim właścicielom. W ich przypadku licytujemy się o to, kto danej karty nie weźmie, a uczyni to gracz, który pierwszy spasował.

W tej odwrotnej licytacji zagrane karty trafiają z powrotem do tego, kto zdobył trefną kartę. Cała reszta traci zagrane karty (wędrują do pudełka).

Po wylicytowaniu danej karty kolejną rundę rozpoczyna gracz, który wygrał ostatnią licytację – odkrywa nową kartę balu i zagrywa kartę lub pasuje.

ZAKOŃCZENIE GRY

Gra kończy się po wylosowaniu czwartej karty balu z czerwoną obwódką występujących się na kartach prestiżowych gości oraz jednej z kart skandalu – karta ta nie będzie licytowana.

Zanim jednak przejdziemy do liczenia punktów musimy kogoś wyprosić z balu. Patrzymy na wartość kart listów znajdujących się na rękach wszystkich graczy. Ten (albo ci), który posiada sumarycznie najniższą wartość, odpada z gry. Cała reszta podlicza zdobyte karty balu uwzględniając karty prestiżowych gości a także karty skandali i wyłaniamy zwycięzcę.

WRAŻENIA

Bale i skandale to gra specyficzna, w której to czy będziemy się dobrze bawili zależy od współgraczy i emocji jakie im się będą udzielać podczas rozgrywki. To gra, w której główny mechanizm opiera się na licytacji. Bardzo pokrętnej licytacji. Nic dziwnego – jej twórcą jest Reiner Knizia, która lubi w bardzo proste zasady wpleść takie nieoczywiste rozwiązania, jakie spotkamy w bohaterce niniejszej recenzji.

Jak już wspomniałem, zasady gry są naprawdę bardzo proste. Mając taki sam zestaw kart jak pozostali gracze, bierzemy udział w specyficznej walce wykładając karty listów.

Co ciekawe mamy do czynienia z dwoma rodzajami licytacji. Gdy walczymy o wartościowe karty balu, przebijamy innych, żeby zdobyć wybraną kartę. Tutaj mamy miejsce na blef, gdy podbijamy stawkę, tylko po to, żeby kolejny gracz pozbył się kart. Oczywiście możemy się na tym przejechać, gdy okaże się, że reszta spasowała i to my musimy się pozbyć wartościowych listów.

Druga licytacja dotyczy kart skandali, gdy pozbywamy się naszych listów tylko po to, żeby nie zabrać tych niechcianych kart. Tutaj też oczywiście możemy próbować blefować i podbijać stawkę, ale to już jednak trochę kosztowna zabawa i to dla wszystkich, którzy nie wygrali tej licytacji.

A żeby tego było mało, to na końcu podliczamy wartości na kartach listów, które zostają nam na ręce. Musimy zatem tak kombinować, żeby po prostu nie przekombinować. Musimy się pilnować, żeby za bardzo nas podczas rozgrywki nie poniosło i pomimo tego, że teoretycznie moglibyśmy wygrać (bo tak by wynikało ze zdobytych kart balu), to na ręce mamy najmniej kart listów i po prostu na samym finiszu zostajemy zdyskwalifikowani i po prostu odpadamy gry.

Gra naprawdę wymaga od nas myślenia. Może nie jest to coś mocno złożonego, ale nie raz i nie dwa przyjdzie nam dokonać wyborów, typu: od czego zacząć licytację – czy zaczynamy wysoko, czy nisko. Czy wolimy walczyć o wyższe wartości, czy może lepiej skupić się na tych niższych (o które nie ma tak wielkiej konkurencji). Czy wykorzystać jeden list o wyższej wartości, czy może zaatakować dwoma niższymi. Jakie karty balu jeszcze zostały, jak szybko może nastąpić koniec rozgrywki? Czy aby nie zostawiłem sobie na koniec zbyt niskiej wartości listów?

Nam się to bardzo podoba. Niby taka prosta gra, a daje nam spore pole do kombinowania. W dodatku gramy przy dużej niepewności, która wynika z kilku czynników. Nie wiemy, jak zachowają się przeciwnicy. Nie znamy kolejności pojawienia się kart balu. Nie znamy też momentu, w którym zakończy się cała zabawa. Więc cały czas towarzyszy nam dreszczyk emocji. To wszystko sprawia, że każda partia jest po prostu inna. Dlatego też regrywalność Bali i skandali oceniamy dość wysoko.

Gra się dobrze skaluje, co nie znaczy, że w każdym składzie gramy tak samo. Najspokojniej chyba wyglądają rozgrywki 3-osobowe. Z każdą kolejną osobą rośnie konkurencja i nasze licytacje stają się coraz bardziej zażarte. Najwięcej iskier leci przy pięciu osobach.

Czas rozgrywki to mocny punkt gry. Pojedyncza partia nie powinna trwać dłużej niż te 15-20 minut.

Podsumowując: Bale i skandale to kawał naprawdę dobrej gry. Jeśli tylko trafi na podatny grunt, czyli towarzystwo lubiące gry licytacyjne, lubiące zamieszanie przy stole, masę emocji, to ta gra będzie strzałem w dziesiątkę. Posiada banalne zasady, dobrze się skaluje i jest bardzo szybka. Warto spróbować.


PLUSY:
+ znakomita oprawa graficzna,
+ banalne zasady,
+ sprawnie działająca mechanika,
+ wywołuje syndrom jeszcze jednej partii
+ spora regrywalność,
+ krótki czas rozgrywki,

MINUSY:
- na siłę nie będę się doszukiwał





Liczba graczy: 3-5 osób
Wiek: od 8 lat
Czas gry: ok. 20 minut
Rodzaj gry: gra strategiczna, 
gra karciana, 
gra licytacyjna
Zawartość pudełka:
* 16 kart balu (10 kart gości, 
3 karty prestiżowych gości, 
3 karty skandalu),
* 55 kart listów 
(5 zestawów po 11 kart w każdym kolorze)
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Muduko
Autor: Reiner Knizia
Ilustracje: Piotr Sokołowski
Cena: 43-70 zł (V 2024 r.)

Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Muduko za przekazanie egzemplarza gry do recenzji. 

Muduko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz