środa, 29 czerwca 2022

W pył zwrot - recenzja gry karcianej wydawnictwa Muduko

Historia kołem się toczy. To staropolskie przysłowie bardzo często znajduje odzwierciedlenie w przypadku gier planszowych. Jak to wygląda? Ano jakiś czas temu ma miejsce premiera jakiejś gry. Ta sobie jakoś tam funkcjonuje na rynku, kończy się nakład, wydawnictwo nie robi dodruku i gra tak sobie trochę znika z rynku a często i pamięci graczy. Później ktoś postanawia jednak to zmienić i ponownie wydaje tę samą grę czasem z oryginalnym tytułem i oryginalnej szacie graficznej, czasem zmienia szatę, zostawiając tytuł, a czasem wszystko.

Czy kojarzycie może grę Korsar, lata temu wydaną przez Trefl Joker Line (obecnie Muduko)? Bardzo dobrą grę z kiepskim tematem a do tego niezbyt urokliwą. Oczywiście nie było to jej pierwsze wcielenie, gdyż pierwotnie na rynku pojawiała się w roku 1992 jako Loot. Tak czy inaczej Korsara na rynku już nie ma, ale Muduko postanowiło dać jej jeszcze jedną szansę, całkowicie zmieniając i tytuł (brawa dla zespołu za fantastyczną zabawę językiem polskim) oraz temat. Takim sposobem pojawiło się w Pył zwrot, w której to głównymi bohaterami stają się pszczoły.

Od razu może pojawić się pytanie, czy warto wchodzić po raz drugi do tej samej rzeki, wydając tę samą grę na nowo? Postaramy się w niniejszej recenzji odpowiedzieć na to pytanie. Zapraszam zatem do lektury.



CO ZAWIERA GRA

W pudełku jakże charakterystycznym dla wielu gier Muduko (np. Spór o bór, Hotel pod pajęczą siecią, Sąsiedzi) znajdziemy wyłącznie karty. Duże, pięknie ilustrowane karty, które generalnie zostały podzielone na dwa zasadnicze typy. Pierwsze z nich to karty kwiatów z pyłkiem, które będziemy starać się zdobywać podczas rozgrywki, tocząc o nie ze sobą swoiste pojedynki. Do tego posłuży nam drugi rodzaj kart, czyli karty owadów. Te pierwsze mają wartości z zakresu od 2 do 8, te drugie od 1 do 4. Przy czym w przypadku owadów mamy jeszcze do czynienia z dżokerami w postaci kart dowódców oraz karty czarnej pszczoły.

Graficznie mamy do czynienia z prawdziwym majstersztykiem. Piękne kolorowe ilustracje autorstwa Piotra Sokołowskiego (tego samego, który zilustrował Spór o bór i Dwergara). Porównując to ze wspomnianym wcześniej Korsarem… niebo a ziemia. Naprawdę to robi wrażenie i mam nadzieję, że z czasem ujrzymy więcej twórczości pana Piotra w innych grach. Jakościowo wszystko jest w jak najlepszym porządku, zresztą do tego przyzwyczaiło już nas Muduko.

Załączona instrukcja napisana jest poprawnie, z czytelnymi przykładami, które pomagają w zrozumieniu idei gry.

CEL GRY

Wyślij owadzie jednostki zapylające do kwiatowych fabryk, by stoczyć z rywalami bój o cenny surowiec. Mistrzem Pyłku zostanie ten śmiałek, którego armia okaże się silniejsza i zbierze większą ilość pożądanego specyfiku.

W grze przyjdzie nam za pomocą armii owadów walczyć o jak najcenniejsze kwiaty. Zwycięzca może być tylko jeden, zatem czeka na nas ciekawa próba, w której trzeba się będzie wykazać sprytem. Przyda się tez odrobina szczęścia.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest ekstremalnie krótki. Tasujemy karty i każdy z nas dostaje po sześć kart. Z reszty formujemy zakryty stos dobierania. Tyle.

PRZEBIEG GRY

Gra toczy się wg klasycznego schematu, tj. po kolei każdy z nas wykonuje swoją akcję, a kolejka przechodzi do następnego gracza. W swojej turze możemy wykonać dwie akcje.

Pierwsza z nich to po prostu dobranie karty na rękę, przy czym nie ma tutaj żadnych ograniczeń co do liczby kart na ręce.

Druga to w zasadzie clou całej rozgrywki, czyli położenie karty na stole. Pamiętamy, że mamy dwie grupy kart, co ma wpływ na to jak je zagrywamy. Karty kwiatów kładziemy zawsze przed sobą – będą ona stanowiły swoistą ofertę zarówno dla siebie jak i innych graczy. Ofertę tę składamy zagrywając karty owadów (nie możemy zatem położyć karty owada, jeśli nie ma na stole karty kwiatu). Zawsze staramy się to zrobić tak, żeby dołożona karta była skierowana w naszym kierunku, tak żeby łatwo było odczytać z czyją kartą (lub kartami) mamy do czynienia.

W grze spotkamy bowiem licytację i to taką troszeczkę pokręconą. Jeśli stwierdzimy, że chcielibyśmy zdobyć dany kwiatek, to dokładamy do niego kartę owada (o dowolnej wartości). Jest tutaj jedno ograniczenie. Nie można bowiem złożyć oferty wykorzystując kartę w kolorze, który wykorzystał inny gracz. Jeśli już ktoś zagrał kartę w kolorze czerwonym, to nam nie wolno zagrać czerwonego owada.

Jak zatem zdobywa się kwiaty? I teraz muszę na moment wrócić do tego jak rozgrywana jest nasza runda. Otóż, zanim wykonamy jedną z dwóch akcji, sprawdzamy, czy przypadkiem nie wygraliśmy jakiejś licytacji, tj. czy suma naszych kart leżących przy danym kwiecie nie jest najwyższa. Jeśli tak, to zabieramy kartę owada, a resztę odkładamy na stos kart odrzuconych. Podobnie jeśli przy danym kwiatku nie znajduje się żaden owad – karta taka wędruje do osoby, która ją zagrała (oczywiście w momencie, gdy będzie kolejka tego gracza).

Żeby troszeczkę namieszać, każda z czterech grup owadów posiada dowódcę. To specjalna karta, która (jeśli zagramy ją przy jednym z kwiatów) pozwoli usunąć z kwiatu innego dowódcę lub kartę czarnej pszczoły. Co ważne dowódca nie wolno nam zagrać jako pierwszą z kart – wcześniej musi zostać wyłożona karta tego samego koloru. Czarna pszczoła z kolei – również pozwoli na odrzucenie dowolnego dowódcy, a poza tym może być zagrana jako pierwsza karta. Przy rozpatrywaniu wyników licytacji, zarówno dowódca jak i czarna pszczoła są warci więcej niż suma kart innych graczy położonych przy danym kwiecie.

ZAKOŃCZENIE GRY

Zabawa kończy się na gdy stos dobierania się wyczerpie lub, a jeden z graczy zagra swoją ostatnią kartę z ręki. Podliczamy zdobyte punkty dodając wartości z wszystkich zdobytych przez nas kart owadów. Co ważne, jeśli komuś pozostały na ręce karty kwiatów, to niestety przynoszą nam one ujemne punkty zgodnie z ich wartościami.

WRAŻENIA

Patrząc na Pył w zwrot mam takie trochę podobne wrażenia, co w przypadku Sporu o bór. Cieszę się, że Muduko postanowiło tchnąć w tego koszmarnie brzydkiego Korsara nowe życie. Sama gra jest naprawdę dobra i szkoda, żeby pamięć o niej zaginęła. To zdecydowanie jedna z takich karcianek, za które cenię Reinera Knizie. Jest przede wszystkim banalnie prosta w nauce. Nie ma tutaj żadnych kruczków. Wystarczy dosłownie kilka chwil tłumaczenia i możemy grać. A potem starać się przechytrzyć innych graczy. Bo ta taka właśnie gra sprytu, blefu, podpuszczania.

Tak jak już wspomniałem mamy do czynienia z taką przewrotną licytacją dokonywaną za pomocą kart owadów. Niby prosta rzecz, a jednak wymaga od nas sporo przebiegłości, obserwacji innych, jednym słowem kombinowania. Musimy w głowie sobie odpowiedzieć na pytanie, co nam się w danej chwili bardziej opłaca. 

Czy zagrać kartę kwiatu (jeśli tak, to o jakiej wartości), a może jednak powalczymy z kimś o kwiat? A może sobie odpuścimy ten kwiat wiedząc, ze pewnie nie wygramy, albo zwycięstwo oznaczałoby wypstrykanie się z cennych kart owadów? 

Może warto skupić się na niższych wartościach, niech reszta walczy o te droższe? Lepszy rydz niż nic. A może zdać się na los i może dojdzie coś ciekawego? Do tego musimy sobie zdawać sprawę z tego, że przeciwnik może chować asa w rękawie w postaci dowódcy lub czarnej pszczoły i odwrócić losy starcia. Cały czas tak będzie wyglądała rozgrywka. Jedno wielkie kombinowanie

Mało tego, z całą pewnością będziemy próbowali blefować, będziemy starali się kogoś podpuścić, zachęcać do wkręcenia się w walkę o daną kartę, po czym po cichutku sprzątnąć sprzed nosa może mniej wartościową, ale zawsze wartościową, kartę. To przypomina mi bardzo Las Vegas Rudigera Dorna, w którym mamy bardzo podobną grę nad stołem.

Mamy karty i mamy losowość. Czy doskwiera podczas gry? Czasem tak, czasem nie. Nie powiedziałbym jednak, że jest aż tak bardzo odczuwalna, że znacząco wpływa na samą rozgrywkę i potrafi przesunąć szalę zwycięstwa na jedną ze stron. Aż tak źle nie jest i przeważnie będziemy w stanie coś z tego co mamy zrobić, a jak nie, to zawsze możemy dociągnąć kartę i liczyć na łaskawość losu

Jak wygląda kwestia skalowania? Powiem tak, o ile nie gramy w dwie osoby, to jest naprawdę dobrze. Rozgrywka w dwójkę jest trochę nudna i przypomina trochę grę w wojnę. 

Zdecydowanie ciekawiej jest w większym składzie. Wtedy często będziemy chcieli wykorzystać przysłowie „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Gra nabiera rumieńców i z ciekawością będziemy spoglądać nie tylko na pojedynki nasze ale i innych graczy. Pojawia się zdecydowanie więcej emocji.

Instrukcja przewiduje jeszcze wariant zespołowy. Potrzeba wtedy parzystej liczby osób. Dzielimy się na dwuosobowe drużyny – członkowie siadają koło siebie. Nie mogą się wymieniać kartami, ale mogą sobie patrzeć w karty wymieniając się uwagami. Kwiaty zdobywa się przed właściwą rundą rozgrywaną przez pierwszego gracza z pary. Bardzo ciekawy wariant, który troszeczkę zmienia rozgrywkę. Warto spróbować.

Czas gry to ogromny plus. Pojedyncza partia nie powinna zająć nam dłużej niż te 20 minut, co w praktyce oznacza, że pewnie skusimy się na rewanż.

Bardzo się cieszę, że Korsar wrócił ze zmienionym tematem i w tak niesamowitej oprawie graficznej. To ciągle znakomita karcianka oparta na prostych zasadach i naprawdę szkoda by było, żeby przepadła i słuch o niej zaginął. 

Gra ma już 30 lat i jak dla mnie nic się nie zestarzała. Reiner Knizia po raz kolejny udowodnił, że jest wielkim autorem. Owszem ma swoim koncie i słabsze gry (nawet bardzo słabe), ale z pewnością nie zaliczyłbym do nich W pył zwrot. Zdecydowanie polecamy.


PLUSY:

+ znakomita oprawa graficzna,
+ bardzo proste zasady,
+ ciekawa mechanika,
+ spora regrywalność,
+ krótki czas rozgrywki,

MINUSY:

- trochę losowości.






Liczba graczy: 2-4 osoby
Wiek: od 7 lat
Czas gry: ok. 20 minut
Rodzaj gry: gra strategiczna, 
gra karciana
Zawartość pudełka:
* 25 kart z pyłkiem,
* 52 karty owadów (w 4 kolorach),
* 1 karta czarnej pszczoły,
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Muduko
Autor: Reiner Knizia
Ilustracje: Piotr Sokołowski
Cena: 40-80 zł (VI 2022 r.)

Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Muduko za przekazanie egzemplarza gry do recenzji. 

Muduko

Galeria zdjęć:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz