Bohaterka niniejszej recenzji, czyli The Game jest zarówno grą nową jak i starą. Jako to? Trzeba by się cofnąć w czasie do roku 2015. Wtedy to pojawiła się na rynku kompletnie nieznana karcianka autorstwa Steffena Benndorfa. Cały świat planszówkowy (poza oczywiście Niemcami) dowiedział się o niej w momencie, gdy została nominowana do prestiżowej nagrody Spiel des Jahres. Długo nie trzeba było czekać i dzięki wydawnictwu Bard gra pojawiła się w Polsce.
Niestety nie zrobiła u nas zawrotnej kariery. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja u naszych zachodnich sąsiadów. Tam autor poszedł za ciosem i z czasem pojawiły się kolejne wariacje nt. The Game. Mamy zatem wersję Extreme, Face to Face, a nawet minidodatek „On fire”. Pojawiła się również wersja Nic prostszego (Quick & Easy), która jako Nic prostszego zadebiutowała niedawno dzięki wydawnictwu Fox Games.
Czemu zatem piszę o The Game jako o grze nowej? Ano dlatego, że całkiem niedawno zadebiutowała nowa jej wersja, z całkowicie zmienioną mroczną grafiką. Stara była w porządku, ale nie każdemu pasowały te czaszki. Teraz mam nadzieję, że sytuacja ulegnie zmianie i gra zdobędzie należyty rozgłos. Bo jest tego warta.
CO ZAWIERA GRA
W niewielkim pudełeczku znajdziemy same karty. Cztery z nich są tzw. kartami oznaczenia – nie biorą bezpośrednio udziału w grze, ale będą stanowić coś w rodzaju kierunkowskazu – pomocy we właściwym umieszczaniu kart. Dwie z nich przedstawia cyfrę 1 wraz ze strzałką w górę, a dwie liczbę 100 wraz ze strzałką w dół.
Resztę stanowić będą tzw. karty z wartościami w przedziale 2-99, czyli w zasadzie główni bohaterowie całej rozgrywki. Karty są dość solidne jednakże mają ciemne ranty, więc są podatne na przetarcia. Zakoszulkowanie ich może być zatem koniecznością.
Załączona instrukcja jest niewielką książeczką. Napisana jest poprawnie z przykładami, dzięki czemu nie mamy problemu z przyswojeniem sobie zasad.
CEL GRY
Cel gry jest prosty. To pozbycie się najlepiej wszystkich kart. Żeby to zrobić, musimy ze sobą współpracować w warunkach mocno ograniczonej komunikacji. Trzeba będzie się nakombinować, żeby wygrać.
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie gry jest ekstremalnie krótkie. Na środek stołu wędrują karty oznaczenia. Najlepiej umieścić je jedna pod drugą. Karty z wartościami dokładnie tasujemy i rozdajemy każdemu z graczy dokładnie 6 kart (po 7 w rozgrywkach dwuosobowych, 8 w rozgrywkach solo). Reszta kart stanowić będzie zakryty stos dobierania. Tyle.
PRZEBIEG GRY
Przebieg samej rozgrywki jest banalny. W jej trakcie utworzymy cztery stosy, na które wykładać będziemy swoje karty z wartościami. Każdy przy jednej z kart oznaczenia tworząc stosiki kart.
Począwszy od pierwszego gracza, każdy po kolei ma za zadanie dołożyć przynajmniej dwie karty ze swojej ręki. Sam decyduje, na który z czterech możliwych stosów (możemy wszystkie na jednym, a możemy też każdą z kart na innym). Co ważne Karty dokładamy po kolei. Następnie dobieramy na rękę tyle kart, ile zagraliśmy.
Co ważne, nie możemy spasować. Kartę musimy położyć. Jeśli nie jesteśmy w stanie dołożyć karty, no cóż, musimy wrócić do punktu „przygotowanie gry”. Niestety taka sytuacja z automatu kończy się nasza porażką.
O co chodzi z tymi stosami? Prosta sprawa. Na dwóch stosach będziemy umieszczać karty wyłącznie w porządku rosnącym (to ten stos z jedynką i strzałką do góry). Oczywiście nie musimy zachowywać żadnych odstępów. Na drugi ze stosów będziemy (to ten stos z 99 i strzałką do dołu) wykładać karty w porządku malejącym. Prosta sprawa. Przynajmniej w teorii. Bo w praktyce bardzo szybko byśmy się po prostu zablokowali.
Całe szczęście wprowadzono specjalną zasadę, czyli cofnięcie. Jeśli np. na wierzchu stosu rosnącego leży powiedzmy karta o numerze 75, to zagrywając kartę o dokładnie 10 mniejszą, czyli w naszym przypadku 65, możemy dokonać cofnięcia kolejki. I podobnie w przypadku stosu malejącego, możemy dołożymy kartę o 10 większą niż ta leżąca na stole.
Gra zatem jest ciągłym dokładaniem do jednego z dwóch stosów i cofania ich. Żeby nie było tak prosto, to nasza komunikacja jest mocno ograniczona. Nie wolno nam zdradzać wprost, co mamy w kartach. Jakoś będziemy musieli sobie radzić i wypracować jakiś kod porozumiewania się bez podawania żadnych szczegółów. To bardzo ważne.
ZAKOŃCZENIE GRY
Cała zabawa kończy się w momencie, gdy ktoś z nas nie będzie w stanie dołożyć karty zgodnie z zasadami (dwóch, gdy stos dobierania się jeszcze nie wyczerpał i jednej, gdy stos dobierania jest pusty). Liczymy wtedy, ile kart zostało niezagranych podczas rozgrywki. Wynik poniżej 10 jest znakomity. Ideałem byłoby pozbycie się wszystkich 98 kart. Trudne ale wykonalne.
WRAŻENIA
The Game zalicza się do grona specyficznych gier kooperacyjnych. Gier, w których musimy coś zrobić mając jednakże mocno utrudnioną komunikację. Grupa ta obejmuje takie tytuły jak np. Hanabi, Głodostwory, Magic Maze. Te gry mają w sobie ten pierwiastek niepewności, dzięki czemu nasze decyzje obarczone są pewnym ryzykiem, które byłoby do uniknięcia, gdybyśmy mogli wprost dzielić się swoją wiedzą.
To kompletnie inne podejście niż to, co oferuje nam Pandemia (w jakiejkolwiek wersji), Kroniki Zamku Avel czy Zombie Kidz. Tam wiemy wszystko, poza niespodziankami serwowanymi przez samą grę. Wiąże się to oczywiście z występowaniem tzw. „samca alfa” – osobnika, który ma ochotę na przydzielanie wszystkim zadań wg własnego pomysłu, przez co inni gracze mogą zostać wyłączeni z myślenia.
W The Game tego nie spotkamy. Nie wolno nam w sposób jawny zdradzać innym, co mamy w kartach. Nasze decyzje opieramy na jedynie skąpej wiedzy. Widzimy co mamy na stole, widzimy co mamy w kartach oraz otrzymujemy informacje od innych graczy podane nie wprost. Musimy sobie wypracować swoisty kod porozumiewania się na zasadzie – „tutaj nic kładź”, „mam idealną kartę na te ten stos” etc. Bez tego może być ciężko.
The Game jest karcianką i losowość może wpłynąć na samą rozgrywkę. Co prawda dostajemy 6 kart na rękę (w dwie osoby 7, a solo nawet 8) i podczas rozgrywki tymi kartami możemy swobodnie dysponować. Czasem jednakże tak się karty poukładają, że będzie nam po prostu łatwiej, będą nam pasować i psuć układ w jak najmniejszym stopniu. Czasem dadzą nam karty, które będą w stanie dokonać cofnięcia wartości.
Bywa jednak i odwrotnie, gdy naprawdę będzie ciężko wyłożyć jedną kartę, nie mówiąc już o dwóch. A to zrobić musimy. A potem pałeczkę przejmuje kolejny gracz i będzie musiał coś z tym naważonym przez nas piwem zrobić. I znowu do głosu może dojść losowość. I tak przez całą grę.
Oczywiście nie jest tak, że losowość ustawia całą grę. Mamy cztery stosy dokładania, widzimy, jakie karty już są w grze, mamy jakąś utrudnioną komunikację i mamy też swoją intuicję, dzięki czemu jesteśmy w stanie jakoś szacować to ryzyko i dokładać karty, żeby wszystko jakoś powoli zmierzało do szczęśliwego końca. Nie jest to wszakże takie proste i z całą pewnością tych niesatysfakcjonujących wyników (poniżej 10 niezagranych kart) będzie mniej niż tych satysfakcjonujących.
Decyzyjność jest ograniczona, bo sprowadza się do odpowiedzi, które dwie (lub większą liczbę, bo przecież możemy) karty zagramy i gdzie je położymy. W rzeczywistości to nie jest takie hop siup. Gramy zespołowo i to co zrobimy ma ogromne znaczenie dla kolejnego gracza. Musimy tak kombinować, żeby go przypadkiem nie zablokować, co z automatu kończy całą zabawę. Gramy do jednej bramki i cały czas musimy mieć to z tyłu głowy.
Z losowością wiąże się wysoka regrywalność. Każda gra z automatu jest po prostu inna. Oczywiście poszczególne partie będą do siebie zbliżone, ale jednak inne. To zdecydowanie plus, bo gra się szybko nie znudzi.
Gra znakomicie się skaluje. W każdym składzie jest naprawdę dobrze. Nie jestem fanem rozgrywek solo, ale spróbowałem i naprawdę dobrze się bawiłem, chociaż przez mniejszy przemiał kart, było dużo trudniej niż w większym składzie.
Bardzo korzystnie wypada też czas samej rozgrywki. Pojedyncza partia nie powinna trwać dłużej niż te 15-20 minut. W naszym przypadku graliśmy kilka razy z rzędu.
Cieszę się bardzo, że Foxgames postanowili wydać The Game z tą zmienioną oprawą graficzną. Dzięki temu ta niewielka gra ma szansę zaistnieć na nowo. Stara, ponura wersja niezbyt się przyjęła i po prostu szybko zniknęła ze świadomości polskich graczy. Ta ma zdecydowanie większe szanse na sukces. Za co mocno trzymamy kciuki. Gra jest szybka, emocjonująca i po prostu można przy niej dobrze spędzić czas. Gorąco polecamy.
PLUSY:
+ banalne zasady,
+ duża regrywalność,
+ solidne wykonanie,
+ bardzo dobra skalowalność,
+ krótki czas rozgrywki,
+ brak syndromu „gracza alfa”
MINUSY:
- sporo losowości.
Liczba graczy: 1-5 osób
Wiek: od 8 lat
Czas gry: ok. 20 minut
Rodzaj gry: gra kooperacyjna,
gra karciana
Zawartość pudełka:
* 4 karty oznaczenia,
* 98 kart z wartościami,
* instrukcja.
Wydawnictwo: Foxgames
Cena: 35-55 zł
Autor: Steffen Bendorf
Ilustracje: Kwanchai Moriya
Galeria zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz