poniedziałek, 22 czerwca 2020

KAJKO I KOKOSZ SZKOŁA LATANIA: Pole - las, woda- wieś... nadszedł czas – miotło nieś - recenzja gry Wydawnictwa Egmont.


Gdy wracam myślami do czasów swego dzieciństwa, przychodzi mi do głowy mnóstwo różnorakich wspomnieć. Jedne z nich są związane z Kajkiem i Kokoszem – jednym z moich ukochanych komiksów, w których Janusz Christa do znakomitych rysunków dołożył całe mnóstwo fantastycznego humoru. Ten komiks się wcale nie zestarzał i ciągle bawi. Serce się raduje, ze i nasze dzieciaki się wciągają w przygody dobrodusznych wojów Księcia Mirmiła.

Czemu o tym wspominam? Całkiem niedawno miała premierę gra pt. Szkoła latania – gra oparta na komiksie o tym samym tytule. Mam świadomość, że ze szkołą latania przedstawioną w komiksie ma tyle do czynienia co nic. Mamy bowiem do czynienia z grą Reinera Knizii, a ten ma na koncie całe mnóstwo gier, w których temat to sprawa wtórna. Szkoła latania nie jest tutaj wyjątkiem.

Z drugiej jednak strony mamy sentyment do małych gier słynnego doktora. Dlatego też z ogromną chęcią przetestowaliśmy tę małą grę i chcielibyśmy się podzielić naszymi wrażeniami.



CO ZAWIERA GRA

Szkoła latania jest kolejną grą z serii „Gry do plecaka”, a skoro tak, to całość zamknięta jest w niewielkim pudełeczku, charakterystycznym dla wszystkich tytułów z serii. Cóż tym razem zobaczymy w środku? Przede wszystkim karty postaci. Ten kto czytał Kajka i Kokosza z łatwością rozpozna wielu bohaterów tego zacnego komiksu. Będzie oczywiście Hegemon z wiernym Kapralem, Mirmił i Lubawa, Łamignat wraz ze swoją Jagą oraz oczywiście Kajko i Kokosz.

Dodatkowo w pudełku znajdziemy garść kafelków przedmiotów, używanych w zaawansowanym wariancie gry. Jakościowo wszystko wypada znakomicie i z autopsji wiem, że gra wytrzyma niejedną rozgrywkę. Załączona instrukcja napisana jest poprawnie z czytelnymi przykładami.

CEL GRY

Nie ma co ukrywać, że w tej grze spotkamy jakąkolwiek fabułę. W jej trakcie przyjdzie nam zagrywać karty. Przyjdzie też nam je zbierać ze stołu. Ten, kto uzbiera ich najmniej, ten zostanie zwycięzcą.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie gry jest ekstremalnie krótkie. Tasujemy wszystkie karty i rozdajemy każdemu z graczy po sześć. Z reszty formujemy zakryty stos dobierania. Grając w wariancie zaawansowanym, każdy z nas losuje jeden przedmiot, który będzie widoczny dla pozostałych graczy.

PRZEBIEG GRY

Sama rozgrywka odbywa w turach rozgrywanych po kolei przez każdego z gracza. W swojej kolejce musimy wyłożyć przynajmniej jedną kartę. Mówiąc na głos jej wartość lub też sumę wartości (jeśli zagramy ich więcej). Następnie uzupełniamy rękę tak, żeby ponownie znalazło się na niej sześć kart. Wykładanie wiąże się z określonymi zasadami, czyli:

(a) jeśli zagrywamy kilka kart, wszystkie muszę mieć tę samą wartość

(b) zagrane karty muszą w sumie mieć wyższą wartość niż położne wcześniej (dlatego zawsze wypowiadamy tę sumę na głos – to bardzo ważne)

(c) Hegemon (przebrany za Łamignata) jest jokerem i przyjmuje dowolną wartość w zakresie 1-7

W przypadku braku możliwości (lub chęci – tak też bywa) wyłożenia kart(y) musimy zabrać wszystkie do siebie tworząc zakryty stos - będą one stanowiły punkty karne na koniec gry. Gracz, który zabrał karty będzie jednocześnie tym, który rozpocznie wykładanie kart na nowo.

W wariancie zaawansowanym każdy z nas posiada przedmiot, który ułatwia rozgrywkę. Może to być np. miecz, który na stale dodaje trójeczkę do każdego wyłożonego zestawu kart, albo miotła, która pozwala na wykładanie dowolnych kart. Generalnie są to przedmioty, które bardzo ułatwiają rozgrywkę, chociaż nie w jednakowym stopniu, bo jedne są słabsze, inne mocniejsze. Żeby jednak było sprawiedliwie, w tym wariancie rozgrywamy tyle rund, ilu jest graczy, tak, żeby każdy gracz mógł się bawić z każdego przedmiotu (po zakończeniu rundy przekazujemy swój przedmiot sąsiadowi).

ZAKOŃCZENIE GRY

Runda kończy się po wyczerpaniu wszystkich kart. Jeśli rozegraliśmy tylko jedną, to sumujemy wszystkie zebrane karty i wyłaniamy zwycięzcę, którym będzie ta osoba, która tych zebrała najmniej. Jeśli rozegraliśmy kilka rund, to sumujemy wyniki każdej z nich i zwycięstwo należeć będzie do gracza, który uzbierał w ciągu tych kilku rund najmniej kart.

WRAŻENIA

Reiner Knizia ma naprawdę dar do niewielkich karcianek, w których króluje duch matematyki, a klimat jest sprawą totalnie wtórną. W ten trend doskonale wpisuje się Szkoła latania. Gra oczywiście nie ma kompletnie nic wspólnego z doskonałym komiksem Janusza Christy. Ilustracje tam zawarte, mogłyby dotyczyć dokładnie wszystkiego, a gra w żaden sposób nic by nie straciła.

Szkoła latania jest grą, w której matematyka jest na pierwszym planie. A w tym lubuje się dr Knizia. Czy to źle? Absolutnie. Ja się już do tego przyzwyczaiłem i mam tego pełną świadomość. Tak czy inaczej, mi się buźka uśmiecha mogąc zobaczyć bohaterów mojego dzieciństwa mogąc komuś „dowalić” Mirmiłem czy Łamignatem.

Gra jest banalna, jeśli chodzi o zasady. Wystarczy umieć liczyć i to w zasadzie tyle. Dzięki temu do zabawy można usiąść w zasadzie z marszu i wciągnąć się w rozgrywkę. Oczywiście gra jest mocno podatna na losowość. Mamy przecież karty i to, jakie my otrzymamy a także nasi współgracze (zwłaszcza ten bezpośrednio przed nami) będzie zależało nasze powodzenie w grze lub jego brak. Może się zdarzyć, że będziemy otrzymywać same niskie karty, a ktoś przed nami wysokie i ciężko będzie nam dołożyć cokolwiek do stosiku. Wiem, że to są to sytuacje ekstremalne, ale nie są one niemożliwe i w naszych partiach czasem tak bywało. Jeśli jednakże ktoś lubuje się w klasycznych grach karcianych typu Kierki, Planowanie”, Makao czy nawet Tysiąc, to doskonale zna tego typu sytuacje i bez szemrania bierze to na klatę i wciąga się w rozgrywkę.

Z pewnością cała zabawa zyskuje, jeśli włączymy do niej żetony przedmiotów. W pewnym stopniu dzięki nim jesteśmy w staniu powalczyć z losowością mogąc nawet z kiepskich kart coś jednak ugrać. Dlatego też podstawowy wariant gry można wykorzystać albo do gry z młodszymi graczami albo do jakiejś partii zapoznawczej. W każdym innym przypadku zdecydowanie polecam wersję zaawansowaną. Czyni ona grę zwyczajnie lepszą.

Losowość doboru kart wpływa też na regrywalność. Każda partia jest po prostu inna, a z każdym przedmiotem gra się nieco inaczej, więc nie ma obaw, żeby dwie partie wyglądały tak samo. Mamy za sobą pewnie już z kilkadziesiąt rozgrywek i szczerze mówiąc mamy ochotę na więcej.

Podoba mi się dynamizm rozgrywki. Nie ma tutaj miejsca na jakieś głębokie przemyślenia, więc wszystko przebiega dość płynnie. Dlatego też czas pojedynczej partii nie powinien był dłuższy niż te 5-10 minut. W naszych przypadkach nigdy nie kończyło się na jednej. Zawsze staraliśmy się rozegrać kilka, przynajmniej tyle, żeby każdy mógł skorzystać z tych samych przedmiotów (żeby było sprawiedliwie).

Gra się też dobrze skaluje i w zasadzie każdym składzie gra się tak samo dobrze. Oczywiście, im więcej osób, tym więcej emocji i oczekiwania, komu tym razem przypadnie w udziale zebranie mniejszej lub większej kupki kart.

Szkoła latania to kawał solidnej małej karcianki. Sprytnej, szybkiej, prostej. Takiej do zabrania ze sobą w plecaku/torebce. Zdecydowanie warto spróbować.

 PLUSY:

+ regrywalność,
+ solidne wykonanie,
+ banalne zasady,
+ świetna mechanika,
+ dobra skalowalność,
+ niska cena.

MINUSY:

- trochę losowości


Liczba graczy:  3-6 osób
Wiek: od 8 lat 
Czas gry:  ok. 15 minut
Rodzaj gry:  gra rodzinna, 
gra imprezowa
gra karciana
Zawartość pudełka:
* 55 kart postaci,
* 7 kafelków przedmiotów,
* 2 żetony maści latania,
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Egmont
Cena: 25 zł (VI 2020 r.)

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie gry. 

Galeria zdjęć: 




2 komentarze: