Odkąd sięgam pamięcią uwielbiałam starożytność, mitologię, bogów greckich i cały ten antyczny świat. Ta nutka doskonałości, boskości i splendoru... Tacy piękni, młodzi, silni i bogaci. Władcy świata. Kto by im nie zazdrościł, no powiedzcie sami, kto?
Gdy tylko ujrzałam grafiki w zapowiedzi serii Similo wiedziałam, że nie przejdę obojętnie obok tej gry, szczególnie w wersji Mity. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Foxgames Similo Mity trafiły w nasze ręce. Czy obcowanie z tą grą było jedynie wizualną przyjemnością? Czy może ta mała talia kart skrywa w sobie świetną zabawę? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do lektury naszej recenzji.
CO ZAWIERA GRA
W niecodziennym (choć nam znanym z serii gier Top Trumps konkurencyjnego wydawnictwa) bo plastikowym pudełeczku, będącym w zasadzie szufladką znajdziemy ni mniej ni więcej tylko talię kart. 30 kart z postaciami znanymi z mitologicznych opowieści. Plus 3 karty (6 stron) stanowiących instrukcję do gry. Tylko tyle wystarczy do naszej zabawy.
CEL GRY
Similo (w jakiej by nie było wersji) to dedukcyjna gra kooperacyjna. Naszym zadaniem jest współpracować ze sobą, aby odkryć tajną postać wśród postaci z danej gry. W przypadku bohaterki naszej recenzji będziemy poszukiwać mitycznej osobistości ukrytej wśród innych mieszkańców Olimpu. Naszym przewodnikiem będzie jeden gracz - narrator. To jego podpowiedzi mają nas doprowadzić do ukrytej postaci.
PRZYGOTOWANIE GRY
Na początek musimy wybrać narratora. Instrukcja nie daje nam tu żadnych wskazówek. Możemy dać się na ślepy los, albo rozważyć kto z naszych współgraczy może się w tej roli najlepiej sprawdzić.
Narrator wykonuje następujące czynności:
(i) tasuje talię kart i umieszcza na środku stołu;
(ii) dobiera 1 zakrytą kartę i dyskretnie sprawdza jaka jest na niej postać - to będzie nasza tajna postać, której będziemy poszukiwać;
(iii) dobiera 11 kart i przetasowuje je z kartą tajnej postaci;
(iv) rozkłada 12 kart na stole ilustracjami do góry, tworząc prostokąt 4 x 3;
(v) dobiera na rękę 5 kart z talii
Gotowe. Można zacząć naprowadzanie na naszą tajną postać.
Narrator wykonuje następujące czynności:
(i) tasuje talię kart i umieszcza na środku stołu;
(ii) dobiera 1 zakrytą kartę i dyskretnie sprawdza jaka jest na niej postać - to będzie nasza tajna postać, której będziemy poszukiwać;
(iii) dobiera 11 kart i przetasowuje je z kartą tajnej postaci;
(iv) rozkłada 12 kart na stole ilustracjami do góry, tworząc prostokąt 4 x 3;
(v) dobiera na rękę 5 kart z talii
Gotowe. Można zacząć naprowadzanie na naszą tajną postać.
PRZEBIEG GRY
Gra trwa 5 rund, podczas których za każdym razem:
(I) narrator zagrywa jedną kartę z ręki. Jest to wskazówka dla pozostałych graczy. Ułożenie karty wskazówki ma bardzo duże znaczenie. Jeśli narrator położy kartę:
a) pionowo - jest to sygnał, że zagrana karta postaci ma wspólne cechy z naszą poszukiwaną tajną postacią
b) poziomo - to sygnał, że zagrana karta postaci nie ma cech wspólnych z poszukiwanym bohaterem.
Podczas zabawy narrator nie może nic mówić ani wykonywać żadnych gestów. Po wyłożeniu karty z podpowiedzią dobiera nową tak, aby zawsze mieć 5 kart na ręce. Karty wskazówek pozostają na stole do końca gry.
(II) słuchacze (czyli pozostali gracze) prowadzą dyskusję i eliminują karty, które według nich nie są tajną postacią. Ilość kart do usunięcia w poszczególnych rundach wzrasta. W 1 rundzie eliminujemy 1 kartę, w 2 rundzie 2 karty, w 3 rundzie 3 karty z pozostałych a w 4 rundzie aż 4 karty, tak aby w 5 rundzie przed nami były tylko 2 karty.
Oczywiście jeśli w danym momencie usuwania kart wyeliminujemy naszą tajną postać gra się automatycznie kończy a my przegrywamy.
Dla tych co wolą oglądać niż czytać podrzucamy filmik wydawnictwa z tłumaczeniem zasad gry:
Przyznam się Wam szczerze, że niechcący stworzyliśmy naszą autorską wersję gry. Mianowicie w początkowych rozgrywkach nie zauważyliśmy informacji o tym, że narrator za każdym razem po wyłożeniu karty podpowiedzi dociąga kartę na rękę (tak, żeby mieć do dyspozycji 5 kart). My graliśmy tak, że początkowo wzięte 5 kart stanowiło dla narratora całkowitą bazę do udzielania podpowiedzi. Tak jest zdecydowanie trudniej - trzeba sobie dobrze rozplanować kolejność wykładania kart. Jednocześnie taka zabawa trzyma w napięciu i dostarcza sporo emocji. Teraz gramy raz według prawidłowych zasad a raz na naszych zasadach.
Wariant gry z innymi taliami Similo
W serii Similo mamy 3 talie kart - nasze mity oraz baśnie i historię. Podczas zabawy można wykorzystać połączenie dwóch talii. Jedna wersja służy wtedy do udzielania podpowiedzi a druga do zgadywania. Przygotowanie przebiega tak jak w podstawowej wersji gry z wyjątkiem tego, że narrator karty na rękę (te do udzielania podpowiedzi) dobiera z drugiej talii. Korzysta z niej w tym zakresie przez cały czas.
ZAKOŃCZENIE GRY
Gra trwa przez 5 rund (o ile wcześniej nie nastąpi wspomniana wyżej sytuacja wyeliminowania naszego tajnego bohatera). Jeśli jednak udało nam się dobrnąć do 5 rundy to mamy 2 karty postaci. Jedna z nich to nasz ukryty bohater. Jeśli go zdemaskujemy, to wygramy i nasze głowy przyozdobi laurowy wieniec. Jeśli zaś nie uda nam się dobrze zinterpretować ostatniej podpowiedzi narratora poniesiemy klęskę. Strach pomyśleć, jaką karę będą dla nas mieli Bogowie Olimpu...
WRAŻENIA
Przyznam się szczerze, że nie spodziewałam się, że Similo zrobi na nas aż takie wrażenie. Lubimy gry dedukcyjne i to bardzo. Swego czasu całe wakacje zagrywaliśmy się w grę podobną do bohaterki dzisiejszej recenzji, a mianowicie w Robin Hooda. Na pierwszy rzut oka obie gry są podobne. W Similo szukamy tej jednej tajnej postaci, zaś w Robin Hoodzie mieliśmy za zadanie odkryć drużynę Szeryfa lub Robina. Similo przywołuje na myśl także inną grę dedukcyjną Foxgames, a mianowicie Top Secret. Tutaj za pomocą kart liczbowych naprowadzaliśmy na naszego agenta. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć też znanej i lubianej Kto to był? Tam też na podstawie pytań i odpowiedzi dochodziliśmy do tego, kto jest wybraną przez przeciwnika postacią.
Jednakże zagłębiając się w szczegóły Similo i wspomnianych gier to nie są takie same gry. W końcu Similo to kooperacja dająca pole do współpracy i dyskusji.
Skoro mowa o dyskusji prowadzącej do eliminowania kart, to jest to element gry, który najbardziej mi przypadł do gustu. To świetna okazja do negocjacji, i przekonywania współgraczy do swojego stanowiska. Jest to także moment, w którym możemy przeżyć zaskoczenie tym, na co zwracają uwagę osoby zasiadające z nami do stołu. Do dziś pamiętam tekst Marysi, który mnie rozbawił do łez. Michał był narratorem i wyłożył kartę jednej z bogiń, kilka kart po tym, jak już wiedziałyśmy, że nasza tajna postać to i tak kobieta. Na to Marysia patrząc na kartę: "Patrz mamo, tu jest pieprzyk i karta ma miętowe tło. Może tata chce nam powiedzieć, że nasza bohaterka też jest na takim tle" (a przed nami leżały dwie karty, jedna rzeczywiście miała miętowe tło). Myślałam, że się udławię ze śmiechu. To zabrzmi feministycznie, ale jaki facet zwraca uwagę na takie detale (Michał na pewno nie). Sporo takich "kwiatków" można przytoczyć z naszych dyskusji. Jedno jest pewne - etap dyskusji i eliminacji kart dostarcza sporą dawkę emocji.
Same zasady zabawy są proste i do opanowania w kilka minut. Przebieg gry też nie jest jakiś skomplikowany - narrator poznaje tożsamość tajnego agenta, i wykłada karty z ręki tak, żeby możliwie jak najbardziej podprowadzić pozostałych graczy na właściwą postać. Brzmi prosto.
Patrząc jednak z pozycji narratora muszę przyznać, że ta rola jest mocno wymagająca. Mając do dyspozycji 5 kart na ręce trzeba nimi tak kombinować, aby doprowadzić pozostałych graczy do tajnej postaci. A mamy boginie, bogów i potwory obu płci. Niektórzy wyglądają dostojnie, inni strasznie. Boginie mają różne fryzury, kolory włosów i detale swojego wizerunku. Część bogów czy potworów ma różnego typu nakrycia głowy. To jest asortyment podpowiedzi narratora. Momentami właściwy dobór wskazówek staje się misją na miarę tej niemożliwej do zrealizowania.
Swoje trzy grosze w procesie podpowiadania ma losowość. Bowiem karty na rękę narrator dobiera losowo ze stosu. I może być tak, że wiedząc, że tajną postacią jest kobieta będzie miał niezłe wyzwanie mając na ręku w danym momencie same karty mężczyzn. Na szczęście po wyłożeniu każdej karty podpowiedzi uzupełniamy naszą rękę. Inaczej mogłoby być ciekawie w takim przypadku. Nie wiem jak trzeba się nakombinować, żeby wskazać na kobietę wykładając karty mężczyzn.
Jak wygląda regrywalność Similo? Bardzo dobrze. Każda partia jest inna. Nawet jeśli tajna postać się powtórzy to mało prawdopodobne jest to, żeby układ kart podpowiedzi jak i innych postaci na stole był dokładnie taki sam.
Skalowalność: nie ma górnej granicy uczestników zabawy, mamy tylko oczywistą dolną granicę minimum 2 osób. Logiczne - sami nie możemy jednocześnie być narratorem i słuchaczem. Możemy oczywiście grać w parze, ale taka wersja wypada zdecydowanie słabiej niż zabawa w większym (już nawet tym 3 osobowym) gronie. Bo jak tu przeprowadzić dyskusję jak słuchacz jest tylko jeden? Nie da się ukryć - im więcej osób zaprosimy do stołu, tym ciekawszy będzie etap dyskusji i eliminacji kart. Uspokajam jednak, że w 3 osoby gra się też fajnie. Pojawia się przekonywanie się na wzajem do tego, co chciał nam przekazać narrator, nie raz musimy iść na kompromis.
Czas gry: Similo to gra niemal błyskawiczna. Zabawa w pełnym wydaniu (czyli dobrnięcia do 5 rundy) zajmuje mniej więcej 10 minut. Oczywiście bywa też tak, że kończymy zabawę szybciej - szczególnie jeśli źle wyeliminujemy karty na wcześniejszym etapie gry.
Podążając za informacjami na opakowaniu wiek uczestników zabawy to minimum 7 lat. Osobiście nie jestem do tego przekonana. Nie wiem czy dziecko na tym etapie poradzi sobie ze znalezieniem podobieństw i różnic wśród bóstw i potworów mitologicznych czy postaci historycznych. Na dobrą sprawę przeważnie nie wie ono jeszcze co to takiego mitologia czy historia. Wydaje mi się, że większe szanse na powodzenie będzie miało przy grze w wersje Baśnie. Choć z drugiej strony skojarzenia dziecka niejednokrotnie zaskakują nas dorosłych. Młodsze dzieci z pewnością będą zwracać uwagę na takie detale jak kolory, dodatkowe elementy czy tło karty, albo na coś kompletnie innego, na co tylko dziecko będzie w stanie zwrócić uwagę.
Similo poza graniem rodzinnym i towarzyskim świetnie sprawdzi się podczas szkoleń zespołów z komunikacji i współpracy oraz na lekcjach wychowawczych i zajęciach z młodzieżą. To idealna baza do nauki dyskusji, argumentowania, przekonywania się oraz do ćwiczenia współpracy w zespole pracowniczym czy młodzieżowym. Oj nie mogę się już doczekać okazji do sprawdzenia tego tytułu z moimi wychowankami w internacie.
Na koniec "kropka nad i", czyli oprawa graficzna gry autorstwa Naïade. Te grafiki robią wrażenie. Bogowie wyglądają niezwykle dostojnie zaś niejednego potwora można się nieźle przestraszyć. Przyznam się Wam, że czasem wyciągam sobie karty tylko po to, żeby je sobie pooglądać.
Podsumowując: Similo to mała, sprytna i wciągająca gra. Pozycja obowiązkowa w kolekcji miłośników gier dedukcyjnych.
PLUSY:
+ proste zasady
+ dostarcza sporo emocji
+ rozwija umiejętność współpracy i negocjacji
+ szybki czas rozgrywki
+ piękne grafiki
MINUSY:
- narrator nie może się odzywać a to czasem może być torturą (taki minus na siłę)
Liczba graczy: od 2 osób
Przyznam się szczerze, że nie spodziewałam się, że Similo zrobi na nas aż takie wrażenie. Lubimy gry dedukcyjne i to bardzo. Swego czasu całe wakacje zagrywaliśmy się w grę podobną do bohaterki dzisiejszej recenzji, a mianowicie w Robin Hooda. Na pierwszy rzut oka obie gry są podobne. W Similo szukamy tej jednej tajnej postaci, zaś w Robin Hoodzie mieliśmy za zadanie odkryć drużynę Szeryfa lub Robina. Similo przywołuje na myśl także inną grę dedukcyjną Foxgames, a mianowicie Top Secret. Tutaj za pomocą kart liczbowych naprowadzaliśmy na naszego agenta. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć też znanej i lubianej Kto to był? Tam też na podstawie pytań i odpowiedzi dochodziliśmy do tego, kto jest wybraną przez przeciwnika postacią.
Jednakże zagłębiając się w szczegóły Similo i wspomnianych gier to nie są takie same gry. W końcu Similo to kooperacja dająca pole do współpracy i dyskusji.
Skoro mowa o dyskusji prowadzącej do eliminowania kart, to jest to element gry, który najbardziej mi przypadł do gustu. To świetna okazja do negocjacji, i przekonywania współgraczy do swojego stanowiska. Jest to także moment, w którym możemy przeżyć zaskoczenie tym, na co zwracają uwagę osoby zasiadające z nami do stołu. Do dziś pamiętam tekst Marysi, który mnie rozbawił do łez. Michał był narratorem i wyłożył kartę jednej z bogiń, kilka kart po tym, jak już wiedziałyśmy, że nasza tajna postać to i tak kobieta. Na to Marysia patrząc na kartę: "Patrz mamo, tu jest pieprzyk i karta ma miętowe tło. Może tata chce nam powiedzieć, że nasza bohaterka też jest na takim tle" (a przed nami leżały dwie karty, jedna rzeczywiście miała miętowe tło). Myślałam, że się udławię ze śmiechu. To zabrzmi feministycznie, ale jaki facet zwraca uwagę na takie detale (Michał na pewno nie). Sporo takich "kwiatków" można przytoczyć z naszych dyskusji. Jedno jest pewne - etap dyskusji i eliminacji kart dostarcza sporą dawkę emocji.
Same zasady zabawy są proste i do opanowania w kilka minut. Przebieg gry też nie jest jakiś skomplikowany - narrator poznaje tożsamość tajnego agenta, i wykłada karty z ręki tak, żeby możliwie jak najbardziej podprowadzić pozostałych graczy na właściwą postać. Brzmi prosto.
Patrząc jednak z pozycji narratora muszę przyznać, że ta rola jest mocno wymagająca. Mając do dyspozycji 5 kart na ręce trzeba nimi tak kombinować, aby doprowadzić pozostałych graczy do tajnej postaci. A mamy boginie, bogów i potwory obu płci. Niektórzy wyglądają dostojnie, inni strasznie. Boginie mają różne fryzury, kolory włosów i detale swojego wizerunku. Część bogów czy potworów ma różnego typu nakrycia głowy. To jest asortyment podpowiedzi narratora. Momentami właściwy dobór wskazówek staje się misją na miarę tej niemożliwej do zrealizowania.
Swoje trzy grosze w procesie podpowiadania ma losowość. Bowiem karty na rękę narrator dobiera losowo ze stosu. I może być tak, że wiedząc, że tajną postacią jest kobieta będzie miał niezłe wyzwanie mając na ręku w danym momencie same karty mężczyzn. Na szczęście po wyłożeniu każdej karty podpowiedzi uzupełniamy naszą rękę. Inaczej mogłoby być ciekawie w takim przypadku. Nie wiem jak trzeba się nakombinować, żeby wskazać na kobietę wykładając karty mężczyzn.
Jak wygląda regrywalność Similo? Bardzo dobrze. Każda partia jest inna. Nawet jeśli tajna postać się powtórzy to mało prawdopodobne jest to, żeby układ kart podpowiedzi jak i innych postaci na stole był dokładnie taki sam.
Skalowalność: nie ma górnej granicy uczestników zabawy, mamy tylko oczywistą dolną granicę minimum 2 osób. Logiczne - sami nie możemy jednocześnie być narratorem i słuchaczem. Możemy oczywiście grać w parze, ale taka wersja wypada zdecydowanie słabiej niż zabawa w większym (już nawet tym 3 osobowym) gronie. Bo jak tu przeprowadzić dyskusję jak słuchacz jest tylko jeden? Nie da się ukryć - im więcej osób zaprosimy do stołu, tym ciekawszy będzie etap dyskusji i eliminacji kart. Uspokajam jednak, że w 3 osoby gra się też fajnie. Pojawia się przekonywanie się na wzajem do tego, co chciał nam przekazać narrator, nie raz musimy iść na kompromis.
Czas gry: Similo to gra niemal błyskawiczna. Zabawa w pełnym wydaniu (czyli dobrnięcia do 5 rundy) zajmuje mniej więcej 10 minut. Oczywiście bywa też tak, że kończymy zabawę szybciej - szczególnie jeśli źle wyeliminujemy karty na wcześniejszym etapie gry.
Podążając za informacjami na opakowaniu wiek uczestników zabawy to minimum 7 lat. Osobiście nie jestem do tego przekonana. Nie wiem czy dziecko na tym etapie poradzi sobie ze znalezieniem podobieństw i różnic wśród bóstw i potworów mitologicznych czy postaci historycznych. Na dobrą sprawę przeważnie nie wie ono jeszcze co to takiego mitologia czy historia. Wydaje mi się, że większe szanse na powodzenie będzie miało przy grze w wersje Baśnie. Choć z drugiej strony skojarzenia dziecka niejednokrotnie zaskakują nas dorosłych. Młodsze dzieci z pewnością będą zwracać uwagę na takie detale jak kolory, dodatkowe elementy czy tło karty, albo na coś kompletnie innego, na co tylko dziecko będzie w stanie zwrócić uwagę.
Similo poza graniem rodzinnym i towarzyskim świetnie sprawdzi się podczas szkoleń zespołów z komunikacji i współpracy oraz na lekcjach wychowawczych i zajęciach z młodzieżą. To idealna baza do nauki dyskusji, argumentowania, przekonywania się oraz do ćwiczenia współpracy w zespole pracowniczym czy młodzieżowym. Oj nie mogę się już doczekać okazji do sprawdzenia tego tytułu z moimi wychowankami w internacie.
Na koniec "kropka nad i", czyli oprawa graficzna gry autorstwa Naïade. Te grafiki robią wrażenie. Bogowie wyglądają niezwykle dostojnie zaś niejednego potwora można się nieźle przestraszyć. Przyznam się Wam, że czasem wyciągam sobie karty tylko po to, żeby je sobie pooglądać.
Podsumowując: Similo to mała, sprytna i wciągająca gra. Pozycja obowiązkowa w kolekcji miłośników gier dedukcyjnych.
PLUSY:
+ proste zasady
+ dostarcza sporo emocji
+ rozwija umiejętność współpracy i negocjacji
+ szybki czas rozgrywki
+ piękne grafiki
MINUSY:
- narrator nie może się odzywać a to czasem może być torturą (taki minus na siłę)
Liczba graczy: od 2 osób
Wiek: od 7 lat
Czas gry: ok. 10 minut
Rodzaj gry: gra kooperacyjna
gra rodzinna
gra rodzinna
gra dedukcyjna
gra karciana
gra imprezowa
gra karciana
gra imprezowa
Zawartość pudełka:
* 30 kart postaci
* 3 karty z instrukcją.
Wydawnictwo: Fox Games
Cena: 27-40 zł (VI 2020 r.)
Autorzy: Hjalmar Hach
Pierluca Zizzi
Martino Chiacchiera
Ilustracje: Naïade
Cena: 27-40 zł (VI 2020 r.)
Autorzy: Hjalmar Hach
Pierluca Zizzi
Martino Chiacchiera
Ilustracje: Naïade
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Fox Games za udostępnienie gry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz