czwartek, 20 października 2016

CAR CARDS: I znika pytanie "daleko jeszcze?" - recenzja gry.

W końcu nadszedł ten dzień, kiedy całą rodziną pakujemy się do samochodu i możemy wreszcie wyruszyć na upragnione wakacje. Po raz kolejny liczę, że podróż upłynie w miarę spokojnie, że dzieciaki zniosą to wszystko w sposób jak najmniej problemowy. Zabawa zaczyna się już w momencie odjazdu, gdy okazuje się, że brakuje czerwonej kredki , która to powinna być w piórniku na stoliku, a bez której dziecko nie wyobraża sobie wyjazdu. Czyli czeka mnie powrót do mieszkania i poszukiwania nieszczęsnej kredki. Po czym okazuje się, że brakuje również jakiejś książeczki albo zeszytu tudzież innych niezbędnych rzeczy. Ciśnienie troszkę się podniosło, ale nic to. Będzie dobrze. W końcu sam siadam za kierownicą, przekręcam kluczyk i jedziemy. Ładna pogoda, gra sobie muzyczka. Aż gdzieś z tyłu słychać nieśmiałe pytanie: „Daleko jeszcze?” Niestety mam świadomość, że to pytanie padnie jeszcze ze 100 razy, a mi ciśnienie znacznie podskoczy...

Co robić, żeby nieco ukrócić ciekawość dziecka związaną z długością trasy i niezbędnym czasem na jej przebycie? Otóż można podsunąć im niewielkie pudełeczko opisane jako Car Cards… Czy w naszym przypadku okazało się ono wybawieniem? Zapraszam do naszych przemyśleń.




CO ZAWIERA GRA

W niewielkim, zgrabnym pudełeczku, znajdziemy 55 dwustronnych kart oraz instrukcję. Jak przystało na Trefla, o jakość kart nie musimy się martwić, gorzej z samym pudełeczkiem, które aż tak trwałe nie jest.




CEL GRY

Cała zabawa sprowadza się do uważnego obserwowania tego, co się dzieje za szybą jadącego samochodu. Każdy z graczy posiada karty z pewnymi obiektami. Cała zabawa polega na odnalezieniu obiektu, który znajduje się na jednej z posiadanych kart.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie jest krótkie. Tasujemy wszystkie karty i każdy z graczy otrzymuje dokładnie po 5. I to tyle. Gra się może rozpocząć.


PRZEBIEG GRY

Każdy z graczy posiada na ręce 5 dwustronnych kart. Na każdej z nich znajdują się różne obiekty, np. samochód w jakimś tam kolorze, sygnalizacja świetlna, krówka, etc. Cała zabawa sprowadza się do wypatrzenia obiektu, który znajduje się na jednej z posiadanych kart. W momencie, gdy taki obiekt uda się odnaleźć, gracz taki oznajmia to innym (najczęściej krzycząc) i rozgląda się dalej. W momencie, gdy w sumie wpatrzy 3 takie obiekty, odkłada swoją „trójkę” na bok i dobiera kolejne 3 karty. Zabawa kończy się w momencie, gdy gracz nie będzie w stanie dobrać nowych kart. Zwycięzcą jest gracz, który zdobędzie najwięcej „trójek”.

Żeby nieco uprościć i tak banalnie prostą rozgrywkę, wprowadzony został wariant, w którym nie zbieramy „trójek”, tylko każda zdobyta karta (za wypatrzony obiekt) przynosi jeden punkt. Zwycięzcą zostaje posiadacz największej ilości punktów.


WRAŻENIA

Zasady są banalne. W zasadzie nie wymagają tłumaczenia. Masz kartę – znajdź to, co się na niej znajduje. Oczywiście sam pomysł nie jest jakoś specjalnie oryginalny, bo pewnie wielu rodziców podobne zabawy w samochodzie urządzało sobie na własną rękę. Jednakże  do tej pory nie spotkałem się z grą, która by tę zabawę znacząco ułatwiała a przy okazji urozmaicała.

Wizualnie gra może się podobać. Ładne rysunki Ewy Baran utrzymane w dziecięcej stylistyce cieszą oko

Kilka słów odnośnie skalowalności. Liczba graczy nie ma kompletnie znaczenia. Gramy przecież jednocześnie.

Mamy oczywiście do czynienia z losowością. Jednemu karty podejdą, innemu nie. Prawdę mówiąc jakoś to specjalnie nie przeszkadza. Gra się szybko i równie szybko przychodzą kolejne rozgrywki.

Może to dziwnie zabrzmi, ale gra jest uzależniona od trasy. Im bardziej jest urozmaicona, tym lepiej. Najlepiej sprawdza się, gdy przejeżdżamy przez mniejsze i większe miejscowości. Wtedy najwięcej się dzieje. Najgorzej chyba było na dość monotonnej autostradzie. Wtedy musieliśmy po prostu pousuwać część kart (zgodnie z sugestią w instrukcji), na których figurowały obiekty, których nie było szans wypatrzeć.



No dobra. A czy gra się sprawdziła? Czy ograniczyła częstotliwość nieśmiertelnego „Daleko jeszcze”? W naszym przypadku jak najbardziej. Dzieciaki się czymś zajęły. Patrzenie się przez szybę nabrało jakiegoś sensu. A radocha płynąca z owocnych przeszukiwać – bezcenna. Aż czasem żałowałem, że jestem kierowcą, bo chętnie przyłączyłbym się do zabawy. U nas Car Cards znalazły swoje stałe miejsce w schowku naszego autka i stały się wiernym towarzyszem podróży. Gorąco polecamy.

PLUSY:

+ bardzo proste zasady,
+ dobrze napisana instrukcja,
+ sprawdza się „w praniu”

MINUSY:

- nic mi nie przychodzi do głowy



Liczba graczy:  2-5 osób
Wiek: od 8 lat 
Czas gry: 10- 15 minut
Rodzaj gry:  gra karciana
Zawartość pudełka:
* 55 kart
* instrukcja
Wydawnictwo: Trefl
Cena: ok. 20 zł

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Trefl Joker Line za udostępnienie gry.

      Trefl Joker Line

Galeria zdjęć:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz