czwartek, 2 marca 2017

TIK TAK BUM JUNIOR: bombowa zabawa - recenzja gry Wydawnictwa Piatnik.

Lubicie zabawę w skojarzenia? A lubicie, jeśli czujecie przy tym trochę stresu związanego z upływającym czasem? Jeśli tak, to z pewnością polubicie i Tik Tak Bum w wersji Junior. 

W ubiegłym roku wydawnictwo Piatnik postanowiło wznowić tę znaną i lubianą grę. Wiele partii za nami i czas podzielić się naszymi wrażeniami. Zapraszam zatem do lektury recenzji.



CO ZAWIERA GRA

Wszystko zamknięte jest w sporym pudle, w środku którego znajdziemy funkcjonalną plastikową wypraskę. Sęk w tym, że pudło jest zdecydowanie za duże jak na tak niewielką liczbę komponentów. Mamy 110 kart i bombę. I to tyle.
A propos  kart. W starym wydaniu mieliśmy ich 55, w nowym liczba ta została podwojona. Miłe.

CEL GRY

Cel gry jak i cała gra jest prosta jak budowa cepa. Mamy dopasować odpowiednie słowa do rysunku na karcie. Żeby wprowadzić akcent edukacyjny, słowa opisujące karty są w języku polskim i angielskim. Trzeba zatem być bystrym i cóż, mieć trochę szczęścia (o tym za chwilę).



PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie zajmuje dosłownie chwilę. Tasujemy wszystkie karty i rozkładamy na stole, rewersem do góry. Obok kładziemy naszą bombkę i to tyle. Jesteśmy gotowi.




PRZEBIEG GRY


Jeden z graczy bierze do ręki bombę i uruchamia mechanizm - bombka zaczyna tykać. Następnie odkrywa pierwszą kartę ze stosu. W tym momencie musi podać słowo pasujące do wyłożonej karty. Oczywiście wyrazy nie mogą się powtarzać. 
Po poprawnym skojarzeniu przekazuje bombę kolejnemu graczowi, który musi zrobić dokładnie to samo. Bomba nie będzie tykała w nieskończoność. W pewnym momencie wybuchnie. Pechowy gracz, w którego rękach nastąpiła eksplozja, musi zabrać odkrytą w tej kolejce kartę. Ten gracz odkrywa kolejną kartę i znowu bombka zaczyna sobie krążyć czyhając na swoją ofiarę.

Najfajniejsze jest to, że nie mamy bladego pojęcia kiedy nastąpi wybuch. Może to być kilkanaście sekund a może być i minuta. Właśnie ten upływający i całkowicie niekontrolowany upływ czasu sprawia, że mamy mnóstwo emocji. 



Zatem wiedza i przysłowiowy łut szczęścia będą niezbędne do osiągnięcia sukcesu.

Żeby było ciekawiej, możemy sobie urozmaicić rozgrywkę wprowadzając zaawansowane warianty rozgrywki, np. podawane hasła muszą być w kolejności alfabetycznej, możemy podawać hasła jedynie po angielsku, możemy grać w zespołach, etc. Dzięki temu gra z pewnością się nie znudzi.

ZAKOŃCZENIE GRY

Gramy do momentu, gdy jeden z graczy nie uzbiera pięciu kart. Zwycięzcą jest ten, kto tych uzbierał jak najmniej (albo i wcale). Oczywiście te pięć kart jest kwestią czysto umowną i możemy sobie to regulować jak chcemy.



WRAŻENIA

Gra jest naprawdę prosta, tłumaczy się ja w dosłownie w minutę. Ma dodatkowo kilka cech, które sprawiają, że jej grono odbiorców będzie szerokie. Łączy pokolenia, dzięki temu przy stole spokojnie zasiądą i ci młodsi i ci starsi. Jest z pewnością zaleta w porównaniu do „dorosłej” wersji Tik Tak Boom (która też niedawno została wznowiona). Dorosła wersja zwyczajnie nie sprawdzała się w gronie młodszych dzieci – nie były sobie w stanie poradzić z pewnym poziomem abstrakcji. W wersji juniorskiej jest dużo prościej.

Tik Tak Bum potrafi również przełamywać lody, jeśli do stołu zasiadają osoby nieznające się. Bardzo szybko wciągną się w rozgrywkę.

Gra potrafi połączyć graczy o różnym poziomie zaawansowania. Nieważne, czy to żółtodziób, czy geek, każdego z nich da się wciągnąć do zabawy. A ta naprawdę potrafi być przednia. Wszystko dzięki stresowi, który wywołuje obecność tykającej bomby.


Można tylko pogratulować autorowi pomysłu z mechanizmem bombki, który wprowadza niepewność, co do czasu trwania tykania tego czarnego ustrojstwa z lontem. Człowiek niczego nie jest pewny i musi działać szybko, żeby nie obudzić się z ręką w n… tzn. na bombie. Emocje potrafią być naprawdę spore i udzielają się wszystkim uczestnikom, zwłaszcza, gdy w rozgrywce uczestniczą dzieciaki, które często gęsto w sposób specyficzny okazują emocje (krzyki, śmiechy, trzymanie kciuków, skupienie, etc.).

Stres sprawia, że pozornie prosta gra, staje się pewnym wyzwaniem i nawet dorosły, oczytany człowiek będzie miał problemy z poprawnym podaniem hasła i będzie nie raz i nie dwa się zwyczajnie pomyli. Adrenalina robi swoje.

Gra oczywiście posiada walor edukacyjny. Dzieciaki potrafią zwiększyć zakres słownictwa a także uczą się prawidłowych skojarzeń a mogą również nieco poćwiczyć znajomość angielskich słówek.

Skalowalność. Prawdę mówiąc liczba graczy w żaden sposób nie wpływa na dobrą zabawę. Nawet na dwie osoby jest emocjonująco. Każda kolejna osoba tylko zwiększa te emocje.

Czas gry. Tak naprawdę, sami mamy na to wpływ. Gra może trwać 15 minut, a może i 2-3 raz dłużej. Wszystko zależy od nas samych i od naszych ustaleń.

Jedyną wada gry (oprócz przesadnie dużego pudła) jest sama bomba, a dokładnie jej głośność. Wszystko w porządku, jeśli gramy w dużym gronie, gdzie panuje spory harmider. Gorzej, gdy gramy w mniejszym składzie, wtedy potrafi być naprawdę głośna i jest w stanie „obudzić umarłego”.

Gra powinna się przyjąć wszędzie, na spotkaniach rodzinnych, jako przerywnik przy bardziej wymagających rozgrywkach. Z całą pewnością dostarczy sporo emocji. Oczywiście grę polecamy, bo tiktakbumowanie jest po prostu przyjemne.


PLUSY:

+ szybka i wdzięczna gra imprezowa,
+ proste zasady przystępne dla osób w każdym wieku,
+ gra wyrabia słownictwo, umiejętność kojarzenia,
+ bardzo dobra skalowalność,
+ spore emocje,
+ regulowany czas rozgrywki.

MINUSY:

- za duże pudło,
- nieco za głośna bomba.



Liczba graczy:  2-12 osób
Wiek: od 5 lat 
Czas gry: od ok. 15 minut
Rodzaj gry:  gra imprezowa, gra rodzinna
Zawartość pudełka:
* 110 kart,
* bomba,
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Piatnik
Cena: 30-40 zł




Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Piatnik  za udostępnienie gry do recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz