środa, 8 października 2025

Pino Postino - recenzja zwariowanej wyścigowej gry planszowej wydawnictwa Egmont

Są takie gry, które zapadają głęboko w pamięć i serce graczy i odbijają swój cień na kolejnych tytułach. Czasem siłą rzeczy przychodzą nam na myśl skojarzenia z jakąś konkretną grą. Widzimy jej odzwierciedlenie w innym tytule.

Bohaterka dzisiejszej recenzji ma w sobie coś takiego. Już po samym opisie przychodzi nam na myśl ten jeden, kultowy już tytuł, a mianowicie Pędzące żółwie

Czy rozgrywka w Pino Postino, grę z portfolio wydawnictwa Egmont, także przypomina wspomniane żółwie? Przekonacie się zaglądając do naszej recenzji.


Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

W zgrabnym pudełku, takim bliskim wielkości wspomnianych Pędzących żółwi, znajdziemy dwa rodzaje komponentów: sześciokątne kafelki miejsc oraz sporą talię kart. 

Do tego dostajemy duże drewniane pionki zwierząt (Jelenia, Dzika, Królika, Lisa i Niedźwiedzia) oraz puzzle brzegowe planszy będące jednocześnie torem punktacji.

Całość uzupełnia zwięzła instrukcja jasno tłumacząca zasady gry często z obrazkowym dopełnieniem.

CEL GRY

Pino Postino, królewski sokół pocztowy, złamał skrzydło! To istna katastrofa. Wszak to był zaufany posłaniec króla i królowej. Które zwierzę zostanie teraz kolejnym królewskim posłańcem? Do konkursu stanęli: Jeleń, Dzik, Królik, Lis i Niedźwiedź.

Musimy umiejętnie poruszać wszystkimi zwierzakami za pomocą kart. Im szybciej nasze zwierzę dotrze na koniec gry, tym więcej punktów zdobędziemy. Ale trzeba uważać – nie możemy zdradzić kim jesteśmy. A jeśli nam się uda odgadnąć tożsamość przeciwników zdobędziemy dodatkowe punkty.


PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie rozgrywki w Pino Postino przebiega szybko i intuicyjnie. Na środku stołu rozkłada się planszę przedstawiającą trasę wyścigu złożoną z losowo dobranych płytek krajobrazu. 

Na polach startowych ustawia się wszystkie pionki zwierząt – bez względu na liczbę graczy – ponieważ każde zwierzę będzie mogło poruszać się w trakcie gry, niezależnie od tego, kto nim steruje. Następnie należy potasować talię kart terytoriów i ułożyć ją w stos dobierania obok planszy.

Każdy gracz otrzymuje po jednej karcie tożsamości w tajemnicy przed pozostałymi. Karta ta wskazuje, którym zwierzęciem gracz będzie kierował w trakcie gry. Tożsamość należy zachować w sekrecie aż do końca rozgrywki. Gracze nie mogą ujawniać ani sugerować, które zwierzę należy do nich.

Następnie rozdaje się każdemu graczowi trzy kart terenów – to jego początkowa ręka. Pozostałe karty pozostają w stosie dobierania. Obok planszy można także przygotować karty do zgadywania, które posłużą później obstawiania, kto sterował którym zwierzęciem.

Gdy wszystkie elementy są przygotowane, a każdy zna już swoje tajne zwierzę, można rozpocząć nasz wyścig.


PRZEBIEG GRY

Podczas gry uczestnicy zagrywają karty terenów, które przedstawiają różne typy terenu, takie jak bagno, jezioro, jaskinia, skały i wąwóz. W swojej turze gracz dobiera jedną kartę ze stosu (będzie miał w sumie 4 karty), a następnie zagrywa jedną kartę z ręki.

Na każdej karcie znajdziemy informację, które trzy zwierzątka możemy poruszyć. Karta zawiera również informację nt. rodzaju terenu, w którym dane zwierzę może się znaleźć. Gdy karta zostaje zagrana, wszystkie zwierzęta, które mają przed sobą pole z pasującym typem terenu, mogą przesunąć się o jedno pole do przodu.

Gracz sam decyduje, które z dostępnych zwierząt poruszy do przodu, a które cofnie, co tworzy przestrzeń do blefowania i mylenia tropów. Czasami warto przesunąć do przodu nie swoje zwierzę, by zmylić przeciwników, którzy obserwują każdy ruch, próbując odgadnąć, kim jesteśmy.

ZAKOŃCZENIE GRY

Rozgrywka toczy się w ten sposób, aż wszystkie zwierzęta dotrą do mety – ustawiamy je wtedy na planszetce nad kafelkami terenu.

Wtedy następuje faza ujawnienia. Gracze próbują odgadnąć, kto sterował którym zwierzęciem. Następnie odkrywane są prawdziwe tożsamości i podliczane punkty. Każdy zdobywa punkty za pozycję swojego zwierzęcia na mecie – im wcześniej dotarło, tym więcej punktów – oraz dodatkowe punkty za poprawne odgadnięcie tożsamości pozostałych graczy. 

Zwycięża ten, kto zgromadzi najwięcej punktów łącznie, czyli ten, kto nie tylko potrafił skutecznie doprowadzić swoje zwierzę do mety, ale też umiejętnie ukrywał swoje zamiary i trafnie odczytywał działania przeciwników.


WRAŻENIA

Pino Postino
to jedna z tych gier, które wyglądają niepozornie – kolorowe zwierzątka, kilka kart terenów, niby nic poważnego – a potem nagle orientujesz się, że pół stołu śmieje się, krzyczy i próbuje przekrzyczeć siebie nawzajem, bo każdy udaje, że na pewno nie jest tym królikiem, który właśnie wyskoczył na prowadzenie.

Z pozoru mamy do czynienia z lekkim wyścigiem. Zwierzęta biegną po planszy, a my zagrywamy karty, by któreś z nich przesunąć. Problem w tym, że nikt nie może wiedzieć, którym zwierzęciem naprawdę sterujesz. 

I tu zaczyna się zabawa – subtelne blefy, podejrzane ruchy, teatralne miny, a czasem wręcz desperackie próby odwrócenia uwagi. Nagle ktoś mówi: „Na pewno jesteś lisem!” – a ty tylko wzruszasz ramionami, po czym z tajemniczym uśmiechem przesuwasz... niedźwiedzia.

Cała przyjemność rozgrywki polega na tym balansowaniu między pomaganiem sobie a udawaniem, że pomaga się komuś innemu. 

Niektórzy gracze od razu idą va banque i starają się pędzić do mety, licząc, że zmyli to innych. Inni wolą grać zachowawczo, przesuwając po trochu każde zwierzę, jakby naprawdę nie wiedzieli, co robią. 

A potem przychodzi moment ujawnienia – wszyscy z napięciem patrzą na siebie, ktoś triumfalnie odkrywa kartę, ktoś inny krzyczy „wiedziałem!”, a jeszcze ktoś trzeci uświadamia sobie, że przez całą grę pomagał nie sobie, tylko przeciwnikowi.

Pino Postino to gra, która świetnie pokazuje, jak cienka granica dzieli blef od prawdziwego chaosu. Nie ma tu skomplikowanych zasad ani długiego planowania – jest za to mnóstwo śmiechu, podejrzeń i nieustannego analizowania, kto tu kogo próbuje ograć. 

To dobra pozycja na wieczór w gronie znajomych, którzy lubią gry z dużą dawką interakcji i małą dawką powagi.

Po kilku partiach można dojść do wniosku, że ta gra nie tyle uczy strategii, co uczy pokerowej twarzy. Bo jeśli ktoś cię przejrzy, to nawet najlepsza karta terenu ci nie pomoże. A jeśli uda ci się oszukać wszystkich – cóż, wtedy nawet ten złośliwy lis nie odbierze ci satysfakcji z wygranej.

A jak wygląda na tle Pędzących żółwi (i reszty gier z pędzącymi zwierzakami)? Jest trochę podobnie, a trochę inaczej. Nie umiemy odpowiedzieć na pytanie, które z tych gier są lepsze, a które gorsze. Naszym zdaniem Pino Postino dorównuje pędzącej trylogii i warto dać jej szansę, żeby samemu się przekonać.


PLUSY:

+ świetna zabawa z blefem i zgadywaniem, kto kim gra,
+ proste zasady i szybkie przygotowanie,
+ dużo śmiechu i interakcji między graczami,
+ ładne, kolorowe wykonanie, które przyciąga uwagę,
+ krótki czas rozgrywki,

MINUSY:

- losowość może czasem pokrzyżować plany...


Liczba graczy: 2-4 osób
Wiek: od 7 lat
Czas gry: ok. 15 minut
Rodzaj gry: 
gra imprezowa,
gra rodzinna
Zawartość pudełka:
* 1 kafelek startu,
* 1 kafelek mety,
* 10 kafelków krajobrazu z trzema różnymi terytoriami każdy,
* 5 kart tajnych zwierzaków,
* 20 kart do zgadywania (po 5 kart w 4 kolorach),
* 35 kart terytoriów (po 7 kart z 5 terytoriami (bagno, jezioro, jaskinia, skały, wąwóz),
* 5 kart drogowskazów
* instrukcja.
Wydawnictwo: Egmont
Cena: 55-70 zł (X 2025 r.)
Autor: Florian Racky
Ilustracje: Marek Bláha

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont za przekazanie gry do recenzji. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz