niedziela, 5 października 2025

Bomb Busters - recenzja szalonej gry dedukcyjnej Wydawnictwa Nasza Księgarnia.

W świecie gier planszowych Hisashi Hayashi to nazwisko, które nie jest nam obce. Autor tak różnorodnych tytułów jak ekonomiczne Yokohama (wydane w Polsce przez Lucky Duck Games) lekkie, rodzinne Level 10. Pikselowa rewolucja (wydane przez Muduko), czy też przedziwny Numer (od Rebel). Ten Japończyk bardzo lubi zaskakiwać i eksperymentować z mechanikami.

Tym razem postanowił zmierzyć się z tematem, który kojarzy się raczej z hollywoodzkimi filmami niż z planszą, bierzemy się nowiem za rozbrajanie bomby. Bomb Busters (skąd inąd bardzo ciekawy tytuł kojarzący się ze znakomitą komedią Ghost Busters) to kooperacyjna układanka pełna napięcia, dedukcji i ograniczonej komunikacji, w której każdy błąd może kosztować drużynę zwycięstwo.

Gra już znalazła uznanie w oczach graczy. Całkiem niedawno otrzymała prestiżową nagrodę Spiel des Jahres. A czy podbije serca polskich graczy? Czy to kolejny hit w dorobku japońskiego projektanta, czy tylko ciekawostka, która szybko straci swój urok? Zapraszam do lektury recenzji.


Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

W pudełku Bomb Busters znajdziemy cały arsenał gadżetów, dzięki którym poczujemy się jak drużyna filmowych saperów… tylko że z kartonem na stole zamiast prawdziwej bomby pod nogami.

Są więc kafelki kabli – niebieskie, żółte i czerwone – te pierwsze to spokojna codzienność, a pozostałe dwa kolory wprowadzają nerwowe tiki i podnoszą ciśnienie każdemu, kto odważy się je odkryć.

Do tego dostajemy solidne stojaki, na których układamy swoje kable tak, by inni gracze mogli je podziwiać, ale sami nic nie wiedzieli – w końcu mamy do czynienia z dedukcją.

Na planszy głównej odliczamy postępy misji i liczbę naszych katastrofalnych błędów, a przy okazji układamy rozmaite żetony: informacyjne, walidacyjne, równe, nierówne… można się poczuć jak w szkole matematyki dla tajnych agentów.

Nie zabrakło też kart postaci, kart sprzętu (bo nawet saper potrzebuje gadżetów z kategorii „to się może przydać”), a na deser – paczuszek „niespodzianek”, które odblokowują nowe zasady i kolejne powody do paniki.

Krótko mówiąc: po otwarciu tego pudełka nie znajdziemy co prawda nożyc do kabli, ale wszystko inne, co pozwoli nam je sobie wyobrazić – i z uśmiechem, i z lekkim stresem.

Załączona instrukcja jest stosunkowo krótka, zwięzła, utrzymana w takim klasycznym schemacie, który stosuje od lat Nasza Księgarnia. Do tego mnóstwo czytelnych przykładów. Nie mamy w zasadzie problemów ze zrozumieniem zasad gry.

CEL GRY

Celem Bomb Busters jest wspólne rozbrojenie bomby zanim… no cóż, zanim stanie się to, co zwykle dzieje się w filmach, kiedy ktoś pomyli czerwony kabel z niebieskim. Drużyna saperów – czyli gracze – musi współpracować, odgadywać wartości ukrytych kabli u innych, wykorzystywać wskazówki i sprzęt, a przy tym popełnić jak najmniej błędów.

Jeśli uda się prawidłowo ustalić wszystkie kable wymagane przez scenariusz misji, bomba zostaje rozbrojona i możecie odetchnąć z ulgą. Jeśli jednak limit pomyłek zostanie przekroczony albo w nieodpowiednim momencie potkniecie się o czerwony kabel… gra kończy się widowiskową klęską.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie rozgrywki w Bomb Busters zaczyna się od wyboru misji, którą drużyna ma rozegrać. To ona decyduje, jakich komponentów użyjemy, ile błędów możemy popełnić i jakie dodatkowe zasady wchodzą w grę. Misję umieszczamy na stole w specjalnie oznaczonym przez planszę miejscu,

Plansza, oprócz tego, że pomieści również karty sprzętu, posłuży także do śledzenia postępów i odmierzania czasu do nieuniknionej eksplozji, jeśli coś pójdzie nie tak.

Następnie każdy z nas otrzymuje stojak (czasem dwa, gdy gramy w mniejszym gronie), do których trafią ich kable – czyli płytki z numerami w określonym zakresie. Każdy trzyma swoje kable w tajemnicy przed innymi, tak by pozostali nie mogli ich zobaczyć.

Jeżeli misja wymaga żółtych albo czerwonych kabli (co nastąpi bardzo szybko), dokładamy je do puli, a także przygotowuje odpowiednie markery ostrzegawcze (wskazują, gdzie mniej więcej znajduje się kabelek żółty i czerwony). Na koniec rozdajecie karty postaci i – jeśli scenariusz to przewiduje – karty sprzętu, które dadzą drużynie odrobinę wsparcia.

Kiedy wszystko jest gotowe, bomba zaczyna tykać, a Wy możecie usiąść w kręgu i spojrzeć na siebie z tą dziwną mieszaniną ekscytacji i obawy. Bo od teraz każda próba, każda hipoteza i każde pytanie mogą Was przybliżyć do zwycięstwa albo wysłać całą ekipę w powietrze.

PRZEBIEG GRY

Rozgrywka w Bomb Busters opiera się na wspólnej dedukcji i stopniowym odkrywaniu ukrytych kabli, aż do momentu spełnienia warunków misji. Na początku każdy gracz ma przed sobą stojak z płytkami ułożonymi w porządku rosnącym, których nie widzą pozostali uczestnicy.

To prowadzi do głównego celu gry gry: każdy z nas stara się odkryć informacje jakie kable znajdują si u innych graczy, by móc je skutecznie przeciąć. Opieramy się wyłącznie na logicznych wnioskach, komunikatach innych i ujawnionych już danych.

W swojej turze gracz wybiera jedną z płytek na stojaku innego uczestnika i próbuje odgadnąć jej wartość. Jeśli ma pewność lub przypuszczenie, formułuje konkretną deklarację, na przykład: „to jest piątka”. Jeśli ma rację, płytka zostaje odkryta i odsłonięta dla wszystkich. Oznacza to, że drużyna zdobyła kolejną część układanki i może korzystać z tej wiedzy w dalszej dedukcji.

Jeśli jednak gracz się pomyli, pojawia się błąd — na planszy przesuwany jest znacznik detonatora. Liczba dopuszczalnych pomyłek zależy od scenariusza, więc każde nietrafione wskazanie wyraźnie przybliża drużynę do porażki.

Oprócz podstawowych niebieskich kabli w rozgrywce mamy do czynienia z kabelkami żółtymi i czerwonymi. Żółte zwykle nakładają dodatkowe ograniczenia na sposób rozgrywania tury, natomiast czerwone są najbardziej ryzykowne: błędne wskazanie przy takim kablu może zakończyć partię natychmiastowym wybuchem. W niektórych misjach do dyspozycji drużyny wchodzą też karty sprzętu, które pozwalają uzyskać dodatkowe informacje, ominąć pewne ograniczenia lub złagodzić skutki nieudanych decyzji.

Gra toczy się tura po turze, a każdy kolejny ruch poszerza pole dedukcji. Z czasem coraz więcej kabli zostaje odsłoniętych, a logiczne powiązania stają się wyraźniejsze. Drużyna stopniowo dochodzi do momentu, w którym wie już, które przewody trzeba ujawnić, by misja została zaliczona.

Gorąco polecam obejrzenie filmu, który opisze to wszystko nieco dokładniej.




ZAKOŃCZENIE

Rozgrywka kończy się sukcesem, jeśli wszystkie wymagane płytki zostaną prawidłowo odkryte, albo porażką, gdy licznik błędów osiągnie maksymalny próg lub któryś z graczy źle wskaże czerwony kabel.

WRAŻENIA

Powiem szczerze, że po przeczytaniu instrukcji do Bomb Busters mieliśmy mieszane uczucia. Jakoś tak nie potrafiliśmy zrozumieć, gdzie tkwi aż tak dobry odbiór tej gry wśród graczy. No wiecie, mnóstwo ochów i achów, że to takie dobre, wręcz znakomite.

Zagraliśmy i od razu zrozumieliśmy. Bomb Busters to po prostu znakomita gra. Dedukcja w trybie kooperacyjnym, która działa. I to jak! To nie pierwszy raz, gdy wydawnictwo Nasza Księgarnia sięga po ten typ gry. Warto spojrzeć łaskawym okiem na nieco zapomniane Wszystko albo nic – zwariowaną grę, w której nic nie jest takie oczywiste i proste…

Jednakże wróćmy do bohaterki niniejszej recenzji. Rozgrywka w Bomb Busters zaczyna się od tej dziwnej mieszaniny spokoju i napięcia. Na stole leży plansza, każdy ma swój stojak, a w powietrzu czuć niepisane pytanie: „ile razy zdążymy się pomylić, zanim wszystko pójdzie w powietrze?”. Początek partii często bywa lekki – wszyscy jeszcze żartują, analizują pierwsze wskazówki i próbują łapać rytm. Ale gdzieś w tle cały czas tyka ta symboliczna bomba, przypominając, że to nie zwykła łamigłówka, tylko walka z czasem i własnymi nerwami.

Kiedy tury zaczynają się kręcić, widać, jak rosną emocje. Z jednej strony jest satysfakcja, kiedy ktoś odważnie zgaduje i okazuje się mieć rację – odkryta płytka daje poczucie, że drużyna naprawdę coś osiągnęła. Z drugiej strony jest ten dreszcz, kiedy decyzja okazuje się błędna, a znacznik detonatora przesuwa się bliżej końca. Niby to tylko kawałek kartonu, a jednak serce potrafi zabić szybciej, bo każdy błąd boli bardziej niż poprzedni.

Najwięcej emocji rodzą momenty z żółtymi i czerwonymi kablami. Żółte są jak irytujący kolega w pracy – niby nie rozwalą wszystkiego od razu, ale potrafią uprzykrzyć życie i skomplikować sytuację. Czerwone zaś to prawdziwe tykające bomby: wystarczy jeden nieostrożny ruch, by cała drużyna mogła pakować karty do pudełka. To właśnie te chwile sprawiają, że gra balansuje między śmiechem a nerwowym stukaniem palcami o blat stołu.

Z każdą kolejną turą narasta poczucie gry do jednej bramki. Zaczynamy myśleć podobnie, rzucamy sobie spojrzenia, które niby nic nie zdradzają, ale jednak mówią wszystko. Nawet jeśli drużyna przegrywa, zwykle kończy się to salwą śmiechu i komentarzami w stylu: „przecież to było oczywiste!”. Sukces natomiast daje radość, jakbyśmy naprawdę rozbroili coś więcej niż zestaw kartonowych płytek.

Całość zostawia po sobie wyjątkowe wrażenie – to gra, w której napięcie i humor idą ramię w ramię. Jedni będą pamiętać chwile triumfu, inni swoje „epickie wpadki”, ale wszyscy wyniosą z partii poczucie, że to była przygoda z rodzaju tych, które chce się przeżyć jeszcze raz.

Wrażenia z trochę zależą od liczby osób przy stole. W duecie Bomb Busters przypomina bardziej spokojną łamigłówkę niż wybuchowy thriller. Tury kręcą się szybko, decyzji jest mniej, a atmosfera bardziej kameralna. To trochę jak rozbrajanie bomby w bibliotece – ciszej, logiczniej, ale wciąż z tykającym zegarem w tle. Satysfakcja z dedukcji jest duża, choć brakuje czasem tego elementu chaosu, który pojawia się, gdy w grze bierze udział więcej osób.

Z każdym kolejnym graczem rosną emocje. Dzieje się więcej. Dochodzą kolejne umysły i kolejne pomysły na rozgrywkę. Z jednej strony więcej głów do myślenia to szansa na szybsze wpadanie na trafne rozwiązania. Z drugiej – to również więcej chaosu, zamieszania i czekania, aż przyjdzie nasza kolej. Napięcie rośnie, bo każdy błąd nie dotyczy już tylko jednego gracza, lecz całej drużyny, a odpowiedzialność rozkłada się na więcej osób. To trochę jak wspólne rozbrajanie bomby w zatłoczonym pokoju – dużo zamieszania, dużo śmiechu i sporo momentów, kiedy wszyscy krzyczą jednocześnie.

Niezależnie od tego, czy gracie w dwójkę, czy w piątkę, Bomb Busters potrafi wciągnąć. Różnica polega głównie na skali emocji – od cichej, logicznej układanki po prawdziwy festiwal nerwów i wybuchów śmiechu.

Regrywalność w Bomb Busters stoi na naprawdę solidnym poziomie, bo gra nie ogranicza się do jednego schematu rozgrywki. Zamiast tego dostajemy zestaw misji, które po kolei odkrywamy, a które to prowadzą drużynę przez kolejne etapy o rosnącym stopniu trudności. Początkowe zadania pozwalają spokojnie zapoznać się z mechaniką, a przy tym dają poczucie satysfakcji nawet mniej doświadczonym graczom. To taki trening w warunkach kontrolowanych – niby bomba tyka, ale jeszcze nie wybucha od byle pomyłki.

Z czasem jednak scenariusze zaczynają wprowadzać coraz to nowe elementy, które skutecznie podkręcają atmosferę. Pojawiają się ograniczenia w komunikacji czy inne haczyki, które sprawiają, że już nie wystarczy sama logika – potrzebna jest też świetna współpraca. I to właśnie ten rosnący poziom trudności sprawia, że każda kolejna partia jest nie tylko wyzwaniem, ale i małym sprawdzianem tego, jak dobrze grupa nauczyła się grać razem.

Dzięki temu Bomb Busters nie kończy się po pierwszych dwóch czy trzech posiedzeniach. Każda nowa misja to świeże zasady, nowe kombinacje i kolejne momenty, w których drużyna musi dopiero wypracować wspólny język. A kiedy uda się przejść całą kampanię, zawsze można wrócić do wcześniejszych scenariuszy, by spróbować ich jeszcze raz – tym razem z myślą, że przecież teraz musi pójść gładziej. Oczywiście do momentu, aż znów coś wybuchnie.

Co ważne, nic ale to absolutnie nic nie przeszkadza, żebyśmy powtórzyli sobie jakikolwiek poziom. Za każdym razem rozgrywka będzie inna, dzięki losowo dobranym płytkom z kabelkami. Zatem te niby 66 misji to wcale nie 66 misji, ale 66 wariantów rozgrywki i tak należałoby je traktować. A tak przy okazji, jak się uśmiechniecie pięknie do ekipy Naszej Księgarni na różnych imprezach, na których będą obecni, to może dostaniecie 3 dodatkowe misje...

Czas rozgrywki w Bomb Busters jest dość elastyczny i zależy od scenariusza oraz liczby graczy. Pojedyncza misja zwykle zamyka się w około 20–30 minutach, co sprawia, że gra świetnie nadaje się na „jedną szybką partię” – choć w praktyce często kończy się na kilku z rzędu.

Prostsze zadania, z mniejszą liczbą kabli do odkrycia, potrafią skończyć się naprawdę błyskawicznie, zwłaszcza gdy drużyna ma dobry dzień. Z kolei te bardziej złożone, z dodatkowymi ograniczeniami, mogą przeciągnąć się do około 40 minut.

Co ważne, gra się nie dłuży, bo nawet poza własnym ruchem aktywnie uczestniczymy w dedukcji i analizie. To sprawia, że Bomb Busters działa zarówno jako szybka rozgrzewka, jak i pełnoprawna wieczorna zabawa w kilka scenariuszy po kolei.

Bomb Busters to gra, która nie udaje niczego więcej, niż jest: solidną, emocjonującą zabawą w drużynową dedukcję, okraszoną klimatem filmów o rozbrajaniu bomb. To tytuł, który potrafi rozruszać grupę znajomych, zmusić do współpracy i wywołać zarówno nerwowe westchnienia, jak i salwy śmiechu.

Nie zawsze będzie idealnie – w duecie zabraknie nieco iskry, a przy pełnym składzie chaos czasem przyćmi logikę – ale właśnie w tym tkwi urok gry. Każda partia staje się opowieścią o wspólnym wysiłku, napięciu i spektakularnych wpadkach. Jeśli więc szukacie gry, która sprawi, że poczujecie się jak bohaterowie kina akcji, ale z bezpieczną dawką kartonowej adrenaliny, Bomb Busters ma duże szanse, by podbić wasz stół.


PLUSY:

+ proste zasady,
+ wysoka jakość komponentów,
+ bardzo dobra skalowalność,
+ krótki czas rozgrywki,
+ rosnący poziom trudności i misje dodające świeżości
+ emocje na wysokim poziomie
+ świetne poczucie współpracy i wspólnej dedukcji
+ duża regrywalność dzięki zróżnicowanym zadaniom

MINUSY:

- sporo zależy od tego, czy grupa „złapie” wspólny styl grania


Liczba graczy: 2-4 osób
Wiek: od 10 lat
Czas gry: ok. 30 minut
Rodzaj gry: gra familijna
gra dedukcyjna,
gra kooperacyjna,
gra imprezowa
Zawartość pudełka:
* plansza z detonatorem
* 70 kafelków kabli
* 17 kart
* 40 znaczników
* 5 podstawek
* 7 pionków
* 8 dużych kart misji
* 5 pudełek
* pionek Bomb Bustera
* instrukcja.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Cena: 110-190 zł (IX 2025 r.)
Autor: Hisashi Hayashi
Ilustracje: Dominique Ferland

Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie egzemplarza gry do recenzji.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz