piątek, 8 kwietnia 2022

Kieszonkowy detektyw - recenzja gry detektywistycznej od Lucky Duck Games.

Rynek gier detektywistycznych przybiera na sile. Jeszcze kilka lat temu tego typu gier było raptem kilka na krzyż. Dziś to już ładnych kilkanaście różnych tytułów, które oferują nam zabawę w detektywa (lub detektywów) muszącego rozwiązać zagadkę kryminalną. Mamy choćby Detektywa z Portal Games, mamy Śledztwa Claire Harper na tropie (nowość od Hobbitów), mamy w końcu serię Kronik zbrodni od Lucky Duck Games.

W niniejszej recenzji przedstawimy nowość od „Kaczek” czyli Kieszonkowego detektywa. Grę, w której jak się łatwo domyślić, wcielamy się w rolę śledczego, przed którym stoi zadanie do rozwiązania. A nawet trzy. Czy akcja gry wciąga niczym odkurzacz, czy może wręcz przeciwnie – wieje nudą?




CO ZAWIERA GRA

W dość sporym pudełku znajdziemy dokładnie trzy talie kart umieszczone w plastikowej wyprasce. Nic więcej. Każda z talii kart to jedna przygoda, w której musimy wykazać się umiejętnościami detektywistycznymi. 

Tutaj można polemizować, czy aby nie mamy przerostu formy nad treścią, bo jednak pudełko jest spore, a kart nie jest aż tak dużo – przez co mamy sporo wolnej przestrzeni. Można to było rozwiązać trzema małymi pudełkami, ale wydawca zdecydował się na inny ruch.

Jak już wspomniałem, poza kartami nic więcej nie otrzymamy. Instrukcja do gry znajduje się w każdej z talii. To właściwie zbiór kilku wskazówek jak się w grze poruszać, na co zwracać uwagę oraz kwestię zwycięstwa w grze. Na pierwszy rzut oka to trochę dziwne i niespotykane, ale to tylko pozory, bowiem cała rozgrywka jest banalnie prosta mechanicznie i nie ma tutaj żadnych haczyków.

CEL GRY

Kieszonkowy detektyw, jak sama nazwa wskazuje jest grą, w której przyjdzie nam rozwiązać trzy śledztwa. W każdym z nich wcielamy się w inną postać – policjanta, dziennikarza, inżyniera. Przyjdzie nam rozwiązanie trzech spraw. Spraw, które nie są w żaden sposób ze sobą powiązane.

Kieszonkowy detektyw jest grą kooperacyjna, w której zwycięstwo stanie się udziałem całego zespołu. To również gra po przejściu której raczej już do niej nie wrócimy, gdyż będziemy znali zakończenie.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest z grubsza bardzo podobny dla każdej z trzech przygód. Polega na porozkładaniu talii kart na kilka różnych zakrytych stosów przedstawiających przede wszystkim lokacje, które przyjdzie nam odwiedzić. Każdy scenariusz różni się pewnymi szczegółami, które wiążą się z tym, że oprócz kart z lokacjami, znajdą się w grze również inne – przeznaczone dla danej przygody. Żeby nie zepsuć sobie zabawy, unikajmy spoglądania na treści awersów kart.

W pudełku znajdziemy trzy oddzielne śledztwa, tj. Morderstwo na uniwersytecie, Niebezpieczne wnioski i Wyścig z czasem. Przed rozpoczęciem każdego z nich dobrze by się było zapoznać po pierwsze z technikaliami (czyli jak rozkładamy grę, co będzie celem, jak mamy korzystać z kart) oraz wstępem fabularnym, który wprowadzi nas w całą historię. Tak przygotowani możemy przystąpić do śledztwa.

PRZEBIEG GRY

W Kieszonkowym detektywie nie znajdziemy żadnego podziału na role. Po prostu wszyscy kierujemy naszą postacią. Wspólnie podejmujemy decyzje, co w zasadzie chcemy zrobić. Generalnie karty zostały skonstruowane tak, że na rewersach znajdują się różne miejsca w mieści, które przyjdzie nam odwiedzić. Oprócz tego znajdziemy też kilka innych kart właściwych dla danego scenariusza. Karty lokacji na swoich awersach zawierają różne informacje. Mogą to być róże teksty, np. z przesłuchań, rozmów ze świadkami lub podejrzanymi, wykaz rozmów telefonicznych, odciski palców, zapisy monitoringu, etc. Generalnie różne rodzaje informacji mniej lub bardziej przydatne w śledztwie.

To naszym zadaniem jest oddzielenie „ziarna od plew” i wybranie z tego wszystkiego istotnych wiadomości. A to wcale nie jest takie proste. No cóż, nikt nie mówił, że praca detektywa jest łatwa.

Na większość kart znajdziemy odnośniki do kolejnych kart. Jeśli chcemy z nich skorzystać, to po prostu sięgamy po kartę z jednego ze stosów i zapoznajemy się z jej treścią. Następnie decydujemy się co robić dalej, czy podążamy tropem przez nią wskazanym, czy może wracamy do innego wątku. Rozmów z pewnością nie zabraknie i dziwiłbym się, gdyby było inaczej. Nie ma tutaj konieczności korzystania natychmiastowego skorzystania z właśnie odkrytej karty.

Z czasem będziemy wiedzieć coraz więcej i wszystkie te zebrane dowody i poszlaki pozwolą nam na wysnucie wniosków zmierzających do zakończenia śledztwa. Sami decydujemy, kiedy taki moment nastąpi. W momencie, gdy stwierdzimy, że klamka zapadła, że wydaje się nam, że wiemy już wszystko, możemy przystąpić do swoistego egzaminu (podobnie jak choćby w Detektywie). W tym celu skorzystamy ze specjalnej talii kart, dzięki której skonfrontujemy wynik naszego śledztwa z tym, co się zdarzyło w rzeczywistości.

Co ważne, podobnie jak we wspomnianym detektywie nasze posunięcia będą nas kosztowały i czas i niezadowolenie. Sprawa jest prosta. Im więcej kart odkryjemy, tym śledztwo potrwa dłużej, podnosząc przy okazji poziom niezadowolenia. To wszystko będzie miało wpływ na wynik końcowy. Oczywiście liczba zdobytych punktów nie świadczy o naszej przegranej/wygranej. To jedynie informacja na ile byliśmy skuteczni. Nic więcej.

WRAŻENIA

Jeśli lubicie wszelkie gry dedukcyjne, to Kieszonkowy detektyw powinien wpaść w Wasze łapki. Z pewnością spędzicie wiele emocjonujących chwil  nad rozwiązaniami tych trzech niebanalnych układanek. Układanek, bo musimy różne kawałki informacji pozbierać do kupy i na ich podstawie rozwiązać postawione przed nami zadanie.

To co mi się bardzo podoba, to praktycznie brak zasad. Te zostały spisane dosłownie w kilku zdaniach. Dzięki temu próg wejścia jest maksymalnie niski i do gry można przystąpić właściwie z marszu. Nawet nie mając żadnego doświadczenie z tego typu grami. Zresztą, czy takowe doświadczenie jest potrzebne? Śmiem wątpić. Wystarczy włączyć myślenie i kojarzyć ze sobą fakty, poszlaki, wykazać się odrobiną intuicji.

Co ważne sama rozgrywka nie trwa specjalnie długo. Rozwiązanie pojedynczego scenariusza nie powinno zająć nam więcej niż te pudełkową godzinkę. Te 60 minut będzie czasem dość intensywnego myślenia i wsiąkania w dość ciekawą fabułę. Tutaj chylę czoła przed autorami, którzy potrafili w tych kilkudziesięciu kartach zamknąć dość ciekawe historie.

Historie, które wcale nie są takie oczywiste i będą nas wodzić za nos. Czasem będziemy się czuli, że już jesteśmy w ogródki i już witamy się z gąską, a tu bach kolejne odkrycie spowoduje, że będziemy musieli zmienić zdanie.

Patrząc z perspektywy czasu, najlepiej bawiliśmy się przy pierwszym scenariuszu. Miał najciekawiej poprowadzoną fabułę z zaskakującym finałem. Nieco gorzej było ze sprawą drugą, w którym zakończenie nie do końca nas porwało. Trzecia sprawa z kolei chyba była najsłabsza, aczkolwiek i tak się dobrze bawiliśmy.

Mamy do czynienia z namiastką pracy prawdziwego śledczego. Umieć wyłapać te właściwe informacje odrzucając te, które nam się do niczego nie przydadzą. Oczywiście najlepsze będą twarde dowody, ale również te poszlaki, które trzeba będzie ze sobą jakoś powiązać, żeby pchnąć śledztwo do przodu.

W grze mamy wolną rękę w podejmowaniu decyzji, czy chcemy zrobić to i to, pójść tam i tam, przesłuchać tę i tę osobę. Trzeba dobrze kombinować, robić notatki, a przede wszystkim rozmawiać ze sobą, dzielić swoimi przemyśleniami, a także mieć odrobinę szczęścia.

Co do skalowalności. Jak to w grach kooperacyjnych często bywa, całą zabawę można przejść solo. Jednakże z doświadczenia wiem, że w większym składzie będzie po prostu lepiej. Co dwie głowy to nie jedna. Każdy może coś innego zobaczyć i podzielić się swoimi wrażeniami. Rozmowa to podstawa.

Mamy świadomość, że Kieszonkowy detektyw to gra jednorazowa. Po jej ukończeniu raczej do niej nie wrócimy. To nie jest wada, może raczej właściwość tego typu rozgrywki

Podsumowując: Kieszonkowy detektyw dostarczył nam kilku godzin godziwej rozrywki, w której mogliśmy się wczuć w rolę śledczego, przed którym postawiono konkretne zadania. Zadania, które nie są może specjalnie trudne, ale daleki byłbym od stwierdzenia, że są łatwe. Naprawdę warto spróbować, nawet jeśli do tej pory nie mieliście do czynienia z tego typu grami. A jeśli tak i Wam się podobały, to nie ma co czekać. Kieszonkowy detektyw czeka na Was…

PLUSY:

+ znakomita przygoda,
+ bardzo dobra fabuła,
+ klimat gry,
+ proste zasady,
+ bardzo dobra skalowalność,

MINUSY:

- jednorazowość całej rozgrywki





Liczba graczy: 1-6 osób
Wiek: od 12 lat
Czas gry: 45-60 minut (na sprawę)
Rodzaj gry: gra strategiczna,
 gra kooperacyjna, 
gra dedukcyjna
gra detektywistyczna
Zawartość pudełka:
* 3 talie spraw – łącznie 231 kart
Wydawnictwo: Lucky Duck Games
Cena: 60-100 zł (IV 2022 r.)
Autor: Yury Yamshchikov


Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.


Galeria zdjęć:






2 komentarze:

  1. hej, a co z kartami, na których nie mamy napisane jaką następną kartę odwrócić? Co wtedy powinniśmy zrobić?

    OdpowiedzUsuń