Wszystko zaczęło się kilka lat temu, gdy na rynku pojawił się gra pt. po prostu Kroniki zbrodni. W Polsce wydana została pierwotnie przez Fox Games, a niedawno ponownie (w nieco bardziej wypasionej wersji) przez Lucky Duck Games (czyli oryginalnego wydawcę, który w tamtych czasach nie działał oficjalnie w Polsce).
Gra się przyjęła i postanowiono ją kontynuować. Tym sposobem, dzięki platformie Kickstarter, ufundowano trylogię Kroniki zbrodni z dopiskiem Seria Millenium. Do tej pory w Polsce ukazały się dwie pierwsze, czyli 1400, 1900. Całkiem niedawno cała saga została zamknięta.
Przenosimy się o 500 lat do przodu i trafiamy do roku 2400. Można rzec, że te 1000 lat od roku 1400 minęło niczym z bicza trzasnął. W niniejszej recenzji postaram się opisać wrażenia z obcowania ze światem wykreowanym przez autorów w roku 1900. Zapraszam zatem do lektury.
CO ZAWIERA GRA
Pudełko (zdecydowanie za duże) jest charakterystyczne dla całej serii Millenium czyli w prostokątnym kształcie (oryginalne Kroniki zbrodni były w większym opakowaniu). Zawartość jest typowa dla w zasadzie wszystkich gier z „uniwersum kronik”. Znajdziemy zatem planszę na dowody rzeczowe, karty lokacji (zarówno tych fizycznych jak i wirtualnych), karty postaci, karty kategorii dowodów i obiektów specjalnych. Nowością są plansza na implanty i same implanty.
W środku czeka na nas plastikową i (co ważne) plastikową wypraskę wraz z wieczkiem, dzięki czemu nie ma obaw co do utrzymania porządku w pudełku. Proste rozwiązanie a jakże funkcjonalne. Jakościowo wszystko stoi na wysokim poziomie. Może poza planszą na dowody rzeczowe. W oryginale była ona zrobiona z gruba i sztywna. Teraz jest ona z zrobiona z giętkiego i dość cienkiego kartonu.
Załączona instrukcja napisana jest w sposób przejrzysty, prostym językiem, z przykładami. Dzięki czemu z łatwością ogarniemy obsługę samej gry.
CEL GRY
Przenosimy się do Paryża w odległej przyszłości, dokładnie do roku 2400. Przyszłość ta jest dość mroczna, wypełniona po brzegi elektroniką. Oczywiście jest to przyszłość, w której nie brakuje zbrodni, nie brakuje tragedii ludzkich, podejrzanych dzielnic.
Na scenę wkracza nasz bohater. Nazywa się Kalia Lavel i jest cyberagentką, której marzeniem jest zwalczanie przestępczości. Możemy się domyślić, że praca w elitarnej jednostce BelCor ją rozczarowała, zwłaszcza postawa jej przełożonych, którym zależało wyłącznie na własnych korzyściach. Odeszła ze służby i bez odznaki oraz cybernetycznych implantów próbuje wcielać w życie swoje ideały. Nie na darmo jednakże nosi nazwisko Lavel. Jej przodkowie (których losy można śledzić w 1400 i 1900) byli znakomitymi śledczymi, a ona zamierza im dorównać. Jednakże szukając sprawców zbrodni, może liczyć jedynie na siebie i swój intelekt, wykorzystując znajomości oraz korzystając z pomocy cybernetycznego Kruka.
Przyjdzie nam rozwikłać kilka zagadek. Każdy scenariusz to okazja do przeprowadzenia nowego śledztwa. Będziemy poznawać kolejne szczegóły, zdobywać dowody, rozmawiać z różnymi ludźmi, przenosić się do wirtualnej rzeczywistości. Od naszej spostrzegawczości, zdolności łączenia faktów zależeć będzie powodzenie śledztwa.
PRZYGOTOWANIE GRY
Centralnym elementem naszej gry jest plansza na dowody rzeczowe. Umieszczamy ją więc na środku naszego stołu tak, aby była widoczna dla wszystkich nas.
Obok tej planszy będziemy wykładać kolejno pojawiające się karty lokacji. Pod nimi rysunkiem do dołu umieszczamy karty postaci i karty obiektów specjalnych, planszę na implanty oraz same implanty.
Z drugiej strony planszy umieszczamy karty kategorii dowodów. Ich kolejność w talii nie ma znaczenia. W trakcie rozgrywki uczestniczy mogą je przeglądać, aby odnaleźć kategorie niezbędną w danym momencie.
Poniżej planszy startowej umieszczamy kartę lokacji startowej – lokal wypełniony komputerami, monitorami, generalnie sprzętem elektronicznym. Obok umieszczamy kartę Kruka, naszego cybernetycznego wiernego towarzysza, który będzie bardzo pomocny w trakcie naszych przygód, dzieląc się wiedzą na temat poznanych ludzi czy też znalezionych przedmiotów.
Czas wyruszyć na niebezpieczną przygodę! Pamiętać musimy jeszcze o pobraniu na nasz telefon odpowiedniej aplikacji ze sklepu Google Play lub Appstore. Bez niej ani rusz.
PRZEBIEG GRY
Przed rozpoczęciem zabawy należy uruchomić aplikację i wybrać scenariusz, który będziemy rozgrywać. Pierwszą rozgrywkę warto rozegrać z wykorzystaniem Przewodnika detektywa, będącego scenariuszem szkoleniowym, w którym dowiemy się jak obsługiwać grę. Przełoży suchą teorię z instrukcji na praktykę. Po przejściu tego tutoriala możemy zacząć właściwą rozgrywkę.
Całą zabawa polega na swoistej interakcji pomiędzy graczami, którzy muszą wykazać się współpracą w celu efektywnego korzystania z aplikacji i skanowaniu właściwych kart we właściwym momencie. Do dyspozycji mamy kilka rodzajów kart. Na nich poza ilustracjami i kodami QR nie ma żadnych treści. Te pojawiają się tylko w aplikacji. Zatem czeka na nas kilka możliwych akcji:
(i) zeskanowanie karty lokacji (aplikacja skanuje odpowiedni kod QR) przenosi naszego redaktora w dane miejsce, co na przykład daje możliwość rozmowy ze znajdującymi się tam postaciami, ale
(iii) zeskanowanie karty dowodów pozwala nam zabezpieczyć zauważony ślad. Pojawiają się dodatkowe szczegóły, a jeśli okaże się, że dowód jest istotny w prowadzonym dochodzeniu, możemy go umieścić na planszy
(iv) zeskanowanie karty eksperta pozwala na przeprowadzenie z nim rozmowy telefonicznej. Zeskanowanie dowolnego kodu w trakcie rozmowy sprawi, że nasz ekspert udzieli nam informacji na wybrany temat.
(v) zeskanowanie karty zagadki – dzięki czemu posuniemy nasze śledztwo naprzód, otrzymamy nowe dowody
Karty lokacji, postaci i obiektów specjalnych powinny leżeć na stole rysunkiem do dołu, aż do momentu pojawienia się odpowiednich elementów w trakcie rozgrywki. Wszystkie karty należy umieszczać w wyznaczonych dla nich miejscach na planszy lub kartach lokacji.
Z kart dowodów rzeczowych należy korzystać w momencie poszukiwania śladów na miejscu zbrodni. Na planszę główną trafić mogą tylko te karty, które rzeczywiście odpowiadają śladom odnalezionym w trakcie dochodzenia. Możemy ich szukać w niektórych lokacjach. Aby przejść do trybu poszukiwania korzystamy z przycisku w aplikacji "szukaj śladów". Dowodów możemy szukać na dwa sposoby:
(i) w trybie panoramicznym - nie potrzebujemy wtedy dodatkowych urządzeń. Po prostu obracamy się w miejscu o 360 stopni. Możemy także przeciągać ekran w lewo, w prawo, w górę i w dół,
(ii) w trybie 3D - jeśli dysponujemy specjalnymi okularami (aktualnie to chyba towar deficytowy), które nakładamy na nasz telefon, dzięki czemu będziemy mogli przyglądać się danej lokacji w sposób zbliżony do naturalnego.
Na przyjrzenie się miejscu zdarzenia i przekazanie swoich spostrzeżeń innym detektywom dany gracz ma 40 sekund. Pozostali gracze muszą wybrać odpowiednie karty kategorii dowodów rzeczowych, które odpowiadają przedstawionemu opisowi. Gdy upłynie czas a zespół nie jest pewien czy wszystko wie inna osoba może ponownie przeszukać miejsce - oznacza to jednak dodatkowy upływ czasu w grze.
W dowolnym momencie śledztwa możemy pojawić się w redakcji, żeby poprosić w rozwiązaniu zagadki.
Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że w trakcie śledztwa czas jest niezwykle istotny. Nie inaczej jest w świecie Kronik zbrodni. Aplikacja wyświetla nam aktualną godzinę. Każde skanowanie, przesłuchanie świadka i przeszukanie miejsca przestępstwa kosztuje nam 5 minut w grze. Przejazd między lokacjami zajmuje 20 minut. Dlatego trzeba wszystko robić z głową. Bowiem upływ czasu w grze ma wpływ na końcowy wynik. Im szybciej zakończymy to nasze dziennikarskie śledztwo, tym lepszy wynik uda się mu uzyskać.
Jak widać w grze będziemy odwiedzać różne miejsca, przeszukiwać je, poszukiwać konkretnych osób, rozmawiać z nimi, zbierać dowody. Wszystko po to, żeby gromadzić wiedzę, która pozwoli nam na poskładanie tych wszystkich elementów układanki.
ZAKOŃCZENIE GRY
Celem naszej zabawy jest rozwiązanie zagadki. Zatem jeśli uznamy, że mamy rozwiązanie możemy przystąpić do jego zakończenia. W tym celu wciskamy w aplikacji przycisk "zakończ śledztwo". Zostanie nam zadanych kilka pytań - odpowiedzi udzielimy skanując odpowiednie karty zgodnie z naszymi ustaleniami. Po sprawdzeniu wyniku można nacisnąć przycisk „rozwiązanie” i zapoznać się z wyjaśnieniem sprawy.
WRAŻENIA
Oryginalne Kroniki zbrodni bardzo polubiliśmy. 1900 polubiliśmy jeszcze bardziej i w zasadzie bez żadnych obaw przystąpiliśmy do zabawy z 2400. Muszę przyznać, że to było bardzo trafne podejście. Niby wszystko już było, niby ta mechanika jest znana, ale z pewną niecierpliwością podeszliśmy do historii, która toczyła się w odległym roku 2400.
A ta jest naprawdę ciekawa i jakby nie patrzeć wciągająca w wir wydarzeń, który kojarzyć mi się może z opowiadaniami P. K. Dicka. Jestem przekonany, że autorzy gry musieli znać część z jego dzieł, bo w wielu miejscach czułem się naprawdę jak bohater Ubika czy Łowcy Androidów. Oczywiście sama historia oscyluje wokół nieco innych tematów. Sami wcielamy się w detektywa, który musi wkroczyć w ten niebezpieczny świat, w którym to realny miesza się z wirtualnym. Dodatkowo, otrzymujemy możliwość „upgrade’u” naszej postaci dzięki implantom, które pozwalają widzieć więcej.
Świat, w którym przyszło nam żyć nie jest za piękny. Pełno w nim przemocy, nielegalnych interesów, kłamstw. Ludzie dążą po (dosłownie) trupach do celu. Nasza bohaterka nie raz i nie dwa będzie miała ostro pod górkę. A jeśli ona to i my.
Dlatego też przyjdzie nam zdrowo pogłówkować, żeby dotrzeć do właściwych osób, zdobyć odpowiednie dowody, pozyskać wartościowe informacje. Wszystko po to, żeby rozwiązać zagadkę kryminalną. A te są w sumie (nie licząc tutoriala) cztery – tylko cztery (smuteczek). Każda jednak ma w sobie to coś, co sprawia, że pojawiają się wypieki na twarzy. Emocji z pewnością nie brakuje. Podobnie jak i w poprzednich częściach, mamy do czynienia z różnym poziome trudności. Od niskiego, poprzez średni aż do finalnej zagadki, która ma poziom wysoki. To czuć w samej rozgrywce, które potrafi być wymagająca.
Dlatego też, pomimo, że w grę możemy grać sami, to jednak warto pomyśleć o towarzystwie. Co dwie głowy to nie jedna. Ktoś może dostrzec coś, czego my sami nie dostrzegamy. I na odwrót. Warto ze sobą rozmawiać, dzielić się spostrzeżeniami, jakoś sobie to wszystko poukładać w głowie. Bo przyjdzie nam się spotykać z różnymi informacjami, jedne będą przydatne, inne niekonieczne. Ważne, że jakoś wyłapać te pierwsze i to nimi kierować się w śledztwie. Starać się nie marnować naszego cennego czasu na rzeczy nieistotne.
Tutaj jednak muszę wspomnieć o łyżce dziegciu w tej beczce miodu. Chodzi mi o skalowalność. Z jednej strony lepiej grać w większym składzie, z drugiej pamiętajmy, że korzystamy z jednego smartfona, co sprawia, że w większym składzie jednak obsługa gry stawała się trochę uciążliwa.
Swoistym novum w stosunku zarówno do oryginalnych Kronik Zbrodni oraz 2400 (1400 z tego co wiem – również) jest wprowadzenie lokacji wirtualnych oraz implantów.
Przenosząc się do cyberprzestrzeni niejako opuszczamy ciało, a nasz umysł wędruje po zakamarkach sieci. Z tym wiąże się jednak niebezpieczeństwo, gdyż nasze ciało pozostaje wtedy fizycznie bezbronne, więc dobrze przenosić się do tej wirtualnej rzeczywistości w bezpiecznej lokalizacji. Ponadto w tej cyberprzestrzeni spotykamy ludzi ukrytych za awatarami. Nie mamy zatem zielonego pojęcia z kim naprawdę rozmawiamy. Mamy zatem do czynienia ze swoistą zagadką, którą czasem przyjdzie nam rozwiązać.
Implanty z kolei są bardzo pomocnymi usprawnieniami, które może na pierwszy rzut oka nic nie wnoszą, ale z czasem naprawdę je docenimy, bo bywają naprawdę pomocne, co ciekawe każdy z nich działa nieco inaczej.
Tak czy inaczej zarówno wejście do wirtualnej rzeczywistości jak i korzystanie z implantów wymaga bioenergii. Jej poziomu pilnuje aplikacja. Energię możemy uzupełnić odwiedzając lokację początkową.
Nie sposób oczywiście nie wspomnieć o istotnej kwestii. Kroniki zbrodni, niezależnie od wersji, nie są grą dla każdego. I nie chodzi mi już o ten dedukcyjny jej charakter. Podczas rozgrywki praktycznie przez cały czas musimy korzystać z telefonu. Takie rozwiązanie jest dla niektórych osób nie do przyjęcia, bo od gry planszowej oczekują braku konieczności sięgania po jakikolwiek sprzęt elektroniczny. Tutaj tak się nie da. Aplikacja to podstawa i bez niej po prostu nie ma gry. Chcemy gdzieś pójść – skan kodu QR danej lokacji, chcemy się o coś zapytać - skan, zbadać - skan.
Jak wygląda czas gry? Pojedynczy scenariusz 2400 wciągnie nas jakieś 60-90 minut, czyli kilka wieczorów i niestety po zabawie. Mam nadzieję, że pojawią się jeszcze jakieś scenariusze osadzone w tym uniwersum. Bo 2400 jak dla nas są najlepszą częścią, w jaką dane nam było zagrać (musimy spróbować kiedyś 1400). Bardzo fajna historia osadzona w klimatach, jakie są bliskie memu sercu.
Podsumowując: Jeśli zatem nie straszne Wam takie hybrydowe podejście do gier planszowych, czyli połączenie tradycyjnej planszy i kart z aplikacją zainstalowaną na telefonie, a przy okazji lubicie (albo chcecie spróbować) wcielać się w rolę detektywa to koniecznie spróbujcie Kronik zbrodni. Niezależnie od wersji. Każda zapewni mnóstwo dobrej zabawy.
PLUSY:
+ innowacyjne podejście do gry wykorzystujące telefon,
+ znakomite wykonanie,
+ świetna oprawa graficzna,
+ proste zasady,
MINUSY:
- jednorazowość rozgrywki (to może nie wada, ale właściwość tej gry),
- gra w większym gronie może być troszkę uciążliwa.
Liczba graczy: 1-4 osób
Wiek: od 14 lat
Czas gry: 60-90 minut
Rodzaj gry: gra detektywistyczna,
gra dedukcyjna
Zawartość pudełka:
* 40 kart postaci,
* 38 kart kategorii dowodów rzeczowych,
* 15 kart obiektów specjalnych,
* 7 dwustronnych kart lokacji,
* 1 karta lokacji startowej,
* 4 karty implantów,
* 1 plansza na implanty,
* 1 karta kruka,
* 1 plansza na dowody rzeczowe,
* instrukcja
Wydawnictwo: Lucky Duck Games
Cena: 67-100 zł (IV 2022 r.)
Autor: David Cicurel,
Wojciech Grajkowski
Ilustracje: Matijos Gebreselassie,
Karolina Jędrzejak,
Mateusz Komada,
Galeria zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz