wtorek, 28 czerwca 2016

LEO WYBIERA SIĘ DO FRYZJERA: z pamiętnika golarza Filipa... tfu.. Kędziorka! - recenzja gry.

Poznajcie Leosia. To sympatyczny Lewek, który ma niestety problem ze swoją grzywą. Krótko mówiąc jest za długa i nadzwyczajnie mu przeszkadza. Postanowił zatem ukrócić swoje męki i powziął zamiar pójścia do fryzjera Kędziorka. Problem jest taki, że droga do niego jest daleka i usłana przeszkodami, a Kędziorek nie pracuje przez cały dzień. Zatem wyprawa nie będzie prosta. Ale od czego ma pomocników, którzy postarają się doprowadzić na czas naszego Leosia do fryzjera.

Leo wybiera się do fryzjera to gra kooperacyjna skierowana raczej do młodszego gracza. Ten typ gier jest uwielbiany przez dzieciaki, bo zespołowe zwycięstwo bardzo smakuje a gorycz wspólnej porażki nie jest taka bolesna. Bardzo lubimy takie tytuły jak Merlin Zin Zin, Kto to był?, Kolorowe biedronki, Straszny Dwór, czy też Myszki w opałach. A propos tego ostatniego tytułu, to został on wraz z naszym Leosiem nominowany do tegorocznej Kinderspiel des Jahres. Czy była to dobra nominacja? Leosiowi się niestety nie udało zdobyć tej nagrody. Ale czy to oznacza, że to nie jest dobra gra? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do recenzji.




CO ZAWIERA GRA

Całość mieści się, w średniej wielkości pudełku. W środku, obok instrukcji odnajdziemy:

  • 30 kafli ścieżki, na których znajdziemy drogowskaz lub też jednego z pięciu mieszkańców dżungli na awersie (zebrę, nosorożca, krokodyla, papugę oraz lwicę). Każde z tych zwierząt występuje w 5 różnych kolorach tła: niebieskim, żółtym, różowym, czerwonym i fioletowym. W narożniku każdego z kafla znajduje się symbol budzika oraz cyferka w zakresie 0-5. Rewers z kolei obrazuje nam fragment dżungli (las, polanę, palmę, skałę oraz jezioro)
  • 20 kart ruchu. Podobnie jak w przypadku kafli ścieżki, karty ruchu również występują w pięciu różnych kolorach. Każda karta posiada w swoim narożniku cyferkę z zakresu 1-4.
  • kafelek startowy (łóżko Leosia)
  • kafelek celu (fotel fryzjerski Kędziorka)
  • 5 puzzli przedstawiających Leo i jego grzywę
  • budzik ze wskazówką
  • drewnianą figurkę Leo

Bohaterka naszej recenzji to polska wersja gry pt. Leo muss zum Friseur wydanej przez Abacus Spiele. W zasadzie niczym nie różni się (podobnie jak i choćby Kakao) od oryginału, poza polskim tytułem i instrukcją (gra jest całkowicie niezależna językowo). O jakość gier wydawanych przez G3 tradycyjnie nie trzeba się martwić – z pewnością komponenty długo wytrzymają.

CEL GRY




Cel jest prosty. Wspólnymi siłami wszyscy gracze usiłują doprowadzić Leo do fryzjera Kędziorka, zanim ten zamknie swój zakład. Mają na to zadanie w sumie 5 dni. Zadanie nie jest jednak takie proste i wymaga ścisłej kooperacji.







PRZYGOTOWANIE GRY

Przede wszystkim należy utworzyć „planszę” do gry, czyli ścieżkę, którą musi przemierzyć Leoś ze swego domku do fryzjera. W tym celu na środek stołu ląduje startowy kafelek (czyli łóżeczko Leo) oraz drewniana figurka naszego lewka. Tasujemy wszystkie kafelki ścieżki a następnie układamy z nich ścieżkę. Kafelki układamy stroną przedstawiającą dżunglę. Na końcu ścieżki umieszczamy kafelek końcowy przedstawiający fotel fryzjerski Kędziorka. Przypomina to trochę układanie toru w naszym ukochanym Żółwiu i zającu.
Obok wędruje złożony uprzednio zegar (który ustawiamy na godzinę 8) oraz element puzzli z głową Leo (pozostałe puzzle z jego grzywą odkładamy na bok).
Ostatnią czynnością będzie potasowanie i rozdanie każdemu uczestnikowi kart ruchu.



I to tyle. Gra się może rozpocząć.

PRZEBIEG GRY

W swojej turze gracz wybiera jedną kartę ze swojej ręki i przemieszcza figurkę Leo o tyle pól ile wskazuje cyferka na tej karcie. Następnie odwracamy kafel ścieżki, na której stanął Leoś. Teraz mamy dwie możliwości:

1. Jeśli kolor kafla pokrywa się z kolorem karty ruchu, którą użyliśmy do przemieszczenia lewka lub też odkryjemy drogowskaz, to nasz milusiński ma szczęście i nie zmitrężył cennego czasu.

2. Jeśli natomiast kolor odkrytego kafla nie pokrywa się z kolorem karty ruchu, no cóż , nasz lewek stracił czas na pogawędkę z innym zwierzakiem, co oznacza, że musimy przesunąć wskazówkę budzika o tyle godzin, ile figuruje na odkrytym kaflu drogi.


Kolejka przechodzi na kolejnego gracza, który wykonuje dokładnie te same czynności. W momencie, gdy wskazówka zegara wykona pełny obrót (wróci na godz. 8 lub ją przekroczy), dzień chyli się ku końcowi, Kędziorek zamyka zakład, Leoś niepocieszony wraca do domu, a głowa lwa otrzymuje jeden puzzelek z grzywą.
W tym momencie warto poświęcić chwilkę czasu na przyjrzenie się planszy. Powinniśmy zapamiętać umiejscowienie odkrytych kafli (czyli ich kolorów) ścieżki prowadzącej do fryzjera.

Wszystkie karty ruchu ponownie tasujemy i rozdajemy graczom, a kafelki ścieżki odwracamy na stronę z dżunglą. Cała zabawa zaczyna się na nowo. Tym razem powinno być nam już łatwiej, bo (przynajmniej w teorii) powinniśmy znać ułożenie odkrytych wcześniej kafelków. Podstawą gry jest zatem dobre zapamiętanie trasy, co wbrew pozorom takie łatwe nie jest i wymaga współpracy.

ZAKOŃCZENIE GRY

Gra kończy się zwycięstwem graczy w momencie, gdy Leo w końcu zasiądzie na fotelu fryzjerski, zanim wskazówka wykona pełny obrót.
Jednak gdy skończy się piąty dzień wędrówki, a nasz lewek ciągle będzie w trasie przegrywamy. 
Instrukcja przewiduje też rozwiązania, które albo ułatwiają (jeśli nam za trudno) albo utrudniają rozgrywkę (jeśli rozgrywka jest zbyt łatwa).




WRAŻENIA



Leo wybiera się do fryzjera to jedna z najlepszych gier kooperacyjnych dla dzieciaków, w jakie mieliśmy okazję zagrać. Proste zasady, a jednak wymaga myślenia, a przede wszystkim wymagana jest pełna kooperacja. Gry tego typu podatne są na tzw. syndrom lidera – osoby, która zdominuje resztę i wszyscy będą musieli podporządkować się decyzjom takiej osoby. Oczywiście w przypadku Leosia taka sytuacja również może wystąpić, ale liderowi tak łatwo nie będzie. No chyba, że będzie miał fotograficzną pamięć. My całe szczęście w naszym gronie graczy takiej osoby nie mieliśmy i musieliśmy ze sobą ściśle współpracować. Konieczne było wypracowanie ścieżki tej współpracy, żeby dobrze zapamiętać całą trasę a następnie dopasować kartę ruchu do kafelka.

A wcale nie jest to takie proste. Gra wymaga po prostu dobrej pamięci. Mamy przecież do czynienia z wariacją na temat gry memory. A że ludzka pamięć bywa zawodna, stąd stadny pomysł rozwiązania problemu naszego lwa. Pomimo tego, że co dwie głowy, to nie jedna, to i tak pomyłki wpisane są w tę grę i nie raz nie dwa zwyczajnie, ktoś coś źle zapamiętał, co skończyło się przesunięciem wskazówki na zegarze…

Skalowalność. Spokojnie da się zagrać w każdym składzie. Graliśmy w parze, w trójkę i w czwórkę i w każdej konfiguracji grało się świetnie. Liczebność graczy w żaden sposób nie wpływa na przyjemność z rozgrywki. Jednakże jest jeden warunek - wszyscy muszą się słuchać i jak na grę kooperacyjną przystało współpracować ze sobą. Inaczej porażka murowana. A im więcej osób przy stole tym bywa trudniej ze współpracą i czasem następuje syndrom rozmycia odpowiedzialności. 

Losowość. Oczywiście jest. Dzięki niej gra ma tak dużą regrywalność. Występuje ona dwojako. Po pierwsze generuje nam za każdym razem inny układ kafelków ścieżki, a pod drugie w każdej kolejce dysponujemy innym zestawem kart. Losowość ta nie zawsze jest do okiełznania, bo bywały sytuację, że znaliśmy dokładnie rozkład kolorów kart na ścieżce, ale zwyczajnie nie posiadaliśmy właściwej karty i chcąc nie chcąc musieliśmy wybrać gorsze zło, czyli wyłożyć taką kartę, która spowoduje, że Leo straci najmniej czasu.



Bardzo ciekawi nas powód takiej a nie innej decyzji kapituły Spiel des Jahres. Niestety w Stone Age Junior nie dane nam było zagrać, ale dwie pozostałe kandydatury są nam znane. Gdybyśmy to my mieli wybierać pomiędzy Myszkami w opałach a Leosiem, wybór padłby na przygody fryzjerskie małego lwa. Myszki w opałach są świetne bez dwóch zdań. Są jednak strasznie podatne na syndrom lidera. W zasadzie jeden gracz jest w stanie wygrać całą grę. Do zwycięstwa w Leo wybiera się do fryzjera potrzebny jest zespół ludzi i to mocno ze sobą współpracujący. Inaczej będzie ciężko o zwycięstwo.




Gry kooperacyjne mają w sobie pewien aspekt, który dzieciaki uwielbiają. Porażka przeżywana jest wspólnie i jest ona łatwa do zniesienia.  Wspólne zwycięstwo też smakuje inaczej. W tym kontekście Leo wybiera się do fryzjera jest bez dwóch zdań grą rewelacyjną. To jedna z najlepszych gier tego typu, jakie możemy zaoferować młodszemu graczowi. Nie tylko młodszemu, bo ci starsi (w tym dorośli), też przyjemnie spędzą czas. Grę zdecydowanie polecamy i z nieukrywanym żalem przyjmujemy decyzję kapituły, która nie przyznała tegorocznej Kinderspiel des Jahres temu sympatycznemu lewkowi.

PLUSY:

+ piękne wykonanie wszystkich elementów gry,
+ wysoka jakość komponentów,
+ proste zasady,
+ dobrze napisana instrukcja,
+ prawdziwa kooperacja,
+ regrywalność

MINUSY:

- trochę losowości (tak trochę na siłę)



Liczba graczy:  2-5 osób
Wiek: od 5 lat 
Czas gry: ok. 15-20 minut
Rodzaj gry:  gra dla dzieci. gra kooperacyjna, gra rodzinna
Zawartość pudełka:
* 30 kafli ścieżki,
* 20 kart ruchu,
* kafelek startowy,
* kafelek celu,
* 5 puzzli przedstawiających Leo i jego grzywę,
* budzik ze wskazówką,
* drewniana figurkę Leo
*  instrukcja do gry
JWydawnictwo: G3
Cena: ok. 70 zł


Serdecznie dziękujemy wydawnictwu G3 za udostępnienie gry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz