Patrząc na to, co się dzieje w świecie
planszówek, można dostrzec pewne trendy, którymi podążają twórcy gier. Na pewno
swoje pięć minut mają wszelkie gry roll & write (albo flip & write),
czy generalnie związane z rysowaniem czegoś na specjalnych kartkach papieru. Na
pewno też swoje pięć minut mają gry związane z escape roomami, czyli takie, w
których mamy do rozwiązania szereg łamigłówek, co w jakimś stopniu emuluje
wizytę w takim prawdziwym ecape roomie.
Nie da się ukryć, że sporą popularność
mają gry, w których wcielamy się w detektywów śledczych i staramy się rozwiązać
zagadki kryminalne. Pisaliśmy już na naszym blogu o Detektywie i Kronikach zbrodni. Czas na Sherlocka wydanego przez Naszą Księgarnię. Czy spodobała się nam
tak jak te dwie pierwsze? Zapraszam do lektury recenzji.
CO ZAWIERA GRA
Dotychczas w serii ukazały się
trzy gry: Klątwa Inków, Śmierć 4 lipca i Ostatnie wezwanie. Żeby być dokładnym,
to mamy też wersję demo pt. Jak kamień w wodzie – nie jest ona jednak dostępna
w normalnej sprzedaży. My mieliśmy przyjemność zagrać w dwie pierwsze (jak
również w demo) i o nich piszemy.
Poszczególne gry nie są ze sobą w
żaden sposób powiązane fabularnie. To co ich łączy to dokładnie taka sama
mechanika. Każda gra z serii zamknięta została w niewielkim pudełeczku. W nim
znajdziemy tylko i aż talię kart. Tak, te kilkadziesiąt kart ma zapewnić nam
dobrą zabawę w detektywów.
Do tego załączona została niewielka
instrukcja, w której przedstawione zostały w telegraficznym skrócie zasady gry.
Instrukcja zawiera też fragment zaklejony (żeby nie robić spoilerów przed
zakończeniem rozgrywki), który ujawniamy na sam koniec gry, gdy zechcemy
rozwiązać sprawę.
CEL GRY
Sherlock jest grą kooperacyjną, w której naszym zadaniem jest udział w
śledztwie dotyczącym jakiejś zbrodni. Badając dowody będziemy wnikać w całą
sprawę i nabierać swojego zdania. Na kończu czeka nas test, za którego
rozwiązanie otrzymamy oceny. Oczywiście Sherlock jest grą po przejściu której,
raczej już do niej nie wrócimy, bo będziemy znać zakończenie całej zabawy.
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie całej zabawy
rozpoczynamy od wstępu fabularnego. Możemy to zrobić na dwa sposoby – albo
odczytać samemu na głos fragment w instrukcji albo skorzystać ze specjalnego
kodu QR i odsłuchać głosu lektora (polecamy). Może to wydawać się nieistotne,
ale nic bardziej mylnego. Warto uważnie tego odsłuchać, bo wprowadzi nas w samą
rozgrywkę i nakreśli problem, z jakim będziemy się musieli zmierzyć.
Musimy przede wszystkim przygotować
talię kart dla danej sprawy. Odkrywamy pierwszą kartę z talii oznaczoną nr 01 i
umieszczamy ją na środku stołu. Resztę kart dokładnie tasujemy i każdemu z nas
rozdajemy po 3 (lub 2 karty w większym składzie) karty. Z pozostałych kart
tworzymy zakryty stos dobierania. Możemy przystąpić do śledztwa.
PRZEBIEG GRY
Mechanika gry jest banalna. W
swojej kolejce mamy dwie opcje:
(I) możemy ujawnić jedną z kart z
ręki - w takim przypadku czyta na głos tekst, który znajduje się na karcie, a
następnie umieszcza ją na środku stołu – tak, żeby była widoczna dla
wszystkich,
(II) możemy odrzucić bez
pokazywania nikomu do pudełka. Musimy zatem zapamiętać jej treść, w żaden
sposób nie zdradzając jej innym graczom. Wolno nam tylko przeczytać innym
specjalnie wyróżniony tekst.
Wróćmy na chwilkę do samych kart. Są to
fragmenty z jakiejś kartoteki policyjnej jakiegoś śledztwa. Znajdą się tam
zeznania świadków, zdjęcia listy, SMS-y etc. Co ważne, część z nich jest
zwykłym szumem informacyjnym, który będzie oddalał nas od właściwego
rozwiązania. Sęk w tym, że my sami musimy oddzielić to ziarno od plew.
Po wykonaniu jednej z dwóch ww.
akcji dobieramy kartę na rękę i swój ruch wykonuje następny gracz. Oczywiście
podczas gry wolno nam rozmawiać na temat wszystkich ujawnionych kart, ale w
żadnym przypadku nie możemy się dzielić wiedzą na temat kart odrzuconych. To
możemy uczynić na końcu gry.
ZAKOŃCZENIE GRY
Gdy wykorzystamy wszystkie karty w
grze, przechodzimy do kolejnego etapu, czyli sprawdzenia efektywności naszej
wspólnej pracy. Teraz wszyscy możemy zebrać do kupy całą naszą wiedzę
pochodzącą z kart ujawnionych i odrzuconych i stworzyć z tego spójną historię.
Następnie rozklejamy arkusz, na którym znajdziemy 10 pytań. Na zamieszczone
zostały prawidłowe wyniki oraz przebieg całej historii. Za poprawną odpowiedź
otrzymujemy 2 punkty.
Niestety gra jest w jednym
elemencie wredna. Pisałem wcześniej, że nie wiemy, które podpowiedzi są
związane ze śledztwem, a które są tym całym szumem informacyjnym. Za każdą taką
nieistotną kartę, którą ujawniliśmy otrzymujemy po jednym punkcie ujemnym.
Ostateczny wynik (punkty za odpowiedzi minus punkty za szum informacyjny)
porównujemy ze specjalną tabelką i na jej podstawie określamy czy byliśmy
dobrzy czy niekoniecznie.
WRAŻENIA
Nasza przygoda z Sherlockiem rozpoczęła
się od wersji demo tej gry (niedostępnej w sprzedaży), ale po jej
rozegraniu mieliśmy ochotę na więcej i z ogromną radością zakończyliśmy obie
przygody. Nie udało nam się osiągnąć poziomu Sherlocka Holmesa, ale i tak
byliśmy zadowoleni z siebie.
Pierwsze wrażenie wynikające z
obcowaniem z Sherlockiem było dziwne. Naprawdę dziwne. Wyglądało to tak, że
otrzymujemy akty sprawy ale w totalnym misz maszu. W dodatku część informacji
pochodziła chyba z jakiejś innej teczki. Allgemeine Bestürzung, jak mawiają
Niemcy – totalna konsternacja. Z czasem zaczynamy dostrzegać, że w tym
szaleństwie jest jednak metoda. Otrzymujemy coraz więcej informacji i zaczyna
się nam klarować w głowie jakiś obraz. Zdecydowanie największą trudnością jest
świadomość tego, że wśród wszystkich kart są takie, które utrudniają śledztwo,
odwodzą od właściwego wątku, są po prostu tym szumem informacyjnym. Niestety
nie mamy zielonego pojęcia, które karty są tymi właściwymi, a które nie. Gra
wskazuje, że chcąc nie chcąc sześć kart musimy odrzucić, a czy będą to właściwe
czy nie, no cóż, w tym przypadku liczymy na naszą intuicję i łut szczęścia.
Ten łut szczęścia przyda się też
podczas dobierania kart. Są takie, które określiłbym kamieniami milowymi.
Podczas gry w Śmierć 4 lipca poszło nam kiepsko. Rozwiązaliśmy test poprawnie,
ale nakosiliśmy wiele niepotrzebnych kart. Wszyscy wspólnie stwierdziliśmy, że
gdyby pewne karty pojawiły się wcześniej, to z pewnością uniknęlibyśmy tych
kilku niepotrzebnych punktów ujemnych. Bywa.
Z pewnością przyda się też dobra
pamięć. Musimy mieć w głowie te wszystkie karty, które odrzuciliśmy i
skorzystać z tej wiedzy na końcu gry. Znowu pamiętając, że wśród odrzuconych
kart pewnie były te właściwe i niewłaściwe. Z pewnością to unikanie tych
niewłaściwych podnosi mocno poprzeczkę, bo tak do końca nie wiemy na czym
stoimy i całą historię budujemy na takich troszkę kruchych fundamentach.
Sama rozgrywka przypomina nieco „dużego”
Detektywa. Oczywiście porównanie jest nieco na wyrost. Tam jednak sama
rozgrywka była nieco bardziej uporządkowana, aczkolwiek było nieco trudniej.
Tutaj panuje dużo chaosu a karty potrafiły nas dokładnie jak i w Detektywie próbować
wyprowadzić na manowce wprowadzając nieistotne wątki.
Podobnie zresztą na końcu gry czeka
nas sprawdzian wiadomości, który nie jest tak oderwany od rzeczywistości jak w
Detektywie. Pójdzie nam łatwo pod jednym warunkiem, że nie daliśmy się zwieźć i
prawidłowo odtworzyliśmy sprawę. W innym przypadku może być ciężko. No i do
tego te nieszczęsne punkty karne za niewłaściwie zatrzymane karty. Takie trochę
karanie nas przez grę za to błądzenie we mgle. Trochę to wkurzające i myślę, że
do końca niesprawiedliwe. Śledztwo pójdzie nam wzorowo, ale przez punkty ujemne
możemy dużo stracić. Całkowicie niechcąco. Taka łyżka dziegciu.
Tak czy inaczej obcowanie z Sherlockiem
to bardzo przyjemne doświadczenie i dobrze się przy niej bawiliśmy. Nie powiem,
że nie było emocji. Bynajmniej. Było ich sporo. Głośne dyskusje, przekonywanie
się nawzajem do swoich racji. No i sam test końcowy i ta niepewność. Dla nas
bomba.
Mam świadomość, że Sherlock to gra
jednorazowa, więc mówienie w jej przypadku z jakąkolwiek regrywalnością pozbawione
jest sensu. Zapewnia nam dość intensywną rozrywkę na jakąś godzinę (nam
przynajmniej tak wyszło). Zdecydowanie warto spróbować, zwłaszcza, że gra droga
nie jest.
Póki co na rynku pojawiły się trzy
części i mam nadzieję, że pojawią się następne. Jeśli się zastanawiacie się nad
ich kupnem, to radzę się pospieszyć. Wydawnictwo poinformowało, że to, co mamy
na rynku to jednorazowy nakład. Dodruków nie będzie.
Jeśli zatem kręcą was gry detektywistyczne
pokroju Detektywa, to nie ma co się wahać i warto zaopatrzyć się w swoje
egzemplarze Sherlocka. Póki jeszcze są.
PLUSY:
+ znakomita
przygoda,
+ bardzo
dobra fabuła,
+ klimat gry,
+ innowacyjne
podejście do gry
+ banalne
zasady,
MINUSY:
- niesprawiedliwy
ocena końcowa.
Liczba
graczy: 1-8 osób
Wiek: od
12 lat
Czas
gry: ok. 60 minut
Rodzaj
gry: gra strategiczna,
gra kooperacyjna
gra typu escape room
gra kooperacyjna
gra typu escape room
Zawartość
pudełka:
* talia spraw,
* instrukcja.
Wydawnictwo:
Nasza Księgarnia
Cena: ok. 25 (V 2020 r.)
Cena: ok. 25 (V 2020 r.)
Autor: Josep Izquirierdo, Marti Lucas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz