wtorek, 3 grudnia 2019

SOLENIA: A po nocy przychodzi dzień - recenzja gry wydawnictwa Rebel


Czy potrafisz sobie wyobrazić planetę, na której dzień i noc przestają się zmieniać? Świat, w którym na jednej półkuli jest zawsze ciemno, a na drugiej zawsze jest słońce? Miejsce, w którym ludzie, aby przetrwać muszą stale wymieniać podstawowe dobra, których niestety nie są już w stanie wyprodukować w wystarczających ilościach ze względu na te dziwne anomalie Jeśli tak, to witajcie na Solenii.

Gra wpadła nam już w oko po ubiegłorocznych targach w Essen, gdzie gra miała premierę. Wpadła na tyle, że już byliśmy blisko jej kupna. Od tego odwiodła nas zapowiedź Rebela, że wkrótce pojawi się jej polskie wydanie. Trochę czasu od tamtej zapowiedzi minęło i prawdę mówiąc trochę zapomnieliśmy o niej. Niedawno jednak obietnica wydawnicza stała się faktem i możemy się cieszyć rodzimym wydaniem.

Czy zatem nasz nos recenzencki ponownie okazał się na tyle dobry, że gra, którą mieliśmy na radarze okazała się dobrym tytułem, czy niekoniecznie? Zapraszam do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w dużym pudle. W środku znajdziemy całkiem sporą liczbę różnych elementów, za pomocą których będziemy toczyć naszą rozgrywkę. Będzie to zatem dwustronna modularna plansza, na której będzie poruszała się figurka sterowca. Następny element to dwustronne planszetki graczy (jedna strona dla wersji podstawowej, druga – zaawansowanej). Kolejny to cztery zestawy kart sterowca (z dziurką) dla każdego z graczy, dzięki którym wykonywać będziemy nasze akcje.  Do tego wszystkiego dojdą płytki zamówień, które będziemy realizować w trakcie gry. W końcu całość dopełnią różnego rodzaju zasoby: drewno, pszenica, kamień i woda (ładne drewienka) oraz gwiazdki punktów zwycięstwa. Wariant zaawansowany wykorzystywać będzie dodatkowo płytki usprawnień.
Żeby na tym wszystkim zapanować, oczywiście musimy skorzystać z woreczków strunowych. Jednakże swoistym ułatwieniem jest system przegródek, który pozwala na utrzymanie porządku w pudle. Wykonanie gry oceniam bardzo wysoko. Użyte materiały sprawiają, że gra z pewnością dużo przetrzyma. Chociaż nie obraziłbym się, gdyby karty sterowców były zrobione z nieco grubszego kartonu.

Załączona instrukcja to w sumie 4 strony tekstu. Napisana jest poprawnie z mnóstwem przykładów, dzięki czemu przyswojenie zasad jest sprawą szybką i przyjemną. Dodatkowo załączono odrębny arkusz, który wyjaśnia działanie elementów wykorzystywanych w wariancie zaawansowanym.

CEL GRY

Przenosimy się tytułową Solenię. Jako jeden z jej mieszkańców przyjdzie nam dostarczać niezbędne surowce, realizując przy okazji różnorakie zadania. Dzięki temu zgarniać będziemy punkty zwycięstwa. Ten, kto będzie w tym skuteczniejszy, wygrywa. 

PRZYGOTOWANIE GRY

Całe szczęście ten etap nie trwa długo. Na początku przyjdzie nam rozłożyć modularną planszą składającą się z pięciu części (są dwa sposoby), a następnie umieszczamy na środkowym polu figurę sterowca.

Żetony zamówień dzielimy na te, które odpowiadają odpowiednio dniu i nocy, po czym wykładamy po trzy lub cztery (w zależności od liczby osób) tworząc swoisty rynek. Obok umieszczamy zasoby oraz punkty zwycięstwa.

Zestawem startowym każdego z gracza będzie planszetka (w zależności od trybu rozgrywki korzystamy ze strony dziennej lub nocnej) oraz zestaw 16 kart sterowca – karty te tasujemy i układamy w zakryty stos dobierania, po czym dobieramy na rękę trzy karty.

To w zasadzie tyle.

PRZEBIEG GRY

Gra toczy się na przestrzeni dokładnie 16 rund. W każdej z nich, po kolei, zagrywamy jedną kartę sterowca. Cała plansza została podzielona na małe pola o wielkości odpowiadającej wielkości kart.

Karty możemy wyłożyć wyłącznie na puste pole (na takie, na którym nie ma innej karty), przy czym nasza karta musi sąsiadować albo z figurką sterowca albo z inną naszą kartą, która już leży na planszy.  Od tej reguły możemy odstąpić, ale nie za darmo – za każde pole „przerwy” musimy zapłacić jednym znacznikiem surowca.

Teraz, jeśli karty umieścimy na:

(i) dryfującej wyspie produkcyjnej (może wyprodukować jeden z czterech zasobów, tj. drewno, kamień, pszenicę, wodę), to otrzymujemy w zamian tyle surowców, ile wynosi wartość zagranej karty. Zdobyte surowce umieszczamy na naszej planszetce (coś jak w Century), przy czym możemy mieć maksymalnie 8 surowców;

(ii) dryfującym mieście, to zdobywamy tyle złotych gwiazdek, ile wynosi wartość zagranej karty. Z tą lokacją wiąże się pewien obowiązek. Mianowicie, musimy zrealizować jedno z dostępnych zamówień, przy czym jeśli dryfujące miasto jest miastem dnia, to zlecenie również musi być zleceniem dnia, i na odwrót w przypadku miast nocy. Ważne, że jeśli nie możemy zrealizować żadnego ze zleceń, to nie wolno nam zagrać karty na dryfujące miasto.

Na czym polega realizacja zamówienia? Prosta sprawa – odrzucamy z naszej planszetki odpowiednią (wskazaną przez zlecenie) kombinację zasobów, a następnie umieszczamy płytkę zlecenia na pierwszym wolnym wcięciu na naszej planszy w zależności od rodzaju zlecenia w górnym lub dolnym rzędzie naszego zlecenia. To da nam bonusy w postaci kolejnych surowców. Oczywiście, im więcej mamy zrealizowanych zamówień, tym więcej punktów skosimy na końcu gry.

Mamy jeszcze karty o wartości zero. Gdy zagramy takową kartę, to nie otrzymujemy żadnych bonusów z pola, na którym ją położyliśmy. W zamian za to przesuwamy figurkę sterowca o 1 pole do przodu. Powoduje to małe przemeblowanie na planszy. Musimy dolny fragment zdjąć, przełożyć na drugą stroną i umieścić go na górze planszy. Zanim to jednak zrobimy musimy zdjąć wszystkie karty z usuwanej części planszy, przy okazji rozpatrując ich efekty – każda karta oprócz wartości, posiada jeszcze w dolnej części specjalne właściwości, które dobrze wykorzystane, mogą nam dostarczyć zasoby lub punkty zwycięstwa.

Na koniec swojej tury dobieramy wierzchnią kartę ze swojego stosu dobierania oraz uzupełniamy rynek zamówień. 

Gra oferuje jeszcze dwa dodatkowe warianty, które trochę zmieniają rozgrywkę.

Pierwszym z nich jest zabawa na zimowej stronie planszetki (w wariancie podstawowym zabawa toczy się na stronie letniej). Różnica sprowadza się do nieco innego sposobu rozmieszczania zrealizowanych zamówień. Dodatkowym utrudnieniem jest mniej pojemny magazyn – w tym wariancie możemy na początki zachomikować jedynie sześć  surowców – z czasem możemy dorobić się ośmiu.

Drugi wariant obejmuje rozgrywkę z płytkami usprawnień.
Wszystko przebiega podobnie jak w grze podstawowej. Korzystamy z zimowej strony planszetki oraz korzystamy ze specjalnych płytek usprawnień dla dnia i nocy, dzięki czemu możemy liczyć na określone korzyści, jak pozyskanie nowego pola do magazynowania surowców, dodatkowe punkty lub efekty stałe, jak choćby podwajanie efektów kart.

ZAKOŃCZENIE GRY

Koniec gry następuje w momencie, gdy wszyscy wykorzystają wszystkie 16 kart ze swoich talii kart sterowca. Przechodzimy wtedy do podliczenia punktów. Te zdobywamy za zrealizowane zamówienia, zdobyte gwiazdki oraz surowce. Wygrywa ten, kto zebrał ich najwięcej. 

WRAŻENIA

Powiem szczerze, że z Solenią się szybko polubiliśmy. Przy okazji troszeczkę ubolewam, że o tej grze jest stosunkowo cicho. To naprawdę dobra gra, która zasługuje na trochę rozgłosu. Postaram się wymienić za co cenimy grę mało popularnego projektanta w osobie Sebastiena Dujardina, którego największym dziełem jak do tej pory jest Troyes (co prawda stworzone wspólnie z dwoma innymi autorami).

Bardzo podobają mi się zasady gry. Są naprawdę proste do przyswojenia a przy okazji dość intuicyjne. Nie musimy się głowić czemu zrobiono coś tak a nie inaczej. W dodatku cała rozgrywka ma swoje logiczne uzasadnienie i można pokusić się o stwierdzenie, że znajdziemy w niej troszeczkę klimatu. To przechodzenie z nocy w dzień i odwrotnie może się podobać, a przy okazji wprowadza trochę zamieszania.

Ważne jest również to, że piękne grafiki Vincenta Dutrait, nie przesłoniły czytelności elementów gry. Użyta ikonografia jest naprawdę prosta i nie ma szans, żeby coś źle zinterpretować.

Ciekawa jest także mechanika. Wszystko działa jak w szwajcarskim zegarku. Mamy do czynienia ze specyficznym worker placementem, w którym to oddelegowujemy do pracy nie ludzi ale karty. Dzięki nim będziemy wzbogacać nasze zasoby o kolejne surowce, które pozwolą nam na realizację kolejnych zamówień.

Miejsce położenia karty posiada również drugie dno. Jeśli któryś z graczy zdecyduje się na ruch sterowca, możemy (oczywiście jeśli udało nam się położyć właściwą kartę na właściwym miejscu) otrzymać całkiem przyjemny bonusik. Trzeba zatem myśleć z wyprzedzeniem, żeby tak zaplanować sobie zbiory surowców, żeby móc później otrzymać żeton zlecenia. Dobrze też, żeby sobie to tak rozłożyć, żeby nie musieć oddawać zdobytych surowców do zasobów wspólnych – mamy wszakże ograniczone miejsce na ww. surowce.

A propos zleceń. To także ciekawy element rozgrywki. Im cenniejsze zlecenie, tym więcej zasobów musimy za nie wyłożyć. Musimy też pamiętać, o dwóch rzeczach. Po pierwsze, rynek zleceń się zmienia dość dynamicznie i przeciwnicy mogą nas zaskoczyć podbierając nam wypatrzone zlecenie i musimy być na to gotowi. Po drugie plansza się zmienia i musimy o tym pamiętać, że plansza cały czas się zmienia i żeby nas nie zaskoczyło to, że po prostu nie będziemy w pewnym momencie w stanie (lub będzie to zbyt kosztowne) zdobyć zlecenia dla danej pory dnia/nocy. Trzeba się po prostu pilnować.

Nie można też przejść obok losowości. Pojawia się ona dwojako. Po pierwsze, podczas dobierania kart sterowca. Wiemy dokładnie jakimi kartami będziemy dysponować podczas rozgrywki. Nie wiemy jednakże, kiedy się dane karty pojawią. Czasem może to trochę burzyć nasze plany, gdyż bywają sytuacje, że pewne nasze ruchy są nieco wymuszone – w każdej rundzie musimy wyłożyć jedną kartę i takie położenie na zasadzie mniejszego zła bywa nieoptymalnym wykorzystaniem swojej rundy.

Po drugie zlecenia. Każde z nich wymaga odrzucenia pewnej kombinacji surowców. Czasem się te zlecenia lepiej wpasują w nasze zasoby, czasem gorzej, czasem z łatwością zrealizujemy dane zamówienie, czasem niekoniecznie. Może to trochę wpłynąć na przebieg rozgrywki, chociaż nie jest to specjalnie dokuczliwe.

Dość oryginalnym rozwiązaniem jest zmienna plansza, która powoduje wszystkim graczom trochę komplikacji. Pilnowanie tej zmienności jest bardzo ważne w realizacji naszych planów.

A jak się ma sprawa z interakcją. Jest jej sporo, przy czym jej poziom zależy bardzo od liczby graczy. Mamy oczywiście do czynienia z wyścigiem po żetony zleceń. Im więcej osób, tym fluktuacja tych płytek będzie większa. Bardziej jednak odczuwalne będzie to, że wraz ze wzrostem liczby graczy na planszy robi się po prostu ciasno. Nie ma tutaj żadnego mechanizmu, który uzależniałby rozmiar planszy od liczby uczestników. W dwójkę będzie łatwiej osiągnąć to, co się chce. W pełnym składzie będzie o to zdecydowanie trudniej. Będziemy się blokować, podbierać upatrzone miejsca na karty, za wykładanie kart będziemy częściej płacić.

Dlatego też skalowalność jest specyficzna. Im mniej osób, tym gra jest bardziej strategiczna – można coś zaplanować w dłużej perspektywie. I na odwrót, im więcej nas przy stole, tym gra bardziej taktyczna, tym nasze decyzje wywołane będą przez aktualną sytuację na stole. Muszę jednakże przyznać, w każdym zestawieniu nam grało się po prostu dobrze.

Warto wspomnieć, że gra przewiduje wariant solo. Jest całkiem przyjemny, chociaż osobiście wolę oczywiście zabawę z żywym przeciwnikiem. Tak czy inaczej dzięki temu wariantowi możemy łatwo przyswoić zasady gry podstawowej.

Czas gry. Zależy on oczywiście od liczby uczestników. Przy dwójce spokojnie wyrobimy się w pół godziny, w pełny składzie ten czas może wydłużyć się nawet do godziny (przeważnie krócej). Tak czy inaczej czas przy Solenii płynie dość wartko, a pomiędzy swoimi rundami nie nudzimy się, tylko opracowujemy w głowie kolejne ruchy.

Na koniec zostawię sobie kwestię regrywalności. Mamy ograniczoną liczbę kart. Mamy wiedzę co do tego, co się pojawi. Sęk w tym, że nie wiemy w jakiej kolejności. Czyni to każdą rozgrywkę unikalną. Do tego mamy dwa dodatkowe warianty, które dodają grze nieco głębi i czynią rozgrywkę lepszą.

Podsumowując, Solenia to kawał dobrze skrojonej gry, gry która pięknie prezentuje się na stole a przy okazji pozwoli na dobrą zabawę. Szczerze mówiąc warto było czekać na polskie wydanie. Może i jest przeznaczona dla raczej początkującego i średniozaawansowanego gracza, co wcale nie oznacza, że i ci bardziej zaawansowani odnajdą w niej coś, co pozwoli i im się dobrze bawić. Warto sprawdzić i docenić, bo ta gra jest z pewnością tego warta. W naszej kolekcji na pewno pozostanie.

PLUSY:

+ solidne wykonanie,
+ piękna oprawa graficzna
+ dość proste zasady,
+ bardzo dobra skalowalność,
+ stosunkowo niedługi czas rozgrywki.
+ całkiem dobra regrywalność

MINUSY:

- trochę losowości przy dobieraniu kart sterowca




Liczba graczy:  1-4 osób
Wiek: od 10 lat 
Czas gry:  30-45 minut
Rodzaj gry:  gra strategiczna, 
gra rodzinna
Zawartość pudełka:
* figurka sterowca,
* 5 dwustronnych planszetek,
* 48 kafli dostaw,
* żetony złota,
* 60 zasobów,
* 24 kafle rozwoju,
* 64 karty sterowca,
* 4 plansze graczy,
* kostka,
* 1 instrukcja.
Wydawnictwo: Rebel
Cena: 100-150 zł (VII 2019 r.)
Autor: Sébastien Dujardin
Ilustracje: Vincent Dutrait
Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.
Grę Solenia można kupić w sklepie Rebel.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz