Czy
potrafisz sobie wyobrazić planetę, na której dzień i noc przestają się
zmieniać? Świat, w którym na jednej półkuli jest zawsze ciemno, a na drugiej
zawsze jest słońce? Miejsce, w którym ludzie, aby przetrwać muszą stale
wymieniać podstawowe dobra, których niestety nie są już w stanie wyprodukować w
wystarczających ilościach ze względu na te dziwne anomalie Jeśli tak, to
witajcie na Solenii.
Gra
wpadła nam już w oko po ubiegłorocznych targach w Essen, gdzie gra miała
premierę. Wpadła na tyle, że już byliśmy blisko jej kupna. Od tego odwiodła nas
zapowiedź Rebela, że wkrótce pojawi się jej polskie wydanie. Trochę czasu od
tamtej zapowiedzi minęło i prawdę mówiąc trochę zapomnieliśmy o niej. Niedawno
jednak obietnica wydawnicza stała się faktem i możemy się cieszyć rodzimym
wydaniem.
Czy
zatem nasz nos recenzencki ponownie okazał się na tyle dobry, że gra, którą
mieliśmy na radarze okazała się dobrym tytułem, czy niekoniecznie? Zapraszam do
lektury recenzji.
Całość
zamknięta jest w dużym pudle. W środku znajdziemy całkiem sporą liczbę różnych
elementów, za pomocą których będziemy toczyć naszą rozgrywkę. Będzie to zatem
dwustronna modularna plansza, na której będzie poruszała się figurka sterowca. Następny element to dwustronne planszetki graczy (jedna strona dla wersji podstawowej,
druga – zaawansowanej). Kolejny to cztery zestawy kart sterowca (z dziurką) dla
każdego z graczy, dzięki którym wykonywać będziemy nasze akcje. Do tego wszystkiego dojdą płytki zamówień, które będziemy
realizować w trakcie gry. W końcu całość dopełnią różnego rodzaju zasoby: drewno,
pszenica, kamień i woda (ładne drewienka) oraz gwiazdki punktów zwycięstwa.
Wariant zaawansowany wykorzystywać będzie dodatkowo płytki usprawnień.
Żeby
na tym wszystkim zapanować, oczywiście musimy skorzystać z woreczków
strunowych. Jednakże swoistym ułatwieniem jest system przegródek, który pozwala
na utrzymanie porządku w pudle. Wykonanie gry oceniam bardzo wysoko. Użyte
materiały sprawiają, że gra z pewnością dużo przetrzyma. Chociaż nie obraziłbym
się, gdyby karty sterowców były zrobione z nieco grubszego kartonu.
Załączona
instrukcja to w sumie 4 strony tekstu. Napisana jest poprawnie z mnóstwem
przykładów, dzięki czemu przyswojenie zasad jest sprawą szybką i przyjemną. Dodatkowo
załączono odrębny arkusz, który wyjaśnia działanie elementów wykorzystywanych w
wariancie zaawansowanym.
CEL GRY
Przenosimy się tytułową Solenię. Jako
jeden z jej mieszkańców przyjdzie nam dostarczać niezbędne surowce, realizując
przy okazji różnorakie zadania. Dzięki temu zgarniać będziemy punkty
zwycięstwa. Ten, kto będzie w tym skuteczniejszy, wygrywa.
PRZYGOTOWANIE GRY
Całe
szczęście ten etap nie trwa długo. Na początku przyjdzie nam rozłożyć modularną
planszą składającą się z pięciu części (są dwa sposoby), a następnie
umieszczamy na środkowym polu figurę sterowca.
Żetony
zamówień dzielimy na te, które odpowiadają odpowiednio dniu i nocy, po czym
wykładamy po trzy lub cztery (w zależności od liczby osób) tworząc swoisty
rynek. Obok umieszczamy zasoby oraz punkty zwycięstwa.
Zestawem
startowym każdego z gracza będzie planszetka (w zależności od trybu rozgrywki
korzystamy ze strony dziennej lub nocnej) oraz zestaw 16 kart sterowca – karty
te tasujemy i układamy w zakryty stos dobierania, po czym dobieramy na rękę
trzy karty.
To w zasadzie tyle.
PRZEBIEG GRY
Gra
toczy się na przestrzeni dokładnie 16 rund. W każdej z nich, po kolei, zagrywamy
jedną kartę sterowca. Cała plansza została podzielona na małe pola o wielkości
odpowiadającej wielkości kart.
Karty możemy wyłożyć wyłącznie na puste
pole (na takie, na którym nie ma innej karty), przy czym nasza karta musi
sąsiadować albo z figurką sterowca albo z inną naszą kartą, która już leży na planszy.
Od tej reguły możemy odstąpić, ale nie
za darmo – za każde pole „przerwy” musimy zapłacić jednym znacznikiem surowca.
Teraz, jeśli karty umieścimy na:
(i) dryfującej wyspie produkcyjnej (może wyprodukować jeden z czterech zasobów, tj.
drewno, kamień, pszenicę, wodę), to otrzymujemy w zamian tyle surowców, ile
wynosi wartość zagranej karty. Zdobyte surowce umieszczamy na naszej planszetce
(coś jak w Century), przy czym możemy mieć maksymalnie 8 surowców;
(ii) dryfującym mieście, to zdobywamy tyle złotych gwiazdek, ile wynosi wartość zagranej karty. Z tą lokacją wiąże się pewien obowiązek. Mianowicie, musimy zrealizować jedno z dostępnych zamówień, przy czym jeśli dryfujące miasto jest miastem dnia, to zlecenie również musi być zleceniem dnia, i na odwrót w przypadku miast nocy. Ważne, że jeśli nie możemy zrealizować żadnego ze zleceń, to nie wolno nam zagrać karty na dryfujące miasto.
Na
czym polega realizacja zamówienia? Prosta sprawa – odrzucamy z naszej
planszetki odpowiednią (wskazaną przez zlecenie) kombinację zasobów, a
następnie umieszczamy płytkę zlecenia na pierwszym wolnym wcięciu na naszej
planszy w zależności od rodzaju zlecenia w górnym lub dolnym rzędzie naszego
zlecenia. To da nam bonusy w postaci kolejnych surowców. Oczywiście, im więcej mamy
zrealizowanych zamówień, tym więcej punktów skosimy na końcu gry.
Mamy
jeszcze karty o wartości zero. Gdy zagramy takową kartę, to nie otrzymujemy
żadnych bonusów z pola, na którym ją położyliśmy. W zamian za to przesuwamy
figurkę sterowca o 1 pole do przodu. Powoduje to małe przemeblowanie na
planszy. Musimy dolny fragment zdjąć, przełożyć na drugą stroną i umieścić go
na górze planszy. Zanim to jednak zrobimy musimy zdjąć wszystkie karty z
usuwanej części planszy, przy okazji rozpatrując ich efekty – każda karta
oprócz wartości, posiada jeszcze w dolnej części specjalne właściwości, które
dobrze wykorzystane, mogą nam dostarczyć zasoby lub punkty zwycięstwa.
Na
koniec swojej tury dobieramy wierzchnią kartę ze swojego stosu dobierania oraz
uzupełniamy rynek zamówień.
Gra
oferuje jeszcze dwa dodatkowe warianty, które trochę zmieniają rozgrywkę.
Pierwszym
z nich jest zabawa na zimowej stronie planszetki (w wariancie podstawowym zabawa
toczy się na stronie letniej). Różnica sprowadza się do nieco innego sposobu
rozmieszczania zrealizowanych zamówień. Dodatkowym utrudnieniem jest mniej
pojemny magazyn – w tym wariancie możemy na początki zachomikować jedynie sześć
surowców – z czasem możemy dorobić się
ośmiu.
Drugi
wariant obejmuje rozgrywkę z płytkami usprawnień.
Wszystko
przebiega podobnie jak w grze podstawowej. Korzystamy z zimowej strony planszetki
oraz korzystamy ze specjalnych płytek usprawnień dla dnia i nocy, dzięki czemu możemy
liczyć na określone korzyści, jak pozyskanie nowego pola do magazynowania
surowców, dodatkowe punkty lub efekty stałe, jak choćby podwajanie efektów
kart.
ZAKOŃCZENIE GRY
Koniec gry następuje w momencie, gdy wszyscy wykorzystają wszystkie 16
kart ze swoich talii kart sterowca. Przechodzimy wtedy do podliczenia punktów.
Te zdobywamy za zrealizowane zamówienia, zdobyte gwiazdki oraz surowce. Wygrywa
ten, kto zebrał ich najwięcej.
WRAŻENIA
Powiem szczerze, że z Solenią się
szybko polubiliśmy. Przy okazji troszeczkę ubolewam, że o tej grze jest
stosunkowo cicho. To naprawdę dobra gra, która zasługuje na trochę rozgłosu.
Postaram się wymienić za co cenimy grę mało popularnego projektanta w osobie
Sebastiena Dujardina, którego największym dziełem jak do tej pory jest Troyes
(co prawda stworzone wspólnie z dwoma innymi autorami).
Bardzo podobają mi się zasady gry.
Są naprawdę proste do przyswojenia a przy okazji dość intuicyjne. Nie musimy
się głowić czemu zrobiono coś tak a nie inaczej. W dodatku cała rozgrywka ma
swoje logiczne uzasadnienie i można pokusić się o stwierdzenie, że znajdziemy w
niej troszeczkę klimatu. To przechodzenie z nocy w dzień i odwrotnie może się
podobać, a przy okazji wprowadza trochę zamieszania.
Ważne jest również to, że piękne
grafiki Vincenta Dutrait, nie przesłoniły czytelności elementów gry. Użyta
ikonografia jest naprawdę prosta i nie ma szans, żeby coś źle zinterpretować.
Ciekawa jest także mechanika.
Wszystko działa jak w szwajcarskim zegarku. Mamy do czynienia ze specyficznym
worker placementem, w którym to oddelegowujemy do pracy nie ludzi ale karty.
Dzięki nim będziemy wzbogacać nasze zasoby o kolejne surowce, które pozwolą nam
na realizację kolejnych zamówień.
Miejsce położenia karty posiada
również drugie dno. Jeśli któryś z graczy zdecyduje się na ruch sterowca,
możemy (oczywiście jeśli udało nam się położyć właściwą kartę na właściwym
miejscu) otrzymać całkiem przyjemny bonusik. Trzeba zatem myśleć z
wyprzedzeniem, żeby tak zaplanować sobie zbiory surowców, żeby móc później
otrzymać żeton zlecenia. Dobrze też, żeby sobie to tak rozłożyć, żeby nie
musieć oddawać zdobytych surowców do zasobów wspólnych – mamy wszakże
ograniczone miejsce na ww. surowce.
A propos zleceń. To także ciekawy
element rozgrywki. Im cenniejsze zlecenie, tym więcej zasobów musimy za nie
wyłożyć. Musimy też pamiętać, o dwóch rzeczach. Po pierwsze, rynek zleceń się
zmienia dość dynamicznie i przeciwnicy mogą nas zaskoczyć podbierając nam
wypatrzone zlecenie i musimy być na to gotowi. Po drugie plansza się zmienia i
musimy o tym pamiętać, że plansza cały czas się zmienia i żeby nas nie
zaskoczyło to, że po prostu nie będziemy w pewnym momencie w stanie (lub będzie
to zbyt kosztowne) zdobyć zlecenia dla danej pory dnia/nocy. Trzeba się po
prostu pilnować.
Nie można też przejść obok
losowości. Pojawia się ona dwojako. Po pierwsze, podczas dobierania kart sterowca.
Wiemy dokładnie jakimi kartami będziemy dysponować podczas rozgrywki. Nie wiemy
jednakże, kiedy się dane karty pojawią. Czasem może to trochę burzyć nasze
plany, gdyż bywają sytuacje, że pewne nasze ruchy są nieco wymuszone – w każdej
rundzie musimy wyłożyć jedną kartę i takie położenie na zasadzie mniejszego zła
bywa nieoptymalnym wykorzystaniem swojej rundy.
Po drugie zlecenia. Każde z nich
wymaga odrzucenia pewnej kombinacji surowców. Czasem się te zlecenia lepiej
wpasują w nasze zasoby, czasem gorzej, czasem z łatwością zrealizujemy dane
zamówienie, czasem niekoniecznie. Może to trochę wpłynąć na przebieg rozgrywki,
chociaż nie jest to specjalnie dokuczliwe.
Dość oryginalnym rozwiązaniem jest
zmienna plansza, która powoduje wszystkim graczom trochę komplikacji.
Pilnowanie tej zmienności jest bardzo ważne w realizacji naszych planów.
A jak się ma sprawa z interakcją. Jest
jej sporo, przy czym jej poziom zależy bardzo od liczby graczy. Mamy oczywiście
do czynienia z wyścigiem po żetony zleceń. Im więcej osób, tym fluktuacja tych
płytek będzie większa. Bardziej jednak odczuwalne będzie to, że wraz ze wzrostem
liczby graczy na planszy robi się po prostu ciasno. Nie ma tutaj żadnego mechanizmu,
który uzależniałby rozmiar planszy od liczby uczestników. W dwójkę będzie łatwiej
osiągnąć to, co się chce. W pełnym składzie będzie o to zdecydowanie trudniej.
Będziemy się blokować, podbierać upatrzone miejsca na karty, za wykładanie kart
będziemy częściej płacić.
Dlatego też skalowalność jest
specyficzna. Im mniej osób, tym gra jest bardziej strategiczna – można coś
zaplanować w dłużej perspektywie. I na odwrót, im więcej nas przy stole, tym
gra bardziej taktyczna, tym nasze decyzje wywołane będą przez aktualną sytuację
na stole. Muszę jednakże przyznać, w każdym zestawieniu nam grało się po prostu
dobrze.
Warto wspomnieć, że gra przewiduje
wariant solo. Jest całkiem przyjemny, chociaż osobiście wolę oczywiście zabawę
z żywym przeciwnikiem. Tak czy inaczej dzięki temu wariantowi możemy łatwo przyswoić
zasady gry podstawowej.
Czas gry. Zależy on oczywiście
od liczby uczestników. Przy dwójce spokojnie wyrobimy się
w pół godziny, w pełny składzie ten czas może wydłużyć się nawet do godziny
(przeważnie krócej). Tak czy inaczej czas przy Solenii płynie dość wartko, a
pomiędzy swoimi rundami nie nudzimy się, tylko opracowujemy w głowie kolejne
ruchy.
Na koniec zostawię sobie kwestię regrywalności.
Mamy ograniczoną liczbę kart. Mamy wiedzę co do tego, co się pojawi. Sęk w tym,
że nie wiemy w jakiej kolejności. Czyni to każdą rozgrywkę unikalną. Do tego
mamy dwa dodatkowe warianty, które dodają grze nieco głębi i czynią rozgrywkę
lepszą.
Podsumowując, Solenia to kawał dobrze
skrojonej gry, gry która pięknie prezentuje się na stole a przy okazji pozwoli
na dobrą zabawę. Szczerze mówiąc warto było czekać na polskie wydanie. Może i jest przeznaczona dla raczej początkującego i
średniozaawansowanego gracza, co wcale nie oznacza, że i ci bardziej
zaawansowani odnajdą w niej coś, co pozwoli i im się dobrze bawić. Warto
sprawdzić i docenić, bo ta gra jest z pewnością tego warta. W naszej kolekcji
na pewno pozostanie.
PLUSY:
+ solidne
wykonanie,
+ piękna
oprawa graficzna
+ dość proste
zasady,
+ bardzo dobra
skalowalność,
+ stosunkowo
niedługi czas rozgrywki.
+ całkiem
dobra regrywalność
MINUSY:
Liczba
graczy: 1-4 osób
Wiek: od
10 lat
Czas
gry: 30-45 minut
Rodzaj
gry: gra strategiczna,
gra rodzinna
gra rodzinna
Zawartość
pudełka:
* figurka
sterowca,
* 5
dwustronnych planszetek,
* 48 kafli
dostaw,
* żetony
złota,
* 60 zasobów,
* 24 kafle
rozwoju,
* 64 karty
sterowca,
* 4 plansze
graczy,
* kostka,
* 1
instrukcja.
Wydawnictwo:
Rebel
Cena: 100-150 zł (VII 2019 r.)
Cena: 100-150 zł (VII 2019 r.)
Autor: Sébastien Dujardin
Ilustracje: Vincent Dutrait
Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz