Jesteśmy
ogromnymi fanami Pędzących żółwi (podobnie jak i pozostałych dwóch tytułów z
pędzącej trylogii). Zatem, gdy usłyszałem, że FoxGames wypuści na rynek
Pędzące żółwie „na sterydach”, to zacieraliśmy ręce, żeby w końcu w to zagrać.
Gwiezdny
wyścig jest zmodyfikowaną (temat, plansza) grą kompletnie nieznanego
francuskiego autora pt. J'ai mon voyage. Czy udało mu się dorównać dziełu Reinera Knizii czy
też niekoniecznie? Zapraszam do lektury recenzji.
Całość
zamknięta jest w średniej wielkości pudełku (ten sam format co Fantazja czy
Królestwo). Za oprawę graficzną odpowiada jak zawsze znakomity Tomek Larek,
który po raz kolejny wykonał kawał dobrej roboty. W środku znajdziemy okrągłą
planszę główną, na której toczył się będzie nasz wyścig, masę kart (9 kart
trzech ras występujących w grze oraz cztery komplety po 11 kart dla każdego z
graczy). Do tego dziewięć tekturowych stateczków (po trzy stateczki w danym kolorze
oznaczone numerkami 1-3) do umieszczenia w plastikowych podkładkach
oraz garść żetonów (planet i patrolu).
Do
wykonania w sumie nie można się przyczepić. Jeśli ktoś miał do czynienia z
jakąkolwiek grą FoxGames, to wie o czym mówię. Do tego dochodzi dobrze
napisana instrukcja, która wyjaśnia wszelkie ewentualne niuanse gry.
CEL GRY
Z niewiadomych przyczyn
nasz świat przestał istnieć. Ludzkość opuściła układ słoneczny i wyruszyła w
drogę ku nowym światom. Powołano wielkie międzyplanetarne korporacje, których
zadaniem jest przetrwanie rasy ludzkiej. Oczywiście jak to często bywa –
korporacje nie potrafią się dogadać ze sobą i biorą udział w swoistym wyścigu
mającym na celu jak najszybsze dotarcie do czterech planet. Skorzystają przy
tym z pomocy trzech ras, które zgodziły się im udostępnić swoje statki. Każdy z
graczy otrzymuje dwa statki różnych, bądź tych samych ras i stara się dotrzeć
jak najszybciej do planety. Oczywiście wszystko sprowadza się do zdobywania
punktów, a ten kto ich zdobędzie najwięcej, ten okaże się zwycięzcą.
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie
jest bardzo krótkie. Na środek stołu wędruje okrągła plansza. Na niej, na
skrajnych zewnętrznych polach umieszczamy wszystkie dziewięć stateczków. A na
samym środku planszy umieszczamy losowo jedną z czterech planet (stroną z
punktami ku górze).
Zestawem
startowym każdego z graczy będzie 11 kart - każdy dysponuje dokładnie takimi
samymi kartami. Następnie każdy losuje w ukryciu dwie karty statków, które w
danej rundzie będą pod jego dowództwem. Przez całą rundę muszę one pozostać
zakryte dla pozostałych. I to w zasadzie tyle. Wyścig czas zacząć.
PRZEBIEG GRY
Zasady gry są
naprawdę bardzo proste. Jeśli kiedykolwiek graliście w Pędzące żółwie, to
szybko dostrzeżecie podobieństwa. Tam co prawda mieliśmy jednego podopiecznego,
tutaj dwóch. Zatem, jak wygląda nasza kolejka? Ano, zagrywamy kartę i wykonujemy
akcję zgodnie z jej treścią. A co możemy zrobić? Możemy np. przesunąć (do
przodu lub do tyłu wybrany statek/statki) lub statki danej rasy lub statki o
tym samym numerze (tylko do przodu) lub zamienić miejscami dwa statki.
Cała gra podzielona jest na misje (ich liczba zależy od liczby graczy). W momencie, gdy jeden ze statków dotrze do centralnej planety lub wszyscy wypstrykają się ze swoich kart, misja ulega końcowi. Podliczamy zdobyte punkty i przystępujemy do kolejnej misji rozgrywanej dokładnie na tych samych zasadach.
Cała gra podzielona jest na misje (ich liczba zależy od liczby graczy). W momencie, gdy jeden ze statków dotrze do centralnej planety lub wszyscy wypstrykają się ze swoich kart, misja ulega końcowi. Podliczamy zdobyte punkty i przystępujemy do kolejnej misji rozgrywanej dokładnie na tych samych zasadach.
W wariancie
zaawansowanym troszkę zmieniają się zasady. Co prawda każdy otrzymuje 11 kart,
ale w danej rundzie będzie mógł skorzystać jedynie z 8 – 3 musi odrzucić. Do
tego dochodzą właściwości planet, które zmieniają nieco przebieg rundy – każda
z planet modyfikuje nieco zasady podstawowe.
ZAKOŃCZENIE GRY
Gra kończy się w momencie, gdy zakończy się ostatnia misja. Następuje finalne podliczenie punktów i wyłonienie zwycięzcy.
WRAŻENIA
Lubimy gry z ukrytą tożsamością, lubimy
ten dreszczyk emocji, gdy ujawniamy, kto kim jest. Dlatego też Gwiezdny wyścig miał
szansę nam się po prostu spodobać, jak wspomniane wcześniej Pędzące żółwie. No
właśnie. Gra nas trochę podzieliła. Po kolei jednak.
Gry jest prosta, jej wytłumaczenie
zajmuje dosłownie chwilę. Dodatkowo każda karta, oprócz czytelnej ikonografii
zawiera również część opisową, tak, żeby być absolutnie pewnym co do jej
działania.
Warto wspomnieć o znakomitym wydaniu. Od
początku do końca ma przemyślaną oprawę graficzną i warto spojrzeć jak wyglądał oryginał, a jak zostało to wszystko przeprojektowane. To robi wrażenie.
Gra wręcz ocieka negatywną interakcją. W
pewnym sensie przypomina mi Wyścig szczurów z m.in. Johnem Cleese. W tej
komedii grupa ludzi ma się udać z punktu A do punktu B, gdzie na zwycięzcę
czeka kupa kasy. Nikt nie przebiera w środkach. Dokładnie tak samo jest w
Gwiezdnym wyścigu. W żadnym momencie nie można być niczego pewnego, bo będąc na
prowadzeniu, ktoś możemy sprowadzić nas do parteru zagrywając odpowiednią
kartę.
Mi się to bardzo podoba, a Kasi
niekoniecznie. Ja lubię takie bezczelne zagranie, w których wszystkie chwyty są
dozwolne. Kasia jednak woli tę subtelną negatywną interakcję obecną w Pędzących
żółwiach - tam tego typu zagrania w żaden sposób nie bolą. Owszem możemy
zastosować wariant familijny i zrezygnować z części kart, ale moim zdaniem gra
przez to traci.
To co nam obojgu nie podoba to losowość,
która pojawia się na etapie otrzymywanie swoich dwóch statków. Ten, kto otrzyma
dwa statki z tym samym numerkiem albo w tym samym kolorze, będzie miał
zwyczajnie łatwiej. Jedną karta będzie mógł wykonać ruch dwoma pojazdami. To
jest po prostu niesprawiedliwe. Przydałby się jakiś mechanizm, który
uniemożliwiałby tego typu kombinacje.
Z drugiej strony losowość zapewnia nam
regrywalność. Wszak za każdym razem będziemy posiadać innych podopiecznych i
nieco inaczej rozgrywać nasze partie.
Kolejnym pewnym mankamentem jest pewna
monotonia. Mamy trzy rundy i każda wygląda dokładnie tak samo, nie ma żadnych
powiązań między nimi. Pewnym lekarstwem jest tutaj wariant zaawansowany, w
którym każda planeta mniej lub bardziej modyfikuje podstawowe zasady gry.
Skalowalność. W każdym składzie gra się
ciekawie, ale im więcej osób, tym lepiej. Jest więcej emocji, jest więcej
zamieszania.
Czas gry. Tak do 20 minut. Tak akurat.
Gwiezdny wyścig zdecydowanie nie jest
grą dla każdego. Jest prosta do nauczenie, znakomicie wykonana, ma fajną i
sprawdzoną mechanikę, jednakże poziom negatywnej dla niektórych może być nie do
przeskoczenia. W tej grze niczego nie można być pewnym, bo będąc pierwszym
bardzo łatwo jest spaść na samo dno. Jeśli lubicie takie gry, to zdecydowanie
warto sprawdzić Gwiezdny wyścig, a jeśli niekoniecznie, to pomyślcie o np.
Pędzących żółwiach.
PLUSY:
+ bardzo proste
zasady,
+ świetna mechanika
gry,
+ dobra
skalowalność,
+ znakomite
wykonanie,
+ ogrom negatywnej
interakcji (dla tych, którzy to lubią)
MINUSY:
- ogrom negatywnej
interakcji (dla tych, którzy to lubią)
Liczba
graczy: 2-4 osób
Wiek: od
8 lat
Czas
gry: ok. 20 minut
Rodzaj
gry: gra strategiczna, gra rodzinna
Zawartość
pudełka:
* 44 karty
Akcji
* 9 kart
Misji
* 9
znaczników Statków
* 9
plastikowych podstawek pod znaczniki Statków
* 4
dwustronne żetony punktacji
* 1 żeton
punktacji „+120”
* 1 plansza
kosmosu
* 4
dwustronne żetony planet
* 4
dwustronne żetony Patrolu
* instrukcja
do gry.
Wydawnictwo:
Fox Games
Cena: 45-70 zł
Cena: 45-70 zł
Autor: Guillaume Fournier
Ilustracje: Tomek Larek
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Fox Games za udostępnienie gry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz