piątek, 17 listopada 2017

EWOLUCJA: Smacznego - recenzja gry Wydawnictwa Egmont.

Kreacjonizm czy ewolucjonizm? Odwieczna dysputa dotycząca tego jak powstał i kształtował się nasz świat. Nie będziemy oczywiście tego roztrząsać. To nie czas i miejsce. Tak czy inaczej dziś na tapetę trafia gra, która dotyczy ewolucji. 

Sama gra nie jest czymś całkowicie nowym. Kilka lat temu nasze rodzime G3 wydało grę pt. Ewolucja: Pochodzenie gatunków. Gra została całkiem nieźle przyjęta, chociaż jej instrukcja wołała o pomstę do nieba i rodziła mnóstwo problemów. Autorzy przemyśleli sobie wszystko, wzięli Ewolucję raz jeszcze na tapetę i postanowili całość przeprojektować. Zmian było dużo i „nowa” Ewolucja różni się zarówno w warstwie graficznej i mechanicznej. Jej przyjęcie na rynku było na tyle dobre, że gra doczekała się dwóch dodatków Flight i Climate (ta druga to w zasadzie samodzielna gra). Nasz Egmont postanowił spolszczyć wersję podstawową (z uwzględnieniem klaryfikacji zasad) i to, jak się gra przyjmie na rynku, pewnie zadecyduje, czy doczekamy się spolszczonych dodatków. A propos przyjęcia… Mamy trochę partii za nami i chcielibyśmy się podzielić naszymi spostrzeżeniami. Zapraszam zatem do lektury recenzji.



CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w całkiem sporym prostokątnym pudle, na którym widnieje oznaczenie serii, czyli Egmon Geek – gier przeznaczonych dla bardziej doświadczonych graczy. Jak przystało na karciankę, w środku znajdziemy 129 kart cech. Do tego mamy plansze gatunków (oj chciałbym, że planszetki do Terraformacji Marsa były w ten sposób wykonane) wraz z drewnianymi znacznikami i mnóstwo żetonów pożywienia. Mamy również niewielką planszę wodopoju, zasłonki, no i jeden z najładniejszych znaczników pierwszego gracza w postaci ogromniastego drewnianego dinozaura (dokładnie to chyba jest apatozaur).

Wykonanie robi wrażenie. W pudle mamy jeszcze plastikową, funkcjonalną wypraskę, dzięki czemu wszystkie komponenty mają swoje miejsce. Muszę pochwalić instrukcję. Napisana bardzo przystępnie z mnóstwem przykładów. Po jej przeczytaniu w zasadzie nie ma większych problemów z rozgrywką.

CEL GRY

Mamy niewątpliwą okazję wcielenia się w swoistego stwórcę, któremu dana jest umiejętność rozwoju gatunków, obdarzania ich różnorakimi cechami, pozwalającymi do jak najlepszego przystosowania się do panujących w grze warunków. Przy okazji będziemy powiększać rozmiary i liczebność gatunku. Będziemy zdobywać pokarm, często kosztem naszych przeciwników. Tradycyjnie niektóre rzeczy będą punktowane, a gracz, któremu udało się uciułać najwięcej tych punktów, ten zostanie zwycięzcą.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie gry jest króciutkie. Na środek wędruje plansza wodopoju, koło której kładziemy żetony pożywienia (będą one stanowiły bank żywności) oraz talię kart cech. Zestawem startowym każdego z gracza będzie zasłonka oraz plansza gatunku, na której umieszcza dwa drewniane znaczniki – zielony na torze populacji i brązowy na torze rozmiaru. Dodatkowo otrzymuje na rękę cztery karty.


PRZEBIEG GRY


Rozgrywka toczy się przez szereg rund, a każda z nich podzielona jest dokładnie na 5 faz:

(I) Rozdanie kart – każdy z graczy otrzymuje 3 karty cech oraz dodatkowo po jednej karcie za każdy posiadany gatunek (obrazowany kartą gatunku)

(II) Wybranie pożywienia - każdy z graczy w tajemnicy przed innymi wybiera jedną kartę z ręki i odkłada ją zakrytą na planszę wodopoju. Każda z kart posiada w prawym dolnym rogu cyferkę, mówiącą o tym, ile pożywienia ona dostarcza, przy czym jedne karty dodają pożywienie a inne zabierają (cyferka z minusem)

(III) Zagrywanie kart – każdy, począwszy od pierwszego gracza, w swojej turze ma prawo zagrać dowolną liczbę kart. Karty możemy zagrywać na dokładnie trzy sposoby, tj. możemy kartę dołożyć do karty gatunku wprowadzając jego unikalną cechę – maksymalnie 3 karty (w grze dwuosobowej – 2), możemy kartę odrzucić zyskując możliwość podniesienia jednej z cech gatunku (rozmiaru lub populacji) lub też odrzucając kartę otrzymujemy w zamian nową kartę gatunku (wraz z dwoma znacznikami cech)

(IV) Dodanie pożywienia – karty leżące w wodopoju są odkrywane i dokładamy odpowiednią liczbę żetonów pożywienia roślinnego.

(V) Karmienie – akcja ta jest wykonywana po kolei przez wszystkich graczy. W przypadku roślinożercy sprawa jest prosta. W swojej kolejce bierzemy (zazwyczaj) jeden żeton pożywienia i dokładamy go na odpowiednie miejsce na planszy gatunku. Limitem pożywienia jest wielkość populacji danego gatunku. Mięsożercy zdobywają pożywienie kosztem innych zwierząt (czasem nawet swoich) – warunkiem jest mniejszy rozmiar ofiary – w takim przypadku drapieżnik otrzymuje pożywienie z banku żywności, a zaatakowany gatunek zmniejsza liczebność swojej populacji. Karmienie odbywa się do momentu aż wszystkie gatunki nie zaspokoją głodu swoich populacji lub też skończą się pożywienie (niedożywione populacje muszą zredukować stan swoich populacji)

Gramy tak do momentu, gdy wyczerpie się talia kart dobierania. Gdy to nastąpi, zbieramy wszystkie odrzucone karty, tasujemy i przystępujemy do rozegrania rundy finałowej, która przebiega dokładnie jak rundy poprzednie wg ww. schematu. Oczywiście jest to ogólny zarys samej rozgrywki. Dobrze się stało, że wydawca przewidział karty pomocy (czemu tylko dwie?), które pokazują przebieg rozgrywki, a przede wszystkim zawierają szczegółowe informacje o samych kartach i ich właściwościach. A ta znajomość będzie bardzo potrzebna.

ZAKOŃCZENIE GRY

Po rozegraniu ostatniej rundy możemy przystąpić do końcowego rozliczenia zdobytych punktów. Te zdobywamy za zdobyta liczbę żetonów pożywienia, za wielkość populacji oraz za liczbę kart cech gatunków, które nam się ostały. Zwycięzcą zostaje ten, komu udało się zgromadzić największą liczbę punktów.

WRAŻENIA

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Początkowo jakoś nas ta cała zabawa nie wciągnęła, ale z czasem zaczęliśmy dostrzegać przebłyski może nie geniuszu ale bardzo ładnie skrojonej gry. Kolejne partie sprawiły, że zaczęła błyszczeć. Jasnym blaskiem.

Seria Egmont Geek przeznaczona jest generalnie dla graczy, którzy są już troszkę doświadczeni w bojach planszówkowych. Ewolucja naszym skromnym zdaniem idealnie wpisuje się w serię. Zasady gry są stosunkowo proste, natomiast sama rozgrywka, no potrafi zaangażować nasze komórki.

Gra wymaga bacznego obserwowania tego, co się dzieje na planszy i dostosowywania się do zmiennych warunków, jakie zaproponują nam współgracze. Ta gra to zdecydowanie nie pasjans. To często bezpardonowa walka o utrzymanie gatunku, o zapewnienie mu warunków przede wszystkim przetrwania a w dalszej kolejności rozwoju.

Im dłużej w to gramy, tym cała rozgrywka nabiera większego sensu. W jakimś stopniu odzwierciedla te procesy, które nastąpiły wraz z ewolucją różnych gatunków. Podstawowym zadaniem każdego gatunku jest jego przeżycie. Musi się zatem rozmnażać, a do rozmnażania potrzebne są odpowiednie warunki, przede wszystkim jednostki muszą zdobywać pożywienie zarówno roślinne jak i mięsne. Nie mamy go w nieskończonej ilości. Brak pożywienia oznacza zmniejszenie populacji. Dodatkowo roślinożercy sami mogą stać się pokarmem. W toku ewolucji musieli oni wykształcić mechanizmy obronne, które skutecznie pomniejszają zapędy mięsożerców. Jedne gatunki posiadają kolce, rogi, skorupy. Inne odstraszają swoim zapachem, jeszcze inne posiadają w swoim ciele substancje toksyczne. Jeszcze inne otrzymały w prezencie od matki natury odpowiednie ubarwienie, inne możliwości np. wspinania się, pływania. Niektóre gatunki wiedzą, że ich siłą jest bycie w grupie, inne potrafią korzystać ze współpracy z innymi gatunkami na zasadzie synergii.

Część z tych mechanizmów jest obecna w grze. Możemy dany gatunek wyposażyć w odpowiednie „narzędzia” ułatwiające przeżycie. Podczas rozgrywki doskonale widać jak to fajnie funkcjonuje, jak staramy się bronić przed zapędami mięsożerców, jak będąc mięsożercą przechytrzyć inny gatunek, jak sobie wykombinować ekstra racje żywnościowe. To w grze naprawdę fajnie wygląda i sprawdza się „w praniu”.

Pomimo ciągłego kombinowania, gra przebiega dość sprawnie. Przynajmniej na początku. Im więcej kart na stole, im więcej gatunków, tym decyzje stają się trudniejsze, mamy większe zamieszanie, kto kogo może zjeść, kto się może obronić, a kto nie, etc. Stąd gra będzie podatna na paraliż decyzyjny. Nawet jeśli towarzystwo zna karty i zależności między nimi.

Skalowalność. Jest ona specyficzna. Rozgrywka w dwie osoby potrafi być naprawdę krwiożerczym pojedynkiem, w którym nie będziemy siebie oszczędzać. No chyba, że zdecydujemy się na pokojową rozgrywkę i na świecie nie pojawią się mięsożercy. Najczęściej jednak się pojawiają i wtedy mamy prawdziwą walkę o przetrwanie. A jak taki drapieżnik poczuje krew, to często potrafi to do wymarcia gatunku. W większym gronie mięsożercy mają więcej celów i ta negatywna interakcja rozkłada się na większą liczbę graczy. Dlatego też zasiadając do Ewolucji w dwie osoby, musimy sobie zdawać sprawę z bezpardonowości rozgrywki. W większym składzie jest nieco inaczej, chociaż negatywnej interakcji nie zabraknie. No cóż, życie w świecie zwierząt to nieustanna walka o przetrwanie, bardzo brutalna walka i Ewolucja to odzwierciedla.

Bardzo ciekawe jest to wyszukiwanie powiązań pomiędzy kartami, jak najlepsze ich dopasowanie w celu realizacji swojej strategii. To poszukiwanie swoistego combo, pozwalającego na ochronę swoich gatunków pozwalając na ich wzrost, a jednocześnie na ochronę przed zakusami mięsożerców lub na wyposażenie naszych mięsożerców w cechy pozwalające na skuteczne bycie drapieżnikiem. Oczywiście należy liczyć się z tym, że karty mogą być kapryśne i nie przyniosą nam pożądanych cech. Nie mamy wyjścia, musimy modyfikować nasze podejście, co przynosi różne skutki, czasem pozytywne a czasem niekoniecznie. Przeciwnicy w szafie nie śpią i z całą pewnością nie będą nam ułatwiać życia. Pewna trudność decyzji dotyczy też tego, co zrobimy z kartami, czy wykorzystamy je rozbudowując cechy naszych gatunków, czy też poświęcimy je powiększając populację/rozmiar/liczbę gatunków. Sprawia to, że prosta rozgrywka, wcale taka prosta nie jest i trzeba zdrowo pogłówkować, żeby powalczyć z takimi dylematami.

Z całą pewnością, Ewolucja to bardzo ciekawy tytuł. Mechanicznie gra jest bardzo prosta, wręcz banalna. Jednakże trudność polega na umiejętnym dopasowaniu się do sytuacji na stole, do zmiennych warunków, do tego co robią nasi przeciwnicy. Każdy będzie walczył o przetrwanie, a ilość zasobów jest mocno ograniczona. No cóż, życie. Gra nas mocno zaintrygowała i nie raz i nie dwa dyskutowaliśmy o niej już po zakończeniu rozgrywki. Rzadko mamy do czynienia z tak spójnym tematycznie, mechanicznie i graficznie tytułem, w którym możemy w mocnym uproszczeniu dokonać pewnej symulacji rozwoju życia. Gra zdecydowanie warta wypróbowania.

PLUSY:

+ spora regrywalność,
+ piękne wykonanie,
+ banalne prosta mechanicznie,
+ mechanika bardzo dobrze współdziała z mechaniką,
+ dobra (mimo specyficznego trybu dwuosobowego) skalowalność,

MINUSY:

- możliwy paraliż decyzyjny, a przez to gra potrafi się dłużyć,
- trochę losowości,


Liczba graczy:  2-6 osób
Wiek: od 12 lat 
Czas gry: od ok. 120 minut
Rodzaj gry:  gra strategiczna, gra ekonomiczna 
Zawartość pudełka:
* dinozaur pierwszego gracza
* 1 plansza wodopoju,
* 6 zasłonek graczy
40 drewnianych znaczników,
* 129 kart cech
* 132 żetony pożywienia
* 12 żetonów pożywienia z wartością 10
* 20 plansz gatunków,
* 2 pomoce gracza
*  instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Egmont
Cena: 115-180 zł

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie gry. 

Galeria zdjęć:

Kliknij, aby zobaczyć duże zdjęcia
                  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz