Z serią gier Wsiąść do pociągu odbyliśmy podróż dookoła świata. Odwiedziliśmy Europę, Afrykę, Azję, Skandynawię. Byliśmy w USA, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Holandii, Francji, Japonii, a nawet i w Polsce. Całkiem niedawno seria zawitała też do poszczególnych miejsc: Nowego Jorku, Londynu, San Francisco, Amsterdamu. Żeby było ciekawiej to seria zabrała dzieciaki w świat Halloween z pociągiem widmo.
Najnowszym „odkryciem” twórcy całej serii, czyli Alana R. Moona stał się Berlin. Wsiąść do pociągu Berlin to najnowsza gra serii tych najmniejszych „ticketów”, która niedawno (tradycyjnie już dzięki wydawnictwu Rebel) pojawiła się na rynku.
Oczywiście musieliśmy spróbować, jak wygląda podróżowanie po stolicy Niemiec. Co z tego wyniknęło? Zapraszam do lektury niniejszej recenzji.
Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.
CO ZAWIERA GRA
Całość zamknięta została w średniej wielkości pudełku – dokładnie takim samym wielkościowo jak Nowy Jork, Londyn, Amsterdam i San Francisco. Jako, że mamy do czynienia z grą samodzielną (a nie tylko mapą z nowymi biletami), w środku znajdziemy komplet komponentów potrzebnych do rozgrywki.
Przede wszystkim mapę Berlina, zestaw tramwajów (odpowiedników wagoników z dużego Wsiąść do pociągu), wagoników metra (nowość w serii), karty lokomocji, karty biletów oraz znaczniki punktacji.
Jakościowo wszystko wypada tradycyjnie (do czego przyzwyczaiło już nas wydawnictwo w całej serii Wsiąść do pociągu). W środku jak zawsze znajdziemy plastikową wypraskę, która ułatwia przechowywanie wszystkich komponentów. Załączona instrukcja jest krótka, zwięzła i bezproblemowo wprowadza nas w grę.
CEL GRY
Przespaceruj się obsadzoną drzewami lipowymi aleją Unter den Linden i zanurz się w atmosferze młodej europejskiej stolicy kultury. Wypraw się na wycieczkę krajobrazową łódką po Sprewie, przejedź rowerem przez Bramę Brandenburską i zachwyć się dziełami sztuki w Muzeum Pergamońskim.
Tym razem odwiedzamy stolicę Niemiec, by tam starać się tworzyć siatkę połączeń, realizując zadania związane z posiadanymi biletami. Nihil novi, chciałoby się rzec. W zasadzie to samo robimy w każdej grze z serii Wsiąść do pociągu. Zmieniają się jedynie środki transportu. W bohaterce niniejszej recenzji otrzymujemy dwa ich rodzaje: tramwaje i metro.
Tradycyjnie zdobywamy punkty dzięki realizowaniu połączeń oraz wypełnianiu wymogów biletów. Ten kto uzbiera najwięcej punktów zwycięstwa, ten zostanie zwycięzcą.
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie gry nie nastręcza żadnych problemów. Na środku stołu umieszczamy planszę przedstawiającą Berlin oraz spore pole do zaznaczania liczby punktów.
Dokładnie tasujemy karty lokomocji i odkrywamy pięć z nich tworząc „rynek”. Z reszty tworzymy zakryty stos dobierania. Tasujemy karty biletów tworząc zakryty stos dobierania.
Zestawem startowym każdego z graczy jest (poza znacznikiem punktacji) komplet plastikowych tramwajów oraz wagoników metra, dwie karty lokomocji oraz dwie karty biletów (jak zawsze to my decydujemy, czy zachowujemy obie, czy też jedną).
I to wszystko. Możemy zacząć naszą przygodę w mieście dwóch rzek: Sprewy i Haweli.