piątek, 29 kwietnia 2022

Archimedes - recenzja gry wydawnictwa Egmont z serii Gry do plecaka.

Seria Gier do plecaka od Wydawnictwa Egmont zakorzeniła się na naszym planszówkowym rynku na dobre i co jakiś czas się powiększa o nowe tytuły. Mamy w niej już 8 różnorodnych gier, np. karciane Łap za słówka, wykreślankę logiczną Criss Cross czy hit naszych wakacji jakiś czas temu, czyli Lato z komarami.

Bohaterka dzisiejszej recenzji to nowy tytuł w tej serii. Nie byle jaki bowiem autorstwa doktora matematyki i twórcy wieli setek gier, czyli Reinera Knizii. Tytuł trakujący o królowej nauk, czyli matematyce. Mowa o grze Archimedes. Czy tworzenie matematycznych równań to mordęga? A może taka nauka przez zabawę to klucz do dobrych ocen na świadectwie z matematyki? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do lektury naszej recenzji.




CO ZAWIERA GRA

Pudełeczka z serii Gra do plecaka cechuje kompaktowość. Zmieszczą się dosłownie wszędzie – w szkolnym plecaku, w torebce a nawet w większej kieszeni. 

Archimedes umieszczony jest w takim samym małym pudełeczku z zachęcającą okładką. W środku znajdziemy talię kart matematyków, żetony symboli matematycznych i sporą garść żetonów punktów o wartościach od 1 do 5. Do tego zwięzła instrukcja jasno tłumacząca zasady zabawy.

CEL GRY

Cała zabawa polega na takim tworzeniu równań matematycznych, aby w danej rundzie zejść ze wszystkich kart posiadanych na ręce. W przeciwnym razie na koniec rundy dostaniemy punkty ujemne. Zwycięzcą zostanie ta osoba, która zdobędzie ich najmniej.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie matematycznych zmagań całe szczęście to bułka z masłem. 

Na początek musimy dobrać zestaw żetonów punktów ujemnych od 1 do żetonu odpowiadającemu liczbie graczy. Na 3 osoby będziemy więc mieć zestaw żetonów o wartości 1,2 i 3.

Następnie tasujemy karty (jeśli chcemy grać z jokerem czyli kartą Reinera to pozostawiamy ją w talii, jeśli nie to odkładamy do pudełka) i rozdajemy każdemu graczowi po 5 kart na rękę.

Z pozostałych kart tworzymy zakryty stos stanowiący talię dobierania. Odkrywamy z niego wierzchnią kartę- będzie to początek stosu obliczeń. Obok tej karty umieszczamy 5 żetonów równania matematycznego.

Wszystko gotowe. Można zacząć matematyczne wyścigi.

poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Arkana Magii - recenzja gry wydawnictwa Portal Games

Niestety nie udało nam się dotrzeć na Portalcon 2022, gdzie jednym z hitów były zapowiedziane na tej imprezie Arkana Magii. Gra, która została ufundowana na Kickstarterze i osiągnęła przyzwoite wyniki (102 tys. USD vs oczekiwane 10 tys. USD). Gra zebrała na tyle dobre opinie od osób, które miały okazje zagrać, że z automatu trafiła na nasz radar.

Całe szczęście nie musieliśmy długo czekać, gdyż od zapowiedzi do dostępności gry w sklepach minęło jakieś trzy miesiące. To jak na branże planszówkową wręcz ekspres.

Mamy za sobą sporo partii i chcielibyśmy się podzielić naszymi wrażeniami. Zapraszam zatem do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w średniej wielkości pudle. W środku znajdziemy całkiem sporo komponentów, które o dziwo sporo ważą. Zacznijmy od planszy koniunkcji – to ten niewielki kawałek grubej tektury z powycinanymi „dziurami”. Te otwory wypełniamy znacznikami księżyca – czyli solidnymi żetonami (przypominającymi te w Splendorze). Je z kolei przechowujemy w mięciusim woreczku.

Do dyspozycji każdego z graczy mamy specjalne planszetki, podzielone na specjalne sekcje, zwane szkołami magii. Je będziemy uzupełniać w trakcie gry o karty zaklęć. Te zostały podzielone na trzy równe grupy – w każdej rundzie korzystamy z innej grupy.

Całość uzupełniają żetony zasobów oraz punktów zwycięstwa.

Wykonanie komponentów jest troszeczkę nierówne. Wszystkie plansze i żetony zrobione zostały z naprawdę solidnego kartonu. Niestety nie mogę tego powiedzieć o kartach, które są dość cienkie i zakoszulkowanie ich jest raczej obowiązkowe (rozmiar koszulek to 57 x 89mm – czyli jeden ze standardów).

W środku znajdziemy praktyczną plastikową wypraskę, która ewidentnie pomaga w uporządkowaniu komponentów. Od razu uprzedzam, że miejsca na karty jest sporo i spokojnie mieszczą się karty w koszulkach. Patrząc jednakże na wydanie kickstarterowe gry, można pozazdrościć wspierającym tych liczników (czy też liczydeł) punktów zwycięstwa. To zdecydowanie wygodniejsze rozwiązanie niż te drobniutkie żetony punktów – są one nieco upierdliwe w obsłudze.

Załączona instrukcja napisana jest bardzo poprawnie. Czytelnie z przykładami. W zasadzie po jej lekturze nie mamy większych problemów jak się w tym wszystkim odnaleźć.

Jeśli chcecie zobaczyć zawartość tego tytułu to zapraszamy na nasz krótki, ale klimatyczny filmik na naszym kanale na TikToku


CEL GRY

Młodzi adepci spotykają się na udeptanej ziemi. Eksperymentalne łączenie wszystkich pięciu szkół magii jest niebezpieczną zabawą, w dodatku bardzo popularną wśród żądnych chwały i sławy zuchwalców. Ale kiedy w grę wchodzi nieśmiertelność, nie ma miejsca na półśrodki...

Arkana magii to gra karciana przeznaczona dla 1-6 graczy. Podczas rozgrywki będziemy rozbudowywać nasze szkoły o kolejne zaklęcia, dzięki czemu nasze czary będą coraz potężniejsze. Oczywiście celem samym w sobie są punkty zwycięstwa. Ten kto uzbiera ich najwięcej, ten przywdzieje laur zwycięstwa.


PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest banalnie prosty. Na środku stołu umieszczamy planszę koniunkcji. Następnie dobieramy z woreczka znaczniki księżyca i uzupełniamy nimi puste miejsca na planszy. Gdzieś obok umieszczamy nasze zasoby oraz punkty zwycięstwa.

Następnie przygotowujemy talie kart zaklęć. Mamy dokładnie trzy (odróżniają się rewersami). Każdą z nich oddzielnie tasujemy i formujemy trzy zakryte stosy.

Każdy z graczy otrzymuje planszetkę, na której umieszcza po jednym żetonie zasobów, które umieszcza na polu zasobów każdej z pięciu szkół.

Następnie każdy z nas dobiera sześć kart z I rundy (reszta kart właściwych dla tej tury wędruje do pudełka). To w telegraficznym skrócie wszystko, możemy rozpocząć rozgrywkę.

środa, 20 kwietnia 2022

Gra w kolory - recenzja gry Wydawnictwa Nasza Księgarnia.

Co myślicie widząc te specyficzne kwadratowe pudełeczka z logiem Naszej Księgarni? Na pewno cechuje je graficzny minimalizm. Do tego mamy proste zasady ale niebanalną rozgrywkę, która potrafi zagotować głowę. Tak jest z Grą na emocjach, Grą słów, Grą pozorów czy Grą liczbową.

Teraz do tego grona dołączyła bohaterka dzisiejszej recenzji czyli Gra w kolory. Czy obcowanie z tym tytułem również zapewni nam masę pozytywnych emocji i gimnastykę umysłową? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA

W małym, kwadratowym pudełku, charakterystycznym dla wszystkich gier z tej serii znajdziemy talię kart kolorów, karty punktów i 4 kostki.

Do tego wszystkiego mamy dołączoną zwięzłą instrukcję tłumaczącą (w dużej mierze poprzez przykłady obrazkowe) wszystkie zasady.

CEL GRY

Rzuć kostką, wyłóż ze swojej ręki karty kolorów spełniające zasady wskazane przez kostki i zdobądź punkty. Gracz, który jako pierwszy zgromadzi 3 punkty wygrywa.

PRZYGOTOWANIE GRY

Gra w kolory to szybka gra. Nie inaczej przebiega jej przygotowanie – szybko i nieskomplikowanie. Tasujemy wszystkie karty kolorów i rozdajemy każdemu z graczy po 7 kart. Pozostałe karty umieszczamy na stole w zakrytym stosie. Obok niego kładziemy karty punktów i 4 kostki.

Wszystko gotowe. Można zaczynać szaloną zabawę.

środa, 13 kwietnia 2022

Kroniki Zbrodni Seria Millenium 2400 - recenzja gry Lucky Duck Games.

Wszystko zaczęło się kilka lat temu, gdy na rynku pojawił się gra pt. po prostu Kroniki zbrodni. W Polsce wydana została pierwotnie przez Fox Games, a niedawno ponownie (w nieco bardziej wypasionej wersji) przez Lucky Duck Games (czyli oryginalnego wydawcę, który w tamtych czasach nie działał oficjalnie w Polsce).

Gra się przyjęła i postanowiono ją kontynuować. Tym sposobem, dzięki platformie Kickstarter, ufundowano trylogię Kroniki zbrodni z dopiskiem Seria Millenium. Do tej pory w Polsce ukazały się dwie pierwsze, czyli 1400, 1900. Całkiem niedawno cała saga została zamknięta.

Przenosimy się o 500 lat do przodu i trafiamy do roku 2400. Można rzec, że te 1000 lat od roku 1400 minęło niczym z bicza trzasnął. W niniejszej recenzji postaram się opisać wrażenia z obcowania ze światem wykreowanym przez autorów w roku 1900. Zapraszam zatem do lektury.




CO ZAWIERA GRA

Pudełko (zdecydowanie za duże) jest charakterystyczne dla całej serii Millenium czyli w prostokątnym kształcie (oryginalne Kroniki zbrodni były w większym opakowaniu). Zawartość jest typowa dla w zasadzie wszystkich gier z „uniwersum kronik”. Znajdziemy zatem planszę na dowody rzeczowe, karty lokacji (zarówno tych fizycznych jak i wirtualnych), karty postaci, karty kategorii dowodów i obiektów specjalnych. Nowością są plansza na implanty i same implanty.

W środku czeka na nas plastikową i (co ważne) plastikową wypraskę wraz z wieczkiem, dzięki czemu nie ma obaw co do utrzymania porządku w pudełku. Proste rozwiązanie a jakże funkcjonalne. Jakościowo wszystko stoi na wysokim poziomie. Może poza planszą na dowody rzeczowe. W oryginale była ona zrobiona z gruba i sztywna. Teraz jest ona z zrobiona z giętkiego i dość cienkiego kartonu.

Załączona instrukcja napisana jest w sposób przejrzysty, prostym językiem, z przykładami. Dzięki czemu z łatwością ogarniemy obsługę samej gry.

CEL GRY

Przenosimy się do Paryża w odległej przyszłości, dokładnie do roku 2400. Przyszłość ta jest dość mroczna, wypełniona po brzegi elektroniką. Oczywiście jest to przyszłość, w której nie brakuje zbrodni, nie brakuje tragedii ludzkich, podejrzanych dzielnic.

Na scenę wkracza nasz bohater. Nazywa się Kalia Lavel i jest cyberagentką, której marzeniem jest zwalczanie przestępczości. Możemy się domyślić, że praca w elitarnej jednostce BelCor ją rozczarowała, zwłaszcza postawa jej przełożonych, którym zależało wyłącznie na własnych korzyściach. Odeszła ze służby i bez odznaki oraz cybernetycznych implantów próbuje wcielać w życie swoje ideały. Nie na darmo jednakże nosi nazwisko Lavel. Jej przodkowie (których losy można śledzić w 1400 i 1900) byli znakomitymi śledczymi, a ona zamierza im dorównać. Jednakże szukając sprawców zbrodni, może liczyć jedynie na siebie i swój intelekt, wykorzystując znajomości oraz korzystając z pomocy cybernetycznego Kruka.

Przyjdzie nam rozwikłać kilka zagadek. Każdy scenariusz to okazja do przeprowadzenia nowego śledztwa. Będziemy poznawać kolejne szczegóły, zdobywać dowody, rozmawiać z różnymi ludźmi, przenosić się do wirtualnej rzeczywistości. Od naszej spostrzegawczości, zdolności łączenia faktów zależeć będzie powodzenie śledztwa.

PRZYGOTOWANIE GRY

Centralnym elementem naszej gry jest plansza na dowody rzeczowe. Umieszczamy ją więc na środku naszego stołu tak, aby była widoczna dla wszystkich nas.

Obok tej planszy będziemy wykładać kolejno pojawiające się karty lokacji. Pod nimi rysunkiem do dołu umieszczamy karty postaci i karty obiektów specjalnych, planszę na implanty oraz same implanty.

Z drugiej strony planszy umieszczamy karty kategorii dowodów. Ich kolejność w talii nie ma znaczenia. W trakcie rozgrywki uczestniczy mogą je przeglądać, aby odnaleźć kategorie niezbędną w danym momencie.

Poniżej planszy startowej umieszczamy kartę lokacji startowej – lokal wypełniony komputerami, monitorami, generalnie sprzętem elektronicznym. Obok umieszczamy kartę Kruka, naszego cybernetycznego wiernego towarzysza, który będzie bardzo pomocny w trakcie naszych przygód, dzieląc się wiedzą na temat poznanych ludzi czy też znalezionych przedmiotów.

Czas wyruszyć na niebezpieczną przygodę! Pamiętać musimy jeszcze o pobraniu na nasz telefon odpowiedniej aplikacji ze sklepu Google Play lub Appstore. Bez niej ani rusz.

piątek, 8 kwietnia 2022

Kieszonkowy detektyw - recenzja gry detektywistycznej od Lucky Duck Games.

Rynek gier detektywistycznych przybiera na sile. Jeszcze kilka lat temu tego typu gier było raptem kilka na krzyż. Dziś to już ładnych kilkanaście różnych tytułów, które oferują nam zabawę w detektywa (lub detektywów) muszącego rozwiązać zagadkę kryminalną. Mamy choćby Detektywa z Portal Games, mamy Śledztwa Claire Harper na tropie (nowość od Hobbitów), mamy w końcu serię Kronik zbrodni od Lucky Duck Games.

W niniejszej recenzji przedstawimy nowość od „Kaczek” czyli Kieszonkowego detektywa. Grę, w której jak się łatwo domyślić, wcielamy się w rolę śledczego, przed którym stoi zadanie do rozwiązania. A nawet trzy. Czy akcja gry wciąga niczym odkurzacz, czy może wręcz przeciwnie – wieje nudą?




CO ZAWIERA GRA

W dość sporym pudełku znajdziemy dokładnie trzy talie kart umieszczone w plastikowej wyprasce. Nic więcej. Każda z talii kart to jedna przygoda, w której musimy wykazać się umiejętnościami detektywistycznymi. 

Tutaj można polemizować, czy aby nie mamy przerostu formy nad treścią, bo jednak pudełko jest spore, a kart nie jest aż tak dużo – przez co mamy sporo wolnej przestrzeni. Można to było rozwiązać trzema małymi pudełkami, ale wydawca zdecydował się na inny ruch.

Jak już wspomniałem, poza kartami nic więcej nie otrzymamy. Instrukcja do gry znajduje się w każdej z talii. To właściwie zbiór kilku wskazówek jak się w grze poruszać, na co zwracać uwagę oraz kwestię zwycięstwa w grze. Na pierwszy rzut oka to trochę dziwne i niespotykane, ale to tylko pozory, bowiem cała rozgrywka jest banalnie prosta mechanicznie i nie ma tutaj żadnych haczyków.

CEL GRY

Kieszonkowy detektyw, jak sama nazwa wskazuje jest grą, w której przyjdzie nam rozwiązać trzy śledztwa. W każdym z nich wcielamy się w inną postać – policjanta, dziennikarza, inżyniera. Przyjdzie nam rozwiązanie trzech spraw. Spraw, które nie są w żaden sposób ze sobą powiązane.

Kieszonkowy detektyw jest grą kooperacyjna, w której zwycięstwo stanie się udziałem całego zespołu. To również gra po przejściu której raczej już do niej nie wrócimy, gdyż będziemy znali zakończenie.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest z grubsza bardzo podobny dla każdej z trzech przygód. Polega na porozkładaniu talii kart na kilka różnych zakrytych stosów przedstawiających przede wszystkim lokacje, które przyjdzie nam odwiedzić. Każdy scenariusz różni się pewnymi szczegółami, które wiążą się z tym, że oprócz kart z lokacjami, znajdą się w grze również inne – przeznaczone dla danej przygody. Żeby nie zepsuć sobie zabawy, unikajmy spoglądania na treści awersów kart.

W pudełku znajdziemy trzy oddzielne śledztwa, tj. Morderstwo na uniwersytecie, Niebezpieczne wnioski i Wyścig z czasem. Przed rozpoczęciem każdego z nich dobrze by się było zapoznać po pierwsze z technikaliami (czyli jak rozkładamy grę, co będzie celem, jak mamy korzystać z kart) oraz wstępem fabularnym, który wprowadzi nas w całą historię. Tak przygotowani możemy przystąpić do śledztwa.

czwartek, 7 kwietnia 2022

18 Urodziny Gandalfa - promocja.

Wiecie, że Gandalf - Księgarnia i sklep internetowy jest już pełnoletni? Tak, tak! Oni już tyle istnieją na rynku i dostarczają nam gry, książki, puzzle i zabawki.

Życzymy Wam kolejnych 18, 118, 1118 lat, świetnej ekipy i samych rewelacyjnych produktów w ofercie.



Z okazji 18-tych urodzin trwa szalona promocja na przeróżne produkty z różnych kategorii.

Link do promocyjnych produktów znajdziecie tutaj: https://bit.ly/34utwsW.

Ponieważ razem z Gandalfem świętujemy tą wyjątkową okazję mamy dla Was dodatkowy kod rabatowy: UrodzinyGandalfa.

Przy zamówieniu za 49 PLN i wyborze płatności Twisto macie darmową przesyłkę. Nie zwlekajcie tylko korzystajcie z okazji. Gry, książki i zabawki czekają!!!


My skorzystaliśmy z okazji i do naszej kolekcji dołączyła Khora.

A Wy jakie macie wspomnienia z Księgarnią Gandalf? Korzystacie, lubicie, dokonujecie zakupu? Podzielcie się nimi w komentarzu.

środa, 6 kwietnia 2022

Wznowienia i nowości Wydawnictwa Trefl - informacja prasowa.

Wydawnictwo Trefl całkiem niedawno ogłosiło, że do sprzedaży wraca kilka tytułów z linii Level Up oraz dwie nowości. 

Co to za tytuły? Czego możemy się spodziewać? Zobaczcie sami. Zapraszamy do lektury krótkiej informacji prasowej. 

Powrót gier z serii Level Up

W serii Level Up Trefl miał takie tytuły jak: Księga smoków, Tajemnicze podziemia, Santiago i Good Boy. Teraz na życzenie klientów te tytuły zostały ponownie wydane w nieco odświeżonej szacie graficznej. 

KSIĘGA SMOKÓW

Zostańcie badaczami przemierzającymi tajemnicze smocze krainy i odkrywajcie nieznane do tej pory gatunki oraz miejsca. 

Waszym zadaniem jest zdobywanie kart smoków znajdujących się na planszy. Reprezentują one wpis do prowadzonej przez Was Księgi Smoków. Każdy smok wpisany do księgi daje Wam punkty, które pod koniec gry decydują, kto został zwycięzcą.

Zawartość pudełka: 
  • plansza puzzlowa (3 elementy)
  • 36 kart smoków i 6 kart celów
  • 5 żetonów immunitetu (w tym żeton pierwszeństwa)
  • 15 kości wyprawy w 5 kolorach
  • instrukcja
wiek: od 6 lat
liczba graczy: 2 -5 osób
czas gry: ok. 25  minut
autor: Adam Strzelecki, Paweł Suski, Wojciech Wiśniewski
ilustrator: Kamila Mrożek - Zielińska

TAJEMNICZE PODZIEMIA

Zbierz jak najwięcej skarbów, omiń mroczne postacie i wygraj!

Przenieś się do tajemniczych podziemi pełnych skarbów i mrocznych postaci. Podążaj korytarzami, starając się zdobyć jak najwięcej cennych przedmiotów.

Gra polega na umieszczaniu płytek podziemi na swojej planszy w taki sposób, aby zebrać jak najwięcej skarbów. Jednak uwaga na duchy, pająki i trolle, ponieważ spotkanie ich na drodze daje ujemne punkty na koniec gry.

Zawartość pudełka: 
  • 5 plansz graczy
  • 100 płytek podziemi (po 20 dla każdego gracza)
  • 60 żółtych znaczników punktów
  • 15 czerwonych znaczników punktów
  • instrukcja
wiek: od 6 lat
liczba graczy: 1 -5 osób
czas gry: ok. 20  minut
autor: Reiner Knizia
ilustrator: Tomek Larek

niedziela, 3 kwietnia 2022

Origins Pierwsi Budowniczowie - recenzja gry Wydawnictwa Rebel.

Bo Adam Kwapiński naszym dobrem narodowym jest… Może to i przesadzone, ale zdecydowanie jest w tym dużo prawdy. To aktualnie najbardziej znany polski projektant gier planszowych. Ma na swoim koncie tak znane tytuły jak choćby Nemesis czy też Lords of Hellas. Gry które cieszyły się ogromnym sukcesem na Kickstarterze, a które to zbierają bardzo dobre recenzje graczy na całym świecie. Nic więc dziwnego, że każdy kolejny tytuł z automatu wywołuje zainteresowanie graczy.

O bohaterce niniejszej recenzji, czyli Origins: Pierwsi Budowniczowie jakoś specjalnie głośno nie było. Wydana została pierwotnie przez nasze rodzime Board & Dice (które swoich gier w Polsce już nie wydaje bezpośrednio) i „sprowadzona” nad Wisłę dzięki Rebelowi. Tym razem Adam stworzył rasowego „eurasa”, w którym będzie działo się dużo. Chcecie się przekonać jak dużo? Zapraszam do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA

W dość dużym pudle czeka na nas masę dobroci. Przede wszystkim znajdziemy dużą, kolorową planszę, na której będą się działy istotne z punktu widzenia graczy rzeczy. Podczas rozgrywki spotykamy przedstawicieli obcej cywilizacji, którzy pomagać nam będą w rozbudowie naszego państwa-miasta – otrzymujemy zatem pięć plastikowych statków kosmitów, które umieszczamy na planszy. Podczas gry przyjdzie nam rozbudować nasze państwo-miasto za pomocą płytek budowli. Wspomagać się będziemy w tym celu kartami dzielnic. Do dyspozycji graczy będą specjalne planszetki, figurki archontów oraz podstawki na kości. Samych kości również jest sporo.

Nie zabraknie nam również całego mnóstwa znaczników, drewnianych dysków, różnego rodzaju żetonów. Jest tego naprawdę sporo. Jakościowo wszystko wypada zdecydowanie poprawnie i naprawdę nie mam się czego czepić. Tutaj jedna uwaga. W pudełku znajdziemy dodatkowe kasę – nie ma tego ujętego w wykazie komponentów, ale w międzyczasie okazało się, że tych żetonów jest za mało w rozgrywkach dla 4 graczy i Rebel wraz z oryginalnym wydawcą postanowił to naprawić. Chylę czoła.

Załączona instrukcja jest dość obszerna, ale w sposób wyczerpujący opisuje zasady gry. Są oczywiście tak lubiane przez nas graficzne przykłady, jest przyjazny układ tekstu. Czyta się to naprawdę dobrze i może nie od razu uwolnimy się od instrukcji podczas gry (bo jednak gra nie jest taka prosta), ale nie mamy problemu ze znalezieniem interesującego nas fragmentu.

CEL GRY

Co jeśli szalone teorie dotyczące początków ludzkości okazałyby się prawdą? Co jeśli to potężna i przyjazna cywilizacja z odległych obszarów wszechświata stoi za skokiem cywilizacyjnym, a nasz pęd ku lepszemu wspomagany tajemną i obcą technologią jest odpowiedzialny za całą naszą historię i kulturę? Co jeśli i Ty mógłbyś być częścią tych wiekopomnych wydarzeń?

W Origins: Pierwsi Budowniczowie przyjdzie nam rozbudowywać nasze miasta, korzystając przy okazji z wiedzy gości z kosmosu. Podczas gry wcielamy się w archontów, stojących na czele rosnących w siłę miast-państw. Naszym celem jest zarządzanie populacją w taki sposób, by rozszerzać wpływy, rozbudowywać kolejne dzielnice i pokonać innych w wyścigu zbrojeń. Wszystko po to, żeby zapisać się złotymi zgłoskami na kartach historii. Oczywiście wszystkie nasze działania są odpowiednio wycenione i najlepszym z graczy zostanie ten, kto zdobędzie najwięcej punktów.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap nie jest może szczególnie skomplikowany, ale wymaga jednak odrobiny czasu. Musimy porozmieszczać na planszy różne żetony, znaczniki, plastikowe statki kosmiczne, kości, karty. Oprócz tego musimy również przygotować wszystkie zasoby używane w grze.

Zestawem startowym każdego z graczy jest planszetka, figurka archonta, podstawki na kości, drewniane dyski i małą garść zasobów. Zalążkiem naszego polis są dwie płytki startowe (identyczne dla każdego z graczy), tj. agora i pałac.