Mini gry, to bardzo ciekawe zjawisko. Jak sama nazwa wskazuje to niewielka liczba komponentów, która ma zapewnić po prostu dobrą zabawę. Najlepszym przykładem jest List miłosny we wszystkich jego odmianach. Niedawno nawet na blogu prezentowaliśmy nawet jego najnowszą (chyba) odsłonę w postaci Zwierzaków żądnych władzy.
Bohaterką niniejszej recenzji jest mini gra bardzo lubianego przez nas wydawnictwa Smart Flamingo. Co ciekawe ta gra nie zostanie jak choćby AI Space Puzzle, Oh Crab!, czy też Candy Hunters wydana na jakimś portalu wspieraczkowym. Ta niewielka karcianka została już wydana w sposób tradycyjny, co jest odejściem od modelu wydawniczego wydawnictwa z różowym flamingiem w logo.
Czy nam taka zabawa przypadła do gustu? Zapraszamy do lektury recenzji.
Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.
CO ZAWIERA GRA
Jak przystało na mini grę zamknięta została w maleńkim pudełeczku. W środku znajdziemy karty: strzału podzielone na cztery kategorie: głowy, torsy, ręce i nogi), popsutej broni oraz ran. Tyle. W sumie 17 kart.
Instrukcja to kolejne dwie karty zapisane drobnym maczkiem - w końcu do mini gra. Reguły w niej przedstawione są proste do zrozumienia.
Tutaj jedna uwaga. Do testów otrzymaliśmy (jeszcze) prototyp gry. W wersji sklepowej znajdują się niewielkie zmiany w grafice na kartach. Dołożony został również tryb zaawansowany.
CEL GRY
Celem gry jest po prostu pokonanie przeciwnika w tym karcianym pojedynku. W tym celu wykorzystywać będziemy blef, podpuszczanie ale i dobrą pamięć.
PRZYGOTOWANIE GRY
Ten etap jest ekstremalnie krótki. Na bok odkładamy trzy kart ran. Każdy z graczy otrzymuje od razu po jednej karcie zepsutej broni. Resztę kart (strzału) tasujemy i wykładamy pomiędzy graczami cztery odkryte karty.
Pozostałe karty rozdajemy po równo pomiędzy graczy. Układamy sobie karty na ręce w takiej kolejności, jak nam pasuje.
Tyle. Możemy rozpocząć pojedynek.