czwartek, 23 maja 2024

Ding... i pozamiatane - recenzja gry karcianej wydawnictwa Egmont

Wydawnictwo Egmont sukcesywnie powiększa rodzinę gier z serii Gry do plecaka. To gry charakteryzujące się kompaktowym rozmiarem pudełka i zgodnie z nazwą serii, mieszczą się dosłownie wszędzie.

O większości z nich pisaliśmy już na naszym blogu. Kaczki, Criss Cross, Szkoła latania, Archimedes, Lato z komarami, czy też karciane Pędzące żółwie potrafią dostarczyć dobrej rozrywki i od dłuższego czasu znajdują miejsce w naszych wakacyjnych bagażach.

Niedawno pojawiły się w rodzinie nowe „dzieci” W niniejszej recenzji chcielibyśmy podzielić się naszymi wrażeniami z obcowania z grą pt. Ding… i pozamiatane. Zapraszam zatem do lektury recenzji.



Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

W niewielkim pudełeczku (jakże charakterystycznym dla całej serii) znajdziemy same karty. Dokładnie 81 kart – po 9 kart (ponumerowanych od 1-9) w 9 kolorach. Co ważne karty są dobre jakościowo i z całą pewnością będą nam służyły długo.

Załączona niewielkich rozmiarów instrukcja napisana jest tak, że nie mamy żadnych wątpliwości co do przebiegu rozgrywki.

CEL GRY

Naszym zadaniem jest jak najszybsze pozbycie się kart z ręki. Gracz, który zrobi to jako pierwszy, okaże się zwycięzcą.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest ekstremalnie szybki. Tasujemy wszystkie karty, po czym rozdajemy każdemu z nas po 9 kart. Z pozostałych formujemy zakryty stos dobierania, który umieszczamy na środku stołu. Z niego odkrywamy wierzchnią kartę. I to tyle.

niedziela, 19 maja 2024

Podwodni łowcy - recenzja gry karcianej wydawnictwa Gaj

Mamy ogromną słabość do małych karcianek, a gdy jeszcze znajdziemy w nich naszą ulubioną mechanikę, czyli push-your-luck, to już w ogóle jesteśmy kupieni.

O Podwodnych łowcach słyszeliśmy wiele dobrego. To gra wydana przez małe, niezależne wydawnictwo Gaj. A jego autorem jest Marek Olszewski. Jak tylko otrzymaliśmy możliwość bliższego zapoznania się z Podwodnymi łowcami, to chętnie z tego skorzystaliśmy.

Czas podzielić się naszymi wrażeniami płynącymi z rozgrywki. Zapraszam zatem do lektury recenzji.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.


CO ZAWIERA GRA

W niewielkim (aczkolwiek nieco przydużym) pudełeczku znajdziemy sporą talię kart podzielonych na karty: ryb (w trzech kolorach), krewetek, fal, sieci oraz harpunów

Do tego bardzo przydatne karty pomocy dla każdego z graczy.

Załączona instrukcja to niewielka kartka papieru zapisanego drobnym maczkiem. Zasady gry zostały tak przedstawione, że w zasadzie nie mamy większych problemów z ich zrozumieniem.

Można jedynie pomarudzić na jakość kart, których ranty wycierają się od samego patrzenia. Obawiam się, że koszulki będą koniecznością.

CEL GRY

„Grupa nurków postanowiła urządzić turniej polegający na zebraniu największej i najbardziej różnorodnej kolekcji rybek. Zostań jednym z nich i rozpocznij podwodne łowy. Im głębiej zanurkujesz, tym więcej rybek możesz złapać… ale uważaj… możesz też wynurzyć się z pustą siecią! W tworzeniu unikalnych kolekcji pomogą Ci: sieć i harpun. Krewetki zastąpią Ci każdą rybę. Uważaj na falę, bo stracisz część kolekcji.”

Oczywiście, koniec końców jak w większości znanych nam gier chodzi o zbieranie jak największej liczby punktów. Jak to zrobić? O tym za chwilę.


PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest wręcz błyskawiczny.

Tasujemy talię kart i z zakrytego stosu dobieramy 12 kart. Z nich tworzymy układ czterech kolumn po trzy rzędzie w każdej z nich. Talia pozostałych kart stanowić będzie stos dobierania.

Każdy z nas otrzymuje dodatkowo kartę pomocy. Tyle.

niedziela, 12 maja 2024

Orzeszki ze ścieżki - recenzja gry wydawnictwa Nasza Księgarnia

Las i leśne zwierzęta to wdzięczny temat nie tylko filmów czy książek ale także i gier planszowych. Wśród takich gier możemy wymienić np. Leśne rozdanie, Ekosystem, Spór o bór, Everdell czy choćby nowość ostatnich miesięcy czyli gra Je się w lesie.

Do tego zestawu dołącza bohaterka dzisiejszej recenzji, czyli gra Orzeszki ze ścieżki od Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Jeden rzut oka na okładkę gry daje nam pewność, że przeniesiemy się do niezwykłej leśnej krainy pełnej słodkich zwierzaków. Czy ta leśna eksploracja będzie przyjemnością? A może to będzie masakryczna przygoda? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do lektury naszej recenzji.


Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

W pudełku wielkości tego od gier z sennej serii (np. Sen, czy Sowy) znajdziemy całkiem sporo komponentów. Wśród nich będą: plansza z polami do wykładania pod nią kart oraz z torem punktów na odwrocie, karty w dwóch rodzajach (ścieżek i zwierząt). 

W środku znajdziemy też sporo drewnianych znaczników: krople wody, kryjówki, kogut oraz listki jako znaczniki graczy do liczenia punktów. Na te wszystkie detale dostajemy piękny płócienny pomarańczowy woreczek.

Polskie wydanie od oryginalnego różni się jednym istotnym elementem. Wewnątrz pudełka z podstawką znajdziemy bowiem od razu 9 kart dodatkowych (kart celów) przygotowanych przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia do urozmaicenia gry.

Oczywiście dopełnieniem wszystkich komponentów jest instrukcja – kolorowa, rozbudowana i pełna przykładów słownych i obrazkowych wyjaśniających zasady zabawy.

CEL GRY

Choć Orzeszki ze ścieżki ukazały się na naszym rynku w marcu to czasowo zabiera nas w okolice przełomu między jesienią a zimą. Zwierzęta w leśnych krainach szykują się na tą nieprzyjazną porę roku gromadząc smakołyki. 

Będziemy im w tym pomagać tworząc ścieżki w leśnych krainach tak, aby nasze zwierzaki miały dostęp do swoich ulubionych smakołyków. Im cenniejsze zgromadzą, tym więcej punktów zdobędziemy.


PRZYGOTOWANIE GRY

Walkę o zimowe przetrwanie trzeba odpowiednio przygotować.

W tym celu na środku stołu układamy najpierw planszę do gry stroną ze zwierzętami do góry.

W kolejnym kroku tasujemy karty ścieżek, tworzymy z nich zakryty stos i umieszczamy go nad planszą nad polem koguta tworząc stos ścieżek. To samo robimy z kartami zwierząt – potasowane w zakrytym stosie kładziemy nad planszą nad polem królika tworząc stos zwierząt.

Nadchodzi czas na dobranie przez każdego gracza jednej karty zwierzęcia ze stosu zwierząt i ułożenie go przed sobą rozpoczynając w ten sposób leśną krainę.

Pora na wyłożenie znaczników wody i kryjówek na odpowiednich polach na planszy (woda na polu z bobrem a kryjówki na polu wiewiórki).

Znacznik koguta (czyli znacznik pierwszego gracza) trafia do najmłodszego gracza lub do osoby, która ostatnio była w lesie. Wszyscy gracze wybierają swój listek do liczenia punktów.

Wszystko gotowe. Można zaczynać budowanie leśnych krain.

środa, 8 maja 2024

Bale i skandale - recenzja licytacyjnej gry karcianej od wydawnictwa Muduko.

Zróbmy mały quiz. Co łączy ze sobą następujące tytuły: Spór o bór, Spór o bór 2, Ryki Afryki, Sojusz na już, W pył zwrot? Dla w miarę ogarniętego gracza odpowiedź nie stanowi żadnego problemu.

Po pierwsze wydawnictwo Muduko, które jest wydawcą wszystkich tych gier. Po drugie Reiner Knizia, który jest ich autorem. Po trzecie i być może najbardziej znamienne to Piotr Sokołowski, których wszystkie te tytuły zilustrował w jakże charakterystycznym dla siebie stylu.

Bohaterką niniejszej recenzji jest najnowsza gra z tej powiedzmy serii, czyli Bale i skandale. Podobnie jak wszystkie wcześniej wymienione tytuły jest również reimplementacją nie najnowszego dzieła Reinara Knizii – wydanego prawie 20 lat temu High Society. Co ciekawe gra ta została parę lat temu wydana w Polsce przez FoxGames jako Milionerzy i bankruci.

Nasze rodzime Muduko postanowiło odświeżyć ten tytuł i na nowo zaprezentować go polskim graczom. Zmiany dotknęły zarówno tytuł jak i szatę graficzną, do stworzenia której zaproszono Piotra Sokołowskiego.

Milionerzy i bankruci wielkiej kariery nie zdobyli. Niestety. Ciekawe jakie losy spotkają Bale i skandale, o których chcielibyśmy w niniejszej recenzji opowiedzieć. Zapraszam zatem do lektury.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w charakterystycznym dla Muduko pudełku, jakie możemy spotkać choćby w przypadku Sporu o bór. W środku znajdziemy same karty podzielone na dwie kategorie. Liczniejsza grupa to karty listów (jest ich w sumie 55 – po 11 dla każdego z możliwych pięciu graczy) a ta mniej liczna to duże karty balu (tych jest 16), podzielone na trzy kategorie: gości, prestiżowych gości i skandalu.

Jakościowo wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wydawnictwo przyzwyczaiło nas do wysokich standardów wydawania gier i bohaterka niniejszej recenzji nie jest tutaj żadnym wyjątkiem.

Załączona instrukcja jest krótka (to w zasadzie dwustronna kartka papieru) wydrukowana na niezwykle przyjemnym w dotyku papierze. Po jej lekturze nie powinniśmy mieć żadnych problemów z przyswojeniem zasad.

CEL GRY

Czas na wspaniałe wydarzenie zorganizowane przez władcę Wielkiej Prapuszczy! Po zawarciu wielu wspaniałych sojuszy i umocnieniu swojej pozycji Żubr organizuje wspaniały bal, na którym chce wprowadzić do świata arystokracji księżniczkę Żubrzycę. Na bal zaprasza znamienitych gości z całego świata.

Bale i skandale jest prostą grą licytacyjną przeznaczoną dla 3-5 graczy. W trakcie rozgrywki wcielamy się w role w uczestników balu i staramy się wkupić w łaski dostojnych gości, by zapewnić sobie korzystne kontakty. W tym celu będziemy składać obietnice, dzięki którym zdobędziemy przychylność zaproszonych gości. O ile nie zostaniemy usunięci wcześniej z balu. Jeśli jednak przetrwamy, wówczas liczymy zdobyte punkty i wyłaniamy na ich podstawie zwycięzcę.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap banalnie prosty. Na środku stołu umieszczamy zakryty stos kart bal. Każdy z graczy otrzymuje zestaw jedenastu kart listów w swoim kolorze. To tyle. Poloneza czas zacząć...