Games
Factory Publishing jest młodym wydawnictwem. Młodym, ale bardzo prężnym, w
dodatku z dużymi ambicjami. Patrząc na ich dotychczasowe dokonania, aż się
boję, co pokażą w przyszłości. Pamiętacie może tekst Stefana z Poranka kojota?
„Jeżeli czegoś nie da się zrobić, potrzebny jest ktoś, kto o tym nie wie –
przyjdzie i to zrobi”. Odnoszę wrażenie, że chłopaki kierują swoim biznesem w
myśl tej zasady.
Dzięki platformie wspieram.to udało im się wskrzesić Dominiona
wraz z dodatkami, udało im się z czymś, co wydawało się być niemożliwe do
zrealizowania, czyli z Polami Arle. Udane kampanie Roll for the Galaxy, czy
Mistfalla i pobijane przy tym wszelkie rekordy polskiego crowdfundingu.
Zbliżają się kolejne kampanie, kolejne ciekawe tytuły, które zawitają do
Polski. A najciekawsze jest to, że są otwarci na kolejne pomysły wydawnicze,
mają odwagę, żeby rzucać się niemal za każdym razem na głęboką wodę.
Pewną
ciekawostką zatem było pojawienie się na rynku Festiwalu Lampionów. Dlaczego ciekawostką?
Po pierwsze, gra nie została (jak wszystkie inne gry GFP) wydana poprzez
wspieram.to, a po drugie rozpoczyna serię gier skierowanych do mniej
wymagającego gracza. W logo firmy wpisano słówko Family. Czy zatem Festiwal
Lampionów to dobry początek serii gier familijnych? Zapraszamy do recenzji.
Gra pierwotnie została wydana przez Foxtrot Games w roku 2015. Tytuł na
tyle spodobał się jednemu z większych graczy na rynku, czyli Pegasus Spiele, że postanowił to wydać pod
swoim szyldem. GFP skorzystało więc na tej współpracy i dzięki kooperacji z
niemieckim wydawcą możemy się cieszyć polskim wydaniem Lampionów. Zatem
przyjrzyjmy się zawartości pudła.
W środku oprócz instrukcji znajdziemy:
- 36 kafelków jeziora, w tym kafelek startowy, 24 kafelki z symbolem i 11 kafelków z symbolami,
- 90 kart, w tym 56 kart lampionów (po 8 w każdym z 7 kolorów), 30 kart talentów,
- 4 karty pomocy,
- 20 drewnianych znaczników łódek.
W stosunku do pierwszego wydania, poczyniono kilka modyfikacji - kafelki talentów zastąpiono kartami, poprawiono same karty (wprowadzono białe ranty, poprawiając żywotność kart) oraz zastąpiono drewniane żetony łódkami.
Pegasus
Spiele posiada specyficzny rozmiar swoich pudełek i często pudła takie
przechowują powietrze. Nie inaczej jest niestety w przypadku Lampionów. Wiatr
hula aż (nie)miło. To dla mnie jedyny zgrzyt odnośnie samego wydania. Cała
reszta cechuje się wysoką jakością. Muszę tutaj pochwalić instrukcję. Jest
dobrze napisana, dodatkowo okraszona licznymi przykładami, które ułatwiają
przyswojenie zasad.
CEL GRY
Loi Krathong to święto obchodzone w Tajlandii podczas pełni księżyca dwunastego miesiąca lunarnego wg kalendarza tajskiego. Zwykle ma miejsce w listopadzie. Nazwa oznacza dosłownie "spławianie koszyków ( czy też łódek, koron, dekoracji)". Krathong to malutkie koszyki (wielkości dłoni), tradycyjnie robione ręcznie z kawałka pnia bananowca, ozdobione kwiatami, świeczkami, kadzidełkami itd.
Podczas pełni księżyca , Tajowie puszczają swoje Krathongi do rzeki, czy też jeziora, wypowiadając życzenia. Festiwal ten prawdopodobnie wywodzi się ze starożytnego rytuału okazywania szacunku dla duchom wodnym. Naprawdę warto sobie poszukać w sieci zdjęć,czy filmów. Są niezwykle malownicze. Organizowane są przy tym barwne procesje, puszczane są również khom fai, unoszące się w powietrzu lampiony – stąd też nazwa gry.
Każdy z graczy wciela się w rolę tajskiego Kowalskiego i bierze udział w corocznym święcie. Ten, kto przyozdobi jezioro najpiękniejszymi krathongami będzie zwycięzcą. Innymi słowy zwycięży gracz, który na koniec gry uzyska najwięcej Punktów Prestiżu ze swoich Kart Talentów.