Nie raz już wspominaliśmy, że lubimy kryminały czy to w wersji książkowej czy filmowej czy w grach. Kryminalne seriale na Netflixie i innych platformach moglibyśmy połknąć w jeden wieczór i z trudem dawkujemy sobie tą przyjemność oglądając jeden czy dwa odcinki na raz.
Jakiś czas temu hitem wspomnianego Netflixa stał się serial Lupin nawiązujący swoją tematyką do dżentelmena włamywacza z książek Maurice Leblanca. Kiedy więc Wydawnictwo Egmont zapowiedziało kolejną część gier książkowych z serii Escape Quest opartej na przygodach Arsen Lupina nie mogliśmy zostać obojętni. Czy wyzwanie rzucone przez słynnego dżentelmena włamywacza okazało się wciągające? A może to był banalny pościg? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do lektury recenzji Escape Quest Arsen Lupin rzuca wydawanie.
CEL GRY
Arsen Lupin, dżentelmen włamywacz jak nazywały go media,
ogłosił, że szuka ucznia! Kandydatom rzuca wyzwanie polegające na kradzieży bezcennej
kolekcji biżuterii należącej do rodziny Lechevalier. Rękawicę podjęło bardzo
dużo chętnych. Zdecydowałeś, że i Ty spróbujesz szczęścia. Wśród kandydatów
rozpoznajesz kilku swoich „kolegów po fachu”. Niedługo po wschodzie słońca pozostali
złodzieje wracają do domów, ale Ty się nie śpieszysz, gdyż dostrzegasz jakiegoś
człowieka wspinającego się na dach warsztatu tkackiego naprzeciwko posiadłości Lechevalierów.
To Lupin we własnej osobie!
Tak zaczyna się nasza zabawa w złodzieja wszechczasów.
Czujecie już te emocje?
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie gry wymaga od nas jedynie zaopatrzenia się w
jakiś ołówek/długopis, żeby robić notatki. Na listkach okładki znajdziemy też elementy,
które trzeba będzie wyrwać, gdyż będą potrzebne do rozwiązywania zadań.
Już sama fabuła mocno wkręca nas w całą zabawę. Dla
podniesienia klimatu możemy sobie jeszcze puścić ścieżkę dźwiękową z filmów kryminalnych
(choćby z serialu o naszym dżentelmenie włamywaczu). Oj to robi klimat.
PRZEBIEG GRY
Każdy kto miał do czynienia z poprzednimi tytułami z serii
Escape Quest wie, że żeby sobie nie popsuć zabawy trzeba przestrzegać pewnych
zasad. Gra książkowa nie jest zwykłą książka. Wobec tego, nie czytamy jej od A
do Z. Nie przeglądajmy jej i nie przewracajmy stron, chyba, że będzie to
wynikało z rozwiązania danego zadania.
Gra polega na zapoznawaniu się z fabułą, w którą to
umiejętnie wpleciono mnóstwo różnorakich zagadek matematyczno-logicznych. Cechuje
je jedna rzecz wspólna – ich rozwiązanie zawsze stanowi liczba będąca stroną,
na którą mamy się przenieść. Same zaś zadania bazują na różnych zdolnościach – kojarzeniu,
obserwacji, pamięci. W trakcie naszej przygody napotkamy na zagadki logiczne
jak z łamigłówek IQ czy słowne. Mamy też kilka zagadek, przy rozwiązaniu
których musimy skorzystać z gadżetów z listków okładki.
Ostatnie dwie strony książki są zapieczętowane, ponieważ
zawierają podpowiedzi i rozwiązania zadań. Nikt nie broni nam tam zaglądać -
decyzja należy tylko do nas. Czasem będzie to konieczne, szczególnie jeśli
zapędzimy się w ślepy zaułek lub po prostu np. po rozwiązaniu zagadek będziemy
jeszcze raz chcieli wrócić do samej fabuły przygody.
WRAŻENIA
Zacznę od tego, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie, a
mianowicie od fabuły tego Escape Questu. Podobnie jak przy Poszukiwaczach
zaginionego skarbu historia wciąga od pierwszych zdań. Napisana jest lekko ale czeka
nas niejednokrotnie gwałtowny zwrot akcji. Po kilku stronach będziemy mieć
wrażenie jakbyśmy to my sami planowali zbrodnię stulecia. Uwielbiam kryminały
więc i ta fabuła mnie kupiła.
Warstwa graficzna jest bardzo spójna z fabułą i po prostu cieszy oko. Całość
książki utrzymana jest w klimatycznym, zielono – beżowo – niebieskim, kolorze i
prostej, czasem wręcz schematycznej kresce. Wiele stron przyciąga jednak uwagę
kolorowymi obrazkami.
Muszę przyznać, że poziom zagadek jest dość wysoki. Nie
raz zmuszona byłam do zajrzenia do podpowiedzi, ale to absolutnie nie
spowodowało, że źle się bawiłam. Escape Questy już tak mają, że wymagają
analitycznego myślenia, umiejętności kojarzenia różnych rzeczy (czasem takich,
które widzieliśmy X stron wcześniej), nieszablonowego myślenia itp.
Same są dość zróżnicowane. Od takich prościutkich które rozwiązanie podają niemalże na widelcu, po takie, które mogą dać nam mocno w kość. Ponadto nie spotkamy się z czymś takim, że w miarę postępu gry, zadania stają się trudniejsze. Te trudniejsze wymieszane są z łatwiejszymi.
Wartym podkreślenia jest różnorodność poszczególnych zadań i ich niepowtarzalność. Zatem odpada coś co mogłoby zabić każdą tego typu grę, czyli schematyczność. Każda z łamigłówek jest po prostu inna i wymaga od nas całkowicie innego podejścia.
Nie da się ukryć, że podobnie jak z karciankami typu escape
room tak i przy escape questach mamy do czynienia z jednym minusem. Taka gra
książkowa jest raczej jednorazowa. Choć po jakimś czasie kto wie, może da się
ponownie wrócić do zabawy. W końcu umysł ludzki ma cudowną zdolność kasowania
niewykorzystanych danych, by robić miejsce na nowe. Jest więc szansa, że
zapomnimy jakie są prawidłowe rozwiązania choć części zagadek. Pewnie
największa szansa będzie przy tych zagadkach, gdzie musieliśmy korzystać z
podpowiedzi lub po prostu odkryć rozwiązanie.
Podsumowując: jeśli lubicie zagadki logiczne i łamigłówki
matematyczne, to nie możecie przejść obojętnie obok książki - gry - escape
roomu z serii Escape Quest. Pomimo tego, że była ona dla mnie wyzwaniem, to nie
żałuję poświęconego czasu i włożonego wysiłku. Z chęcią wrócę do tej przygody
za jakiś czas, a jeśli nadal będę pamięta odpowiedzi, to po prostu jeszcze raz
zanurzę się w świetną przygodową historię.
PLUSY:
+ proste zasady,
+ bardzo dobre wykonanie,
+ ciekawy klimat,
+ znakomita oprawa graficzna,
+ zmienny poziom trudności,
+ bardzo wciągająca zabawa.
MINUSY:
- jednorazowość całej rozgrywki.
Liczba graczy: od 1 osoby
Wiek: od 12 lat
Czas gry: maksymalnie 3 godziny
Wydawnictwo: Egmont
Cena: 24-29 zł (VII 2021 r.)
Autor: David Cicurel
Frederic Dorne
Ilustracje: Christophe Swal
gralismy caly dzien, pozdrawiam cieplutko z rodzinka<33
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się podobało :-)
Usuń