Celowo zostawiłem tę pozycję na
koniec. Lubię opowieści z dreszczykiem. Prawie tak samo jak te, które związane
z są z tzw. twardym SF. Dlatego też nie mogłem oprzeć się, żeby wisienką na
torcie wszystkich Escape Questów nie została ta, której i tytuł i okładka
nawiązują do pewnych mrocznych czasów naszej historii opisanej nie raz i nie
dwa przez różnych autorów. Zapraszam zatem na moje wrażenia z przygodą w Salem.
CEL GRY
O wycieczce do tego miejsca
marzyłem od dawna i chciałem na własne oczy zobaczyć miejsca, które znałem
wyłącznie z lektury książek. Chciałem usłyszeć różne historie z ust
przewodnika. Usłyszałem, ale o gospodarce rybnej Salem i innych kompletnie
nieistotnych rzeczach. Przecież byłem w Salem, w którym stracono wiele
rzekomych czarownic. Musiałem coś zrobić. Zdecydowałem się na zwiedzanie na
własną rękę… No cóż, nie był to chyba najlepszy pomysł. Ale od początku…
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie gry wymaga od nas
jedynie zaopatrzenia się w jakiś ołówek/długopis, żeby robić notatki. Miejsca w
książce na pewno nie zabraknie.
PRZEBIEG GRY
Gra polega na zapoznawaniu się z
fabułą, w którą to umiejętnie wpleciono mnóstwo różnorakich zagadek
matematyczno-logicznych. Czasem wymagana będzie spostrzegawczość, umiejętność
pokojarzenia ze sobą różnych rzeczy. Rozwiązując zagadki mamy poszukiwać liczb
(zawsze odpowiedzią będzie jakaś cyfra) - to te właściwe, będące rozwiązaniem
zaprowadzą nas do kolejnej zagadki. Kiedy znajdziemy się na właściwej stronie,
w jej lewym górnym rogu dostrzeżemy jedną lub więcej liczb ze strzałką. Muszą
one odpowiadać numerom stron, które nas do niej doprowadziły. W przeciwnym
razie będzie to dowód naszej pomyłki, a my cofniemy się na stronę, z której
przyszliśmy.
Dla ułatwienia, otrzymaliśmy koło
ratunkowe. Ostatnie dwie strony książki są zapieczętowane, gdyż zawierają
podpowiedzi i rozwiązania zadań. Oczywiście nikt nie broni nam tam zaglądać -
decyzja należy tylko do nas. Czasem będzie to konieczne, szczególnie jeśli po
prostu utkniemy i nie będziemy w stanie rozwiązać danego zadania.
WRAŻENIA
Nie da się ukryć, że gra będzie premiowała osobników, którzy nie odczuwają wstrętu przed matematyką. Jest ona wszechobecna, gdyż rozwiązaniem każdej z zagadek będzie jakaś cyferka. Zadania są bardzo różne. Od naprawdę banalnych, wymagających jedynie spostrzegawczości, po takie, które będą dla nas wyzwaniem (zwłaszcza pod koniec) i mogą dać nam trochę w kość. Wartym podkreślenia jest różnorodność poszczególnych zadań i ich niepowtarzalność. Szanuję też autorów za swoistą oryginalność, bo pomimo, że trochę łamigłówek w życiu rozwiązałem, to z kilkoma spotkanymi w Sam w Salem, nie spotkałem się nigdy wcześniej. Zatem odpada coś co mogłoby zabić każdą tego typu grę, a mianowicie schematyczność. Każda z łamigłówek jest po prostu inna i wymaga od nas innego podejścia.
Może nie wadą, ale cechą tego „gier” jest ich jednorazowość. Po jej przejściu nie sądzę, żebyśmy kiedykolwiek wrócili do tej „gry”. Tak czy inaczej bawiłem się naprawdę znakomicie. Otrzymałem kawał dobrej rozrywki umysłowej. Teoretycznie „przejście” całek książki nie powinno zająć więcej niż trzy godziny. Ja na pewno poświęciłem na to więcej czasu. Czasu, którego absolutnie nie żałuję. To czego żałowałem, to że historia się skończyła… Mam nadzieję, że w bliższej przyszłości pojawią się kolejne tomy z tej serii. Ja z pewnością będę czekał na nie z wielką niecierpliwością. Zdecydowanie polecam, bo Escape Questy to po prostu kawał fajnej rozrywki, która łączy całkiem ciekawą fabułę z jeszcze ciekawszymi łamigłówkami.
PLUSY:
+ bardzo dobre wykonanie,
+ ciekawy klimat,
+ znakomita oprawa graficzna,
+ zmienny poziom trudności,
+ bardzo wciągająca zabawa.
MINUSY:
- jednorazowość całej rozgrywki.
Ilustracje: Julien
Jednorazowość całej rozgrywki to faktycznie minus, ale ogólnie na plus. My też się zakochaliśmy w Escape Quest :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!