Przyznaję się bez bicia, że nie miałem
zielonego pojęcia o tym, jak ważnym dla Polski a po trochu i dla Europy jest
Port Gdański. Naprawdę. Teraz już wiem. Wszystko dzięki temu, że trafiła do nas
gra zatytułowana właśnie Port Gdański "Na Fali Sukcesów".
Jest ona owocem współpracy pracowników
Portu z coraz bardziej znanymi polskimi twórcami gier planszowych, czyli Violą
Kijowską i Marcinem Ropką, znanymi choćby z Artefaktów Obcych czy też Twojej
Kolei.
Nie jestem specjalnie fanem gier, które
powstawały na zlecenie jakiegoś „zakładu pracy”. Przeważnie były to po prostu
słabe gry, o których słuch szybko ginął. Jednakże nazwiska twórców prognozowały
coś, co może się podobać. Mamy trochę partii za nami i chcielibyśmy się
podzielić naszymi spostrzeżeniami. Zapraszam zatem do lektury recenzji.
Całość zamknięta jest w dużym pudle z
charakterystyczną okładką przedstawiającą statek towarowy. Wewnątrz znajdziemy sporo
komponentów: planszę główną, przedstawiającą w uproszczeniu teren portu. Do
tego planszetki dla każdego z graczy będącymi zarówno przypominajkami (znajduje
się na nich skrót akcji) jak i miejscami na przechowywanie różnorodnych
towarów, które reprezentują drewniane kostki w sześciu różnych kolorach. Każdy
z graczy otrzymuje również meepla i zestaw znaczników w swoim kolorze.
W pudle znajdziemy również karty Portu oraz tzw. karty promocyjne – czyli specjalnie przygotowane karty z różnymi
ciekawostkami dotyczącymi gdańskiego portu (służyć będą do oznaczenia pierwszego gracza). Podczas gry będziemy na planszy
umieszczać specjalnie żetony zleceń, za zdobycie których będziemy wynagradzani.
Całość uzupełniają trzy specjalne drewniane kości, które będą wyznaczały
możliwe do wykonania akcje.
Do wykonania nie mam żadnych "ale", poza
wypraską. Bardzo podobną można było spotkać w pierwszym wydaniu Terraformacji
Marsa. Nie dziwię się, że w kolejnych wydaniach już się nie pojawiła, bo była
po prostu kiepska.
Instrukcja
napisana tak jak trzeba, z licznymi przykładami ułatwiającymi przyswojenie
zasad. Po jej przeczytaniu w zasadzie nie ma większych problemów z rozgrywką.
CEL GRY
Wcielamy
się w pracowników firmy obsługującą port. Naszym zadaniem będzie
przeładowywanie ni mniej ni więcej sześciu grup towarów, tak aby jak
najszybciej znalazły się w określonych magazynach portowych, wg pojawiających
się zleceń. Będziemy też posyłać naszych pracowników do obsługi statków
pasażerskich a także umacniać nasze wpływy w poszczególnych częściach portu.
Nasze działania będą wynagradzane. Ten kto uciuła najwięcej tych punktów, ten
zostanie zwycięzcą.
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie gry nie
jest specjalnie skomplikowane. Na środku stołu wędruje plansza główna.
Przedstawia ona w uproszczeniu Port Gdańsk. Znajdziemy tam szereg lokacji
(pogrupowanych na takie kolorowe strefy) połączonych ze sobą ścieżkami. Każde
takie miejsce posiada odpowiadającą mu kartę portu. Karty te tasujemy i
układamy w zakryty stos.
Zestawem startowym
każdego z graczy jest planszetka, na której w trakcie gry będzie przechowywał
towary (max 9 kostek), pionek i 9 znaczników (jeden z nich od razu pomyka na
tor punktacji). Swojego człowieka umieszczamy w dowolnym miejscu na planszy.
Kosteczki towarów
lądują w specjalnej strefie na planszy, w miejscach dla nich przeznaczonych. W
kolejnym kroku każdy z graczy dobiera dwa dowolne towary, przy czym ich rodzaj (czy
raczej masa), musi mieścić się w określonym limicie (o tym za chwilę).
Następnie z zakrytego
stosu kart portu dociągamy trzy górne karty i wykładamy obok. Wskażą one
miejsca w porcie na których to położymy po jednym żetonie zleceń (dociągniętym
z uprzednio przygotowanego stosiku).
Ostatnią czynnością
jest umieszczenie trzech stosów statków pasażerskich na odpowiednim miejscu na
planszy.
To w zasadzie tyle –
gra się może rozpocząć.
PRZEBIEG GRY
Rozgrywka toczy się
przez szereg rund, wykonywanych po kolei przez każdego z graczy. W swojej
kolejce rzucamy trzema kośćmi akcji, przy czym mamy prawo dwukrotnego przerzutu
każdej z kości). Uzyskane wyniki determinują jakie akcje będziemy mogli
wykonać. I tak, symbol (lub symbole) żurawia pozwala dobrać na swoją
planeszetkę jeden lub kilka towarów o odpowiedniej masie. O co w tym chodzi?
Część towarów jest lżejsza (zboże - żółte kostki, paliwa - niebieskie, węgiel - czarne) – każda kostka wymaga jednego symbolu
żurawia, część cięższa (kontenery- czerwone, drobnica - zielone) – te wymagają obecności dwóch żurawi, najcięższe białe ro-ro do przeniesienia potrzebują aż trzech żurawi. Zatem mając powiedzmy
cztery żurawie na kościach możemy rozdysponować je na np. 4 najlżejsze towary,
lub dwa cięższe lub jeden najcięższy i jeden najlżejszy, etc.
Symbole strzałek
pozwalają poruszyć swojego pionka wzdłuż narysowanych ścieżek o odpowiednią
liczbę pól, przy czym możemy poruszyć się o mniejszą liczbę pól niż wskazują na
to kości.
Symbole pracowników
pozwalają na pobieranie odpowiedniej liczby żetonów – o tym, do czego będą oni
pomocni – za chwilkę.
Wszystkie powyższe akcje tak naprawdę wykonujemy po to, żeby móc skorzystać z akcji dodatkowych, dzięki którym będziemy zdobywać punkty. Cóż zatem możemy zrobić?
(I)
Zrealizować jedno zlecenie – będąc w określonej lokacji (musi dla niej
być odkryta karta portu i umieszczony żeton zlecenia), odrzucając jednego z
naszych pracowników możemy wypełnić wymogi zlecenia. Czynimy to zwracając do
ogólnej puli określone w ww. zleceniu towary. W zamian za to otrzymujemy
wskazaną na zleceniu liczbę punktów. Część ze zleceń może dać nam specjalny
bonus – stały towar – coś spotkamy np. w Splendorze – każde kolejne zlecenie
może być tańsze o ten jeden towar z bonusu. Po realizacji zlecenia na planszy
pojawiają się dwa nowe (i odpowiadające im żetony zleceń). Po wykonaniu zadania
umieszczamy tam swój znacznik.
(II)
Obsłużyć jeden statek pasażerski – prosta sprawa – każdy z
trzech rodzajów statków posiada inne wymogi co do liczby pracowników
koniecznych do jego obsługi. Dla jednych wystarczy 3, dla innych 5 a dla innych
8. Im bardziej wymagający statek, tym większą liczbą punktów zwycięstwa możemy
otrzymać.
(III)
Skorzystać z panelu wymiany. Poświęcając trzech pracowników możemy dołożyć
swój znacznik na pole, na którym znajduje się już znacznik innego gracza.
Odrzucenie dwóch pracowników pozwoli na zamianę miejscami naszego znacznika ze
znacznikiem innego gracza.
Po co w ogóle
umieszczamy te znaczniki gracza? Dzięki nim mamy szansę na ekstra punkty w
momencie, w którym inny gracz realizuje zlecenie. Odbywa się to prosto. W
momencie, jeśli któryś z graczy (ale nie my) zrealizuje zlecenie w strefie, w
której znajduje się nasz znacznik, otrzymujemy 2 punkty zwycięstwa za każdy
znacznik.
ZAKOŃCZENIE GRY
Gra kończy się w
momencie, gdy nastąpi jedno z trzech wydarzeń: (I) gdy jeden z graczy osiągnie
60 punktów zwycięstwa (zaznaczamy je na torze wokół planszy), (II) gdy któryś z
graczy wyłoży swój ostatni ósmy znacznik na planszy, (III) gdy zostaną
zrealizowane wszystkie zlecenia na planszy.
Do zdobytych za
realizację zleceń punktów doliczamy teraz te za obsługę statków pasażerskich
oraz za zestawy kolorystyczne zdobytych kart portów. Zwycięzcą jest ten, kto
zgromadził największą liczbę punktów.
WRAŻENIA
Przyznaję się bez
bicia, że premiera Portu Gdańsk spadła na nas tak trochę jak grom z jasnego
nieba. O samym procesie powstawania gry (w odróżnieniu od choćby takiego Solar
City) było po prostu cicho. Albo my byliśmy ślepi i głusi i w mediach
społecznościowych jakoś tak te informacje do nas nie docierały. Tak czy
inaczej, jak już się dowiedzieliśmy o grze, to nabraliśmy wielkiej ochoty na
spróbowanie czy sympatycznym autorom gry wyszło dobre ciacho czy też niestrawny
zakalec.
Gra nam się
spodobała. Od pierwszych partii bawiliśmy się przy niej całkiem całkiem.
Pomimo, wydawać by się mogło, obszernej instrukcji same zasady są banalne i
tłumaczy się je dosłownie w kilka minut. Zastosowano w niej po prostu
sprawdzone mechaniki, które nie raz i nie dwa sprawdziły się praniu, a podane w
tak elegancji sposób jak w przypadku bohaterki recenzji, nie nastręczają
żadnych problemów ze zrozumieniem jak w to grać.
Cała zabawa opiera się na kościach. Od tego co na nich wypadnie zależy wiele. Nie wszystko, ale wiele. Czy to źle? I tak i nie. To gra rodzinna skierowana przede wszystkim do tych mniej obeznanych z planszówkami. Kości w jakiś sposób ułatwiają rozgrywkę (szczególnie „żółtodziobom”), bo w pewnym sensie podają rękę takim graczom ułatwiając rozgrywkę. Masz takie a nie inne wyniki, więc rób to, co możesz. Kombinuj, żeby wykorzystać je jak najlepiej. W żaden jednak sposób nie zwalniają z myślenia. Nie powiedzą tego, co trzeba zrobić, żeby osiągnąć zamierzony cel, nie powiedzą, które towary wybrać, nie podpowiedzą jak wykorzystać pracowników, etc.
Z drugiej jednak
strony ta losowość może być frustrująca. Twórcy co prawda dali możliwość
dwukrotnego przerzutu – jednakże często nie zdaje to egzaminu. Kości
umożliwiają nam trzy rodzaje akcji, czyli załadunek, zatrudnienie pracownika
oraz ruch na planszy. Dwie pierwsze akcje w zasadzie zawsze okazują się
przydatne. Zawsze pozwolą na ugranie czegoś. Ruch natomiast bywa po prostu
nieprzydatny i może się zdarzyć (a raczej zdarzy się na pewno), że w danej
chwili jak kania dżdżu będziemy potrzebować akcji załadunku a w zamian za to
otrzymamy ruch.
Musimy takie
rozwiązanie przyjąć na klatę i próbować wywalczyć co się da z tego co nam dały
kości. Droga do zwycięstwa jest wypadkową dwóch możliwych strategii,
tj.
z jednej strony zbieraniem towarów i realizacji zleceń (a przy okazji
umacniania swojej pozycji w określonych strefach portu), a z drugiej -
rekrutacją pracowników w celu wysłania ich do obsługi statków pasażerskich. To,
która z nich akurat będzie dominująca oczywiście będzie zależało od
przychylności losu
Jak w grze wygląda
interakcja? Tak sobie. Zwłaszcza w mniejszym składzie, gdy na planszy jest dość
luźno i każdy skupia się raczej na upatrzonych zleceniach, nie przeszkadzając
innym. Im więcej osób, tym większa konkurencja i gra nabiera większych rumieńców.
Ponadto w grze mamy mechanizm zdobywania (w zasadzie darmowych) punktów za
obecność (w postaci naszych znaczników) w sektorach portu, ilekroć tylko ktoś
zdecyduje się na realizację zlecenia w takim sektorze. Wydaje mi się, że się
najlepiej się to sprawdza w czwórkę - im więcej graczy, tym większa szansa na
to, że ktoś zdecyduje się na realizację zlecenie które nam podpasuje. W
mniejszym składzie bardziej się pilnujemy. Bardzo ciekawie jednakże wprowadzono
mechanizm, który sprawia, że i tak będziemy starali się zdobywać zlecenia ze
wszystkich stref w porcie – za takową różnorodność otrzymamy dodatkowe punkty
na koniec gry.
Dlatego też uważam,
że gra się skaluje się całkiem przyzwoicie, chociaż, jakoś tak ciekawiej jest
przy większej ilości graczy.
Kwestia
regrywalności. Mamy sporo zmiennych elementów już na etapie przygotowania gry.
Karty portów, które mają wpływ na to, które zlecenia będziemy realizować na
początku, do tego dochodzi losowość samych zleceń i związana z tym chęć ich
realizacji) najchętniej chcemy wykonać te, które dają nam stały bonus). A nad
tym wszystkim unosi się duch rachunku prawdopodobieństwa obecny podczas rzutu
kośćmi. Wszystko to sprawia, że rozgrywka za każdym razem ma inny przebieg.
Czas gry.
Zdecydowanie familijny charakter rozgrywki sprawia, że cała rozgrywka powinna
zamknąć się w maksymalnie 40 minutach (przeważnie znacznie krócej).
Na koniec zostawiłem
sobie dwie kwestie. Pierwsza to wykonanie. Jest znakomite (oprócz tej
nieszczęsnej kartonowej wypraski). Przyzwoitej grubości karton, dobre
jakościowo karty. No i grafiki. …. wykonał naprawdę kawał dobrej roboty. Jest
kolorowo (ale nie pstrokato), rysunki są bardzo i po prost
Drugą kwestią są
walory edukacyjne. Załączona do gry książeczka otwarła mi oczy na Port Gdański,
że jest to tak ważne miejsce na gospodarczej mapie Polski i Europy. Warto się z
nią zapoznać i dowiedzieć się wielu naprawdę ciekawych rzeczy. Gra przez to
zyskuje.
Miłe zaskoczenie. Tak bym w skrócie określił
obcowanie z Portem Gdańsk. Mamy do czynienia z bardzo ciekawą grą rodzinną,
prostą a jednocześnie wymagającą troszkę pomyślunku. Grą, w której duże rolę
odgrywa czynnik losowy. W tego typu rozgrywce jestem jednak w stanie wybaczyć
tę kapryśność kości i chętnie będę wracał do Portu Gdańskiego. Gra warta
wypróbowania.
PLUSY:
+ znakomite wykonanie,
+ proste
zasady,
+ edukacyjne
walory gry,
+ dobrze
napisana instrukcja,
+ całkiem
niezła regrywalność,
+ przyzwoita
skalowalność,
MINUSY:
Liczba
graczy: 2-4 osoby
Wiek: od
8 lat
Czas
gry: 20-40 minut
Rodzaj
gry: gra strategiczna, gra familijna
Zawartość
pudełka:
•1 plansza
•4 plansze
graczy
•4 pionki
graczy
•36
znaczników graczy
•20 żetonów
zleceń
•20 kart
Portu
•21 kart
statków pasażerskich
•1 karta
Portu Centralnego
•40 żetonów
pracowników
•3 specjalne
kości akcji
•64 kostki
towarów
•1 instrukcja
•14 kart
promocyjnych
* instrukcja
do gry.
Wydawnictwo:
Grupa MV
Autor:
Viola Kijowska Marcin Ropka
Ilustracje: Przemysław Formal, Roman Kucharski
Cena: 90-120
zł (IV 2019 r.)
Serdecznie dziękujemy Violi i Marcinowi, czyli Grupie MV za przekazanie gry do recenzji
Galeria zdjęć:
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń