wtorek, 14 sierpnia 2018

MONTANA : kto pierwszy ten lepszy, czyli osadniczy wyścig- recenzja gry Wydawnictwa Lacerta.



Klimat dzikiego zachodu jest dość popularny i projektanci gier jakoś od czasu do czasu nam o nim przypominają. Jest to z pewnością dość pojemny temat, bo z jednej strony będziemy mieć wędrówkę w celu zbadania nowych terytoriów (OdkryciaLewisa i Clarka), z drugiej czekają nas pojedynki (Bang: Pojedynek, Flick’em Up!), okradanie pociągu (Colt Express), przeganianie i sprzedaż bydła (Great WesternTrail i El Gaucho). Bohaterka niniejszej, czyli Montana traktuje natomiast o rozwoju osadnictwa na dzikich terenach jednego z rozległych stanów Ameryki.

Klimat dzikiego zachodu lubimy, a że projektantem gry jest jeden z naszych ulubionych autorów, czyli Rüdiger Dorn, więc gra z automatu trafiła na nasz radar. Czy przypadła nam do gustu? Zapraszam do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w średniej wielkości, solidnym pudle. W środku znajduje się cała masa komponentów. Przede wszystkim kupa drewna w postaci: robotników (w sumie 72 meeple) i zasobów - zboże, dynia, miedź, kamień, bydło - (144 szt.). Do tego 4 plansze graczy, plansza akcji i 12 kafli, z których budujemy planszę główną (coś na wzór tej z Projektu Gaja). Ciekawym elementem jest koło zatrudnienia, za pomocą którego będziemy losowo otrzymywać pracowników.

Całości dopełniają pionki graczy, tekturowe znaczniki: osad (po 12 dla każdego z graczy) oraz żetony monet i manierek.

Jakościowo wszystko wypada znakomicie. Gruby karton, solidne elementy drewniane. Dzięki temu pudło trochę waży. Wewnątrz nic się nie dzieje. Ot biały karton i nic więcej. Jesteśmy zatem skazani na woreczki strunowe.

Dość krótka jednakże treściwa instrukcja z mnóstwem przykładów zdecydowanie ułatwia przyswojenie zasad. Dzięki temu szybko to wszystko wchodzi do głowy.

CEL GRY

Przyjdzie nam się wcielić w kogoś w rodzaju zarządcy, który będzie zatrudniał a następnie posyłał robotników do pracy w kamieniołomie, kopalni, przy uprawach zboża lub na farmie. Możemy też wysyłać ich do banku po pieniądze lub do miasta, żeby wymienić dynie na inne dobra. Za pomocą pozyskanych w ten sposób dóbr będziemy mogli zakładać nowe osady. Ten kto założy je najszybciej, ten wygra ten swoisty wyścig.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie gry nie jest specjalnie skomplikowane, ale musimy sobie zarezerwować na to kilka minut.

Po pierwsze musimy stworzyć planszę główną, na której będziemy budować nasze osady. Składa się ona z segmentów (w liczbie zależnej od liczby graczy biorących udział w rozgrywce), które musimy porozkładać zgodnie z regułami sztuki.

Każdy dostaje też swoją planszetkę, na której będzie umieszczał swoje zasoby. Liczba zasobów w grze (poza monetami) jest ograniczona i zależna od liczby graczy (co i jak znajdziemy w specjalnej tabelce w instrukcji).

Poza planszetką i pionkiem gracza, każdy z graczy otrzymuje odpowiednią liczbę żetonów osad (zależną od liczby graczy), po jednej sztuce każdego z zasobów, czterech losowo wybranych robotników oraz garść monet. I to w zasadzie tyle. Do biegu, gotowi, start…



PRZEBIEG GRY


Zasady gry są dość proste i nie mamy w zasadzie problemów z rozgrywką. Każda planszetka zawiera ponadto graficznie przedstawiony skrót zasad, czyli co możemy uczynić w swojej turze. A mamy do wykonania jedną z trzech możliwych akcji:

(I) Zatrudnienie pracowników. Wykonujemy to za pomocą koła zatrudnienia. Kręcimy wskazówką i bierzemy dwóch wskazanych przez nią robotników. Jeśli mamy chęć, możemy zapłacić zbożem  i wybrać dodatkowe pole, z którego dobierzemy dodatkowych dwóch robotników

(II) Wykonanie akcji – w tym celu posyłamy naszych robotników do pracy. Możemy wysłać ich do kamieniołomu (po kamień), kopalni (miedź), na pola (zboże i dynie) czy też do banku (po gotówkę).

Możemy też wysłać naszego człowieka do miasta, gdzie weźmie z innymi graczami (lub nie) – w swoistej licytacji, dzięki czemu będziemy otrzymać konkretne dobra, czy też przetworzyć mniejszy kamienie i miedź na ich większe odpowiedniki. Acha, licytacja odbywa się nie za pomocą gotówki ale dyń.

(III) Budowa osady – o ile dwie pierwsze akcje były niejako przygotowaniem do wyścigu, tak w tej akcji możemy wykorzystać zdobyte zasoby w celu jak najszybszego wniesienia wszystkich koniecznych osad. W jednej akcji możemy wybudować trzy osady  - odrzucamy niezbędne zasoby zgodnie z wymogiem danego pola i układamy na nim nasz żeton. Czasem możemy zgarnąć bonusy w postaci manierki (pozwala na dodatkową akcję) lub krówki (pozwala na wymianę na jakikolwiek zasób, kasę lub pracownika).

ZAKOŃCZENIE GRY

Koniec zabawy rozpoczyna się, gdy jeden z graczy położy swój ostatni żeton wioski. Reszta graczy kończy rozgrywa po jednej kolejce. Zwycięzca zostaje ten, kto posiada najwięcej swoich osad na planszy, w przypadku remisu, ten kto posiada najwięcej zasobów.

WRAŻENIA

Powiem szczerze, Montana to jedna z takich gier, które udają, że są czymś innym niż się wydają. Sporo drewna, sporo kartonu, jednym słowem mnóstwo komponentów, wszystko to buduje wyobrażenie o dużym, ciężkim tytule.

Tak naprawdę mamy jednak do czynienia z dość prostą grą, która w dodatku jest swoistym wyścigiem. Nie będziemy zatem trudzili się (często mozolnym) liczeniem punktów, wymyślaniem zawrotnych strategii, jak to osiągnąć. Nie, tutaj mamy do czynienia z prostym worker placementem, w celu pozyskiwania zasobów, dzięki którym będziemy mogli budować kolejne osady.

Jak już wspomniałem, gra jest naprawdę prosta i szybko się ją tłumaczy. Wiele dobrego robią też graficzne pomoce, które znajdziemy na różnych komponentach. Użyta ikonografia jest dość czytelna i po pierwszej rozgrywce w zasadzie nie ma po co sięgać do instrukcji.

Całe to zarządzenie kilkoma zasobami – nie jest specjalnie trudne i wymagające, jednakże musimy sobie to wszystko trochę poukładać w głowie. Musimy ciągle pamiętać, że to jest wyścig i za drugie miejsce nikt nam nagrody nie wręczy. Warto zatem działać tak, żeby w swojej rundzie zrobić jak najwięcej. Zwłaszcza, gdy wybieramy akcję zakładania osad, gdy będziemy polować na pola pozwalające nam na położenie dwóch żetonów ewentualnie powalczyć o bonusik gdy założymy czwartą osadę w linii prostej.

Musimy jednakże mieć się na baczności. Przeciwnicy w żaden sposób nie będą nam ułatwiać zadania. Nie raz zatem i nie dwa ktoś nam zablokuje dane pole akcji czy też wybudują swoją osadę na miejscu, które sobie wypatrzyliśmy. Bywa. Otrzymujemy trochę negatywnej interakcji, dzięki której nie mamy do czynienia z układaniem pasjansa na czas.

Kilka słów na temat losowości. Widoczna jest ona w dwóch momentach: podczas przygotowywania całej rozgrywki (układanie kafli planszy) i podczas kręcenia kołem zatrudnienia. Czy bywa ona dotkliwa? Niespecjalnie. Kręcąc kołem i tak pewnie skorzystamy z ze „zbożowej pomocy” i dobierzemy takich pracowników, jakich będziemy potrzebować. Rozkład planszy jest jednakowy dla wszystkich i każdy zaczynając rozgrywkę ma równe szanse.

Kilka słów w tym miejscu chciałbym poświęcić bonusom, które możemy zgarnąć podczas budowy osad. Podwójna osada czy też poczciwa krówka niewątpliwie ułatwiają rozgrywkę, jednakże bukłak jest naszym zdaniem trochę przegięty. Możliwość wykonania bonusowej tury to naprawdę sporo i bywały rozgrywki, że dzięki temu bukłakowi ktoś wygrywał całą partię. Mamy mieszane uczucia co tego rozwiązania.

Drugim rozwiązaniem, które jakoś tak średnio przypadło nam do gustu jest ta specyficzna licytacja. W naszych rozgrywkach chyba się nie zdarzyło, żeby ktoś kogoś przelicytował. Po prostu, jeśli ktoś już zdecydował się dołączyć do licytacji, to zajmował najtańsze miejsca w niezajętym rzędzie.

Spodobała nam się za to ograniczona liczba dóbr, którą mamy w grze i cały ten mechanizm zwracania przez wszystkich graczy danego dobra, w przypadku, gdyby go zabrakło. Nie zdarzało się to co prawda zbyt często, ale pamiętam partię, gdy ktoś to zastosował i jeden z graczy mający gotowy plan budowy kilku osad za pomocą dyń, musiał zrewidować plany, przez co został wyprzedzony na ostatniej prostej.

Czy zatem gra oznacza się wysoką regrywalnością? I tak i nie. Co prawda każda rozgrywka jest inna (inna plansza, inni pracownicy), ale po kilku rozgrywkach z rzędu mamy poczucie, że cały czas robimy dokładnie to samo. Zalecałbym po prostu dać czasem Montanie odsapnąć.

Warto jeszcze raz wspomnieć o wykonaniu. Robi wrażenie. Wydawnictwo nie poszło na łatwiznę. Pewnie, ze można było zastąpić drewniane znaczniki kostkami a nawet kartonowymi żetonami. Można, tylko, że gra by trochę straciła w warstwie wizualnej. A tak całość cieszy oko i przez to gra zyskuje. Swoją drogą za całą oprawę odpowiada nasz „ulubieniec”, specjalista od wielu niemieckich gier euro czyli Klemens Franz. Jakoś tym nie mamy powodów do narzekań. Nawet okładka jest całkiem całkiem i nie razi swoją „klemensowatoscią”.

Skalowalność. Zdania co do tego zagadnienia są podzielone. Planszę, zasoby i liczbę koniecznych do wybudowania osad dostosowuje się do liczby graczy. Niestety nie ma żadnego mechanizmu ograniczającego liczbę pól akcji na planszy z zasobami. Zatem im mniej osób tym większy luz i na planszy, na której budujemy osady jak i na planszy akcji. W dwójkę jest zatem nieco łatwiej wcielić w życie swój plan, niż np. w czwórkę, gdy jest po prostu ciasno i trzeba być dość elastycznym.

Czas gry. Paradoksalnie, gra jest stosunkowo krótka. Nawet w największym czteroosobowym składzie spokojnie wyrobimy się w godzinkę, przeważnie jednak krócej. To fajnie i niefajnie, bo człowiek wkręci się w rozgrywkę, a tu bach i koniec. Z drugiej strony gra nie zajmuje specjalnie dużo czasu, co przy jego notorycznym deficycie jest zdecydowanie zaletą.

Pomimo drobnych mankamentów, całościowa ocena Montany jest zdecydowanie pozytywna. Gra udaje znacznie większą niż się w rzeczywistości wydaje. Jest prosta, szybka i dostarcza frajdy. Sprawdzi się w gronie i początkujących i starych wyjadaczy. Po raz kolejny Rüdiger Dorn pokazał, że jest dobrym projektantem i nie schodzi poniżej pewnego dość wysokiego poziomu. Zdecydowanie polecamy wzięcie udziału w tym specyficznym wyścigu na Dzikim Zachodzie.

PLUSY:
+ znakomite wykonanie,
+ niewielka losowość,
+ dobra skalowalność,
+ krótki czas rozgrywki,
+ przyzwoita regrywalność.

MINUSY:
- przy częstym graniu może się lekko znudzić,
- etap licytacji średnio udany.


Liczba graczy:  2-4 osoby
Wiek: od 10 lat 
Czas gry: od ok. 45 minut
Rodzaj gry:  gra strategiczna, 
gra ekonomiczna 
Zawartość pudełka:
* 1 plansza akcji,
* 4 plansze graczy,
* 1 koło zatrudnienia,
* 120 znaczników dóbr,
* 72 znaczniki robotników,
* 24 znaczniki bydła,
* 1 żeton gracza rozpoczynającego,
* 1 żeton początkowy,
* 6 żetonów menażek,
* 12 dużych żetonów terenu,
* 48 żetonów osad,
* 49 żetonów monet,
* 4 pionki graczy,
* instrukcja.
Wydawnictwo: Lacerta
Cena: 120-180 zł
Autor: Rüdiger Dorn
Ilustracje: Klemens Franz

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Lacerta za przekazanie gry. 

Lacerta

Grę można kupić w sklepie Planszóweczka.pl

Galeria zdjęć:
Kliknij, aby zobaczyć duże zdjęcia
                  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz