Pewnie każdy z nas
gdzieś kiedyś bawił się klockami. Czy to drewnianymi, czy plastikowymi.
Nieważne. Klocki to był ważny element zabawy i fantastyczny pochłaniacz czasu i
„uwalniacz” naszej wyobraźni . Będąc tatusiem dwójki fantastycznych pociech,
widzę, nic się w tej kwestii nie
zmieniło, że pomimo tych wszystkich tableto-smartfono-komputero-telewizorów
klocki nie straciły na swojej atrakcyjności. Powiem szczerze, że jako dorosły
chłop nie odmówię sobie okazji na zabawę klockami. To ciągle fajna i mądra
zabawa.
Nie wiem jak to się stało, że do tej pory nie było zbyt wielu
planszówek, w których klocki odgrywałyby znaczącą rolę. Owszem bawiłem się
jakąś grą sygnowaną marką Lego. Tam jednakże klocki służyły do budowy planszy i
elementów gry. Hocki Klocki (od wydawnictwa Black Monk), czyli bohaterowie tej recenzji to coś innego. A
cóż takiego? O tym postaram się opowiedzieć w poniższym tekście.
CO ZAWIERA GRA
Całość mieści się w niewielkim
pudełeczku. W środku znajdziemy oprócz instrukcji sporo komponentów. Wśród
nich:
- 36 plastikowych klocków w 4 kolorach (po 9 klocków w każdym kolorze);
- 10 kart Zasad;
- 10 kart Punktów;
- 144 karty Kształtów (po 36 kart z 4 wartościami);
- 1 klepsydra;
- 1 karta "Twoja Zasada"
Całość wykonana jest bardzo dobrze. Ciekawe grafiki, dobrej jakości karty. Klocki, które znajdziemy w środku zostały wytworzone przez firmę Cobi. Niestety nie jest to jakość Lego a w związku z tym (zwłaszcza na początku) pojawiły się pewne problemy, o których będzie później.
CEL GRY
Celem gry jest
zdobycie największej liczby punktów przez danego gracza. Punkty zdobywamy indywidualnie, ale poprzez kooperację
drużynową (w normalnej wersji gry) lub indywidualnie (przy szybkiej wersji gry).
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie gry
jest szybkie. Na środku stołu wędrują klocki, karty punktów (w trzech
oddzielnych odkrytych stosach) oraz karty zasad (w zakrytym stosie). Karty
kształtów należy pogrupować w 4 oddzielne talie wg wartości na awersie. Z
każdej tali należy każdemu z graczy rozdać po 2 karty (czyli na ręce będzie
miał w sumie 8 kart). Resztę kart kształtów pozostawia się w 4 odkrytych
stosach (za pomocą tych kart będą przyznawane punkty).
Najmłodszy gracz zostaje Liderem i gra się może rozpocząć.
Najmłodszy gracz zostaje Liderem i gra się może rozpocząć.
PRZEBIEG GRY
Na grę składa się
kilka rund, a każda runda podzielona przebiega wg schematu:
3. Przypisanie
ról. Tutaj po raz pierwszy wykorzystamy klepsydrę. Lider przekręca ją i mamy dokładnie
30s na wybranie, kto będzie Architektem (czyli osobą, która spogląda na Kartę
kształtu) a kto Budowniczym (czyli osobą, która wykorzysta swoje zdolności
manualne do odtworzenia za pomocą klocków obrazu z karty kształtu).
4. Budowa.
Gdy piasek w klepsydrze się przesypie, zaczynamy budowę. Każdy zespół dokładnie
w tym samym czasie. Architekci dwoją się i troją, żeby za pomocą słów, gestów
przekazać Budowniczemu, jak ma wyglądać budowla przedstawiona na trzymanej
przez niego karcie kształtu (tej karty Budowniczy nie ma prawa zobaczyć).
5. Ukończenie
budowli. Gdy jeden z Architektów uzna, że budowla jest ukończona, bierze do
ręki klepsydrę i ją przekręca. Od tego momentu pozostałe zespoły mają 30sekund na
dokończenie swoich budowli.
6. Sprawdzenie
budowli. Architekt odkrywa przed Budowniczym kartę budowli i porównują czy
wybudowane z klocków dzieło jest zgodne z tym co przedstawia karta.
7. Zakończenie rundy i przekazanie klepsydry kolejnemu graczowi, który teraz będzie Liderem.
8. Przyznanie
punktów za ukończone z sukcesem budowle. Należy pamiętać, że punkty zdobywa się
nie tylko za poprawnie wzniesioną budowlę, ale i za bycie najszybszym w danej
rundzie.
Gra kończy się, gdy wszyscy gracze
pełnili już funkcję Lidera. Wygrywa ten, kto uciułał najwięcej punktów.
Powiem szczerze, Hocki Klocki to naprawdę fajna gra. Wykorzystuje ona w pewnym stopniu mechanizm z (mało niestety u nas znanej – obiecuję sobie, że w końcu ją zrecenzujemy) gry La Boca (pokazujemy ją w naszym fotograficznym unboxingu). Tam też są zespoły, które wspólnie muszą odtworzyć to, co jest na rysunku, jednakże w nieco inny sposób. Tam też punkty zdobywa się indywidualnie za wspólne zrealizowanie zadania. Kochamy La Boca i dlatego też wielką radochę sprawiły nam Hocki klocki.
Gra jest typową imprezówką, podczas gry wytwarza się straszny harmider, a im więcej osób, tym jest on większy. Bardzo fajnie wygląda to wszystko dla postronnego widza, który patrzy na ten cały mętlik z uśmiechem. Gra zatem chętnie zagości na wszelkich spotkaniach towarzyskich i z pewnością będzie się większości podobać. Oczywiście zawsze się znajdą osoby, którym ten hałas (potrafi być naprawdę głośno) będzie przeszkadzał. Zawsze im pozostanie wersja szybka. Ta akurat przebiega w skupieniu.
Hocki klocki w moim odczuciu mogą znaleźć jeszcze jedno fantastyczne zastosowanie. Szkolenia z komunikacji. Pamiętam, że podczas takich szkoleń używane były różne ćwiczenia, ale chyba żadne nie były tak dobre jak właśnie Hocki klocki. Tutaj drzemie niesamowity potencjał. Nie ma co ukrywać, to gra komunikacyjna. Odpowiednie zrozumienie się z partnerem to klucz do sukcesu. Bez tego jesteśmy skazani na porażkę. Chociaż akurat w tej grze ta porażka w ogóle nie boli, wywołuje raczej salwy śmiechu i chęć poprawy.
Gra potrafi zmusić do myślenia i przede wszystkim (ważne dla dzieciaków) do skupienia się na czymś. To również doskonałe narzędzie dla tych wszystkich rodziców, którzy mogą mieć problem z dziećmi, a raczej ich zdolnościami skupienia się na jednej rzeczy.Warto więc dać szansę wersji szybkiej. Ona sprawia, że do stołu będą mogły zasiąść również młodsze dzieci, którym komunikacja dotycząca dość abstrakcyjnych rzeczy, jeszcze nie jest najlepiej wykształcona. W tej wersji w szranki mogą sobie stanąć młodsi ze starszymi i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dzieciaki wyszły z tej próby zwycięsko. Odtworzenie układu na obrazku jest znacznie łatwiejsze niż ułożenie go na podstawie wypowiedzianych słów.
Jedna rzecz nam w zasadzie sprawiła trochę problemów. Jak już wspomniałem klocki dostarczyła firma Cobi. Na początku sprawiały one nieco problemów. Owszem składały się, ale były problemy z ich rozłożeniem. Pamiętam jak nasza córka prosiła, żeby jej pomóc, bo ją bolały palce. Lekarstwem był taki rozdzielacz do klocków załączony w jakimś zestawie Lego. Całe szczęście z czasem wszystko się trochę „wyrobiło” i rozdzielanie klocków nie było już takie ciężkie.
Po tym następuje kolejna runda.
ZAKOŃCZENIE GRY
SZYBKA GRA
Jest to wariant umożliwiający po
pierwsze grę w mniejszym składzie, jak również pozwala na grę nieco młodszym
graczom. Zasady są nieco uproszczone i każdy gra sam.
Na początku każdy otrzymuje zestaw
klocków w jednym kolorze. Tasujemy 10 kart punktów i odkrywamy jedną z nich
(pozostałe stanowić będą zakryty stos). Następnie tasujemy 3 karty kształtów każdej wartości i tworzymy z nich zakryty
stos.
Gra się może rozpocząć.
Odkrywamy wierzchnią kartę z zakrytego
stosu kart kształtów i zaczynamy budowanie. Podobnie jak w wersji podstawowej,
pierwszy gracz, który skończył budowanie, bierze do ręki klepsydrę, odwraca ją,
a pozostali gracze mają 30s na ukończenie swoich budowli.
Punkty przynoszą poprawnie wzniesione
budynki, a najszybszych gracz otrzymuje dodatkowo bonusik punktowy.
WRAŻENIA
Powiem szczerze, Hocki Klocki to naprawdę fajna gra. Wykorzystuje ona w pewnym stopniu mechanizm z (mało niestety u nas znanej – obiecuję sobie, że w końcu ją zrecenzujemy) gry La Boca (pokazujemy ją w naszym fotograficznym unboxingu). Tam też są zespoły, które wspólnie muszą odtworzyć to, co jest na rysunku, jednakże w nieco inny sposób. Tam też punkty zdobywa się indywidualnie za wspólne zrealizowanie zadania. Kochamy La Boca i dlatego też wielką radochę sprawiły nam Hocki klocki.
Gra jest typową imprezówką, podczas gry wytwarza się straszny harmider, a im więcej osób, tym jest on większy. Bardzo fajnie wygląda to wszystko dla postronnego widza, który patrzy na ten cały mętlik z uśmiechem. Gra zatem chętnie zagości na wszelkich spotkaniach towarzyskich i z pewnością będzie się większości podobać. Oczywiście zawsze się znajdą osoby, którym ten hałas (potrafi być naprawdę głośno) będzie przeszkadzał. Zawsze im pozostanie wersja szybka. Ta akurat przebiega w skupieniu.
Hocki klocki w moim odczuciu mogą znaleźć jeszcze jedno fantastyczne zastosowanie. Szkolenia z komunikacji. Pamiętam, że podczas takich szkoleń używane były różne ćwiczenia, ale chyba żadne nie były tak dobre jak właśnie Hocki klocki. Tutaj drzemie niesamowity potencjał. Nie ma co ukrywać, to gra komunikacyjna. Odpowiednie zrozumienie się z partnerem to klucz do sukcesu. Bez tego jesteśmy skazani na porażkę. Chociaż akurat w tej grze ta porażka w ogóle nie boli, wywołuje raczej salwy śmiechu i chęć poprawy.
Gra potrafi zmusić do myślenia i przede wszystkim (ważne dla dzieciaków) do skupienia się na czymś. To również doskonałe narzędzie dla tych wszystkich rodziców, którzy mogą mieć problem z dziećmi, a raczej ich zdolnościami skupienia się na jednej rzeczy.Warto więc dać szansę wersji szybkiej. Ona sprawia, że do stołu będą mogły zasiąść również młodsze dzieci, którym komunikacja dotycząca dość abstrakcyjnych rzeczy, jeszcze nie jest najlepiej wykształcona. W tej wersji w szranki mogą sobie stanąć młodsi ze starszymi i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dzieciaki wyszły z tej próby zwycięsko. Odtworzenie układu na obrazku jest znacznie łatwiejsze niż ułożenie go na podstawie wypowiedzianych słów.
Jedna rzecz nam w zasadzie sprawiła trochę problemów. Jak już wspomniałem klocki dostarczyła firma Cobi. Na początku sprawiały one nieco problemów. Owszem składały się, ale były problemy z ich rozłożeniem. Pamiętam jak nasza córka prosiła, żeby jej pomóc, bo ją bolały palce. Lekarstwem był taki rozdzielacz do klocków załączony w jakimś zestawie Lego. Całe szczęście z czasem wszystko się trochę „wyrobiło” i rozdzielanie klocków nie było już takie ciężkie.
Podsumowując. Hocki klocki to naprawdę
udana gra. Bardzo prosta w zasadach a jednak rozgrywka wcale taka prosta nie
jest, zwłaszcza w podstawowej wersji. Wymaga odpowiedniej komunikacji i
umiejętności skupienia się. Niezaprzeczalne są też walory edukacyjne i
zastosowanie w nieco szerszym aspekcie niż tylko jako typowa imprezówka.
My tę grę polecamy i z pewnością zostawiamy
w naszej kolekcji.
PLUSY:
+ proste
zasady,
+ dobrze
napisana instrukcja,
+ krótki czas
rozgrywki,
+ solidne
wykonanie,
+ walory
edukacyjne
MINUSY:
- dla
niektórych zbyt duży rozgardiasz podczas gry (gra do najcichszych nie należy)
- troszkę
topornie (zwłaszcza na początku) rozdzielające się klocki
Nam od początku, od momentu zobaczenia pudełeczka z grą po głowie chodzi jedna piosenka. Prawda, że idealnie pasuje?
źródło: you tube
Nasza ocena to 8/10
Liczba graczy: 2-4 osoby (wersja szybka), 4-9 (wersja podstawowa)
Wiek: od 5 lat (wersja szybka), od 8 lat (wersja podstawowa)
Czas gry: ok. 15-20 minut
Rodzaj gry: gra imprezowa, logiczna
Zawartość pudełka:
• 36 plastikowych klocków w 4 kolorach (po 9 klocków w każdym kolorze)
• 10 kart Zasad
• 10 kart Punktów
• 144 karty Kształtów (po 36 kart z 4 wartości)
• 1 klepsydra
• 1 karta „Twoja Zasada”
* instrukcja do gry
Wydawnictwo: Black Monk
Cena: 75-90 zł
Cena: 75-90 zł
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Black Monk za udostępnienie gry do recenzji.
Fajna recenzja, chętnie zagram w to z synami :)
OdpowiedzUsuńNa początku mogą trochę boleć paluszki, ale, czasem klocki się wyrabiają. Fajna zabawa w duchu rywalizacji. Mnie córka regularnie ogrywa w ten uproszczony wariant gry :-)
OdpowiedzUsuńWygląda i brzmi interesująco, zwłaszcza aspekt komunikacyjny. :)
OdpowiedzUsuńKorci mnie przetestować grę w sytuacji szkolenia/ spotkania zespołu ludzi, którzy powinni się ze sobą codziennie komunikować :-). Gra jest świetna- gorąco polecamy. Bardzo dobra gra w niepozornym pudełku. Niechcący można przejść obojętnie myśląc, że to tylko dla dzieciaków lubiących zabawę klockami. A tak nie jest i pominięcie tej gry to duża strata.
UsuńLubię wypełniać wolny czas taką twórczą zabawą, ale jak się ma pociechę w domu to sprawa także wygląda inaczej. My bawimy się klockami Cobi, bo one pozwalają na skonstruowanie wielu maszyn wojennych takich jak czołgi i pojazdy z II wojny. Teraz przymierzamy się do serii Smithsonian Institution, bo synek marzy o statku kosmicznym Apollo.
OdpowiedzUsuń