wtorek, 6 października 2020

MONTMARTRE: Więc choć pomaluj mój świat - recenzja gry od Wydawnictwa Hobbity.

Od czasów liceum miałam i mam trzy podróżnicze marzenia - trzy europejskie stolice do zobaczenia. Mianowicie Paryż, Londyn i Rzym. Na razie udało mi się spełnić tylko jedno z nich - miałam możliwość pozwiedzać przez jakiś czas Londyn. Paryż i Rzym zostają planami na przyszłość. Wierzę, że jak się skończy to covidowe szaleństwo a dzieci nam jeszcze bardziej podrosną, to może na jakąś "stą" rocznicę ślubu odwiedzimy Paryż, miasto malarzy, artystów, poetów... słowem ludzi sztuki.

Na razie ten artystyczny klimat możemy poczuć dzięki bohaterce dzisiejszej recenzji, czyli grze Montmartre od Wydawnictwa Hobbity. Czy obcowanie ze sztuką to przyjemność? A może stres i męczarnia? Przekonajcie się. Zapraszamy do lektury recenzji. 



CO ZAWIERA GRA

W zgrabnym pudełku (wielkości charakterystycznej dla gier wydawnictw Nasza księgarnia i Muduko) znajdziemy pokaźną talię kart podzielonych na: karty obrazów, karty kolekcjonerów i karty kontraktów. Do tego mamy żetony monet (oczywiście francuskich franków), żeton marszanda i znacznik pierwszego gracza. Do tego wszystkiego krótka instrukcja tłumacząca wszystkie zasady (z obrazkowymi przykładami). 

Moją uwagę przyciągnęły karty obrazów. Nie chodzi tylko o to, że do złudzenia przypominają światowe dzieła sztuki spod pędzla Picassa, Tolous – Lautrec’a czy innego znanego malarza. Karty obrazów stanowią swoistą instrukcję tworzenia dzieła. Układając je rosnąco od 0 do 8 widzimy jak to dzieło powstaje. Ciekawy patent.

Słowo o instrukcji – jak na grę rodzinną przystało nie jest ona jakaś bardzo obszerna. Wszystkie zasady i opisy gry zmieściły się na harmonijce mającej 6 stron. Oczywiście sporo w tym obrazków i graficznego tłumaczenia zasad.


CEL GRY

Paryscy malarze najlepiej wiedzą o tym, że życie ze sztuki nie jest wcale takie łatwe. Pomocna z pewnością będzie przychylność Muz Montmartru i wsparcie marszanda Ambroise’a Vollarda. Tak, czy inaczej nie raz przyjdzie nam podejmować trudne decyzje – taniej sprzedać obraz, czy może podłapać intratny kontrakt na ilustracje do gazet? Za coś przecież trzeba żyć…

PRZYGOTOWANIE GRY

Na środku stołu w 4 stosach (podzielonych kolorystycznie) układamy 20 kart kolekcjonerów w malejącej kolejności (na górze każdego stosu ma być karta o wartości 2). Obok układamy 5 kart kontraktów i pionek marszanda.

Karty muz tasujemy, rozdajemy każdemu z graczy po 4 zakryte karty, a pozostałe układamy w 3 zakrytych równych stosach.

W zasięgu ręki wszystkich graczy umieszczamy żetony monet a osoba, która będzie pierwszym graczem dostaje znacznik (żeton z pędzlem).

Warsztat przygotowany. Można zacząć tworzenie drogocennych (miejmy nadzieję) obrazów.


PRZEBIEG GRY

Adepci sztuki malarskiej mają do wyboru jedną z dwóch akcji:

I. Malowanie, sprzedaż i dobranie karty ze stosu muz

 Ta akcja składa się z 3 ruchów:

1) Malowanie (obowiązkowe) – w swoim warsztacie malarskim gracz może umieścić 1 kartę zagraną z ręki bez względu na jej wartość lub dwie karty o ile ich suma wartości wynosi 5 lub mniej.

2) Sprzedaż (dobrowolna) – nikt nie może zmusić malarza do sprzedaży swoich dzieł. Jeśli jednak będzie chciał zrobić trochę miejsca w swojej pracowni, to może sprzedaż na rynku obrazy odrzucając jeden lub więcej obrazów w tym samym stylu. Za każdy tak sprzedany obraz malarz dostanie 1 franka.

W warsztacie malarz nie może mieć więcej niż 6 obrazów na koniec tury. Jeśli tak się stanie to sprzedaż będzie działaniem obowiązkowym.

3) Dobranie karty muzy - na ręku zawsze powinniśmy mieć cztery karty.

II. Sprzedaż kolekcjonerowi i rysowanie dla gazety

Ta akcja składa się z dwóch ruchów, przy czym pierwszy jest obowiązkowy:

1) Sprzedaż obrazu kolekcjonerowi (obowiązkowe) - możemy tego dokonać tylko po spełnieniu 2 warunków:

a) na początku tury pionek marchanda nie może być obok kolekcjonera, któremu chcemy sprzedaż nasze obrazy.

b) aby przekonać kolekcjonera do zakupu musimy być mocni w jego ulubionym stylu, czyli posiadać więcej kart danego obrazu niż inni gracze lub mieć wyższą łączną wartość obrazów. 

Jeśli spełnimy oba warunki możemy przystąpić do transakcji: przemieszczamy pion marchanda do wybranego kolekcjonera, odrzucamy kartę obrazu o najwyższej wartości w kolorze kolekcjonera i dobieramy pierwszą z wierzchu kartę ze stosu kart z wizerunkiem kolekcjonera (kładziemy ją zakrytą przed sobą). 

2) Rysowanie dla gazety (dobrowolne) - skoro już nasze nazwisko zaczyna coś znaczyć w świecie artystycznym to możemy sławę wykorzystać do zdobycia kontraktu na rysowanie do gazety. Możemy to zrobić tylko raz na rozgrywkę i tylko w turze, w której za pierwszym razem uda się nam spełnić wymagane warunki. Zatem jeśli pozyskamy:

a) kartę Kolekcjonera w drugim (innym niż już posiadany) kolorze możemy dobrać biały kontrakt punktujący 4 PZ

b) kartę kolekcjonera w trzecim (innym niż już posiadany) kolorze możemy dobrać szary kontrakt odpowiednio za 7 lub 3 PZ

c) kartę kolekcjonera w czwartym kolorze możemy dobrać brązowy kontrakty za 12 lub 5 PZ. 

Zasady rozgrywki w 2 osoby

W grze w 2 osoby nie korzystamy z usług Marchanda Vollarda - odkładamy więc jego pion do pudełka.

Sprzedaż obrazów

Ponieważ nie ma marchanda możemy sprzedawać obrazy dowolnemu kolekcjonerowi, ale tylko gdy uda się nam zwrócić uwagę dwóch kolekcjonerów naraz. Jeśli nam się to uda to zdobywamy po 1 karcie od każdego kolekcjonera oraz odrzucamy po 1 najwyższej karcie w każdym z dwóch stylów. 

Rysowanie dla gazety

Jeśli chcemy zdobyć kontrakt na rysunki do gazety musimy mieć różne pary kart kolekcjonerów np. chcąc zdobyć szary kontrakt musimy mieć 3 pary kolekcjonerów, każdą w innym kolorze. 

ZAKOŃCZENIE GRY

Malarskie wyzwanie kończy się w chwili, gdy nastąpi jedna z poniższych sytuacji:

a) 2 z 4 stosów Kolekcjonerów będą puste

b) Jeden z graczy zdobędzie minimum 15 franków w monetach (nie wlicza się w to wartość kart kolekcjonerów i kontraktów)

Pozostaje podliczenie zdobytych punktów zwycięstwa, a mianowicie:

(i) wartości wszystkich posiadanych kart kolekcjonerów

(ii) wartości franków zarobionych na rynku

(iii) wartości posiadanych kontraktów

Zwycięzcą z tytułem najbardziej znanego malarza zostaje ten gracz, który zdobędzie najwięcej punktów.

WRAŻENIA

Gra Montmartre od samego początku ujęła mnie stroną artystyczną. Patrząc na zapowiedzi wrzucane na fanpage Wydawnictwa na FB i Instagramie nie dało się nie uciekać myślami do dzieł znanych malarzy. Z resztą Hobbity nawet dawały takie wyzwania, aby podawać czyje dzieła możemy znaleźć na kartach gry. Wspomniałam już wcześniej, że karty muz skrywają swoistą instrukcję powstawania dzieła. Jeśli ktoś próbuje swoich malarskich sił to układając te karty od 0 do 8 dostanie w pewnym sensie kurs rysowania danego obrazu. Nie ukrywam, że nasza Marysia spróbowała tego pomysłu, ale niestety nie zechciała się publicznie podzielić efektami swojej pracy. 


Mechanicznie gra jest dopracowana tak, że nic nie kuleje, nie zgrzyta i nie rozjeżdża się. 
Zasady są proste, do wytłumaczenia w chwilę. Jednakże sama rozgrywka wymaga już troszkę kombinacji. Przecież walczymy o uwagę kolekcjonerów a w tej walce nie jesteśmy sami. Niejeden młody adept malarskiej sztuki chce pozyskać uwagę kolekcjonerów czy zdobyć współpracę graficzną z gazetą. Trzeba więc kombinować co się nam opłaci: sprzedaż, wparcie kolekcjonera a może kontrakt? Nie ma tutaj jednej dobrej odpowiedzi. Bowiem mamy współgraczy, którzy mogą mieć dokładnie taki sam plan jak my. Czasem nasze plany mogą spalić na panewce - bowiem jest jeszcze osoba marchanda Ambroise Vollarda. W pewnym stopniu kontroluje on rynek handlu dziełami i może zablokować kolekcjonera, z którym chcemy dobić targu. To dodaje smaczku zabawie.  Zaś sami malarze mają też nałozone ograniczenia - w pracowni mogą mieć na raz tylko 6 kart. Niby nie mało, ale i nie dużo biorąc pod uwagę, że mamy 4 style obrazów do stworzenia. Nie pozostaje nic innego, jak tylko dobrze opracowana strategia - to jest clue całej gry. 

Montmartre to gra ze specjalnym trybem 2 osobowym. Dobrze, że taki jest, bo nie zawsze uda się zebrać większą liczbę graczy. Ale jeśli taka sytuacja się zdarzy to sami zobaczycie, że tryb dwuosobowy okaże się wtedy słabszy. W 3 lub 4 osoby zabawa nabiera smaku - jest więcej emocji, większy wyścig ze współgraczami i czasem. Słowem skalowalność ma się tak, że im więcej graczy, tym lepiej. Choć jak siądziecie do partii 2 osobowej, to też da się pograć.

Słowo o regrywalności: karty muz rozdawane są i dobierane losowo, więc zapewnia to sporą różnorodność poszczególnych partii. Mamy za sobą pokaźną liczbę rozgrywek w różnym składzie i gra nam się absolutnie nie znudziła.

Jak na grę rodzinną przystało, a to główny typ gier jakie wydają Hobbity, do zabawy możemy zaprosić graczy od 8 roku życia, a czas jaki spędzimy nad malarsko - handlowymi wyzwaniami szacujemy na 20-30 minut. 

Podsumowując: Montmartre to świetna rodzinna karcianka z wyczuwalnym klimatem paryskiej sztuki plastycznej i mechaniką sprawiającą, że trzeba sobie trochę pokombinować. W naszej kolekcji zostanie na pewno. 

PLUSY:

+ grafiki i artystyczny klimat,
+ proste zasady, choć nie banalna rozgrywka,
+ szybkość gry.

MINUSY:

- choć jest tryb dwuosobowy, to rozgrywka korzystniej wypada w większym składzie 



Liczba graczy:  2-5 osób
Wiek: od 8 lat 
Czas gry:  ok. 20-30 minut
Rodzaj gry:  gra rodzinna, 
gra karciana 
gra strategiczna
Zawartość pudełka:
* 20 kart kolekcjonerów (w 4 kolorach), 
* 60 kart Muz,
* 5 kart kontraktów,
* 27 żetonów monet
* pionek Ambroise'a Vollarda
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Hobbity
Cena: 49-60 zł
Autor: Florian Sirieix
Ilustracje: Jeanne Landart

Galeria zdjęć:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz