Wydawnictwo Foxgames ma już doświadczenie w wypuszczaniu na rynek ciekawych książek interaktywnych. A to komiksy paragrafowe (o nich kilka słów tutaj), a to dzienniki interaktywne dla starszego czytelnika (Dziennik 29, Dziennik Wyprawa 1907 i Dziennik 29 Przebudzenie).
Na początku tego roku Liski wypuściły kolejny tytuł z kategorii dzienników interaktywnych - tym razem adresowany do dzieci i młodzieży. Dziennik "Zagadkowa podróż" to hybrydowe połączenie fabuły przygód Karoliny, Kazika i wydry Hiacynty z różnorodnymi łamigłówkami i zagadkami w sam raz dla młodszego pokolenia. Autorami tej pozycji są Michał Gołębiowski i Wojciech Grajkowski zaś szata graficzna to dzieło Tomka Domańskiego. Czy taka propozycja dla młodszych trafia w gust dzisiejszych dzieciaków? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do naszej recenzji opartej na wrażeniach naszych dzieciaków.
CEL GRY
Na początku książki poznajemy sympatyczne rodzeństwo - Karolinę i Kazika oraz ich wydrę Hiacyntę. Co takiego spotyka rodzeństwo? Oddamy tutaj głos Marysi, która na swoim blogu zdradza Wam szczegóły przygód bohaterów.
Kto przeczytał streszczenie fabuły ten wie, że celem całej zabawy będzie poszukiwanie ukradzionego Zagadroida a po drodze rozwiązywanie różnorodnych zagadek.
PRZYGOTOWANIE GRY
Do naszej zabawy z Dziennikiem Zagadkowa podróż, oczywiście poza samym czerwonym dziennikiem, potrzebujemy w zasadzie tylko czegoś do pisania. Odmianą po dziennikach dla dorosłych jest to, że tutaj podpowiedzi i rozwiązania sprawdzamy w sposób totalnie analogowy. Mamy taką ładną, specjalną zakładeczkę dekoder. Świetny pomysł - dzieciaki trzeba raczej odciągać od telefonów i tabletów. Więc takie odkodowywanie odpowiedzi jest na plus.
PRZEBIEG GRY
W teorii cała zabawa jest banalna. Przechodzimy przez historię przygód naszych milusińskich a po drodze rozwiązujemy różnorodne zagadki. Znajdziemy ich pokaźną ilość, bo aż 40.
W odwodzie dzieciaki mają opcję podpowiedzi. Jak z nich skorzystać? Wystarczy zakładkę przełożyć na niebieską stronę, okienko nakierować na numer zagadki na liście podpowiedzi i w polach na prawo od okienka z numerem pojawi nam się podpowiedź. Poziom zagadek, jak na publikację dla młodszych czytelników, jest tak dostosowany, że sięganie po podpowiedzi było ostatecznością. Po jej uzyskaniu powinniśmy poradzić sobie ze znalezieniem odpowiedniego rozwiązania. Nie powiem, nie tylko dzieciaki czasem muszą skorzystać z podpowiedzi. Mnie też zdarzyło się posiłkować takim kołem ratunkowym, nie powiem, że nie.
Jeśli jesteśmy pewni naszego rozwiązania, to w podobny sposób, co z podpowiedziami sprawdzamy odpowiedzi. Nasza zakładka dekodująca musi być odwrócona do nas czerwoną stroną. Okienko z napisem rozwiązanie przykładamy do słowa, które uważamy za odpowiedź i w kolejnych dwóch okienkach zobaczymy symbole. Jeśli będą one zgodne z tymi widniejącymi przy zagadce, to oznacza, że dobrze ją rozwiązaliśmy.
Cała zabawa polega na rozwiązaniu zagadek. Po pierwsze możemy je robić niezależnie od historyjki przygód rodzeństwa (w treści historii nie znajdziemy żadnych istotnych elementów potrzebnych do rozwiązywania poszczególnych zagadek ale warto się przyglądać grafikom i okładce). Nie musimy też rozwiązywać zagadek kolejno, rozwiązanie jednej nie przenosi do kolejnej. To jest po prostu zbiór 40 niezależnych zagadek i możemy je rozwiązywać w zasadzie w dowolnej kolejności. Choć kartkowanie książki może być nie wskazane, gdyż trochę zdradza nam to, co na nas czeka.
WRAŻENIA
Powiem tak, o ile dotąd nie byłam zbyt wielką fanką dzienników, o tyle ten dziecięcy dziennik bardzo mi się podoba. Owszem, nie powiem, lubię sobie pogłówkować i porozwiązywać różne zagadki, ale jeśli znalezienie rozwiązania jest warunkiem przejścia do kolejnej zagadki, to staje się to dla mnie bardziej stresem niż rozrywką. Szczególnie, że poziom zagadek dorosłych dzienników to całkiem inna kategoria.
Podobnie czują moje dzieci. Ich pierwsze pytanie było własnie o to, co się stanie jeśli nie będą w stanie rozwiązać jakiejś zagadki? Kiedy dowiedziały się, że nic, to się ucieszyły. Muszę zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz - to, że nawet jeśli nie uda się rozwiązać danej zagadki, to można się bawić dalej powodowało u moich dzieciaków niechęć do skorzystania z podejrzenia rozwiązania. Nie udało się, trudno... Idziemy dalej a do tej zagadki wrócimy innego dnia. Nie wywieszamy białej flagi. I tak właśnie robiły. A gdy wracały do tej nierozwiązanej zagadki na luzie, może w momencie lepszej formy, to jakoś tak wychodziło, że udawało im się znaleźć rozwiązanie. Choć czasem nie obyło się bez skorzystania z podpowiedzi.
Trzeba przyznać, że wśród 40 zagadek w książce w zasadzie żadna się nie powtarza. Rzeczywiście są one różnorodne - jedne wymagają kombinacji i manipulowania samą książką, inne opierają się na spojrzeniu z innego kąta, a jeszcze inne zmuszają nas do logicznego pomyślenia. Czasem będziemy musieli zaginać strony albo coś na nich zamazywać (choć można to ominąć przykładając do karki np. papier śniadaniowy). Niektóre zagadki są wręcz banalne, takie na kilka sekund. Inne nieco nadwyrężą nasze szare komórki. Trzeba przyznać, że poziom skomplikowania łamigłówek jest dostosowany do wieku adresatów dziennika, czyli dzieci od 8 roku życia. Nie są to jednak banalne zagadki - uwierzcie mi na słowo (bo nie chcę Wam psuć zabawy cytując konkretne przykłady) ale niektóre potrafią zagiąć i dorosłego.
Jak na publikacje dla dzieci przystało, także i Dziennik Zagadkowa podróż pełni rolę edukacyjną. Przejawia się ona najmocniej w zagadkach. Te opierają się ma elementach matematyki, geografii czy fizyki, choć nie są to jakieś szkolne powiązania. Jeśli zaś chodzi o fabułę przygód rodzeństwa, to jest ona dość luźna, stricte przygodowa. Nie znajdziecie tutaj wiedzy książkowej czy encyklopedycznej. Może o to chodziło autorom, żeby nie zrażać młodych czytelników. Dziennik ma być rozrywką na nudne dni a nie kolejnym podręcznikiem szkolnym. Z drugiej strony trzeba przyznać, że Dziennik daje podstawy do dyskusji na różnorodne tematy i to się ceni. Samą historię przygód rodzeństwa można też sobie po prostu czytać jak bajkę czy historyjkę. Może czytając i rozwiązując łamigłówki aż tak mocno nie skupimy się na treści historii przygód rodzeństwa, ale zawsze możemy sobie po prostu do tej historii wrócić.
Wspominałam już o tym wcześniej (przy przebiegu zabawy), ale podkreślę to jeszcze raz. Ogromny plus za analogowe odkodowywanie rozwiązań. W dobie otaczającej nas technologii, to jest bardzo fajne rozwiązanie. Nie daje dzieciakom pretekstu do siedzenia na telefonach czy tabletach. W dorosłych dziennikach jednak musieliśmy się posiłkować smartfonem. Dzięki dekoderowi Dziennik jest pozycją totalnie offline'ową.
Na koniec kilka słów o ilustracjach i stronie graficznej dziennika. Ja jestem zachwycona tym, co zrobił Tomek Domański. Dostajemy iście komiksowe grafiki. Mnie osobiście absolutnie nie przeszkadza, że cała książka (z wyjątkiem okładki) jest czarno - biała.
Podsumowując: jeśli macie w domu małych miłośników łamigłówek i ciekawych historii, to Dziennik Zagadkowa podróż jest pozycją, która obowiązkowo musi się znaleźć u Was na półce. Śmiem stwierdzić, że nawet jeśli Wasze dzieciaki nie koniecznie przepadają za łamigłówkami, to własnie poprzez Dziennik Zagadkowa Podróż, mogą się z nimi zaprzyjaźnić.
PLUSY:
+ ciekawa fabuła;
+ różnorodne zagadki
+ analogowy dekoder podpowiedzi/odpowiedzi
MINUSY:
- czasami zagadki są dość trudne
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Fox Games za udostępnienie Dziennika Zagadkowa podróż do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz