Mam kilka hobby w życiu. Muzyka,
sport, film, planszówki, książki i kilka innych. Fajnie, gdy uda się je w jakiś
sposób ze sobą połączyć. Pamiętam, gdy ładnych parę lat temu, gdy rynek
planszówkowy w Polsce był dość specyficzny, a kupno jakiejkolwiek planszówki to
nie było takie hop-siup. Pamiętam też, że naprawdę wiele zamieszania
wprowadziła gra paragrafowa czyli Dreszcz. To było jednak coś innego, gra która
odbywała się na kartach (niezbyt zresztą obszernej) książeczki a także w naszej
głowie. Tak się jednak złożyło, że gry te nie zyskały jednakże większego
rozgłosu i cieszy mnie niezmiernie, że powoli zaczyna się w tej kwestii coś
zmieniać. Pionierem na rynku jest z pewnością wydawnictwo Fox Games ze swoimi
komiksami paragrafowymi, które naprawdę mogą się podobać i starszym i młodszym.
Od paru lat widoczny jest również
rozwój wszelkiej maści escape roomów, czyli specjalnie przygotowanych pokojów,
w których zamyka się grupę delikwentów, którzy muszą się wydostać rozwiązując
szereg różnych łamigłówek. Takowe zabawy również znalazły odzwierciedlenie w
świecie gier planszowych. Na naszych łamach pisaliśmy choćby o…, nie mówiąc już
o książkowych escape roomach w postaci Dzienników (również wydawnictwa Fox
Games).
Niedawno, za sprawą wydawnictwa
Egmont, miała miejsce premiera swoistego novum, czyli połączenie gry
paragrafowej z escape roomem. Mowa tu o Escape Quest. W nasze łapki wpadły dwie
części (kompletnie ze sobą niezwiązane), czyli Za garść neodolarów i
recenzowani niedawno Poszukiwacze zaginionego skarbu Jak wiecie, Poszukiwacze zaginionego skarbu przypadli nam do gustu, a czy tak samo
było z bohaterką recenzji czyli Za garść neodolarów? Zapraszam do lektury
recenzji.
CEL GRY
Jesteśmy przeniesieni do roku 2062
do Kaliforni, do Las Angeles. Rzeczywistość wygląda niczym w kultowych dla mnie
filmach SF takich jak choćby Blade Runner czy też Matrix. Miał miejsce atak
nuklearny. Ziemia przestała był ciekawym miejscem. Spowita warstwą pyłu i
smogu, bez dostępu do Słońca. Ludzkość nie wymarła. Rządzą nią megakorporacje,
które nie liczą się z człowiekiem. Dla nich liczy się tylko pieniądz. Ludzie
przenieśli się do rzeczywistości wirtualnej. Ci, który nie mają pracy,
dorabiają poprzez udostępnianie swoich mózgów w celu rozbudowy wielkich sieci
neuronowych. Oczywiście megakorporacje walczą też same ze sobą w celu
wzmocnienia swoich pozycji. Wykorzystują do tego zdolnych ludzi – hakerów,
którzy potrafią uczynić kuku konkurencji.
W tym momencie pojawiamy się my.
Jesteśmy takim właśnie młodym hakerem, który nie ma za sobą większych osiągnięć
na tym polu. No chyba, że mówimy o włamaniu się na serwer szkolny…Jednakże
lubimy taki „sport” i stajemy się coraz lepsi. Z pewnością, ktoś będzie
niedługo chciał wykorzystać nasze umiejętności…
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie do gry wymaga od nas
nieco zdolności manualnych. Przede wszystkim musimy poodrywać z wewnętrznej
strony okładki paski z kodem. Należy je później połączyć (za pomocą takich
spinek) tworząc dwa owale, tak, żeby tej mniejszy (a raczej niższy) był na
zewnątrz tego większego (wyższego). Obracając jeden będziemy w stanie
odczytywać kody, przydatne w zadaniach a także (jeśli gdzieś utkniemy) przy
uzyskiwaniu pomocy.
Warto też od pooddzielać klocki (rodem z Tetrisa) i fragmenty innej
układanki. Będą nam pomocne w późniejszych etapach gry. Oczywiście warto też mieć
ze sobą ołówek/długopis, żeby robić notatki. To tyle.
PRZEBIEG GRY
Aby nie popsuć sobie zabawy ważne jest przestrzeganie kilku zasad. Musimy pamiętać wszystkim, że nie jest to klasyczna książka. Zatem nie czytajmy jej od A do Z, nie przeglądajmy jej i nie przewracajmy stron, chyba, że to będzie element instrukcji wykonania danego zadania.
Niektóre zagadki mogą wymagać manipulowania książką czy zakładkami. Czasem trzeba będzie spojrzeć na coś inaczej, skorzystać z układanki, odszukać wskazówek na obrazku, etc.
Ostatnie dwie strony książki są zapieczętowane, ponieważ zawierają podpowiedzi i rozwiązania zadań. Nikt nie broni nam tam zaglądać - decyzja należy tylko do nas. Czasem będzie to konieczne, szczególnie jeśli zapędzimy się w ślepy zaułek lub po prostu np. po rozwiązaniu zagadek będziemy jeszcze raz chcieli wrócić do samej fabuły przygody.
Ważne, żeby pamiętać o jednej rzeczy. Rozwiązując zagadki mamy poszukiwać liczb - to te właściwe, będące rozwiązaniem zaprowadzą nas do kolejnej zagadki. Kiedy znajdziemy się na właściwej stronie, w jej lewym górnym rogu dostrzeżemy jedną lub więcej liczb ze strzałką. Muszą one odpowiadać numerom stron, które nas do niej doprowadziły. W przeciwnym razie będzie to dowód naszej pomyłki a my cofniemy się na stronę, z której przyszliśmy.
WRAŻENIA
Powiem szczerze, że gra mnie osobiście wciągnęła jak
odkurzacz. Przede wszystkim udało się połączyć niesamowity klimat z ciekawymi
łamigłówkami, które są ściśle połączone z fabułą. Uwielbiam prozę Dicka i
naprawdę czułem się jakbym czytał jakiegoś Ubika, Łowcę Androidów czy Trzy
stygmaty Eldritcha Palmera. Nie chodzi mi tu o poziom literacki fabuły, bo ta
jest wręcz banalna. Osadzona jednak w wizji przyszłości przedstawionej przez
Dicka, wizji, którą bardzo lubię. Do tego dochodzi też warstwa graficzna, która
robi ogromną robotę. Wszystko jest ze sobą spójne i naprawdę cieszy oko.
Skoro mamy do czynienia z grą
paragrafową, to nie ma przeproś, będziemy książkę wertować na lewo i na prawo,
czasem wracać do już odwiedzonych stron. Nie jest to jednak typowa paragrafówka.
To, gdzie pójdziemy zależy od tego czy uda nam się rozwiązać daną zagadkę.
Czyli przechodzimy do clou całej zabawy.
Za garść neodolarów premiuje
osoby, które nie odczuwają wstrętu na słowo „matematyka”. Sporo łamigłówek jest
związanych z cyferkami. Nie będą to oczywiście jakieś mocno skomplikowane
zadania, ale jednak chłodne matematyczne spojrzenie z pewnością się przyda.
Oczywiście sporo łamigłówek będzie też miało charakter typowo logiczny (jak to
w tego typu grach bywa). Podoba mi się różnorodność poszczególnych zadań i ich
niepowtarzalność. To sprawia, że w żaden sposób nie wpadniemy w schemat. Każda
z łamigłówek jest po prostu inna i wymaga od nas innego podejścia.
A jak jest z poziomem trudności?
Różnie. Są takie, które są wręcz banalne i odpowiedź nasuwa się sama. Są takie,
które są całkiem wymagające i należy im poświęcić trochę czasu. Albo
skonsultować się z kimś – co dwie głowy to nie jedna. Są też takie, które są
okazują się dość proste, jednakże mogą nas frustrować ze względu na konieczność
odkrycia, co autor miał na myśli.
Książko-gra zawiera też
sekcję z podpowiedziami oraz gotowymi odpowiedziami (te akurat są
zaszyfrowane), gdybyśmy jakimś cudem utknęli. Generalnie starałem się nie
korzystać z tych dwóch stron – nawet dostęp do tej części książki jest troszkę
utrudniona (mówiąc wprost – należy kartki rozciąć). Kilka razy jednakże
zdarzyło korzystać z podpowiedzi, które wcale nie są takie oczywiste i w żaden
sposób nie prowadzą nas za rączkę do właściwego rozwiązania – są jedynie pewnymi
sugestiami.
Jak w każdej każda tego typu
książko-grze występuje jednorazowość. Po jej przejściu raczej nie wrócimy do
niej więcej. Szkoda tylko, że cała zabawa jest za krótka. Teoretycznie
wszystko powinno zająć nam jakieś trzy godziny. Mi z pewnością zajęło to trochę
więcej. Ale niewiele więcej. Strasznie się wkręciłem, zadania sprawiały
mi wielką frajdę i z dużym smutkiem przeczytałem słowo „KONIEC”.
Książko-gra Za garść
neodolarów dała mi całkiem sporo emocji: i tych negatywnych (jak ogarniała mnie
niemoc twórcza) i pozytywnych (gdy, udało się prawidłowo rozwiązać zadanie).
Oczywiście nie jest to pozycja dla każdego, bo nie każdy lubi tego typu
intelektualne wyzwania, w której to matematyka odgrywa całkiem sporą rolę.
Jeśli jednak to lubicie, to zdecydowanie polecam sięgnąć. Jest spora szansa, że
spędzicie tych kilka godzin na miłym wysiłku intelektualnym.
PLUSY:
+ proste zasady,
+ proste zasady,
+ bardzo
dobre wykonanie,
+ zmienny poziom trudności,
+ bardzo
wciągająca zabawa,
MINUSY:
- za krótka,
- jednorazowość całej rozgrywki.
Liczba graczy: od 1 osoby
Wiek: od 12 lat
Czas gry: maksymalnie 3 godziny
Wydawnictwo: Egmont
Cena: 24-28 zł (VII 2020 r.)
Autor: Joffrey Ricome,
Corentin Lamy
Corentin Lamy
Ilustracje: Laurent Miny
Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Egmont za udostępnienie
książki - gry.
Galeria zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz