Memory to całkiem popularna mechanika w
świecie gier planszowych. Nie dziwię się. Ona po prostu działa,w miły sposób angażując nasze
komórki mózgowe.
Tak się jakoś złożyło, że w finale Kinderspiel des Jahres 2016
w ścisłym finale znalazły się aż dwie gry bazujące na tej mechanice – Leo wybiera się do fryzjera i Epoka kamienia Junior. Ostatecznie zwycięzcą okazała
się ta druga. Czemu wspominam w ogóle te gry? Z prostej przyczyny. Bohaterką
recenzji jest Polska Luxtorpeda – gra wydana przez Egmont, a jej autorem jest
Reiner Knizia.
Luxtorpeda to nie
tylko zespół muzyczny, to przede wszystkim kawałek chlubnej historii polskiego
przedwojennego kolejnictwa. Luxtorpeda była odpowiednikiem dzisiejszego
Pendolino i to pod względem wygody i prędkości. Do dziś żaden współczesny
pociąg nie pokonał szybciej trasy Kraków-Zakopane szybciej niż właśnie
przedwojenna Luxtorpeda. Cieszę się, że wydawnictwo postanowiło przybliżyć nam
nieco historię Polski poprzez grę jakby nie patrzeć imprezową. Jak zatem sucha
mechanika połączona z elementami edukacyjnymi sprawdziła się w praniu? Zapraszamy
do lektury recenzji.
CO ZAWIERA GRA
Pudełko gry jest charakterystyczne dla takich niewielkich gier Egmontu. Spotkamy je choćby w „Pędzącej trylogii”. W środku, obok instrukcji odnajdziemy 2 talie kart, a w zasadzie jedną, tylko podzieloną na część podstawową i zaawansowaną. Wśród nich znajdziemy karty kategorii i karty obiektów, na których znajdują się osoby, przedmioty, wydarzenia, etc. – ogólnie rzecz ujmując zagadnienia związane z Polską i jej historią.
Tradycyjnie, w przypadku
gier Egmontu, muszę pochwalić wydanie. Solidne karty, które z pewnością wiele
wytrzymają. Do tego dobrze napisana instrukcja, która nie pozostawia nas z
wątpliwościami.
CEL GRY
Generalnie cała
zabawa polega na zdobywaniu kart. Głównym „narzędziem” potrzebnym do ich
zdobycia będzie dobra pamięć. No i refleks.
Przygotowanie zajmuje
dosłownie chwilę. Po pierwsze decydujemy się, który wariant wybierzemy – w
podstawowym operować będziemy siedmioma kategoriami, w zaawansowanym nawet
czternastoma. Zatem na stole wykładamy karty wybranych kategorii, a następnie po
jednej dowolnej karcie z każdej kategorii. Teraz dajemy uczestnikom czas na
uważne przyjrzenie się na odsłonięte karty. Następnie karty zakrywamy, a
pozostałe (w obecnych na stole kategoriach) tasujemy i tworzymy zakryty stos
dobierania. Po tym wszystkim możemy przystąpić do właściwej rozgrywki
PRZEBIEG GRY
ZAKOŃCZENIE
GRY
Gra kończy się w
momencie, gdy wyczerpie się stos kart dobierania. Zwycięzcą jest ten gracz,
który zgromadził najwięcej kart.
WRAŻENIA
Pierwsze wrażenia przyznaję nie były
najlepsze. Jakoś tak nieszczególnie przypadła nam do gustu szata graficzna.
Żeby nie wchodzić w szczegóły, uważam, że można to było zrobić po prostu
lepiej, ładniej, ciekawiej. No nic. „You
can’t judge book by looking at the cover” – nie oceniaj książki po okładce.
Dokładnie ten fragment piosenki śpiewanej oryginalnie przez Bo Ridleya cały
czas gdzieś mi się tłukł po głowie podczas rozgrywki w Polską Luxtorpedę. Gra
okazała się naprawdę ciekawym doświadczeniem i pomimo banalnych wręcz zasad,
gra nie jest aż taka prosta. Mózg przez cały czas ma co robić, ciągłe
zapamiętywanie układu i wyrzucanie go z pamięci jest niemałym wysiłkiem,
zwłaszcza gdy zwiększamy poziom trudności poprzez dokładanie kolejnych
kategorii.
Nie każdy jednakże lubi tego typu
rozgrywkę. Ciągłe ćwiczenie pamięci może być odrobinę męczące, ale z drugiej
strony sprawia sporo satysfakcji. Poza tym można sobie nieco poćwiczyć mnemotechnikę,
która potrafi ułatwić życie każdemu bez wyjątku.
Skalowalność. Spokojnie da się zagrać w
każdym składzie. W żaden sposób wpłynie to przyjemność z rozgrywki. Chociaż, im
więcej osób tym chyba jednak mamy większe emocje i większą rywalizację. Z
drugiej strony, im więcej osób, tym większy hałas, który sprawia, że czasem
naprawdę ciężko jest wyłonić ten głos, który jako pierwszy wskazał właściwą
odpowiedź.
Fajnie, że gra jest osadzona w polskich
realiach. Ma przez to w jakimś stopniu walory edukacyjne, zwłaszcza podczas
rozgrywki z młodszymi graczami. Największym powodzeniem cieszyła się u nas
kategoria „pojazdy”. To był dla mnie powrót do czasów dzieciństwa i możliwość
opowiedzenia dzieciakom co nie co o Syrence czy Komarze.
Losowość. Jak najbardziej. Jednakże ona
decyduje o zmienności gry, o jej dużej regrywalności. Za każdym razem mamy nieco
inny układ kart. Za każdym razem musimy zapamiętać coś innego.
Ta niby prosta gra jest dobrym treningiem dla naszego mózgu. Żeby wygrać musimy włożyć w to trochę wysiłku. Nie ma tutaj
żadnej strategii, musimy po prostu wykorzystywać nasze umiejętności szybkiego zapamiętywania i wykazać się refleksem. Tylko tyle, a może
aż tyle. Warto spróbować.
PLUSY:
+ proste
zasady,
+
regrywalność,
+ szybka i
dynamiczna rozgrywka,
+ miły
wysiłek dla naszego mózgu,
+ dobrze
napisana instrukcja,
+ wysoka
jakość komponentów,
+ walory
edukacyjne,
+ możliwość regulowania poziomu trudności
MINUSY:
- szata
graficzna niezbyt cieszy oko.
Liczba
graczy: 2-8 osób
Wiek: od
5 lat
Czas
gry: ok. 15-20 minut
Rodzaj
gry: gra dla dzieci, gra rodzinna
Zawartość
pudełka:
* 98 kart
obiektów,
* 14 kart
kategorii,
* instrukcja do gry
Wydawnictwo:
Egmont
Cena: 30-50 zł
Cena: 30-50 zł
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie gry.
Galeria zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz