Strony

czwartek, 8 czerwca 2017

POLSKA LUXTORPEDA: pamięciowe pendolino - recenzja gry Wydawnictwa Egmont.

Memory to całkiem popularna mechanika w świecie gier planszowych. Nie dziwię się. Ona po prostu działa,w miły sposób angażując nasze komórki mózgowe. 

Tak się jakoś złożyło, że w finale Kinderspiel des Jahres 2016 w ścisłym finale znalazły się aż dwie gry bazujące na tej mechanice – Leo wybiera się do fryzjera i Epoka kamienia Junior. Ostatecznie zwycięzcą okazała się ta druga. Czemu wspominam w ogóle te gry? Z prostej przyczyny. Bohaterką recenzji jest Polska Luxtorpeda – gra wydana przez Egmont, a jej autorem jest Reiner Knizia.

Luxtorpeda to nie tylko zespół muzyczny, to przede wszystkim kawałek chlubnej historii polskiego przedwojennego kolejnictwa. Luxtorpeda była odpowiednikiem dzisiejszego Pendolino i to pod względem wygody i prędkości. Do dziś żaden współczesny pociąg nie pokonał szybciej trasy Kraków-Zakopane szybciej niż właśnie przedwojenna Luxtorpeda. Cieszę się, że wydawnictwo postanowiło przybliżyć nam nieco historię Polski poprzez grę jakby nie patrzeć imprezową. Jak zatem sucha mechanika połączona z elementami edukacyjnymi sprawdziła się w praniu? Zapraszamy do lektury recenzji.


CO ZAWIERA GRA



Pudełko gry jest charakterystyczne dla takich niewielkich gier Egmontu. Spotkamy je choćby w „Pędzącej trylogii”. W środku, obok instrukcji odnajdziemy 2 talie kart, a w zasadzie jedną, tylko podzieloną na część podstawową i zaawansowaną. Wśród nich znajdziemy karty kategorii i karty obiektów, na których znajdują się osoby, przedmioty, wydarzenia, etc. – ogólnie rzecz ujmując zagadnienia związane z Polską i jej historią.

Tradycyjnie, w przypadku gier Egmontu, muszę pochwalić wydanie. Solidne karty, które z pewnością wiele wytrzymają. Do tego dobrze napisana instrukcja, która nie pozostawia nas z wątpliwościami.



CEL GRY

Generalnie cała zabawa polega na zdobywaniu kart. Głównym „narzędziem” potrzebnym do ich zdobycia będzie dobra pamięć. No i refleks.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie zajmuje dosłownie chwilę. Po pierwsze decydujemy się, który wariant wybierzemy – w podstawowym operować będziemy siedmioma kategoriami, w zaawansowanym nawet czternastoma. Zatem na stole wykładamy karty wybranych kategorii, a następnie po jednej dowolnej karcie z każdej kategorii. Teraz dajemy uczestnikom czas na uważne przyjrzenie się na odsłonięte karty. Następnie karty zakrywamy, a pozostałe (w obecnych na stole kategoriach) tasujemy i tworzymy zakryty stos dobierania. Po tym wszystkim możemy przystąpić do właściwej rozgrywki


PRZEBIEG GRY

Przebieg gry jest wręcz banalny. Z zakrytego stosu odkrywamy wierzchnią kartę i po pierwsze zwracamy uwagę na jej kategorię, a następnie musimy sięgnąć do naszej pamięci i przypomnieć sobie jaka karta z tej kategorii leży aktualnie na stole. Jeśli zgadliśmy i byliśmy pierwsi, to karta ze stołu wędruje do nas jako nagroda, a uprzednio wylosowana karta wędruje odkryta na jej miejsce. Teraz znowu dajemy sobie chwilkę czasu na jej zapamiętanie, odwracamy i losujemy kolejną kartę. To wszystko.

ZAKOŃCZENIE GRY

Gra kończy się w momencie, gdy wyczerpie się stos kart dobierania. Zwycięzcą jest ten gracz, który zgromadził najwięcej kart.



WRAŻENIA

Pierwsze wrażenia przyznaję nie były najlepsze. Jakoś tak nieszczególnie przypadła nam do gustu szata graficzna. Żeby nie wchodzić w szczegóły, uważam, że można to było zrobić po prostu lepiej, ładniej, ciekawiej. No nic. „You can’t judge book by looking at the cover” – nie oceniaj książki po okładce. Dokładnie ten fragment piosenki śpiewanej oryginalnie przez Bo Ridleya cały czas gdzieś mi się tłukł po głowie podczas rozgrywki w Polską Luxtorpedę. Gra okazała się naprawdę ciekawym doświadczeniem i pomimo banalnych wręcz zasad, gra nie jest aż taka prosta. Mózg przez cały czas ma co robić, ciągłe zapamiętywanie układu i wyrzucanie go z pamięci jest niemałym wysiłkiem, zwłaszcza gdy zwiększamy poziom trudności poprzez dokładanie kolejnych kategorii.

Nie każdy jednakże lubi tego typu rozgrywkę. Ciągłe ćwiczenie pamięci może być odrobinę męczące, ale z drugiej strony sprawia sporo satysfakcji. Poza tym można sobie nieco poćwiczyć mnemotechnikę, która potrafi ułatwić życie każdemu bez wyjątku.

Skalowalność. Spokojnie da się zagrać w każdym składzie. W żaden sposób wpłynie to przyjemność z rozgrywki. Chociaż, im więcej osób tym chyba jednak mamy większe emocje i większą rywalizację. Z drugiej strony, im więcej osób, tym większy hałas, który sprawia, że czasem naprawdę ciężko jest wyłonić ten głos, który jako pierwszy wskazał właściwą odpowiedź.

Fajnie, że gra jest osadzona w polskich realiach. Ma przez to w jakimś stopniu walory edukacyjne, zwłaszcza podczas rozgrywki z młodszymi graczami. Największym powodzeniem cieszyła się u nas kategoria „pojazdy”. To był dla mnie powrót do czasów dzieciństwa i możliwość opowiedzenia dzieciakom co nie co o Syrence czy Komarze.

Losowość. Jak najbardziej. Jednakże ona decyduje o zmienności gry, o jej dużej regrywalności. Za każdym razem mamy nieco inny układ kart. Za każdym razem musimy zapamiętać coś innego.

Ta niby prosta gra jest dobrym treningiem dla naszego mózgu. Żeby wygrać musimy włożyć w to trochę wysiłku. Nie ma tutaj żadnej strategii, musimy po prostu wykorzystywać nasze umiejętności szybkiego zapamiętywania i wykazać się refleksem. Tylko tyle, a może aż tyle. Warto spróbować.

PLUSY:
+ proste zasady,
+ regrywalność,
+ szybka i dynamiczna rozgrywka,
+ miły wysiłek dla naszego mózgu,
+ dobrze napisana instrukcja,
+ wysoka jakość komponentów,
+ walory edukacyjne,
+ możliwość regulowania poziomu trudności

MINUSY:
- szata graficzna niezbyt cieszy oko.




Liczba graczy:  2-8 osób
Wiek: od 5 lat 
Czas gry: ok. 15-20 minut
Rodzaj gry:  gra dla dzieci, gra rodzinna
Zawartość pudełka:
* 98 kart obiektów,
* 14 kart kategorii,
*  instrukcja do gry
Wydawnictwo: Egmont
Cena: 30-50 zł



Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie gry. 

Galeria zdjęć:
Kliknij, aby zobaczyć duże zdjęcia
         

TuFotki.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz