Wsiąść do pociągu to z całą pewnością jedna z najbardziej rozpoznawalnych serii wydawniczych. Jej twórca Alan R. Moon wozi nas po całym świecie zahaczając o całe kontynenty (jak np. Europa, Azja, Dookoła świata), kraje (np. Niemcy, Polskę, Francję), a także znane miasta (Amsterdam, Berlin, San Francisco).
Najnowszym dzieckiem Pana Alana jest Wsiąść do pociągu Paryż, czyli przedstawiciel tych małych szybkich „ticketów”. Stolicę Francji tradycyjnie już odwiedzimy dzięki wydawnictwu Rebel.
Oczywiście jako fani Wsiąść do pociągu nie mogliśmy nie spróbować układania autobusików w Paryżu. Czy nam się podobało? Zapraszam do lektury niniejszej recenzji.
Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.
CO ZAWIERA GRA
Całość zamknięta została w średniej wielkości pudełku – dokładnie takim samym wielkościowo jak Berlin, Londyn, Amsterdam i San Francisco. Podobnie jak i starsze siostry Wsiąść do pociągu: Paryż jest samodzielną grą w środku, zatem w środku czeka na nas komplet komponentów niezbędnych do rozgrywki.
Oczywiście musiała się znaleźć mapa Paryża, zestaw autobusów (odpowiedników wagoników z dużego Wsiąść do pociągu), wagoników metra (nowość w serii), karty lokomocji, karty biletów oraz znaczniki punktacji.
Jakościowo wszystko wypada bardzo dobrze, dokładnie jak wszystkie gry z serii – niezależnie czy tej dużej czy małej. W środku oczywiście znajduje się plastikowa wypraska, która ułatwia przechowywanie wszystkich komponentów. Załączona instrukcja wygląda jak jakaś ulotka. Krótka, zwięzła i na temat.
CEL GRY
Przenieś się do eleganckiego Paryża z szalonych lat dwudziestych XX wieku. Wskocz na otwartą platformę z tyłu autobusu i przejedź się Avenue des Champs-Élysées. Podziwiaj wieżę Eiffla i zakończ dzień pełen wrażeń, oglądając zachód słońca z balkonu starej kamienicy w Montmartre.
Tym razem przenosimy się do stolicy Francji, by tam tworzyć siatkę połączeń, wypełniając jednocześnie wymogi na posiadanych biletach. Czyli jak zawsze w każdej grze z serii Wsiąść do pociągu. Zmieniają się jedynie środki transportu. W bohaterce niniejszej recenzji mamy autobusy.
Tradycyjnie punkty zwycięstwa zdobywamy dzięki realizowaniu połączeń oraz wypełnianiu wymogów biletów oraz za… zbieranie kolorów tworzących flagę Francji. Ten kto uzbiera najwięcej punktów, ten zostanie zwycięzcą.
PRZYGOTOWANIE GRY
Ten etap jest bardzo szybki. Na środku stołu umieszczamy planszę przedstawiającą Paryż. Starannie tasujemy karty lokomocji, a następnie odkrywamy pięć z nich tworząc „rynek”. Z reszty tworzymy zakryty stos dobierania. Po przetasowaniu kart biletów tworzymy z nich zakryty stos dobierania.
Zestawem startowym każdego z graczy jest (poza znacznikiem punktacji) jest komplet plastikowych autobusów, dwie karty lokomocji oraz dwie karty biletów (jak zawsze zostawiamy sobie obie lub jedną). I to wszystko.
PRZEBIEG GRY
Dla osób znających jakąkolwiek wersję Wsiąść do pociągu reguły dotyczące Paryża będą jasne i klarowne. Oczywiście z drobnym „twistem”, jaki towarzyszy wszystkim grom z serii (czymś oprócz mapy muszą się przecież różnić).
W swojej turze mamy (jak to zawsze bywa) do wykonania dokładnie jedną (i tylko jedną) z 3 akcji:
(i) Dobieranie kart lokomocji - możemy wziąć na rękę dwie karty, na których znajdziemy oprócz autobusów również samochody, tramwaje, statki, dostawczaki i rowery. Rolę kolorowego jokera pełnić będzie autobus. Karty można wybrać z 5 odsłoniętych lub dociągnąć w ciemno, z góry talii.
(ii) Utworzenie połączenia - wykładamy odpowiednią liczbę kart (1-3) z ręki w danym kolorze (pamiętając o kolorowych autobusach).
Im dłuższe połączenie tym konieczność wyłożenia większej liczby kart, ale jednocześnie otrzymamy za nie więcej punktów. Na planszy znajdziemy odpowiednią tabelkę z punktacją.
Oczywiście w grze dla dwóch osób wprowadzono też klasyczne rozwiązanie, że wolno nam zająć tylko jedną nitkę połączenia. W grze 3-4 osobowej obie nitki mogą zostać przez nas wykorzystane, ale ten sam gracz nie może zająć ich obydwu.
(iii) Dobieranie biletów - gracz dobiera dwie górne karty z talii biletów i zatrzymuje przynajmniej jedną z nich. Zatrzymane bilety zostają u gracza do końca gry, kiedy ujawnia pozostałym graczom ich zawartość.
Co zatem jest nowinką, czymś, czego nie było w innych wersjach gry? Flaga Francji. Jeśli układamy połączenie w kolorze niebieskim, czerwonym i białym, wówczas pozostawiamy jedną z kart u siebie. Gdy uzbieramy wszystkie trzy, wtedy odrzucamy je wszystkie, zgarniając za to cztery punkty.
ZAKOŃCZENIE GRY
Zabawa kończy się w, gdy u jednego gracza zostanie co najwyżej dwa plastikowe autobusy. Wtedy każdy z graczy (włącznie z tym graczem) może wykonać jeszcze jedną, ostatnią turę.
Następuje zsumowanie punktów: za utworzone połączenia, flagę Francji oraz zrealizowane bilety. Oczywiście każdy niezrealizowany bilet przynosi natomiast punkty ujemne.
Ten, kto zdobędzie najwięcej punktów, ten zostanie ogłoszony zwycięzcą.
WRAŻENIA
Lubimy całą serię Wsiąść do Pociągu. Lubimy poznawać te wszystkie nowinki, które wprowadzają czy to całe nowe samodzielne gry, czy też mapy (bo seria rozwijana jest za pomocą obu rozwiązań). Dlatego też, gdy pojawiła się okazja to przetestowania najnowszego dziecka pana Alana R. Moona, czyli Wsiąść do pociągu Paryż, to chętnie z tego skorzystaliśmy.
Czy warto zatem przenieść się do Paryża z początku XX wieku? Naszym zdaniem warto. Jak w zasadzie każdą grę z serii. Zwłaszcza, jeśli jesteście fanami.
Rozgrywka oczywiście jest banalnie prosta. W zasadzie w każdej grze z serii jest jej trzon jest taki sam. Mamy tworzyć trasy za pomocą różnych środki lokomocji wykorzystując do tego karty lokomocji, a jednocześnie realizując ukryte cele znajdujące się na posiadanych biletach. Nowinką jest wprowadzenie swoistego tzw. set collection, czyli zbierania kart lokomocji w trzech kolorach, które to znajdziemy na fladze Francji.
Jest to chyba najprostsze rozwiązanie, które spotkaliśmy do tej pory w serii tych małych i szybkich Wsiąść do pociągu z miastem w tytule. Wydawało nam się, że to takie trochę na siłę, żeby tylko wypuścić nowy tytuł i z braku laku zastosowany taki a nie inny pomysł na rozgrywkę.
Jednakże po kilkunastu partiach już tak nie myślimy. Może i wydaje się to takie wręcz prostackie, ale w tym szaleństwie jest metoda. Żeby zdobyć dodatkowe punkty za flagę Francji, musimy poświęcić na to trzy kolejki. Dodatkowo trasy niebieskie i czerwone są króciutkie (wymagają tylko jednej katy lokomocji), białe z kolei występują wyłącznie w wariantach dwuwagonikowych (a raczej dwuauobusowych).
Gra długa nie jest. Każdy z nas otrzymuje do dyspozycji 15 pojazdów. Skupienie się wyłącznie na fladze Francji i na bonusowych punktach raczej nie sprawi, że dowieziemy zwycięstwo do mety. Oczywiście nie będziemy też w stanie unikać tych najkrótszych połączeń, gdyż do części miejsc na mapie będzie to najkrótsza i najmniej wymagająca trasa.
Musimy odpowiednio wszystko wypośrodkować. Naszą uwagę poświęcić na realizowanie biletów (dają najwięcej punktów), realizowaniu połączeń a przy okazji kompletowaniu barw Francji.
Oczywiście, że już tradycyjnie wiele będzie zależało od kilku czynników, na które nie mamy większego wpływu, czyli od losowo dobranych kart biletów oraz losowo pojawiających się kartach lokomocji.
Karty lokomocji, a dokładnie losowość podczas pojawiania się ich w grze, to cecha szczególna w zasadzie wszystkich gier z „uniwersum” Wsiąść do pociągu. Nie raz i nie dwa zdarzy się nam, że dobycie dokładnie TYCH kart, które umożliwiłyby nam stworzenie TEGO połączenia, będzie utrudnione, bo jak na złość te karty się nie pojawią. Albo się pojawią i ktoś nam je sprzątnie sprzed nosa. Owszem, mamy kolorowe autobusy, ale ich pozyskanie również może być utrudnione.
Karty celów też bywają kapryśne. Czasem wpasują idealnie do już zrealizowanych połączeń i niewielkim nakładem (a czasem nawet bezkosztowo) możemy zrealizować takowy bilet.
Wspomniani przed chwilą również nie ułatwią nam zadania. Cała plansza jest maleńka i jest po prostu ciasno. Pal licho podprowadzenie upatrzonej karty lokomocji, gorzej z zajęciem danego połączenia. A takowe sytuacje pojawiają się non stop.
Tradycyjnie gra zawiera pewien element edukacyjny. To mapa Paryża, z którą chcąc nie chcą musimy się zapoznać. Na początku trochę gubiliśmy się w tych wszystkich w większości znanych nazwach własnych różnych miejsc stolicy Francji. Po kilku partiach wszystko stało się jasne i szybko orientowaliśmy się, gdzie leży Bastylia a gdzie Łuk Triumfalny.
Skalowalność to mocny punkt rozgrywki. W zasadzie niezależnie od liczby graczy rozgrywka sprawiała przyjemność. Oczywiście najwięcej dzieje się, gdy do stołu zasiądą cztery osoby. Wtedy odczujemy najbardziej całą ciasnotę i ogrom interakcji.
Zdecydowanie luźniej będzie podczas rozgrywek dwuosobowych, ale tutaj mamy utrudnienie, bo podwójne nitki stają się do pojedynczymi (zajęcie jednej nitki z automatu blokuje drugą).
Warto wspomnieć nt. czasu rozgrywki. Cala seria tych małych gier „miastowych” z serii Wsiąść do pociągu przebiega w sposób niezwykle szybki. Tak ok. 15 minut. Paryż nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. 10-15 minut i po sprawie. Powiem szczerze, że ostatnimi czasy najczęściej właśnie sięgamy po te małe Wsiąść do pociągu. Przyjemność z rozgrywki podobna do tych dużych gier z serii, ale w znacznie krótszym czasie.
Podsumowując: Czy zatem warto posiadać w kolekcji Paryż? To naprawdę trudne pytanie, na które nie ma jednej prostej odpowiedzi. To na pewno nowa mapa, nowy sposób na punkty, ale jednocześnie niezmienny trzon rozgrywki. Najlepiej byłoby się samemu przekonać i spróbować samemu zagrać. Jest naprawdę spora szansa, że się Wam spodoba.
PLUSY:
+ wysoka jakość komponentów,
+ ciekawe zmiany w stosunku do innych gier z serii
+ bardzo proste zasady,
+ dobre skalowanie,
+ bardzo krótki czas rozgrywki,
MINUSY:
- losowość w doborze kart (nieodłączna cecha całej serii).
Liczba graczy: 2-4 osoby
Wiek: od 8 lat
Czas gry: 10-15 minut
Rodzaj gry: gra strategiczna,
gra ekonomiczna,
gra familijna
Zawartość pudełka:
* plansza przedstawiająca mapę połączeń w Paryżu,
* 60 plastikowych autobusów
(po 15 w każdym kolorze),
* 46 kart Lokomocji,
* 20 kart Biletów,
* 4 drewniane znaczniki punktacji,
* kilka zapasowych plastikowych autobusów,
* instrukcja.
Wydawnictwo: Rebel
Cena: 70-100 zł (IV 2024 r.)
Autor: Alan R. Moon
Ilustracje: Julien Delval
Galeria zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz