Gry słowne do niedawna kojarzyły nam się
wyłącznie ze Scrabble, za którym to specjalnie nie przepadamy. Jednakże od
jakiegoś czasu zaczynamy się do nich przekonywać. Tajniacy, Dżem dobry,
Decrypto, czy też Jednym słowem to stali bywalcy na naszym stole, a z tego co
wiemy, to i na stołach innych graczy również. Proste zasady, mnóstwo
główkowania i jeszcze więcej emocji. Oczywiście bez dobrego słownika w głowie
się nie obędzie.
Jakiś czas temu dzięki Wydawnictwu Nasza
Księgarnia na rynek trafiła Potęga słowa – gra, w której przyjdzie nam składać
literka po literka różniaste słowa. W naszej recenzji odpowiemy na pytanie, czy
gra jest warta uwagi i jest w stanie wygrać z, jakby nie patrzeć, zacnymi
przeciwnikami. Zapraszam zatem do lektury.
CO ZAWIERA GRA
W średniej wielkości pudełku (zbliżonym wielkościowo choćby do Boardingu) znajdziemy sporo różnych komponentów. Silnikiem napędowym gry będą karty. Te zostały podzielone na dwie grupy: niebieską (zdecydowanie najliczniejszą z literami bez polskich ogonków) i czarną (z ogonkami). Do tego otrzymujemy specjalną płytkę rund ze stylowym znacznikiem w kształcie policyjnej odznaki. Ponadto w pudle znajdują się cztery zestawy dla każdego z gracza, czyli znaczniki oraz kartę pomocy.
Tradycyjnie
już jak przystało na Naszą Księgarnię, jakościowo wszystko wypada wzorowo.
Podobnie jak i instrukcja, która to wydaje się być dość gruba, ale to tylko
pozory. Dużo w niej jest czytelnych przykładów, dzięki czemu zasady łatwo
wchodzą do głowy.
CEL GRY
Wcielamy
się w rolę czarnych charakterów i przyjdzie nam toczyć walkę o dominację nad
światem. Naszym orężem będą słowa, za pomocą których będziemy przejmować i
kontrolować jak najwięcej lokalizacji/obiektów symbolizowanych przez litery na
kartach. Wygra ten, kto na koniec będzie zdobędzie najwięcej punktów.
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie
gry trwa dosłownie chwilę. Zaczynamy od dokładnego przetasowania wszystkich
kart, z których tworzymy zakryty stos dobierania. Następnie tworzymy za pomocą
kart (układając literami do góry) prostokąt o wymiarach zależnych od liczny
graczy. Np. przy dwójce będzie to kwadrat o boku 4x4, a w pełnym czteroosobowym
składzie – prostokąt o wymiarach 6x5. Gdzieś obok umieszczamy płytkę rund –
znacznik wędruje na pole z cyferką „1”.
Zestawem
startowym każdego z nas będzie ściągawka, na której umieszczamy losowo dobraną
kartę ze stosu, a także zestaw znaczników w naszym kolorze. I to tyle, czas na
zdobywanie dominacji.
PRZEBIEG GRY
Cała zabawa trwa ni mniej, ni więcej, tylko 6 rund. W swojej turze mamy do wykonania trzy akcje zgodnie z określoną kolejnością:
(1)
Dołożenie swojej karty do tych leżących na środku stołu, przy czym musimy
zrobić to tak, aby przylegała ona przynajmniej jednym bokiem do innej karty
znajdującej się na stole.
(2)
Ułożenie słowa. Za pomocą liter znajdujących się na stole (nie muszą leżeć koło
siebie) mamy ułożyć wyraz, przy czym obowiązkowo jedną z liter musi być ta,
która znalazła się na dołożonej karcie. Ponadto litery nie mogą się powtarzać
(nie możemy do budowy wyrazu użyć np. dwa razy tylko jednej litery). Następnie
na każdej wykorzystanej literce umieszczamy swój znacznik.
Teraz w zależności od tego czy był tam już jakiś znacznik czy nie mamy kilka możliwości. Jeśli nie było na karcie żadnego znacznika, nic się nie dzieje. Jeśli jednak znajdował się tam żeton innego gracza, to jest on usuwany (wraca do puli przeciwnika). Jeśli natomiast był już tam nasz znacznik (czyli na karcie pozostałyby dwa nasze), to zdobywamy kartę. Na znak, że dana karta została zdobyta, w jej miejsce umieszcza się zakrytą kartę (z taśmą polizyjną) i nasz znacznik – będzie to potrzebne do punktacji końcowej.
Zdobyta
karta będzie odtąd naszym pomocnikiem. Do budowy wyrazu będziemy mogli używać
zdobytych liter (nie kładziemy tylko na nich żadnego znacznika).
(3) Dobranie jednej karty z wierzchu stosu i umieszczenie go na swojej ściągawce.
Mam
świadomość, że może się zdarzyć, że się po prostu zatniemy i nic nam nie będzie
przychodziło do głowy. Gra oferuje nam koło ratunkowe. Każdy z pozostałych
graczy może zaoferować swoją. W takiej sytuacji układa w myślach słowo, a
następnie oznajmia z ilu liter się ono składa, a także ile kart będziemy mogli
zdobyć dzięki temu słowu. Oczywiście nic za darmo. Ceną będzie możliwość
położenia swoich znaczników na uzgodnionej liczbie liter (na nich aktywny gracz
nie będzie już mógł nic położyć). Zatem mamy możliwość negocjacji, wszakże
każdy gracz zgłosić swoją pomoc i podać swoją cenę, a gracz, którego jest kolej
może wybrać tylko jedną ofertę.
Gra
oferuje też wariant, w którym wykorzystujemy czarne kart, które to posiadają
specjalne właściwości, z których możemy (ale nie musimy) skorzystać. Dzięki
temu możemy przenosić kartę z taśmą policyjną na inne miejsce, usunąć dowolny
znacznik gracza, czy też umieścić swój znacznik na dowolnej karcie. Wszystko to
zostało dokładnie rozpisane na naszej ściągawce.
ZAKOŃCZENIE
Rozgrywka kończy się po rozegraniu 6 rund. Punkty zdobywamy za dwie rzeczy. Po pierwsze, za zdobyte podczas gry karty (jedna karta = jeden punkt). Po drugie, za kontrolowane przez siebie strefy, czyli przynajmniej 3 karty z taśmą sąsiadujące ze sobą bokami, na których leżą nasze znaczniki. Strefa kontrolowana to również karty z taśmą, które bezpośrednio do siebie nie przylegają, są natomiast ze sobą połączone kartami, na których umieszczone zostały nasze. Za każdą kartę w strefie (ale tylko z policyjną taśmą) otrzymujemy po jednym punkcie. Zwycięzcą jest ten z graczy, który uzbierał najwięcej punktów.
WRAŻENIA
Przyznaję się bez bicia, że Potęga słowa okazała się wielkim hitem w naszym gronie. Jest prosta do nauki, jest dość szybka i w dużym stopniu angażuje nasze szare komórki. Po kolei zatem.
Tak jak już
wspominałem, instrukcja wydaje się być dość obszerna, jednakże jej większość
zajmują bardzo czytelne przykłady, dzięki czemu w mig łapiemy o co w tym chodzi
i co należy zrobić, żeby wygrać. Oczywiście sama potyczka aż tak prosta nie
jest i musimy kombinować dwukierunkowo. Po pierwsze, musimy ułożyć wyraz. Niby
to nie takie hop siu, ale mamy określone litery, z których musimy coś sklecić –
co wcale nie jest takie proste (przy niektórych układach to nawet dość trudne)
i w głowie będzie panował ciągły mętlik. Zdecydowanie przewagę mogą tutaj mieć
osoby, które dysponują dużym zasobem słów i mają tę lekkość odnalezienia w tym
swoim wewnętrznym słowniku właściwych wyrazów. Poza tym warto, aby nasz wyraz
był dość długi, dzięki czemu umieścimy wtedy więcej znaczników.
Po drugie, musimy się skupić na wykorzystaniu właściwych liter. Układnie wyrazów korzystając co kolejkę z różnych liter, nie zaprowadzi nas do zwycięstwa. Musimy pamiętać za dokładnie otrzymamy punkty, czy za zdobyte wyrazy i za kontrolowane obszary. Więc zależeć nam będzie na konkretnych kartach. Co dodatkowo wprowadza nam większe zamieszanie. Całe szczęście, że autorzy gry wpletli do mechaniki możliwość wykorzystania zdobytych liter, dzięki czemu mamy trochę łatwiej. Jednakże wcześniej te litery trzeba zdobyć.
Przyda się
nam zatem odrobina sprytu, czasem łut szczęścia a czasem niefrasobliwość
przeciwników, którzy pozwolą nam na takie a nie inne zagrania i zajęcie takich
a nie innych kart. Interakcji między graczami nie brakuje. Mamy, jakby na to
nie patrzeć, do czynienia z mechaniką kontroli obszarów (area control), która
to z definicji prowadzi do różnych konfliktów dotyczących tego, kto zdobędzie
dany obszar (w naszej grę kartę).
Płynność
rozgrywki bardzo zależy od stopnia zaawansowania graczy w sensie ogrania w gry
słowne. Jeśli czujemy, że nie jesteśmy w tym mocni, to będzie nam po bardziej
pod górkę. Jeśli dobrzy – będzie z górki. Dotyczy to dokładnie wszystkich
graczy. W grze cały czas będziemy układać słowa i biegłość w tej sztuce będzie
plusowała. Dlatego też warto bawić się w takim gronie, w którym wszyscy będą na
zbliżonym poziomie. Do tego dochodzi pewna trudność ułożenia słów z liter,
które są „rozsypane” na stole. Nie mamy możliwości poukładania sobie tego
wszystkiego jak choćby w Scrabble na stojaczku. Musimy całą operację wykonać w
głowie. Dla niektórych stanowić to będzie spore wyzwanie.
Aczkolwiek
trzeba tutaj wypomnieć jedną rzecz. Mamy wariant zaawansowany, w którym to
czarne karty posiadają specjalne właściwości. Może się jednak zdarzyć, że
gorąco chcemy zagrać w tymże wariancie, ale nie zagramy, bo nie pojawi się
żadna karta (nam się to kilka razy udało). Wynika to z prostej przyczyny. W
sumie mamy 110 kart z czego jedynie 8 jest tymi specjalnymi, zatem sami
widzicie, że prawdopodobieństwo ich wylosowania wcale takie wysokie nie jest.
Niestety nie mamy tutaj żadnego rozwiązania, które by mogło to zmienić
Dobrze
rozwiązano kwestię skalowalności. Im mniej osób, tym mniej kart w grze. Dlatego
też na stole nigdy nie będzie zbyt ciasno. Oczywiście rozgrywka w dwie osoby
będzie nieco inna niż w większym składzie. Niby mniejsze możliwości, bo liter
jest jednak mniej, ale sama interakcja pomiędzy graczami będzie podobna,
operujemy wszakże na odpowiednio mniejszym obszarze gry.
Swoją drogą, to autor gry nie jest dla nas całkowicie nieznany. Oprócz tego, że nazywa się dokładnie jak pewien sławny gitarzysta, to ma na koncie kilka gier. Swego czasu o jednej z nich nawet pisaliśmy. Getaway Driver to naprawdę ciekawy tytuł a bohaterka niniejszej recenzji jest jeszcze lepsza.
Potęga słowa
jest grą znakomitą. Naprawdę. Sam tytuł oddaje cały sens gry. Żeby wygrać,
trzeba umiejętnie operować językiem. Nie dość, że trzeba układać z liter słowa,
to trzeba wykorzystywać konkretne litery. Dzięki temu bywa naprawdę wymagająca
a do zwycięstwa warto się przyłożyć. Daje jednak mnóstwo satysfakcji jeśli uda
nam się odnieść sukces. Spokojnie może stanąć obok takich tuzów gier słownych
jak Tajniacy, Decrypto, czy też Jednym słowem. Zdecydowanie gra warta
polecenia.
PLUSY:
+ solidne wykonanie,
+ banalne zasady,
+ świetna mechanika,
+ dobra skalowalność,
MINUSY:
- płynność
rozgrywki zależy od stopnia biegłości wszystkich graczy (oj taki minus na
siłę),
*luźne nawiązanie do jednego z filmów z Agentem Bondem - Świat to za mało
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz