Zawsze powtarzam, że dobra gra logiczna
nie jest zła. Nigdy nie ukrywaliśmy, że abstrakcyjne gry logiczne strasznie
lubimy. Więc nasz radar zawsze się uruchamia, gdy tylko dochodzą do nas
informacje o kolejnej tego typu grze. A gdy dodatkowo wygląda zjawiskowo?
Fotosynteza to jeden z hitów
ubiegłorocznego Essen. Gra, która na tle innych wyróżnia się oprawą graficzną,
za którą stoi ta sama Pani (Sabrina Miramon), która pięknie zilustrowała
znakomite Quadropolis, czy też zapomnianych nieco Budowniczych (w wersji Średniowiecze i Antyk). Co ciekawe autorem gry jest współtwórca innej tego typu
gry, którą niedawno recenzowaliśmy, czyli Zamku smoków. Hjalmar Hach z
przytupem wchodzi na salony solidnych twórców planszówek.
Gra została wydana przez familijny odłam
Portalu, czyli 2 Pionki. Gra jakby nie patrzeć idealnie wpisuje się w to, co
dotychczas wydawało to (pod)gliwickie wydawnictwo. A czy nam Fotosynteza przypadła do
gustu? Czy za piękną oprawą kryje się po prostu dobra gra? Na te i inne pytania
postaram się odpowiedzieć w poniższej recenzji.
CO ZAWIERA GRA
Całość zamknięta jest
w sporym pudle. W środku znajdziemy przede
wszystkim drzewka (w czterech kolorach), które uprzednio musimy sobie poskładać
do kupy. Do tego mamy planszę główną, na której toczyć się będzie cała
rozgrywka oraz słoneczko, które będzie krążyć wokół niej. Każdy z graczy
otrzyma też specjalną planszetkę, na której umieszczał będzie drzewa i nasiona
oraz zaznaczał swoje punkty światła (swoista waluta w grze). Do tego dochodzą
wspomniane wcześniej żetony nasion oraz żetony punktacji.
Generalnie wszystko
wygląda bajecznie. Co do wykonania mam jedną uwagę. Każde drzewko składa się z
dwóch elementów, które musimy złożyć. Sęk w tym, że niektóre z nich są po
prostu nietrwałe – nie trzymają się kupy i najzwyczajniej w świecie rozpadają
się. Psuje to trochę wrażenia estetyczne.
Instrukcja to w sumie
4 strony tekstu okraszonego przykładami, dzięki którym łatwiej możemy sobie
przyswoić zasady. Napisana jest bardzo przystępnie i nie pozostawia nas z
jakimikolwiek wątpliwościami.
CEL GRY
„W małym, pełnym życia lesie kilka
gatunków drzew rywalizuje o możliwość wzrostu i rozsiewania swoich nasion.
Pokryte liśćmi korony drzew, muśnięte czułym pocałunkiem promieni słońca chłoną
jego energię, rzucając cień na otaczające je niższe rośliny. A gdy cykl życia drzewa
dobiega końca, zgromadzone przez nie substancje mineralne powracają do
środowiska, użyźniając glebę dla jego następców”. Zatem gra logiczna z klimatem.
Dzięki zdobywanym w czasie gry
punktom światła, mamy za zadanie przeprowadzić swoje drzewa przez cały cykl ich życia, począwszy od nasiona, a kończąc na dużym
drzewie. Następnie je ścinamy, zarabiając na tym punkty zwycięstwa. Wiadomo, ten, kto uzbiera ich
najwięcej zostanie zwycięzcą.
PRZYGOTOWANIE GRY
Na środku stołu
wędruje plansza a w jednym z jej narożników ustawiamy nasze słoneczko. Zestawem
startowym każdego z gracza jest planszetka oraz komplet drzewek i nasion w
wybranym kolorze.
Następnie sadzimy po
dwa małe drzewka na skrajnych polach planszy. Dwa małe i jedno średnie wraz z
dwoma nasionami umieszczamy obok naszych planszetek – będą stanowić początkowe
zasoby. Resztę drzew i nasion umieszczamy na wskazanych polach planszetki –
żeby z nich skorzystać będziemy musieli uiścić stosowną opłatę w postaci
punktów światła – ich początkowy stan wynosi dokładnie zero – co zaznaczamy
umieszczając znacznik na odpowiednim polu. Uprawę czas zacząć.
PRZEBIEG GRY
Rolę pieniądza w grze
pełnią punkty światła. W trakcie gry będziemy je gromadzić, po to, żeby móc
wykonać konkretne akcje (o tym za chwilę). Każda runda składa się z dwóch faz.
W pierwszej będziemy gromadzić punkty światła, dzięki naszym drzewkom. Im są
większe (przy czym nie są w cieniu innego) tym więcej punktów za nie otrzymamy.
Nasiona punktów nie przynoszą, ale są niezbędne, żeby wyrosło z nich okazałe
drzewo.
(I) kupić nasiona lub
drzewa, innymi słowy przenieść je z planszetki na pole obok.
(II) zasiać nasiono,
czyli umieścić je na planszy. Zasiew odbywa się zawsze w pobliżu naszego
drzewa, przy czym im jest ono większe tym większy jest promień obszaru, na
którym możemy dokonać tej czynności,
(III) dokonać
wzrostu, czyli zamienić nasiono w małe drzewo, lub małe drzewo na średnie,
etc.,
(IV) ściąć duże
drzewo, w zamian za co otrzymujemy punkty zwycięstwa.
Ważne, że na jednym
polu możemy wykonać jedną akcję. Niemożliwe jest zatem w jednej akcji dokonanie
zasiewu i zamiany nasiona w drzewo, nawet jeśli posiadamy odpowiednie zasoby.
Taki cykl powtarzamy co
turę. Z jedną różnicą, nasze słońce zmienia pozycję oświetlając jedne drzewa, które
to rzucają cień na inne (takie drzewo nie przynosi punktów światła). Po
trzykrotnym (lub czterokrotnym w wariancie rozszerzonym) pełnym obrocie słońca wokół
planszy, kończymy całą zabawę i podliczamy zdobyte punkty.
WRAŻENIA
Nie raz i nie dwa
pisałem, że mamy słabość do abstrakcyjnych gier logicznych. Zwłaszcza do
takich, które ładnie się prezentują na stole. Dlatego też Fotosynteza była w
kręgu naszych zainteresowań od ubiegłego roku od targów w Essen, gdzie uzyskała
spory rozgłos i wiele osób nabrało wielkiego apetytu na nią. Mam też
świadomość, że dla części z nich była rozczarowaniem. Oczekiwali gry, która
będzie czymś innym niż kolejną abstrakcyjną grą logiczną z dołożonym tematem.
My dokładnie spodziewaliśmy się takiej właśnie gry, stąd nie była dla nas
żadnym negatywnym zaskoczeniem, rzekłbym nawet, że zaskoczyliśmy się pozytywnie. Jest wiele rzeczy za które cenimy Fotosyntezę. Ale po kolei.
Jak każda gra tego
typu, Fotosynteza jest prosta do nauki. Sama instrukcja to zaledwie 4 strony,
przy czym mnóstwo miejsca zajmują czytelne przykłady. Dodatkowo na planszetkach
przedstawione są za pomocą czytelnych piktogramów wszystkie akcje, co ułatwia
samą rozgrywkę.
Podoba nam się temat
gry. Wpleciony został całkiem sprytnie i zgrywa się z mechaniką. Siejemy
drzewka, doprowadzamy do ich wzrostu, w końcu je ścinamy zarabiając punkty. Do
tego słoneczko, które co rundę zmienia pozycję doprowadzając do różnych
ciekawych sytuacji na planszy.
Musimy się trochę
nagłówkować prognozując nasze zagrania na kilka rund do przodu. To ważne, żeby
w każdej rundzie zarobić jak najwięcej punktów życia. Bez nich nasze drzewa nie
będą przynosiły zbyt wielkiego plonu, a niestety, żeby zdobyć punkty zwycięstwa
trzeba po prostu sporo zainwestować. Musimy myśleć o tym, gdzie zasiać nasze
drzewa i kiedy je upgrade’ować do coraz większych, żeby utrudnić życie
przeciwnikom poprzez zajmowanie odpowiednich miejsc na planszy i sprawianiu, że
ich drzewa staną w cieniu naszych. Nie jest to takie hop siup, bo możemy sami
sobie strzelić samobója zasłaniając swoje własne drzewa.
Wszystko to sprawia,
że pomiędzy graczami jest duża doza interakcji. Walczymy o jak najlepsze
pozycje, bo im więcej punktów życia, tym więcej możliwości rozwoju. A że przy
okazji utrudnimy życie współgraczom. No cóż, zwycięzca może być tylko jeden.
Rozgrywka ma wymiar
raczej taktyczny, zwłaszcza, gdy gramy w 3-4 osoby. Owszem, możemy sobie coś
założyć, coś zaplanować, jednakże dopiero w swojej kolejce będziemy podejmować
decyzję odnośnie swojego ruchu. Sytuacja na planszy zmienia się dość
dynamicznie.
Trochę inaczej
wygląda to w przypadku dwójki graczy. Mam świadomość, że na planszy będzie po
prostu luźniej i rozgrywka może być nieco łatwiejsza (przynajmniej w teorii).
Jednakże tutaj mamy znacznie większe możliwości wprowadzenia strategii w życie,
jesteśmy w stanie myśleć z wyprzedzeniem i próbować przewidzieć ruchy
przeciwnika i skutecznie mu się przeciwstawić. Dlatego też ten wariant lubimy
najbardziej. Nie oznacza to, że rozgrywki w większym składzie są gorsze. Są po
prostu inne, dostarczają nieco innych emocji.
Regrywalność. Gra
jest totalnie pozbawiona losowości. Przez to może pojawić się zarzut, że staną
się one schematyczne. Troszeczkę w tym prawdy jest, ale tylko troszeczkę. Jest
wiele gier, w których początkowe ustawienie jest zawsze takie same (szachy, go,
rewersi, etc.). Trudno jednakże nazwać te rozgrywki schematycznymi, strategia
zmienia się pod wpływem ruchów przeciwników. W przypadku Fotosyntezy początkowe
fazy gry są mniej emocjonujące, bo lecimy trochę na autopilocie (czyli
jest trochę schematycznie), ale szybko ten schematyzm mija, gdy dochodzi do
pierwszych interakcji z przeciwnikami, gdy musimy coś zmienić w naszych
posunięciach. Ciekawe czy autor gry rozważał wprowadzenie jakichkolwiek „urozmaicaczy”,
np. wprowadzenie karty ukrytych celów (określona ilość danego rodzaju drzewek
na planszy, określone ułożenie drzew, etc.), coś takiego jak bilet w Ticket to
Ride. Z pewnością podniosłoby to regrywalność.
Czas gry. Pudełkowe
30-60 minut w sumie zgadza się ze stanem faktycznym. Nie za długo i nie za
krótko.
Na koniec zostawiłem
wrażenia dotyczące wykonania. Ta gra jest śliczna, efektowna, po prostu jedna z
najładniejszych gier, jakie posiadamy w kolekcji. Już piękna, klimatyczna
okładka pudełka zachęca do jego otwarcia, żeby zapoznać się z komponentami. A gdy już
rozpoczniemy grę, jest jeszcze lepiej. Rosnący kolorowy lasek robi wrażenie.
Żeby tak tylko wszystkie drzewka chciały się trzymać kupy. A tak, niektóre mają
z tym problem i często się rozpadają przy wzięciu ich do ręki. Można to było
zrobić trochę lepiej. Taka mała łyżka dziegciu w beczce miodu
Fotosynteza dołączyła
do naszej kolekcji pięknie wyglądających dobrych gier abstrakcyjnych i z dumą
prezentuje się na półce obok Azula, Zamku Smoków, Sagrady czy Santorini.
Naszym skromnym zdaniem warto było czekać na polskie wydanie. W porównaniu do
ww. gier Fotosynteza jest zdecydowanie najtrudniejsza. Tutaj musimy coś liczyć,
w coś zainwestować i czekać na zwrot z inwestycji. Dlatego też nie jest to z
pewnością gra dla każdego i z doświadczenia wiem, że są ludzie, którzy się po
prostu od Fotosyntezy odbili. Prawdę mówiąc, nie dziwię się. To gra tak
naprawdę skierowana jest do ludzi, którzy lubią nieco trudniejsze gry logiczne,
którzy dostrzegą za piękną warstwą graficzną kawał dobrej mechaniki.
A ta działa jak w
szwajcarskim zegarku. W dodatku znakomicie współgra z tematyką gry. A to, w
przypadku tego typu gier, należy do rzadkości. Mamy okazję pomyśleć, mamy
okazję sobie poprzeszkadzać, mamy okazję dobrze spędzić czas. My ze swej strony
gorąco zachęcamy do zmierzenia się z Fotosyntezą, bo warto spróbować. Naprawdę.
PLUSY:
+ proste zasady,
+ piękne wykonanie,
+ wysoka jakość komponentów,
+ przyzwoita skalowalność,
+ przyzwoita skalowalność,
MINUSY:
- skłonność niektórych modeli drzew do samoistnej dezintegracji.
Liczba
graczy: 2-4 osoby
Wiek: od
8 lat
Czas
gry: 30-60 minut
Rodzaj
gry: gra logiczna, gra familijna
Zawartość
pudełka:
* 1 plansza
główna
* 1 kafelek
słońca
* 4 żetony
obrotu słońca
* 4 plansze
graczy
* 1 znacznik
pierwszego gracza
* 24 żetony
punktacji
* 4 znaczniki
punktów światła
* 24 żetony
nasion (po 6 z każdego gatunku)
* 32 małe
drzewa (po 8 z każdego gatunku)
* 16 średnich
drzew (po 4 z każdego gatunku)
* 8 dużych
drzew (po 2 z każdego gatunku)
* instrukcja
do gry.
Wydawnictwo:
2 Pionki
Projektant:
Hjalmar Hach
Ilustracje: Sabrina Miramon
Cena: 100-140 zł
Cena: 100-140 zł
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu 2 Pionki za udostępnienie gry do recenzji.
Galeria zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz