Muszę się przyznać, że ja osobiście bardzo lubię gry słowne. Może dlatego, że jedną z pierwszych gier jaką miałam była kultowa już gra Scrabble. Od tego czasu na rynku pojawiły się tysiące gier a wśród nich niejeden tytuł z kategorii gier słownych czy słowno- skojarzeniowych.
Do tej pory moje serce najmocniej opanowała gra Jednym słowem. Nie tylko z resztą moje, bo ta gra zgromadziła wiele razy przy stole wychowanków internatu, w którym pracuję. Zabawie zawsze towarzyszyły wybuchy śmiechu i wiele pozytywnych emocji. Jednakże bohaterka dzisiejszej recenzji ma szansę stanąć ze wspomnianym tytułem na podium moich faworytów. Mowa tutaj o Grze w zielone! Czy wymyślanie haseł do kart wskazówek to frajda? A może to karkołomne wyzwanie? Przekonacie się sami. Zapraszam do lektury recenzji.
CO ZAWIERA GRA
W pudełku rozmiarami podobnym do wspomnianej już gry słowno - skojarzeniowej, czyli Jednym słowem znajdziemy takie komponenty jak: plastikowe plansze koniczyn, sporą talię kart haseł, mazaki ścieralne, kartę wyników i instrukcję.
Wszystko ładnie mieści się w tekturowej wyprasce w pudełku.
Instrukcja do gry napisana jest w zwięzły sposób, jasno i klarownie tłumaczący zasady zabawy.
CEL GRY
Gra w zielone! to kooperacyjna gra w skojarzenia. Naszym celem jest dawanie takich wskazówek, aby doprowadzić innych graczy na właściwe hasła. Im więcej haseł wspólnie odgadniemy, tym więcej punktów dostaniemy.
PRZYGOTOWANIE GRY
Każdy gracz otrzymuje po planszy i mazaku. Tasujemy karty haseł i tworzymy z nich zakrytą talię. Każdy z graczy bierze po 4 karty haseł i układa je na swojej planszy w losowy sposób. Ważne, żeby to robić tak, aby żaden z graczy nie widział kart innego gracza.
To tyle – można zacząć zmagania.
PRZEBIEG GRY
Rozgrywka składa się z dwóch faz:
(I) wybór wskazówek (faza indywidualna) – na zewnętrznych brzegach kart widoczne będzie 8 haseł, po dwa na każdym brzegu. Do tej pary haseł gracz musi wymyśleć i zapisać wskazówkę łączącą te dwa hasła. Musi to być pojedyncze słowo np. łącząc "niebieski" z "roślinami", możemy zapisać "chabry".
Po zapisaniu wszystkich 4 wskazówek gracz ściąga swoje karty, dobiera do nich jedną nową kartę, tasuje wszystkie 5 kart wskazówek i umieszcza je zakryte koło swojej planszy koniczyny.
(II) faza rozstrzygnięcia (faza drużynowa) -na początku fazy wybieramy spośród graczy widza. To hasła z jego planszy reszta graczy będzie odgadywać. Pozostali gracze muszą teraz wysilić swoje umysły, dyskutować ze sobą i tak współpracować, aby odgadnąć jak największą liczbę haseł. Do momentu podjęcia jednogłośnej decyzji o prawidłowym ułożeniu kart wskazówek można je obracać, zmieniać i przekładać z miejsca na miejsce. Jeśli drużyna uzna, że ułożenie jest prawidłowe widz je sprawdza.
Jeśli wszystkie karty leżą prawidłowo drużyna dostaje po 1 punkcie za każdą kartę plus 2 punkty dodatkowe – łącznie otrzymuje więc 6 punktów.
Jeśli choć jedna karta została źle umieszczona widz bez słowa usuwa z planszy wszystkie karty wskazówek, które nie leżą na właściwym miejscu. Drużyna ma drugą i ostatnią szansę na ich dobre ułożenie. Po ponownym ułożeniu kart widz sprawdza jego prawidłowość i jeśli jakaś karta jest źle ułożona usuwa ją. Nie można już poprawić ułożenia. Drużyna dostaje po 1 punkcie za każdą dobrze ułożoną kartę – może więc zdobyć od 0 do 4 punktów.
Widz po sprawdzeniu haseł na tyle planszy koniczyny zapisuje punkty zdobyte przez drużynę a 5 kart haseł odkłada na stos kart odrzuconych.
Kolejka przechodzi do kolejnego gracza – teraz on zostaje widzem i zabawa postępuje tak jak to wyżej zostało opisane.
ZAKOŃCZENIE
Gra kończy się, gdy ostatni z graczy rozegra turę jako widz.
Pozostaje podliczyć wszystkie punkty zdobyte podczas zabawy.
WRAŻENIA
Gdyby tak stanąć przed zadaniem wymienienia znanych nam gier słownych czy słowno-skojarzeniowych to trochę tego będzie. Jednym słowem, Dżem dobry, Labirynt słów, 7 słów, Decipher, Potęga słowa to tylko kilka z nich. Bohaterka dzisiejszej recenzji, czyli Gra w zielone! to kolejny tytuł z tej kategorii. Kategorii tak samo lubianej jak i znienawidzonej. Bo trzeba przyznać, że gry słowne trzeba lubić. Inaczej cała zabawa będzie jedną wielką męczarnią.
Czasem tak się dzieje, że pojawiają się gry, które mogą przejść niezauważone. Tak było choćby z ww. Jednym słowem, które kompletnie nam umknęło, a później gdzieś je zobaczyliśmy i było zdziwienie, że jak myśmy mogli tego nie zobaczyć? Gra stała się z automatu jedną z tych, które bardzo często pojawiały się przy różnych okazjach.
Podejrzewam, że dokładnie taka sama sytuacja mogłaby spotkać bohaterkę niniejszej recenzji. Nijakie pudełko, bez oszałamiających grafik. Z tytułem, który może kojarzyć się ludziom starej daty (już za mojego dzieciństwa nikt się nie bawił w grę w zielone, a co dopiero teraz). Powiem szczerze, że niezauważenie tej gry, byłoby wielkim błędem. Zwłaszcza dla ludzi, którzy lubią imprezowe gry słowne, bo do takich należy Gra w zielone.
W grze jest mnóstwo losowości, ale takiej, która w żaden sposób nie wypacza całej zabawy. Ot, układamy na tych naszych planszach-koniczynkach cztery karty, tworząc cztery grupy składające się z dwóch słów. Następnie przechodzimy do trudnego etapu, w którym musimy połączyć dwa słowa jednym, odnaleźć jakiś wspólny mianownik. Czasem jest to łatwe zadanie, które w zasadzie przychodzi od razu.
Czasem jednak dwa słowa są tak od siebie odległe znaczeniowo, że trzeba się trochę napocić, żeby wpisać jakiś wyraz, który byłby w stanie je jakoś połączyć. Od czego jednak nasza wyobraźnia? Nie ma rzeczy niemożliwych i zawsze coś się uda wykombinować i to tak, żeby było to zjadliwe dla pozostałych graczy, którzy będą musieli na podstawie zapisanych na czterech bokach planszy słów, odnaleźć słowa, na podstawie, których ten wyraz się tam znalazł.
Niewątpliwie utrudnieniem może być ta dodatkowa karta (lub więcej, jeśli chcemy sobie bardziej utrudnić zadanie), która może się lepiej wpasować niż ta „oryginalna” i wprowadzić sporo zamieszania. Ten drugi etap całe szczęście nie jest aż tak trudny jak by się mogło wydawać. Pomaga na tutaj sprytna mechanika. Podejrzewam, że gdyby przyszło nam otrzymać cztery hasełka i rozsypankę dwudziestu (albo i więcej) wyrazów, to byłoby to oczywiście wykonalne, ale trudne i mozolne. W tym przypadku mamy do czynienia z czymś na wzór krzyżówki.
Słowo na karcie musi jakoś pasować do dwóch zapisanych na planszy haseł. Dokładnie jak to bywa w krzyżówkach, gdzie często bywa, że jedna litera służy dwóm wyrazom. Dlatego też to dopasowywanie kart aż tak trudne nie jest, co nie oznacza, że jest łatwo i wszystko pójdzie nam jak z płatka. Pewnie nie raz i nie dwa będziemy zaskoczeni, że gracz odpowiedzialny za daną planszę miał nieco inną wizję. Bywa. Gra słowna na skojarzenia jaką niewątpliwie jest Gra w zielone może troszkę premiować ludzi, którzy się znają. Którzy mają jakieś wspólne tematy, przeżycia, wspomnienia. To w jakimś stopniu ułatwia doszukanie się do tych właściwych skojarzeń.
Spotkaliśmy się gdzieś z opinią, że to następca Jednym słowem. Coś w tym jest, pomimo, że autorzy obu tych gier są różni. Uważamy jednak, że w Grze w zielone dzieje się po prostu więcej, że gracze są zaangażowani praktycznie przez całą rozgrywkę, czego nie można powiedzieć o Jednym słowem, gdzie wyraźnie były dwie fazy, gdzie w jednej pracowali ludzie nad opracowaniem hasełka, które to w drugiej fazie usilnie starał się wykoncypować gracz odgadujący.
W przypadku bohaterki recenzji też mamy dwie fazy gry, pierwszą indywidualną, gdzie każdy stara się ustalić w sumie cztery słowa pasujące do tych czterech dwójkowych grupek słów. W drugiej fazie po kolei staramy się dopasować słowa do zapisanych na koniczynkach haseł i może jeden z graczy faktycznie nic nie robi, ale ma naprawdę fantastyczną zabawę obserwując pozostałych uczestników, ich dyskusje, ich tok rozumowania, ich reakcje, próbując jednocześnie zachować kamienną twarz.
Znakomicie wypada skalowalność. Co prawda do gry potrzeba co najmniej trzech graczy, aczkolwiek w większym gronie gra specjalnie się nie różni. Mamy po prostu więcej zagadek do odgadnięcia a jednocześnie więcej głów do rozwikłania zagadek słownych. Oczywiście większe grono ludzi, próbujących odgadnąć tok myślenia "właściciela koniczynki", wcale nie oznacza z automatu łatwiejszej gry. Czasem odnoszę wrażenie, że wtedy może nie zadziałać przysłowiowe "co dwie głowy to nie jedna" a wręcz "gdzie kucharek sześć..." Wszystko zależy od ludzi biorących udział w grze, zwłaszcza, że gra jest trochę podatna na naczelną wadę wszelkich gier kooperacyjnych (bo Gra w zielone to w dużym stopniu gra kooperacyjna), czyli tzw. syndrom gracza alfa, który to potrafi zdominować dyskusję, a reszta graczy nie jest mu specjalnie potrzebna.
Nie ma również obaw co do regrywalności. W sumie mamy aż 220 kart haseł. Każda z czterema hasłami, które może umieścić w czterech różnych miejscach na koniczynce, a tych jest minimum trzy (minimalna liczba graczy). Nie mam siły liczyć, ile to daje nam wszelkich możliwych kombinacji. Na pewno dużo. Zatem każda gra, oczywiście podobna w przebiegu jest po prostu inna. Za każdym razem czeka nas inna zabawa intelektualna.
Czas gry to też pozytyw. Oczywiście zależy wprost od liczby graczy. Nie powinien on przekroczyć tych dwóch kwadransów. Przeważnie jednak krócej.
Podsumowując: Gra w zielone ma w zasadzie wszystko to, co pozwoli jej dołączyć do grona najlepszych imprezowych gier słownych. Jest prosta do nauczenia, szybka, pozwala na wykorzystanie naszych komórek mózgowych, a co najważniejsze, daje mnóstwo pozytywnych emocji. Idealne składniki dobrej gry imprezowej. Nie przegapcie jej tylko, a z pewnością odwdzięczy się dobrą zabawą.
PLUSY:
+ ogromna regrywalność,
+ solidne wykonanie,
+ banalne zasady,
+ świetna mechanika,
+ dobra skalowalność,
MINUSY:
+ możliwy syndrom „gracza alfa”.
Liczba graczy: 3-6 osób
Wiek: od 10 lat
Czas gry: ok. 30 minut
Rodzaj gry: gra kooperacyjna,
gra imprezowa,
gra słowna
Zawartość pudełka:
*220 kart haseł,
* 6 plansz koniczyn,
* 6 ścieralnych mazaków,
* karta wyników,
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Rebel
Cena: 60-90 zł (IX 2020 r.)
Autor: François Romain
Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.
Galeria zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz