Kanagawa a w zasadzie prfektura Kanagawa
to obszar leżący w południowej części Japonii na wyspie Honsiu. Obszar ten ma
jakby dwa oblicza. Jedno silnie zurbanizowane reprezentowane przez Jokohamę i
Kawasaki, a drugie kompletnie inne, górzyste z dwoma ośrodkami Hakone i
Odawara. Kanagawa to również gra autorstwa Bruno Cathali, który z pewnością
musiał być zauroczony przepięknymi widokami jakie oferuje ta część Japonii.
Tak się zastanawiam, która z gier
wydanych w tym roku w Polsce będzie nosiła miano tej najładniejszej. Póki co
miałem jednego kandydata, czyli Yamatai. Teraz doszedł drugi, czyli Kanagawa.
Żeby było ciekawiej, obie gry łączy nazwisko autora (czy raczej współautora) w
osobie słynnego Francuza..
Nie da się ukryć, że Kanagawa przyciąga
wzrok już samą okładką, która pobudza wyobraźnię. Jade Mesch – człowiek
odpowiedzialny za szatę graficzną, wykonał kawał dobrej roboty. A czy pan
Cathala wraz z Charlesem Chevallierem również? Nie ma co zakrzywiać
rzeczywistości, gra się bardzo dobrze przyjęła na całym świecie o czym może
świadczyć fakt, iż pierwszy nakład rozszedł się w mgnieniu oka, a i w Polsce
sprzedaje się niczym świeże bułeczki.
Czas najwyższy sprawdzić, czy i nam
dzieło duetu Cathala-Chevallier przypadło do gustu. Zapraszam zatem do lektury
recenzji.
Całość zamknięta jest w niewielkim pudle.
W środku znajdziemy przede wszystkim 72 misternie wykonane karty w klimacie
prac, jakie wykonywali artyści z Kraju Wiśni. Do tego plansza, a w zasadzie
bambusowa mata i drewniane kubełki z pędzlami (przez niektórych znajomych
określane mianem tykwy do yerby) i pionki. Resztę stanowi odrobina kartonu,
czyli kafelki dyplomów i żetony burzy. Wszystko naprawdę robi wrażenie. Z całą pewnością
jedna z ładniejszych gier, jakie kiedykolwiek widziałem.
Pudełko zawiera również plastikową
wypraskę, która trochę pomaga uporządkować zawartość gry. Do tego bardzo dobrze
napisana instrukcja, która nie pozostawia nas z jakimikolwiek wątpliwościami.
CEL GRY
Każdy
z uczestników wciela się w rolę uczniów, którym powierzono za zadanie
namalowanie najpiękniejszej panoramy. Żeby byli w stanie podołać temu zadaniu,
muszą przede wszystkim zadbać o rozwój swojego warsztatu. Dzięki temu będą
mogli utrwalić na płótnie piękno przyrody jakie można na Kanagawie. Ten, kto
będzie w tym najlepszy, ten ogłoszony zostanie mistrzem.
PRZYGOTOWANIE
GRY
Przygotowanie gry zajmuje dosłownie kilka chwil. Na środek stołu wędruje rozkładana mata, która to będzie służyć za miejsce, gdzie umieszczane będą karty. To w jakim stopniu będzie ona zapełniana zależne będzie od liczby graczy. Zestawem startowym każdego z uczniów będzie początkowy element panoramy i dwa pędzle. Tyle.
PRZEBIEG GRY
Gra, jeśli chodzi o zasady, jest naprawdę prosta i dość intuicyjna.
Gracz początkowy
będzie odpowiedzialny za uzupełnianie kart na mapie. Początkowo zapełniany jest
pierwszy z trzech rzędów. Następnie każdy z graczy po kolei decyduje, czy (I)
bierze kartę, czy też (II) pasuje.
Jeśli wybierze pierwszą (I) opcję, to po prostu zabiera na rękę kartę z danego rzędu i musi ją umieścić w odpowiednim miejscu. Tutaj zaczyna się swoista zabawa. Czemu? Ano, każda karta pełni dwie funkcje. Z jednej strony mamy część malowidła, przedstawiająca jakąś postać, budowlę czy też przedstawiciela fauny. Dodatkowo informuje nas o ewentualnym bonusowym punkcie, porze roku i koszcie zagrania tej karty. Jeśli jednak obrócimy ją o 180 stopni, to otrzymamy element rozbudowujący naszą małą pracownię o dodatkową farbę a także ewentualne bonusy w postaci np. dodatkowych pędzli, czy też możliwość bycia pierwszym graczem w kolejnej rundzie.
O ile rozbudowa
warsztatu będzie bezproblemowa, to już malowanie pejzażu tak łatwe nie będzie. Żeby
to uczynić musimy posiadać odpowiednią kombinację farby i pędzla (pędzel
powinien spoczywać na określonej farbie), przy czym nie możemy dowolnie
szafować naszymi pędzlami – o ile nie rozbudujemy wcześniej naszego warsztatu.
Żeby było ciekawiej, ważne jest również to, co namalujemy. Punktacja w grze premiuje zarówno ilość namalowanych obrazów jak również ich swoista ciągłość (w sensie najdłuższego fragmentu pejzażu z tą samą porą roku).
Żeby jeszcze
bardziej namieszać, to mamy do czynienia również z kafelkami dyplomów, które
otrzymujemy za wykonanie określonych zadań, np. namalowanie trzech różnych budynków, zebranie czterech farb, etc. Należy jednak
pamiętać, że Każdy rodzaj wyróżnienia (premiowany dyplomem) ma dwa lub trzy
poziomy - im wyższy poziom, tym większe
profity. Dyplom można pozyskać natychmiast po spełnieniu wymagań lub też starać
się zdobyć ten z wyższego poziomu. Kryje się tu jednak pewna pułapka. Jeśli nie
zdecydowaliśmy się na nagrodę z danego poziomu, to w późniejszej rundzie nie
będziemy już mogli jej zdobyć. Trzeba się liczyć z tym, że ktoś może nas po
prostu ubiec i zostaniemy z niczym. No cóż, jest ryzyko, jest zabawa.
Może się jednak zdarzyć sytuacja (II), że nic nam nie odpowiada. W takim przypadku mówimy pas. Do niewybranych kart dokładamy są kolejne, zwiększając tym liczbę kart - do wyboru mamy wtedy nie pojedynczą kartę ale rząd złożony z maksymalnie trzech kart. Maksymalnie w takim rzędzie mamy 3 karty, więc nie możemy wybierać w nieskończoność.
ZAKOŃCZENIE GRY
Gra kończy się w
momencie, gdy jeden z graczy namaluje jedenasty fragment swojej panoramy lub
też gdy wyczerpie się talia kart dobierania. Podliczamy zdobyte punkty i
wyłaniany jest zwycięzca.
WRAŻENIA
Ta gra jest
genialna. Wydawać by się mogło, że to niewielka, prosta gra, która raczej nie
rozrusza naszych komórek mózgowych. A i owszem, gra jest niewielka i prosta,
ale do zwycięstwa potrzebne będzie myślenie i odrobina szczęścia.
Mamy do czynienia z
bardzo lubianym przez nas mechanizmem Push-your-luck. Objawia się już etapie
wyboru kart z maty. Czasem jest tak, że dana karta w sumie by nam pasowała, ale
może by tak jeszcze przeciągnąć strunę, powiedzieć pas i poczekać na kolejną. A później ktoś może nam takową kartę
sprzątnąć sprzed nosa. Ponadto walczymy o jak najdłuższy ciąg fragmentów
malowidła z tą samą porą roku i czasem świadomie kombinujemy, żeby jeszcze
poczekać, żeby zamiast dołożenia kolejnego fragmentu pejzażu, rozbudować
warsztat licząc na to, że w kolejnej rundzie dojdzie w końcu ta właściwa karta.
Jak dojdzie, to super, a jak nie?
Nie ma co ukrywać, że obecność kart sprawia, że pojawia się również losowość. Pytanie, czy przeszkadza ona w grze? Odpowiem wymijająco, że ona jest niejako elementem samej rozgrywki. Powiem więcej, że zwiększa regrywalność. Tak naprawdę za każdym razem gra, choć podobna, to jednak jest inna i wymaga nieco innego podejścia. Losowo pojawiające się karty sprawiają, że cały czas musimy inaczej kombinować, żeby wykorzystać je w sposób najbardziej optymalny. Jest to ściśle powiązane z tym całym kuszeniem losu, czy czekam na te odpowiadające karty, czy tez modyfikujemy swoją taktykę. Przeciąganie struny w nieskończoność może się skończyć przysłowiowym obudzeniem się z ręką w nocniku.
Rozgrywka nie należy do specjalnie długich. Gra się
naprawdę szybko. Bruno Cathala znany jest z tytułów powodujących downtime (jak chociażby Yamatai czy Five
Tribes). Tutaj całe szczęście tego nie uświadczymy. W zasadzie mamy trzy
decyzje poprzedzone dobraniem karty/kart – którą kartę/karty pobrać na rękę,
jak ją/je wykorzystać i czy ewentualnie zdobyć w danym momencie żeton dyplomu.
Skalowalność. Jedna z tych, która sprawdza się w
każdym składzie osobowym. Pewnie, że nieco inaczej będzie się grało w dwójkę a
inaczej w czwórkę. Wrażenia z rozgrywki będą jednakże zbliżone.
Osoby lubiące ogrom interakcji raczej nie będą
usatysfakcjonowani - gra ma
charakter wybitnie pasjansowaty. Interakcja sprowadza się głównie do wyścigu o karty
i żetony dyplomów. W zasadzie, to co robią nasi przeciwnicy, jest sprawą
drugorzędną. Bardziej skupiamy się na swoim pejzażu i sprawnym jego
uzupełnianiu o kolejne karty. A jeśli ucierpią na tym nasi przeciwnicy? No cóż,
to bardziej efekt rykoszetu niż celowego działania.
No i na koniec crème de la crème, czyli wykonanie i szata graficzna. Ta gra jest po prostu piękna. Już okładka przykuwa wzrok, a wnętrze gry tylko podtrzymuje to wrażenie. Piękne, wykonanie z pietyzmem karty. Do tego drewniana mata i oryginalne drewniane elementy. To znacznie podnosi wrażenia płynące z rozgrywki, sprawia, że możemy poczuć klimat Japonii.
Prawdę mówiąc nie dziwię się, że ta gra jakby nie
patrzeć zrobiła furorę na całym świecie. Łączy ze sobą piękne wykonanie z
ciekawą mechaniką. Prosta a jednocześnie z odrobiną głębi. Gra, przy której
można sobie odpocząć i zrelaksować się. Gorąco polecamy, jest duża szansa, że
podobnie jak my, zapałacie do niej planszówkową miłością.
PLUSY:
+ wysoka
regrywalność,
+ piękne
wykonanie,
+ proste
zasady,
+ mechanika
gry sprawdza się w praniu,
+ dobra
skalowalność,
MINUSY:
- jakoś nic
nie przychodzi mi do głowy
*Hokusai Katsushika (jap. 葛飾 北斎 Katsushika Hokusai , znany głównie pod imieniem Hokusai, ur. 23 września 1760 w Edo (obecnie Tokio), zm. 10 maja 1849) – jeden z najwybitniejszych i najpłodniejszych japońskich malarzy
Liczba
graczy: 2-4 osoby
Wiek: od
10 lat
Czas
gry: ok. 45 minut
Rodzaj
gry: gra strategiczna, gra rodzinna
Zawartość
pudełka:
* plansza
szkoły,
* 4 kafelki
początkowe
* 72 karty
lekcji (60 x 60 mm)
* 15 pędzli
* 2 pionki
pierwszego gracza
* 19 kafelków
dyplomów
* 3 żetony
burzy
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo:
2Pionki
Cena: 65-90 zł
Cena: 65-90 zł
Serdecznie dziękujemy Księgarni Gandalf za przekazanie gry do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz