Splendor to dla nas gra wyjątkowa. Była jedną z pierwszych planszówek, która zapoczątkowała naszą niemałą kolekcję. Mamy za sobą naprawdę wiele rozgrywek i prawdę mówiąc, gra się nam nigdy nie znudziła i chętnie do niej wracamy.
Dlatego też z ogromnym wręcz entuzjazmem podeszliśmy do tematu specjalnej dwuosobowej wersji Splendora. Zwłaszcza, że za jej powstanie odpowiadał oprócz głównego projektanta Marca André również Bruno Cathala (czyli bardzo uznany autor wielu wspaniałych planszówek), którego prace bardzo cenimy.
Za wydanie gry odpowiada oczywiście (podobnie jak w przypadku oryginalnej gry) wydawnictwo Rebel. W niniejszej recenzji postaramy się odpowiedzieć na pytanie, czy warto zagrać w tę wersję przeznaczoną wyłącznie dla dwóch graczy. Zapraszam zatem do lektury.
Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.
CO ZAWIERA GRA
Patrząc na pudełko Splendoru Pojedynek, nie możemy oprzeć się, żeby nie powiedzieć – ależ to małe i zgrabne pudełeczko, coś jak w przypadku Herbatki dla dwojga czy też Botanika. Tego oczywiście nie powiemy o „dużej” wersji, na która chyba wszyscy narzekają, bo faktycznie przechowuje przede wszystkim powietrze.
No dobra co znajdziemy zatem w Pojedynku? Oczywiście karty klejnotów, które zostały podzielone na 3 poziomy. Oczywiście znaczniki klejnotów, a także karty monarchów, które działają trochę podobnie do szlachciców z pełnej wersji. To wszystko było w pełnym Splendorze (aczkolwiek tutaj wygląda to nieco inaczej).
Nowością jest przede wszystkim plansza, z której będziemy pobierać znaczniki klejnotów. Nowością są też zwoje przywilejów (o nich szerzej w wyjaśnieniu zasad).
Wszystko wykonane jest wręcz wzorowo i nie ma się do czego przyczepić. Ogromnym plusem jest plastikowa wypraska, dzięki której w pudełku panuje porządek. Załączona instrukcja jest krótka i napisana została w sposób nie budzący żadnych wątpliwości co do przebiegu rozgrywki.
CEL GRY
"Jako mistrz gildii jubilerów tworzysz misterne i majestatyczne ozdoby dla monarchów i innych potężnych przywódców świata renesansu, w zamian zyskując coraz większy prestiż i majątek. Na horyzoncie pojawił się jednak ambitny rywal! Stań z nim w szranki, zbieraj kamienie szlachetne, perły oraz złoto, a następnie twórz z nich ozdoby oraz drogocenną biżuterię. Zyskaj przychylność monarchów, zdobywaj prestiż i stań się najlepszym jubilerem!"
Splendor Pojedynek to znany i lubiany Splendor, ale podany w nieco inny sposób i skierowany wyłącznie dla dwóch graczy (stąd podtytuł). Poprzez zmodyfikowany system dobierania znaczników klejnotów a także całkowicie nowe karty z dodatkowymi umiejętnościami i premiami. Podczas gry będziemy zdobywać punkty zwycięstwa. Ten, kto jako pierwszy spełni warunki określone na kafelku zwycięstwa, ten wygrywa tenże pojedynek.
PRZYGOTOWANIE GRY
Ten etap jest ekstremalnie szybki. Na planszy w sposób losowy (począwszy od środka) wykładamy z woreczka znaczniki klejnotów. Nad nią tworzymy piramidkę z kart, tj. z zakrytego stosu kart poziomu pierwszego wykładamy 5 kart z poziomu pierwszego, cztery z drugiego i 3 z poziomu trzeciego. Na szczycie będzie leżał kafelek zwycięstwa. Pod planszą umieszczamy z kolei karty monarchów. Drugi gracz otrzymuje jeden zwój przywileju. I to tyle.
PRZEBIEG GRY
Sama rozgrywka podlega klasycznym regułom, czyli naprzemiennie raz jeden raz drugi gracz wykonuje swoje akcje.
Generalnie mamy do wykonania jedną z trzech akcji:
(1) Możemy wziąć maksymalnie 3 sąsiadujące ze sobą znaczników (oprócz złota). Ważne, że znaczniki muszą się znajdować w nieprzerwanej linii pionowej, poziomej albo ukośnej. Dodatkowo, jeśli wszystkie 3 dobrane znaczniki są identyczne albo 2 z nich to perły, to nasz przeciwnik otrzymuje jeden zwój przywileju. Ważna uwaga – na koniec swojej tury nie możemy mieć więcej niż 10 znaczników klejnotów.
(2) Możemy wziąć jeden znacznik złota, a następnie zarezerwować jedną kartę (karta te wędruje do nas zakryta przed oczami współgracza). Akcję tę możemy wykonać tylko, jeśli na planszy są znaczniki złota a my nie mamy zarezerwowanych więcej niż trzech kart.
(3) Kupno jednej kartę z piramidy albo z puli zarezerwowanych kart. Każda z kart posiada koszt zakupu wyrażony w jakiejś kombinacji klejnotów. Posiada również premię w postaci jakiegoś symbolu klejnotu. Posiadając kartę z takim symbolem obniżamy koszt zakupu. Np. jeśli potrzebujemy trzech zielonych klejnotów do opłacenia karty, a posiadamy np. dwie karty z tymi symbolami, to nasz koszt zostaje zredukowany do jednego żetonu.
To generalnie główna mechanika i „dużego” i „małego” Splendoru. W wersji dwuosobowej mamy jednakże coś, czego nie uświadczyliśmy u starszej siostry. Część kart posiada bonusy, które możemy odpalić w momencie ich zakupu. Może to być możliwość rozegrania ponownie swojej rundy albo dobrać sobie z planszy jeden klejnot w kolorze karty.
Teraz jedna uwaga. Zanim wykonamy powyższe akcje możemy przeprowadzić dwie akcje nieobowiązkowe.
(1) Możemy zwrócić zwój przywileju nad planszę. Za każdy zwrócony zwój dobieramy jeden dowolny znacznik klejnotu albo perły z planszy. Nie możemy jednak w ten sposób pozyskać złota.
(2) Uzupełnienie planszy (pod warunkiem, ze woreczek nie jest pusty) – wykładamy z woreczka żetony na puste pola, począwszy od środka. Nasz przeciwnik w zamian za taką akcję otrzymuje jeden zwój przywileju.
Część z kart oprócz kosztu zakupu oraz premii zawiera również symbol korony. Jeśli uzbieramy 3 takie karty, w zamian za to dobieramy kartę monarchy i rozpatrujemy jej umiejętność. Podobnie jak zbierzemy kolejne 3 (czyli będziemy posiadać 6 koron)..
ZAKOŃCZENIE GRY
Gra kończy się w momencie, gdy jeden z graczy spełni przynajmniej jeden z trzech możliwych warunków zwycięstwa, tj. uzbiera 20 punktów prestiżu ze wszystkich kart (zdobywamy je kupując karty – niektóre zawierają punkty prestiżu), zdobędzie 10 koron lub 10 punktów prestiżu, ale uzbieranych wyłącznie z kart w tym samym kolorze.
WRAŻENIA
Byliśmy bardzo ciekawi tego nowego Splendora. Zwłaszcza, że naszym skromnym zdaniem, starsza siostra (albo brat) najlepsza była właśnie w wersji dwuosobowej. Dlatego też Pojedynek tak mocno nas zaintrygował. Od razu powiem, że te dwie gry są w wielu aspektach wręcz bliźniaczo podobne do siebie, ale mimo wszystko sama rozgrywka jest już nieco inna.
Pomimo cały czas prostych zasad (zwłaszcza, jeśli już ktoś zna Splendor), jednak Pojedynek stawia poprzeczkę nieco wyżej. Akcja związana z doborem żetonów, która była niemalże techniczną czynnością bez większej historii (aczkolwiek miała swoje znaczenie), tutaj staje się zdecydowanie ciekawszym elementem rozgrywki, nad którym trzeba się troszeczkę pochylić.
To w jakimś sensie przypomina mi dwuosobowego Sobka (którego autorem jest przecież Bruno Cathala – współautor Pojedynku). Musimy tak dobierać te żetony, żeby nie ułatwiać życia przeciwnikowi. Widząc dostępne karty, z pewnością będziemy analizować jego karty pod kątem tego, co by mu się przydało w danej chwili. Będziemy próbować wyczuć jego zamiary, żeby mu nieco utrudnić życie. A przecież na dobraniu żetonów gra się nie kończy.
Dalej będziemy kupować karty. Dalej będziemy kombinować, żeby zmniejszyć ten koszt zakupu. To już znamy z dorosłego Splendora. Oczywiście karty są inne i samo to sprawia, ze ich poznawanie sprawia kupę radochy. Poza tym część kart ma przydatne umiejętności, dzięki którym możemy sobie ułatwić rozgrywkę. Do tego dochodzą karty z koronami, które pozwalają pozyskać monarchów, a jednocześnie przybliżają nas do końca gry.
Bardzo ciekawym rozwiązaniem są zwoje. Dzięki nim jesteśmy w stanie pozyskać dodatkowy znacznik z planszy, co bywa bardzo pomocne przy kupnie karty, zwłaszcza, korzystamy z tego zanim wykonamy akcję właściwą. Podobnie jak i uzupełnienie planszy znacznikami z woreczka. Co prawda za to nasz rywal otrzyma zwój – to taka mała nagroda pocieszenie, gdyż to my jako pierwsi będziemy mogli sobie dobrać znaczniki z planszy. Jak widać, bardzo ważne jest wyczucie odpowiedniego momentu, w którym skorzystamy z tych dwóch akcji nieobowiązkowych.
Dlatego też uważam, że sama rozgrywka jest trudniejsza od zwykłego Splendora. Musimy po prostu wziąć pod uwagę więcej rzeczy i tak kombinować, żebyśmy coś zyskiwali jednocześnie nie ułatwiając rozgrywki przeciwnikowi. Do tego dochodzą jeszcze różne warunki zwycięstwa. W normalnym Splendorze wygrywał ten, kto zdobył 15 punktów. Tutaj też punkty zwycięstwa są ważne – chociaż mamy dwie zazębiające się ścieżki ich zdobywania (albo 20 punktów za wszystko, albo 10 za karty jednego koloru) albo korony. Każda z nich jest ciekawa i każda z nich jest możliwa do osiągnięcia.
Porównując dynamikę rozgrywki pomiędzy zwykłym Splendorem a Pojedynkiem, można dostrzec pewną różnicę. I w jednej, i w drugiej mamy chwilę zacięcia, gdy wszystko sobie w głowie przeliczamy, gdy układamy sobie pewną kolejność działań w celu pozyskania jakiejś karty. Jest to oczywiście zdeterminowane zarówno posiadaniem odpowiednich kart z premiami jak i żetonami, które już posiadamy i które możemy dobrać. W Pojedynku mamy jednakże taką minigrę polegającą na dobieraniu żetonów nie ze wspólnych zasobów, ale z planszy, przy czym to dobieranie podlega ścisłym regułom i wprowadza dodatkowe elementy do przemyślenia. Zatem z automatu gra nieco traci na dynamice.
Co ciekawe, gra przez to nie stała się specjalnie dłuższa. Zwykłego Splendora jesteśmy w dwójkę zagrać w jakieś 20-25 minut. Pojedynkowi bliżej było tym dwóm kwadransom. Tak czy inaczej, czas znakomity, pozwalający na rozegranie rewanżu.
Regrywalność również oceniamy na plus. Losowość pojawiania się kart oraz żetonów na planszy robią całą robotę. Każda rozgrywka jest po prostu inna. A propos losowości – ona jest. Czasem pomaga, czasem utrudnia rozgrywkę. Czasem karty i żetony nam przypasują dokładnie tak jakbyśmy tego chcieli, a czasem niekoniecznie. Z tym się po prostu trzeba liczyć.
Lekko wzrosła również interakcja. W starym Splendorze sprowadzała się do podebrania komuś karty lub celowego przetrzymywania znaczników klejnotów. To wszystko oczywiście w Pojedynku pozostało. Jednakże na niektórych nowych kartach mamy takie wredne bonusiki, które pozwalają nam podprowadzić przeciwnikowi jeden ze znaczników. A to może mocno pokrzyżować plany...
Jedna rzecz, która nie za bardzo się nam spodobała, to zmiana osoby odpowiedzialnej za szatę graficzną. Zdecydowanie bardziej podobały nam się prace Pascala Quidault z oryginalnego Splendoru niż to, co w Pojedynku zrobił Davide Tosello. Te wyglądają jak z niezbyt ładnie zilustrowanej książki dla dzieci. Nie kłuje to w oczy, ale pięknością też nie grzeszy.
Podsumowując, ten nowy Splendor bardzo nam przypadł do gustu. Oczywiście stale porównujemy go do starszego brata – jakby nie patrzeć noszą wiele cech wspólnych. Jednakże poczynione zmiany – dodanie planszy, zwojów, zupełnie innych kart sprawiają, że mamy do czynienia tak naprawdę z dwoma nieco różnymi tytułami. Mamy więcej gry w grze i przez to rozgrywki będą nieco bardziej wymagające. Urzeka również kompaktowość całej gry. Dużo mniejsze karty, żetony – wszystko to umieszczone w niewielkim pudełku. To duży plus w stosunku do normalnego Splendoru.
Pojedynek to zatem nie jest odgrzewany kotlet a kawał solidnej gry dla dwóch osób. Gorąco polecamy.
PLUSY:
+ bardzo ciekawe rozwinięcie idei oryginalnego Splendoru,
+ całkiem wymagająca rozgrywka,
+ spora regrywalność,
+ znakomite, kompaktowe wykonanie,
+ sporo możliwości odniesienia zwycięstwa,
+ trochę większa interakcja niż w "dużym Splendorze"
MINUSY:
- trochę losowości,
- oprawa graficzna naszym zdaniem słabsza niż w oryginalnym Splendorze.
Liczba graczy: 2 osoby
Wiek: od 10 lat
Czas gry: ok. 30 minut
Rodzaj gry: gra strategiczna,
gra dla dwóch osób,
Zawartość pudełka:
* kafelek zwycięstwa,
* 67 kart klejnotów,
* 3 zwoje przywilejów,
* 25 znaczników,
* 4 karty monarchów,
* plansza,
* woreczek
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Rebel
Cena: 70-110 zł (XII 2022 r.)
Autor: Marc André, Bruno Cathala
Ilustracje: Davide Tosello
Galeria zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz