Swego czasu wydawnictwo Alea wydawało swoje gry w serii (a nawet w kilku seriach podzielonych wg wielkości pudełka). Każde pudełko miało swój specjalny numerek. Część z tych gier stała się klasykami i ciągle bawi graczy (już w nowych wydaniach) jak np. Zamki Burgundii, Ra, Puerto Rico, Las Vegas. Reszta z nich niestety odeszła w cień, ustępując miejsca nowym tytułom. Co ciekawe, ogromna większość z tych gier z serii zbierała naprawdę dobre opinie, a jednak coś poszło nie tak i o niektórych grach pamiętają nieliczni. Pewnie do czasu aż ktoś nie wpadnie, żeby odkryć taką grę na nowo. Tak właśnie stało się z Glen More.
Pierwotnie wydana została w roku 2010 i otrzymała zaszczytny numerek 6 w serii „średniej wielkości pudełek”. Gracze oceniali ją całkiem przyzwoicie, ale mimo to jakoś specjalnie nie zaistniała. Do czasu. Matthias Cramer – jej autor postanowił, że w tę grę tchnie nowe życie. Jak pomyślał, tak też zrobił. Wraz z pomocą przyjaciół, a przede wszystkim niewielkiego wydawnictwa Funtails pracował nad nową wersją Glen More. W roku 2019 pojawiła się na Kickstarterze kampania, której celem miała być zbiórka pieniędzy na wydanie Glen More II Chronicles, bo taki tytuł otrzymało to nowe wydanie gry. Odniosła sukces. Może nie był on bardzo spektakularny, bo zebrano ponad 190 tys. Euro (z planowanych 35 tys. Euro). Tak czy inaczej pozwoliło to na wydanie gry w dość „wypasionej” wersji, a dodatkowo zainteresowały się nią inne wydawnictwa i dzięki temu gra trafiła pod strzechy graczy nie tylko tych, którzy wsparli ją na KS-ie ale również tych, którym nie po drodze z platformami crowdfundingowymi.
W naszym kraju gra pojawiła się dzięki wydawnictwu Rebel, a w środku znajdziemy ogromną większość tego, co można było zdobyć na Kickstarterze (poza jedną kroniką i promocyjnymi kafelkami). Powiem szczerze, że pierwszy Glen More był grą, która kiedyś wpadła nam w oko i byliśmy blisko jej zakupu, ale ktoś nas uprzedził i jakoś tak zapomnieliśmy o niej. Co się jednak odwlecze… W końcu dopadliśmy tę grę w nowym wydaniu i chcielibyśmy podzielić się naszymi wrażeniami.
CO ZAWIERA GRA
W ogromnym i ciężkim (bardzo solidnym przy okazji) pudle czeka na nas mnóstwo dobroci. Komponentów jest bez liku, ale żeby doprowadzić grę do stanu używalności potrzebujemy trochę czasu i cierpliwości. Nie mówię tutaj już o powypychaniu wszelkich kafli i żetonów z wyprasek. To truizm. Musimy oddzielić komponenty gry podstawowej od tych ze wszystkich ośmiu kronik. A to wymaga trochę zabawy. Troszkę przyjdzie nam poślęczeć nad instrukcją, ewentualnie skorzystać ze specjalnie przygotowanego filmu, na którym sympatyczny pan pokazuje jak to wszystko podzielić i poskładać do kupy.
Jak już przez to wszystko przebrniemy, możemy rzucić okiem na imponującą zawartość. Mamy dwie dwustronne plansze: pierwsza zawiera tor, druga mapę. Glen More II: Kroniki to gra kafelkowa, więc musimy się spodziewać mnóstwa płytek, za pomocą których będziemy budować swoje włości. Do tego trochę kart, całe mnóstwo żetonów (monet i punktów zwycięstwa) i jeszcze większe mnóstwo drewnianych elementów. Przede wszystkim przedstawicieli czterech szkockich klanów biorących udział w rozgrywce (wcześniej musimy tych skurczybyków przystroić w ubrania, czyli pobawić się naklejkami). Do tego kilka garści dóbr biorących udział w grze: beczułek whisky (to przecież Szkocja), kłosów jęczmienia (bez niego byłoby whisky), kamieni, drewna, trzody chlewnej oraz owiec. Wszystkie drewniane znaczniki mają swoje indywidualne kształty (a nie wielościany foremne znane z wielu innych gier). Część z nich należy też uzbroić w naklejki.
Wspomniane wcześniej Kroniki to mniejsze lub większe dodatki, na które składają się różne kafelki, żetony, karty, a także duża drewniana wyspa. Każda kronika została spakowana do zgrabnego pudełeczka stylizowanego na jakieś stare tomiszcze.
Jakościowo wszystko to naprawdę tip-top. Gruby (a wręcz grubaśny) karton z którego wykonane są plansze i kafelki, solidne karty, świetne stylizowane elementy drewniane. To się naprawdę może podobać. Z jednym wyjątkiem, czyli znaczników, które umieszczamy na planszy klanów. Są malusieńkie i nie mam pojęcia, czemu nie wykonane zostały z drewna, nawet w formie małych kostek. Nie dość, że byłyby zdecydowanie wygodniejsze, to nie musiałbym się za każdym razem podczas składanie gry martwić, czy przypadkiem nic nie pogubiłem.
W środku mamy plastikową wypraskę, która no nie do końca mi się podoba. Owszem mamy miejsce na wszystkie kroniki, na kafelki i przynajmniej w teorii na całą resztę. W rzeczywistości wygląda to tak, że wszystkie pozostałe komponenty wędrują do woreczków strunowych a my musimy je później jakoś poupychać. Plusem jest plastikowa pokrywa (coś jak np. w Tapestry), dzięki której wszystko trzyma się kupy i nie mamy obaw, że zrobi się bałagan np. przy transporcie.
Załączona instrukcja jest dość długa, ale napisana została tak, że po jej lekturze nie mamy większych problemów z rozgrywką. Ważne, że są liczne przykłady, które bardzo pomagają w wyjaśnieniu pewnych wątpliwości, które mogą się pojawić po lekturze tejże instrukcji.
CEL GRY
W grze wcielamy się w rolę naczelników szkockich klanów, starając się poszerzać swoje terytoria i pomnażać bogactwo. By odnieść sukces, musimy podejmować właściwe decyzje we właściwym czasie – uprawiać jęczmień do produkcji whisky, sprzedawać towary, nawiązywać przyjazne relacje z klanami zamieszkującymi szkockie wyżyny lub zdobywać kontrolę nad strategicznymi miejscami, takimi jak jeziora czy zamki.
Glen More II: Kroniki jest grą przeznaczoną dla 2-4 graczy, w której to nasze terytoria będziemy rozbudowywać za pomocą kafelków. Dzięki temu będziemy starali się zdobywać przewagi w różnych dziedzinach, co przełoży się na zdobycze punktowe. Oczywiście ten, kto uzbiera najwięcej punktów, ten zostanie zwycięzcą.
A swoją drogą, gdyby ktoś miał wątpliwości co do tytułu gry, to w sieci można znaleźć informację, że Glen More (a dokładnie Glen More nan Albin) to po gaelicku Great Glen (of Albin) – tektoniczne obniżenie w północnej części Szkocji, w rejonie Highlands, pomiędzy Górami Kaledońskimi a Górami Grampian, stanowi ich naturalną granicę. Tak więc tytuł to nie jakaś fikcyjna nazwa.
PRZYGOTOWANIE GRY
Wbrew pozorom, ten etap nie jest ani specjalnie czasochłonny ani pracochłonny. Na środku stołu umieszczamy dwie plansze. Na tej z torem kafli umieszczamy po kolei pionki (na każdym polu jeden pionek) wszystkich graczy (plus ewentualnie kostkę), następnie przed nimi kładziemy wszystkie kafelki startowe (mają specjalne oznaczenie dla ułatwienia). Pozostałe kafle podzielone są na cztery grupy oznaczone literami od A do D. Płytki te tasujemy i umieszczamy w zakrytych stosach w odpowiednich miejscach na planszy, pamiętając o płytce końca świata, którą umieszczamy w stosie płytek D. Po tym uzupełniamy wszystkie puste miejsca na torze kafelkami A, pamiętając, żeby zostawić puste miejsce przed pionkiem ostatniego gracza.
Obok plansz w zasięgu graczy powinny znaleźć się wszystkie zasoby używane w grze oraz stos kart miejsc historycznych.
Zestawem startowym każdego z nas będzie płytka startowa naszego klanu, wszystkie pionki Szkotów oraz tych drobniusich znaczników klanów. Do tego garść gotówki. Oczywiście kroniki wprowadzają pewne rozwiązania, które lekko modyfikują przygotowanie gry. To w zasadzie wszystko.